614: W domu Yusufa rozlega się pukanie do drzwi. Melek idzie otworzyć i po drugiej stronie widzi… Arzu! „Co tutaj robisz?” – pyta mama Elif. „To przez ciebie…” – mówi Karapinarówna, wbijając złowrogi wzrok w swoją rywalkę. „Co przeze mnie?”. „Odeszło… To przez ciebie odeszło…”. „Nie rozumiem. O czym ty mówisz?”. „Moje dziecko… Zabiłaś mojego syna!”. „Co?!”. „Zrobiłaś to świadomie. Zabiłaś moje dziecko!”. „Jakie dziecko? Jakie morderstwo? Czy zdajesz sobie sprawę, o co mnie oskarżasz?”. „Nie udawaj, że nie wiesz. Wiem, jakim diabłem jesteś. Pod maską dobrego aktorstwa skrywasz swoje prawdziwe oblicze. Ty diable!”.
„Dość!” – przerywa Melek. – „Rozumiem, że przeżywasz trudne chwile, ale nie możesz mnie winić”. „Dlaczego? Przecież to ty wszystko zaplanowałaś” – odpowiada Arzu. – „Wysłałaś Goncę, żeby faszerowała mnie tymi lekarstwami”. „Jakie leki? O czym ty mówisz?!”. „Osiągnęłaś swój cel. Zabiłaś moje maleństwo”. „Córko, co się dzieje?” – przy drzwiach pojawia się Aliye. „Posłuchaj, nie możesz przychodzić do mojego domu i oskarżać mnie w ten sposób! Wynoś się!” – rozkazuje Melek i chce zamknąć drzwi, ale żona Umita je blokuje.
„Nigdzie nie odejdę, dopóki nie usłyszę od ciebie odpowiedzi” – oświadcza Arzu. „Posłuchaj, niczego nie zrobiłam!” – powtarza mama Elif. „O czy mówi ta nieszczęśnica?” – pyta pani Emiroglu. „Widzę, że jesteś bardzo zainteresowana, pani Aliye. Powiem ci zatem. Melek jest morderczynią!”. „Co?!” – matka Selima robi duże oczu. „Melek zabiła moje dziecko”. „Ty naprawdę oszalałaś!” – wybucha Zeynep. – „Jak Melek miałaby zrobić coś takiego?”. „Tak, dalej ją broń! Moje dziecko umarło przez nią! Gdyby nie podała mi tych leków, mój syn nadal by żył. Zabiłaś moje dziecko! Jesteś tak niemiłosierna, że możesz stać przede mną i patrzeć mi prosto w oczy!”.
„Czy słyszysz, co mówisz?” – pyta oburzona Melek. – „Kiedy dowiedzieliśmy się, że jesteś w ciąży, od razu wycofaliśmy pozew! Dlaczego? Bo nie chcieliśmy, by twoje dziecko dorastało w więzieniu!”. „Nie przetłumaczysz jej tego” – odzywa się Aliye. – „Wiedziałam, że tak będzie. Ta kobieta nie powinna była wychodzić na wolność!”. „Wyciągnęłaś mnie z więzienia tylko dlatego, by otruć moje dziecko” – stwierdza Karapinarówna. – „Inaczej nie byłabyś w stanie podać mi tych leków. No dalej, przyznaj się!”. „Uff, wystarczy! Przestań się wygłupiać!” – rozkazuje Zeynep. „Zabrałam waszą farmę, a wy w ramach zemsty zabraliście moje dziecko! Tacy właśnie jesteście!”.
„Nie jesteśmy tobą” – oświadcza Zeynep. – „Nie jesteśmy tak bezwzględni jak ty. Nie zawracaj nam już głowy i odejdź!”. W tym momencie Arzu wydaje się, że widzi przechodzącą przez dom Goncę. „Wy… Wy ją tutaj ukrywacie!” – mówi zszokowana i wchodzi do środka. – „Gonca! Wyłaź! Znajdę cię za wszelką cenę! Gonca!”. „Tu nie ma żadnej Goncy!” – oznajmia Melek. „Znajdę ją! Wiem, że ona tu jest! Widziałam ją! Nie ukryjesz się przede mną, Gonca! Odpowiesz za to, co zrobiłaś mojemu dziecku!”. „Arzu! Tu nie ma Goncy!” – powtarza Melek. „Chronisz ją, prawda? Wy ją chronicie!”. „Nikogo nie chronimy!”. „Gonca, wyłaź! Gonca!”.
„Nie ma jej tutaj! Nie ma!” – wykrzykuje Zeynep, podkreślając każde słowo. Arzu nagle omdlewa i upada na fotel. Aliye próbuje ocucić ją za pomocą wody kolońskiej. Niespodziewanie telefon w torebce Karapinarówny zaczyna dzwonić. Zeynep wyciąga komórkę i oznajmia: „Umit dzwoni. Co mam zrobić? Odebrać i kazać mu po nią przyjechać?”. „Nie wiem… Nie mam ochoty kłócić się jeszcze z Umitem” – mówi Melek. „Poczekamy aż się obudzi” – oświadcza Aliye. – „Nie wywołujmy niepotrzebnej paniki”.
Akcja przenosi się na farmę. Umit chodzi nerwowo po salonie z telefonem przy uchu. „Gdzie teraz poszłaś, Arzu?” – zachodzi w głowę mężczyzna. – „Mam nadzieję, że nie poszłaś skrzywdzić Goncy i tym samym skrzywdzić nasze dziecko. Mam nadzieję…”. Tymczasem Yusuf jest w domu Fevziye. Razem z nią i jej córką pije herbatę. „Twoja mama była bardzo dobrą kobietą” – mówi Fevziye. „Tak, była miła dla wszystkich” – potwierdza Leyla. „Gdzie teraz są tacy sąsiedzi? Kiedyś sąsiedzi byli jak rodzina. Wszyscy pomagali sobie nawzajem. Czasy były trudne, ale chociaż można było liczyć na wsparcie innych. Nigdy nie zapomnę pomocy twojej mamy”.
„Pewnego dnia miała odwiedzić mnie rodzina z daleka” – kontynuuje matka Leyli. – „Przygotowałam dużo jedzenia, by być gotowa na ich przyjazd. Niestety moja lodówka się zepsuła i nie zauważyłam tego. Wszystko się zepsuło i nie miałam jedzenia dla gości”. „I co się wtedy stało?” – docieka Yusuf. „Stał się cud. Twoja mama zaoferowała mi pomoc. Powiedziała, żebym się nie martwiła i że zrobimy wszystko raz jeszcze. Razem ugotowałyśmy wszystkie potrawy. Była bardzo miłą i wrażliwą kobietą. Nigdy nie zapomnę jej dobroci. Niech jej Bóg wynagrodzi za całe jej dobro”.
Akcja wraca do domu Yusufa. Arzu nadal nie odzyskała przytomności. „Nic nie pomaga. Musimy zadzwonić po lekarza” – stwierdza Melek. „Masz rację” – zgadza się Zeynep. – „Yusuf ma przyjaciela, który jest lekarzem. Może do niego zadzwońmy?”. „Dobrze, tak zróbmy”. Żona Selima rozgląda się za swoją komórką, gdy nagle Arzu otwiera oczy. „Co się stało? Co mi zrobiliście?” – pyta zdezorientowana kobieta i próbuje podnieść się z fotela. „Arzu, nie czujesz się dobrze. Odpocznij” – prosi mama Elif. „To znowu wy… Kto wie, co jeszcze mi zrobiłyście?”. „Widzicie, dobroć nic dla niej nie znaczy” – stwierdza Zeynep. – „Pozwólmy jej robić, co chce”.
„Arzu, dlaczego mielibyśmy coś ci zrobić?” – pyta Melek. – „Pomyśl trochę logicznie”. „Jesteś zabójczynią mojego dziecka…” – odpowiada Karapinarówna. „Arzu, nie czujesz się dobrze. Musi zobaczyć cię lekarz”. „Nie, nie chcę nic od ciebie” – żona Umita próbuje się podnieść, ale po chwili upada z powrotem na fotel. Po chwili do domu wraca Selim. Uśmiechnięty wchodzi do salonu, ale jego mina momentalnie rzednie. „Arzu?!” – pyta zdumiony mężczyzna. – „Co ty tutaj robisz? W tej chwili się stąd wynoś!”. „Selim, spokojnie” – prosi Melek. „Jakim prawem ta kobieta przychodzi tutaj?! Jak śmie?!”. „Odejdzie, gdy tylko poczuje się lepiej”.
„Nie obchodzi mnie to!” – grzmi Selim. – „Nie pozwolę, żeby taka osoba przebywała w naszym domu! Dlaczego otworzyłyście jej drzwi?! Dlaczego ją tu przyjęłyście?!”. „Synu, to nie czas…” – odzywa się Aliye. „Mamo, nie wtrącaj się!” – Selim podchodzi do fotela i pochyla się nad Arzu. – „Jak śmiesz tu przychodzić?! Kogo przyszłaś dotknąć swoimi brudnymi łapami?! Tym razem nie pozwolę ci skrzywdzić mojej rodziny! Rozumiesz?!”. „Dość! Nie obwiniaj mnie!” – wybucha Arzu. – „W rzeczywistości to wy mnie zraniliście. Zabraliście moje dziecko!”. „O czym ty mówisz? Co to za głupoty?”. „Zabraliście moją córkę, a teraz mojego nienarodzonego syna”.
„Mamo, o czym mówi ta kobieta?” – pyta Selim. „Bardzo dobrze znacie swoją winę, mordercy!” – mówi Arzu. – „Dobrze wiecie, co zrobiliście. Jesteście zabójcami…”. Żona Umita po raz trzeci próbuje podnieść się z fotela i po raz kolejny na niego upada. „Selim, daj spokój, porozmawiajmy” – prosi Zeynep i wraz z mężem opuszcza salon. W następnej scenie widzimy ich w kuchni. Jest z nimi także Melek. „Czy ktoś może mi wyjaśnić, co się tu dzieje?” – pyta mężczyzna. – „Co ta kobieta tutaj robi?”. „Selim, uspokój się najpierw” – prosi mama Elif. – „My także byliśmy zaskoczeni widząc ją tutaj”.
„Straciła ciążę i teraz obwinia o to Melek” – wyjaśnia Zeynep. „Co Melek ma z tym wspólnego?” – nie rozumie Selim. „Oczywiście, że nic. Ale wiesz, jaka jest Arzu. Zawsze szuka winnych”. „Jej stan jest bardzo zły” – stwierdza Melek. – „Ciągle mówi o jakichś lekach, które podobno Gonca podała jej, by straciła ciążę”. „Czyli ta kobieta po prostu oszalała?” – domyśla się Selim. „Na to wygląda” – potwierdza jego żona. – „Gdy była przed drzwiami, zobaczyła Goncę w środku i oskarżyła nas o to, że ukrywamy ją w naszym domu”. „Nie wierzę jej. To na pewno część jej planu”. „Nie wydaje mi się” – oznajmia Melek. – „Powinieneś ją zobaczyć w tamtym momencie. Tego nie da się udać”. „I ja nie sądzę, by udawała” – potwierdza Zeynep.
„Jej zachowanie wcale nie jest normalne” – mówi Melek. – „Nawet zemdlała, a teraz z trudem dochodzi do siebie”. „Czy nigdy nie pozbędziemy się tej kobiety?” – pyta syn Aliye. – „Co z nią zrobimy?”. „Odwieziemy ją do domu. Co innego możemy zrobić?”. Cała trójka wraca do salonu. Zeynep podaje Arzu szklankę z wodą. „Napij się trochę. To ci pomoże” – przekonuje dziewczyna. „Nie zrobię tego” – odpowiada Arzu. – „Dodałaś tam lekarstwo, prawda?”. „Boże, daj mi cierpliwość…” – odzywa się Aliye. – „Twój mąż dzwonił jakiś czas temu. Pozwól mu przyjechać po ciebie”.
„Nie, nic mu nie mówcie!” – prosi Arzu. – „Umit nie może dowiedzieć się, że tutaj jestem. To niedozwolone”. „To co teraz zrobimy?” – pyta pani Emiroglu. „Selim, odwieźmy ją” – przekonuje Melek. „Nie możemy zostawić jej w takim stanie na ulicy” – dodaje Zeynep. „Dobrze, chodźmy” – zgadza się mężczyzna, choć przychodzi mu to z wyraźnym trudem. W następnej scenie widzimy, jak Selim, Melek, Zeynep i Arzu jadą taksówką. „Gdzie mnie zabieracie?” – pyta przerażona Karapinarówna. – „Powiedzcie mi! Chcecie mi zrobić jakąś krzywdę, tak?”. „Och Boże, nie ma czego takiego” – zapewnia Zeynep. „To dokąd mnie zabieracie? Ja chcę wyjść!”.
„Arzu, odwozimy cię do domu!” – oznajmia poirytowany Selim. – „Dlaczego tego nie rozumiesz?”. Jakiś czas później taksówka wjeżdża na teren farmy i parkuje przed posiadłością. Wszyscy wychodzą na zewnątrz. Selim z rozrzewnieniem patrzy na dom, w którym się wychował i spędził większą część życia. „Załatwmy to szybko i jedźmy stąd” – mówi Melek. „Zgadzam się” – potwierdza Zeynep. Obie panie biorą Arzu pod ramiona i wprowadzają ją do domu. „Połóż się tutaj” – mówi mama Elif, wskazując na kanapę w salonie. „Zostawcie mnie w spokoju” – prosi żona Umita. „Wynośmy się stąd” – mówi Selim. Wraz ze swoją żoną i Melek opuszczają rezydencję. Czy Arzu nadal będzie mściła się na rodzinie Emiroglu?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.