913: Humeyra wysiada z samochodu. Jest w pobliżu domu Rany, z którą właśnie rozmawia przez telefon. „Muszę się z tobą zobaczyć” – oznajmia córka Macide. – „Zdarzyły się straszne rzeczy. Jesteś w domu, prawda? Zaraz u ciebie będę”. „Och, moja druga, uwierz mi, że bardzo chciałabym się z tobą spotkać, ale…”. „Coś się stało? Nie ma cię w domu?”. „Nie ma mnie, kochanie. Podróżuję teraz do Yalova, gdzie mam ważne spotkanie”. W tym momencie Humeyra dociera przed bramę domu Rany. Widzi, że ta stoi właśnie na podwórku, przy otwartym bagażniku swojego samochodu! „Zadzwonię do ciebie, jak tylko będę wolna” – dodaje Rana. – „Halo, Humeyra, jesteś tam?”.
„Tak, jestem…” – potwierdza siostra Kerema, cofając się nieco za bramę, by Rana jej nie zobaczyła. „W porządku, moja droga, muszę już kończyć. Całusy!” – kochanka Tarika rozłącza się, zamyka bagażnik i wsiada do samochodu. Humeyra wraca szybko do swojego auta i rusza w ślad za fałszywą przyjaciółką. Wkrótce Rana dociera do kryjówki Tarika. Córka Macide zatrzymuje samochód nieco dalej i z oddali patrzy na ukryty w lesie dom. „Co Rana robi w takim miejscu i dlaczego mnie okłamała?” – pyta siebie, po czym zbliża się do ogrodzenia.
Rana w tym czasie wchodzi na werandę domu i puka do drzwi. Po chwili otwiera jej Tarik i pyta: „Gdzie się podziewałaś tyle czasu?”. „A ty gdzie?” – odpowiada kobieta. – „Co robisz w takim miejscu?”. „Nie martw się, wszystko ci wyjaśnię. Bałem się już, że nie przyjdziesz”. „Nie mów głupstw. Jak mogłabym nie przyjść? Bardzo się za tobą stęskniłam” – kobieta przytula się do kochanka. On także czule ją obejmuje. Kamera robi zbliżenie na twarz stojącej za ogrodzeniem Humeyry. Siostra Kerema jest zdumiona tym, co właśnie zobaczyła. „Tarik i Rana…” – mówi, z trudem utrzymując się na nogach. – „Nie, to nie może być prawda! Nie może!”.
Kamera robi ponowne zbliżenie na kochanków. „Tarik, bardzo się o ciebie martwiłam” – mówi kobieta. – „Nie powiedziałeś mi nawet, co się dzieje”. „Wiem, masz rację” – przyznaje mężczyzna. – „Nie znalazłem czasu na rozmowę. Obiecuję, że wszystko ci wyjaśnię, ale teraz musimy już iść”. „Dokąd?”. „Muszę pilnie się z kimś zobaczyć”. „Z kim? Co się dzieje, Tarik?”. „Nie traćmy czasu. Musimy jak najszybciej wyruszyć w drogę”. „Zatrzymaj się. Policja przecież cię wszędzie szuka. A co, jeśli cię znajdą?”. „Zdaję sobie z tego sprawę, ale muszę zaryzykować. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będzie pięknie. Zaufaj mi, chodźmy”.
Tarik i Rana wsiadają do samochodu mężczyzny. Humeyra, choć jest bardzo roztrzęsiona, wsiada za kółko i rusza za nimi. Kamera przenosi się do auta kochanków. „Może powiesz mi, dokąd się tak spieszymy?” – pyta Rana. „Nie mogę dłużej zostać w kraju. Muszę jak najszybciej wyjechać za granicę” – oznajmia mężczyzna. – „Jestem umówiony na spotkanie z kimś, kto mi w tym pomoże. Teraz jedziemy do niego”. „Chyba nie słyszysz, co do ciebie mówię. Policja cię szuka wszędzie. Jak chcesz wyjechać za granicę?”. „Nie martw się, opuszczę kraj na łodzi przemytniczej. Porozmawiamy teraz z jedną osobą o tym”.
„Ale czy to nie jest niebezpieczne?” – dopytuje kobieta. „Jest, ale zostanie tutaj jest dla mnie jeszcze bardziej niebezpieczne” – odpowiada Tarik. Kamera przenosi się do samochodu Humeyry. „Tą kobietą jest Rana!” – krzyczy córka Macide, zanosząc się szlochem. – „Kobieta, którą nazywałam przyjaciółką! Co za wstyd! Jak mogliście mi to zrobić?! Mnie i mojemu dziecku?!”. Kamera wraca do auta Tarika. „Jeśli uda ci się zakontraktować tę łódź, kiedy będziesz mógł przekroczyć granicę?” – pyta Rana. „Przekroczymy ją najszybciej, jak to możliwe” – odpowiada mężczyzna. „Przekroczymy?”. „Tak. Nie odejdę bez ciebie. Wypłyniemy razem, dlatego powiedziałem ci, żebyś wzięła walizkę”.
„Dobrze, ale ja…” – odzywa się zaskoczona Rana. „Będziemy razem. Stworzymy nowe życie” – oznajmia Tarik. – „Ty i ja będziemy mieszkać razem. Czy to nie wspaniałe? Czy nie o tym marzyliśmy?”. „Tak, zgadza się, ale… Nie w ten sposób. Nie w takim pośpiechu i nie uciekając łodzią przemytniczą”. „O co chodzi, Rana? To dla nas dobra okazja”. „Jestem zaskoczona, i to bardzo. Jakbyś ty zareagował, gdybyś był na moim miejscu? Oczywiście, że chcę być z tobą, ale…”. „Uwierz mi, będzie cudownie. Przekroczymy granicę i będziemy bardzo szczęśliwi”.
Kamera wraca do auta Humeyry. „Będziemy mieć dziecko! Czym na to wszystko zasłużyliśmy? Ja i moje dziecko!” – rozpacza kobieta. – „Co z ciebie za człowiek?! Podskórnie czułam to przez cały czas, ale nie chciałam przyjąć do wiadomości. A ty, Rano? Udawałaś moją przyjaciółkę! Co wszyscy nam zrobiliście?! Mnie i mojemu dziecku!”. Humeyra doznaje nagle bolesnych skurczów i jest zmuszona zjechać na pobocze. Szybko odpina pas i krzyczy z bólu, trzymając się za brzuch. „Nie, nie teraz! Córko, proszę, jeszcze nie przychodź!” – błaga kobieta, po czym otwiera drzwi i zaczyna krzyczeć wniebogłosy.
Akcja przenosi się do rezydencji. Parla, która została już wypisana ze szpitala, leży na łóżku w specjalnie przygotowanym dla niej pokoju. W pomieszczeniu są jeszcze Macide oraz Kerem. „Mam nadzieję, że będzie ci tu wygodnie” – mówi pani Haktanir. „Jest mi bardzo wygodnie. Doceniam to, co dla mnie robicie” – mówi dziewczyna. „Obiecaj mi, że będziesz silna. Dzięki lekarzom i terapii, twój stan z pewnością ulegnie poprawie. Wierzę w to. Jesteś jeszcze bardzo młoda. Z Bożą pomocą przezwyciężysz wszystko”. „Daj Boże, ciociu Macide, daj Boże…”. „I ja w to wierzę” – oznajmia Kerem. – „Mam nadzieję, że wkrótce otrzymasz bardzo dobre wieści”.
„Możesz zostać tu tak długo, jak zechcesz” – zapewnia Macide. – „Później, kiedy przyjadą twoi rodzice, wrócisz do nich”. „Cóż, mamo…” – odzywa się niepewnie Kerem. – „Parla zamieszka tutaj na stałe… Ponieważ my… Parla i ja bierzemy ślub”. Macide robi wielkie oczy. Z niedowierzaniem patrzy na syna. „Podjęliśmy tę decyzję kilka dni temu, ale nie znalazłem okazji, żeby cię o niej poinformować w tym całym zamieszaniu” – tłumaczy mężczyzna. „Wiem, że jesteś zaskoczona, ale ja także nie powiedziałam jeszcze rodzinie” – oznajmia Parla. – „To była nagła decyzja. Byliśmy bardzo podekscytowani. Nie miej nam tego za złe, ciociu”.
„Cóż, nie wiem sama, co powiedzieć” – odzywa się Macide. – „Oczywiście życzę wam szczęścia…”. „Nie jesteś szczęśliwa” – stwierdza Parla. „Ależ nie…”. „Rozumiem. Skoro jestem w takim stanie…”. „Broń Boże, to nie z tego powodu. Małżeństwo to po prostu bardzo odpowiedzialna decyzja. Musicie dobrze to przemyśleć. Od tego nie ma odwrotu. To chciałam tylko powiedzieć”. „Oczywiście, że wszystko dobrze przemyśleliśmy i zdajemy sobie sprawę z powagi tej decyzji”. „Jeśli jesteście pewni swojego uczucia…” – Macide zerka kątem oka na syna, który ma opuszczoną głowę i wbity w podłogę wzrok.
Parla ujmuje dłoń Kerema i oznajmia z szerokim uśmiechem: „Całe życie czekałam na ten moment”. „W takim razie życzę wam szczęścia, dzieci” – mówi Macide. W następnej scenie ona i Kerem są w salonie. „Mamo, posłuchaj” – zabiera głos brat Humeyry. – „Wiem, że jesteś bardzo zaskoczona, ale…”. „W życiu bym się czegoś takiego nie spodziewała” – oświadcza pani Haktanir. – „Myślałam, że jesteście tylko przyjaciółmi. Jestem naprawdę zaskoczona. Posłuchaj, Kerem, małżeństwo to bardzo poważna sprawa. Jesteś pewien, że tego właśnie chcesz? Wziąć na siebie taką odpowiedzialność?”.
„Wiem, mamo. Jestem tego świadomy” – zapewnia Kerem. „Wiem, że masz dobre serce, ale małżeństwo nie może być zawarte z litości” – przekonuje Macide. – „Nie zaczynaj nowego życia w ten sposób. To jasne, że jej nie kochasz. Masz przed sobą długie życie, synu. Jak zamierzasz kłaść się obok kogoś, kogo nie kochasz?”. W tym momencie przy drzwiach salonu zatrzymuje się Sureyya. Zaintrygowana przysłuchuje się rozmowie matki i syna. „Czy w ten sposób chcesz zrujnować sobie życie?” – pyta Macide. „Już zdecydowałem, mamo” – oświadcza Kerem. – „Ożenię się z Parlą”. Sureyya odchodzi do swojego pokoju. Kładzie się na łóżku i wybucha płaczem.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.