916: Vildan jest w pokoju dziecięcym, który w ataku histerii zdemolowała Humeyra. „Och, do nocy tego nie posprzątam” – wzdycha ciężko służąca. – „A jeszcze muszę pranie rozwiesić. I łazienka jest niewysprzątana. Może powiem Serce, by się tym zajęła? Ale ona teraz sprząta w kuchni”. Nagle do pomieszczenia wchodzi Elif. „Słuchaj, mam dla ciebie pracę do wykonania” – oznajmia Vildan. – „Wysprzątasz dokładnie ten pokój”. „To wszystko tutaj?” – pyta Elif, rozglądając się dokoła. „Tak, wszystko! Zrobisz to powoli, bez pośpiechu. Masz czas do nocy. Zepsute rzeczy włóż do jednego z tych pudeł, te niezepsute do drugiego. Ubrania ułóż ładnie w szafie. No dalej!”.
Vildan opuszcza pokój i niemal w tej samej chwili rozlega się dzwonek do drzwi. Służąca idzie otworzyć i po drugiej stronie widzi swoją siostrę. „Julide? Co ty tutaj robisz?” – pyta. „Mele… Przyszłam zobaczyć się z Serce” – odpowiada przybyła. „Dobrze, ale dlaczego przychodzisz tak bez uprzedzenia? Czy to miejsce publiczne?”. „Masz rację, nie zapowiedziałam się, ale to naprawdę nagła sprawa. Obiecuję jednak, że nie zostanę długo. Muszę pilnie porozmawiać z Serce, dlatego przyszłam”. „Dobra, ale niech to będzie naprawdę krótka rozmowa. Serce jest w kuchni, chodź”.
Vildan prowadzi siostrę do kuchni, gdzie Melek zajmuje się właśnie porządkowaniem. „Masz gościa, Serce” – oznajmia. „Dobrze, że przyszłaś, Julide” – Melek odrywa się od pracy i przytula przyjaciółkę. – „Skąd się tu wzięłaś? Mam nadzieję, że nie stało się nic złego”. „Nie, spokojnie. Wszyscy mają się dobrze. Przyszłam zobaczyć się z tobą. Jak się masz?”. „A jak ma się mieć?” – odzywa się zdziwiona Vildan. – „Wszystko jest z nią dobrze, nie widzisz?”. „Mam się dobrze” – odpowiada Melek. „A ty, siostro?” – pyta mama Emirhana. „O wiele lepiej, odkąd pojawiła się Serce. Dzięki niej jest mi dużo lżej”.
Vildan opuszcza kuchnię i wraca do swoich obowiązków. Melek i Julide siadają przy stoliku. „Jak się trzyma Tulay?” – pyta mama Elif. „Jest taka, jaką ją zostawiłaś. Nadal czujesz się winna? Nie zmieniłaś zdania?” – Melek kręci przecząco głową. – „Proszę cię, nie rób tego. Mnie i Tulay jest bardzo przykro z tego powodu”. „To niczego nie zmieni, jeśli powiem inaczej”. „Moja droga, ta sytuacja nikomu nie służy. Może i jesteś bezpieczna w tym domu, ale…”. „Julide, spotkało mnie tutaj wielkie szczęście. Największe, jakiego mogłam doświadczyć. Nie chciałam mówić ci tego przez telefon, ale teraz już musisz się dowiedzieć”.
„Co się stało, powiedz?” – prosi zaintrygowana Julide. „Cud. Stał się prawdziwy cud!” – oznajmia Melek. – „Znalazłam w tym domu Elif, moją córkę!”. „Co?!” – mama Emirhana robi wielkie oczy. Akcja przenosi się do pokoju Macide. Kobieta odbiera telefon. „Czy rozmawiam z panią Macide Haktanir?” – pyta mężczyzna po drugiej stronie. „Tak, to ja. O co chodzi?”. „Inspektor Zija Cinar z tej strony. Odwiedziliśmy panią ostatnio z kolegą”. „Tak, przypominam sobie. Macie jakieś nowości?”. „Tak, proszę pani. Udało nam się namierzyć sygnał telefonu Mustafy Unala. Pochodzi z okolic Karacoban. Czy wiesz, dlaczego pan Mustafa tam był? Czy ktoś znajomy ma tam nieruchomość?”.
Akcja wraca do kuchni. „Jak to możliwe? Elif przez cały czas tutaj mieszkała?” – pyta zdumiona Julide. „Ciii, na razie ukrywamy to przed wszystkimi” – oznajmia Melek. „Przepraszam, jestem bardzo podekscytowana. Ale przecież byłaś już tu wcześniej. Jak to możliwe, że dopiero teraz odnalazłyście się?”. „Ponieważ wcześniej ani razu się nie widziałyśmy”. „No dobrze, ale jak ona się tutaj znalazła? I dlaczego musicie ukrywać prawdę przed wszystkimi?”. „Przywiózł ją tu mężczyzna o imieniu Tarik. To zięć pani Macide i jednocześnie człowiek, który mnie prześladował”.
„To on?!” – Julide jest jeszcze bardziej zdumiona. – „Jak to?”. „Też tego nie rozumiem, ale wiem, że odpowiada on za wszystkie okrucieństwa, które nas spotkały”. „I żyjesz teraz pod jednym dachem z tym człowiekiem?!”. „Nie martw się, nie ma go tutaj. Już go nie było, kiedy tu przyszłam. I nie sądzę, żeby tu wrócił”. „Dlaczego?”. „Ponieważ policja wszędzie go szuka. Okazuje się, że zdradził nawet własną rodzinę. Ten człowiek już nie będzie w stanie wejść do tego domu. Dlatego to miejsce jest teraz najbardziej bezpieczne dla nas”. „Rozumiem, to logiczne, ale dlaczego nie możesz powiedzieć o tym innym?”. „O tym, że jestem mamą Elif?”. „Nie. Mam na myśli to, co zrobił Tarik”.
„Powiem, ale jeszcze nie teraz” – oznajmia Melek. W tym momencie do kuchni wchodzi Macide. Rozmawiające kobiety od razu podnoszą się z miejsc. – „To Julide. Jest moją bliską przyjaciółką, a także…”. „Wydaje mi się, że skądś cię znam” – mówi pani Haktanir, przypatrując się mamie Emirhana. – „Wyglądasz znajomo. Nieważne, skończyła mi się woda. Napełnię dzbanek, a wy rozmawiajcie”. W następnej scenie Macide jest w salonie. Stoi przy oknie i rozmyśla o dzisiejszej rozmowie z inspektorem. „No jasne!” – doznaje nagłego olśnienia. – „Sygnał telefonu Mustafy zarejestrowano w tym samym obszarze, gdzie znaleziono Humeyrę. To nie może być przypadek. Tarik z pewnością jest zaangażowany w obie te sprawy. Mój Boże, pomóż nam”.
Po wyjściu Julide Melek udaje się na górę. W pokoju dziecięcym znajduje swoją córkę, która kończy już sprzątanie pomieszczenia. „Elif? Co ty tutaj robisz?” – pyta zaskoczona kobieta. „Sprzątam pokój” – odpowiada dziewczynka, nie odrywając się od pracy. „Córko, zostaw to, jeszcze się skaleczysz. Dlaczego się tym zajmujesz?”. „Ciocia Vildan mi kazała. Ona ma bardzo dużo pracy”. „Jak to? Ty to wszystko… sama? Ach, Vildan. Dlaczego każesz pracować małemu dziecku?”. Melek mówi córce, by odpoczęła w swoim pokoju, a sama kończy sprzątanie.
Akcja wraca do salonu. „Coś w tym musi być” – rozmyśla dalej Macide. – „To nie jest normalne, że telefon Mustafy i Humeyra byli w tym samym miejscu. Tarik stoi za tym wszystkim, nie mam najmniejszych wątpliwości. Ach, Humeyra. Wszystkiego byśmy się dowiedzieli, gdybyś tylko zaczęła mówić. Ty milczysz, a Tarik w tym czasie wymyka nam się z rąk”. Akcja przenosi się do pokoju Humeyry. Kobieta podnosi się z łóżka i podchodzi do szafy. Gdy otwiera ją, jej wzrok przykuwają swetry męża. Po kolei wyrzuca je na podłogę i mówi załamana: „Jak mogłeś nam to zrobić, Tarik?! Mnie i naszemu dziecku! Zabrałeś wszystko, co miałam! Moje dziecko, sens mojego życia… To, czego pragnęłam najbardziej!”. Humeyra upada na kolana i wybucha płaczem.
Akcja przenosi się na zewnątrz. Parla i Kerem siedzą przed basenem. Dziewczyna prosi narzeczonego, by przyniósł jej coś zimnego do picia, a następnie wybiera numer do ojca. „Tato, przyjaciółka pytała mnie o tę pracę w Anglii” – mówi dziewczyna. – „Czy jest już ustalona data, kiedy ma pojawić się w firmie? Szesnastego czerwca, naprawdę? Bardzo ci dziękuję, tatusiu! Jestem taka szczęśliwa. W porządku, tato, bardzo cię kocham”. Parla rozłącza się i mówi do siebie: „Zatem szesnastego czerwca będziesz musiała być w Anglii, Sureyyo. To oznacza, że mój ślub z Keremem musi odbyć się przed tą datą. Koniecznie musisz być na nim obecna, Sureyyo. Jak taka impreza mogłaby odbyć się bez ciebie?”. Dziewczyna wybucha radosnym śmiechem.
Kamera przenosi się do środka rezydencji. Kerem wychodzi z kuchni z tacą, na której znajdują się karafki z wodą i sokiem. Podchodzi do drzwi i próbuje otworzyć je łokciem. W przedpokoju pojawia się Sureyya i otwiera drzwi. „Dziękuję. Nie mogłem otworzyć, mając zajęte ręce” – mówi syn Macide. – „Parla i ja wyszliśmy zaczerpnąć świeżego powietrza. Aha, zapomniałaś zabrać swojej książki z sofy przy basenie”. „Książki?”. „Tak. Niemożliwa miłość„. „Ach, no tak… Zostawiłam ją tam”. „Jeśli chcesz, to ci ją przyniosę”. „Nie, pójdę po nią sama. Dziękuję”.
Akcja wraca przed basen. „Zatem szesnastego czerwca pozbędę się ciebie. Och, jestem taka szczęśliwa!” – zakrzykuje Parla, a następnie dodaje w myślach: „Muszę powiedzieć ojcu i innym o ślubie. Nie będą mnie raczej wypytywać z uwagi na mój stan”. Po chwili wraca Kerem. Nalewa szklankę soku i podaje ją dziewczynie. „Wiesz, tak sobie myślę, że nasz ślub odbędzie się tutaj, w tym ogrodzie” – oznajmia Parla. – „Co o tym myślisz?”. „Cóż… Porozmawiamy, kiedy przyjdzie na to czas” – odpowiada mężczyzna. „Kiedy przyjdzie czas? Czy to nie jest już najwyższa pora? Nie bierzemy ślubu tego lata?”.
„Tego lata?” – Kerem jest wyraźnie zaskoczony. „Oczywiście” – potwierdza Parla. „Hmm, zważywszy na to, w jakim stanie jest moja siostra…”. „Ile razy mam ci powtarzać? Znam twoją siostrę i wiem, że taka uroczystość dobrze jej zrobi. Z przyjemnością zobaczymy swojego brata szczęśliwego. Na chwilę zapomni o tym, co się stało. W ten sposób powinniśmy myśleć. Jak najszybciej musimy rozpocząć przygotowania. Słodycze, suknia ślubna, zaproszenia… Och, jest tyle rzeczy do zrobienia!”. „Chciałbym, żeby to była prosta ceremonia, bez przesadnych atrakcji”. „Oczywiście. Ja też nie lubię tych wszystkich ozdób i dekoracji. To będzie niezapomniany ślub!”.
Do basenu podchodzi Sureyya i podnosi książkę, którą zostawiła na sofie. „Usiądź z nami” – prosi Parla. „Dobrze, ale tylko na chwilę. W środku czeka mnie ważna praca” – odpowiada Sureyya. „Oczywiście nic jeszcze nie wiesz”. „Czego nie wiem?”. „Zapytam cię o coś. Czy będziesz tutaj piętnastego czerwca?”. „Tak, powinnam być”. „Super! Mam więc dla ciebie jedną wspaniałą wiadomość! Piętnastego czerwca Kerem i ja bierzemy ślub! Chcemy, żebyś towarzyszyła nam tego pięknego dnia”. „Tak… Oczywiście, że będę wam towarzyszyć” – odpowiada dziewczyna po kilku chwilach milczenia. – „Cóż, mam teraz trochę pracy. Porozmawiamy później, dobrze?”. Sureyya odwraca się i odchodzi.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.