Przysięga odcinek 357: Reyhan wyznaje domownikom prawdę o swoim stanie! [Streszczenie + Zdjęcia]

357: Emir wraca do rezydencji. Reyhan staje przed nim na korytarzu i pyta: „Byłeś w szpitalu, prawda? Rozmawiałeś z lekarką?”. Mężczyzna potakuje głową. Po jego policzku spływa łza. W następnej scenie małżonkowie siedzą na kanapie w salonie. „Otrzymałem odpowiedzi, które tak skrzętnie przede mną ukrywałaś” – oznajmia Emir. – „Okazuje się, że ryzyko jest bardzo wysokie, a zapewniałaś, że przesadzają. Sytuacja jest bardzo poważna. Lekarka wszystko dokładnie mi wyjaśniła. W tym przypadku należy zrobić tylko jedno, słyszysz mnie? Nie dojdzie do tego porodu!”. „Posłuchaj, wiem to, wierzę i czuję. Będę całkowicie zdrowa i wezmę naszego maluszka na ręce. Ty też mi uwierz, proszę cię”.

Emir podnosi się z kanapy. Zdenerwowany przechadza się chwilę po salonie, po czym zatrzymuje się obok żony. „Reyhan, posłuchaj, ja naprawdę dobrze cię rozumiem” – mówi. – „W takiej sytuacji bardzo trudno jest podjąć konieczną decyzję, wiem to. Ale tu chodzi o twoje życie! Myślenie o tym, co może się wydarzyć, niszczy mnie od środka! Niszczy, rozumiesz? Nie możesz podejmować takiej decyzji, polegając tylko na swoich przeczuciach. Musimy stosować się do zaleceń lekarzy. No już, proszę. Powiedz mi, że zmieniłaś decyzję. Nie możesz zostawić mnie samego. Nie mogę pogrzebać cię za życia!”.

„Nie zrobię tego, ponieważ jestem pewna” – mówi Reyhan. – „Ty, ja i nasze dziecko… Wszyscy razem będziemy bardzo szczęśliwi”. „Nie możesz tak ze mną postąpić, nie pozwolę na to!” – oświadcza stanowczo mężczyzna. – „Za nic nie pozwolę na wystawienie twojego życia na niebezpieczeństwo!”. „Proszę, zaufaj mi. Zobaczysz, że nie będziemy pamiętać żadnego z tych ciemnych dni. Kiedy tylko weźmiemy nasze dziecko na ręce, wszystko co złe będzie tylko przeszłością. Ty i ja będziemy wspaniałymi rodzicami. Wyślemy nasze dziecko do szkół, o których marzyliśmy. Będziemy uczestniczyć w jego sukcesach, jego szczęściu i smutkach. Ty też w to uwierz, proszę. Zobaczysz, że wszystko będzie pięknie. Ja będę żyć i nasze dziecko także będzie”.

„Ryzyko sięga dziewięćdziesięciu pięciu procent!” – wykrzykuje Emir. – „Mówi ci coś ta liczba? Jak możesz wystawiać nas na takie ryzyko?! Jak możesz zachowywać się tak, jakby ta decyzja należała wyłącznie do ciebie?! Jak możesz być tak oderwana od prawdy?!”. „Sam mi kiedyś powiedziałeś, że będę wspaniałą mamą” – przypomina Reyhan, płacząc i jednocześnie uśmiechając się. – „Mamy zawsze chcą dla swoich dzieci jak najlepiej. Moim największym pragnieniem jest urodzić dziecko. Największym na świecie”. „Bardziej zależy ci na dziecku, niż na własnym życiu? Ja też bardzo chcę zostać ojcem, ale nie w taki sposób! Marzyłem o życiu we trójkę: ty, ja i nasze dziecko! Bez ciebie życie dla mnie będzie koszmarem!”.

W tym momencie do rezydencji wracają pozostali domownicy. Na odgłos dochodzących z salonu krzyków robią zaintrygowane miny i udają się prosto do pomieszczenia. „Synku, co się tu dzieje?” – pyta Cavidan, udając troskę. – „Dlaczego się kłócicie?”. „No proszę, opowiadaj! Niech wszyscy się dowiedzą!” – mówi Emir do żony. „Moja ciąża nie przebiega tak jak powinna” – wyznaje Reyhan. – „Moje dziecko jest zdrowe i z nim wszystko jest dobrze, ale tego samego nie można powiedzieć o mnie. Jeśli zdecyduję się na poród, moje życie znajdzie się w niebezpieczeństwie. Dlatego lekarze uważają, że powinnam dokonać aborcji…”.

„Jak to możliwe?” – pyta Cavidan. – „Dlaczego wcześniej o tym nie powiedzieliście? Czy można ukrywać coś takiego? Och, kochanie, w jak strasznej sytuacji się znalazłaś”. „Do tego, jeśli pozbędę się naszego dziecka, już nigdy więcej nie będę mogła zajść w ciążę” – dodaje Reyhan. – „Ale ja już podjęłam decyzję. To dziecko przyjdzie na świat. Kiedy pierwszy raz usłyszałam o tej diagnozie, nie mogłam się z tym pogodzić. Przeżyłam bardzo ciężkie dni, ale z Bożą pomocą pokonałam je. Teraz wierzę, że całkowicie zdrowa wezmę na ręce moje dziecko”. „Czy to możliwe? Skąd możesz to wiedzieć? Lekarze twierdzą przecież co innego”. „Dlatego, że czuję to tutaj. Wewnątrz mnie i bardzo mocno. Oboje całkowicie zdrowi wrócimy do domu. Wiem, że wszystko będzie dobrze”.

„Przestań się już oszukiwać! Błagam, przestań!” – przerywa Emir i zwraca się do domowników: „Wiecie, jakie jest prawdopodobieństwo tego, że wszystko będzie dobrze? Pięć procent! Tylko pięć procent! Liczyłem na to, że Reyhan posłucha lekarzy. Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, by tak się stało, ale nie! Na nic nie mam wpływu!” – wzburzony mężczyzna siada na kanapie. Do jego żony podchodzi Melike, bierze ją za rękę i mówi: „Reyhan, córko, nie wystawiaj na stracenie nas i siebie”. „Siostro Reyhan, błagam, nie rób tak” – odzywa się zapłakana Zeynep. – „Proszę cię, nie zostawiaj nas”. „Nie zostawię was, moja jedyna, nie zostawię” – zapewnia Reyhan, obejmując swoją podopieczną.

„Pani Reyhan, może nie powinnam tego mówić, ale bardzo dobrze panią rozumiem” – zabiera głos Nigar. – „Kiedy straciłam dziecko, moje życie pogrążyło się we mgle. Ale ponieważ chodzi tu o pani życie, uważam, że nie powinna pani rodzić”. „Ja chcę, żeby ten poród się odbył” – oświadcza Reyhan. – „Całym sercem wierzę w to, że ja i moje dziecko będziemy żyć. Módlcie się za mnie. Bądźcie moim wsparciem”. „Emir podnosi się gwałtownie i mówi: „Nie postępuj tak ze mną! Nie rób mi tego! Zamiast tak postępować, weź lepiej pistolet i od razu mnie zastrzel!”. Mężczyzna opuszcza salon. Oczy jego matki aż tryskają radością.

Akcja przenosi się do domu Kemala. Mężczyzna wychodzi na zewnątrz, gdzie przy basenie znajduje swoją siostrę. „Oczekuję wyjaśnień!” – oznajmia stanowczo. „Nie rozumiem, o czym mówisz” – odpowiada Oya. „Doskonale wiesz, o czym”. „Jeśli masz na myśli Pelin, to ja po prostu…”. „Zaprosiłaś ją w moim imieniu na kawę. Zmusiłaś mnie tym samym do różnych wykrętów, aby zachować twarz. Postawiłaś mnie w paskudnej sytuacji, Oya!”. „Bracie, zupełnie nie rozumiem, dlaczego tak się złościsz”. „Nie wyprowadzaj mnie z równowagi. W domu nikogo nie było, zostałem z nią sam na sam!”. „Nie masz przecież nikogo. Kto mógłby posądzić cię o niewłaściwe zachowanie?”. „Jeśli chcesz wkurzyć mnie jeszcze bardziej, to świetnie ci idzie”.

„Bracie, Pelin to piękna dziewczyna. Do tego mądra i uprzejma” – przekonuje Oya. „Nie wyprowadzaj mnie z równowagi!” – grzmi Kemal. – „Jeśli raz jeszcze użyjesz na mnie tych swoich głupich gierek, spotkają cię przykre konsekwencje!”. „Ale co ja złego zrobiłam? Masal potrzebuje mamy, a ty odpowiedniej żony. Pelin jest świetną kandydatką. Pozwól sobie poznać ją bliżej”. „Oszukałaś i wyprowadziłaś z domu wszystkich. Nawet Narin wykorzystałaś do swojej gierki. Kto wie, co sobie o tym pomyślała”. „Wciąż Narin i Narin. Ogarnij się, bracie, ona nie chce z tobą być. Jest tu dla Masal, nie dla ciebie. Poza tym sama uważa, że Pelin pasuje do ciebie. Była świadoma wszystkich sytuacji, które zaaranżowałam. Nie oszukałam jej. Sama chciała wyjść z domu, żeby zostawić was sam na sam. Jeśli mi nie wierzysz, idź i sam ją o to zapytaj”.

Akcja wraca do rezydencji. Cavidan wychodzi na taras, gdzie znajduje się jej synowa, i siada obok niej przy stoliku. „Pani Cavidan, jeśli przyszłaś przekonywać mnie do zmiany decyzji, to ja już ją podjęłam. Jest ona ostateczna” – oznajmia Reyhan. „Czego bym nie powiedziała, nie ma to znaczenia, wiem” – mówi pani Tarhun. – „Twoje dziecko jest dla ciebie najważniejsze, jak dla każdej mamy. Jeśli czujesz w sobie, że wszystko będzie w porządku i jeśli wierzysz w to całym sercem, ja jestem po twojej stronie. Ty i mój wnuk cali i zdrowi wrócicie do domu. Nasza rodzina się powiększy. Emir będzie wspaniałym ojcem, a ty będziesz piękną mamą”.

„Porozmawiam z Emirem, nie martw się” – kontynuuje pani Tarhun. – „On także w końcu cię zrozumie, bądź spokojna”. „Ja… Bardzo dziękuję za twoje wsparcie i zrozumienie” – mówi Reyhan. Cavidan chce coś jeszcze powiedzieć, ale nagły atak kaszlu jej to uniemożliwia. „Pani Cavidan, wszystko w porządku? Przyniosę ci wody”. „Już dobrze, nie trzeba” – mówi żona Hikmeta, z trudem powstrzymując kaszel. Czyżby pobyt w fabryce odbił się na jej zdrowiu?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.