917: Kerem odbiera telefon od Filiz. „Przepraszam, że przeszkadzam, ale to naprawdę ważne” – mówi pracownica. „Co się stało?” – pyta syn Macide. „Musimy dokonać płatności, ale niestety nie jest to możliwe”. „Dlaczego?”. „Ponieważ na rachunku firmowym nie ma wystarczającej ilości pieniędzy”. „Nie rozumiem. Jak to nie ma? Dobrze, zajmę się tym natychmiast”. Kerem opuszcza swój pokój i udaje się do gabinetu. Kluczem otwiera sejf i robi wielkie oczy, widząc, że nie ma w nim gotówki. „Nie… To niemożliwe, by Tarik zrobił coś takiego” – mówi, nie mogąc uwierzyć w zdradę szwagra. Akcja przenosi się do salonu, gdzie znajdują się Macide i Humeyra.

„Córko, wiem, że nie jesteś w stanie rozmawiać ani słuchać, ale pojawiło się kilka nowych rzeczy w sprawie Mustafy” – oznajmia pani Haktanir. – „Policjantom udało się ustalić ostatnią lokalizację, z której logował się jego telefon. Zarejestrowano ją przy wyjeździe z Sile, niedaleko Karacoban”. „Dlaczego mi o tym mówisz?” – pyta siostra Kerema. „Ponieważ zostałaś znaleziona dokładnie w tym samym miejscu”. „Możesz powiedzieć wprost, do czego zmierzasz?”. „Uważam, że to nie może być przypadek. Twoja wiedza może być bardzo pomocna w znalezieniu Mustafy. Powiedz mi, co się stało tego dnia? Co robiłaś w tamtym miejscu?”.

„Jakie ma znaczenie to, co mi się przydarzyło?” – unika odpowiedzi Humeyra, nie chcąc wyjawić prawdy o zdradzie Tarika. Akcja wraca do gabinetu. „Nie mogę uwierzyć!” – krzyczy wzburzony Kerem. – „Opróżnił konta oraz sejf i uciekł! Boże, jak mógł nam to zrobić? Zaraz oszaleję! Przez lata nie byliśmy świadomi, że karmimy węża. Niech to szlag! Jak powiem o tym mamie i siostrze? Jak im powiem, że ich zięć i mąż jest zwykłym złodziejem? Nie mogę tego przed nimi ukrywać”.

Akcja wraca do salonu. „Co insynuujesz, mamo?” – pyta Humeyra. „Kochanie, źle mnie zrozumiałaś” – tłumaczy Macide. „Źle? Tarik nie wraca do domu i czuję się bardzo zasmucona, a ty myślisz tylko o Mustafie”. „Próbuję tylko wyjaśnić tę sprawę. W żadnym razie nie chcę ciebie zasmucić”. „Mamo, straciłam dziecko. Czego chcesz ode mnie?”. „Ja też straciłam wnuczkę. Myślisz, że ja tego nie przeżywam?”. „To dlaczego tak na mnie naciskasz? Jakie ma dla mnie znaczenie, co stało się z Mustafą? Powiedz mi! Moja dusza jest zniszczona, rozumiesz? Nie mam pojęcia, gdzie może być Mustafa. Może odszedł jak Tarik, nie oglądając się za siebie!”.

Wzburzona Humeyra aż podnosi się z kanapy. „Proszę, uspokój się. Spróbuj mnie zrozumieć” – Macide także wstaje i obejmuje córkę. – „Pomóż mi trochę, proszę. Tu chodzi o życie Mustafy. Może jeśli coś powiesz, uda nam się dojść do prawdy”. „Prawdy? Mamo, straciłam dziecko! O jakiej prawdzie ty mówisz?”. „Możliwe, że Tarik zabił Mustafę”. „Że co?” – Humeyra chwyta się za głowę. – „Czy słyszysz, co mówisz? Dlaczego Tarik miałby zrobić coś takiego?”. „Ponieważ Mustafa wyciągał na światło dzienne jego brudy”. „Co? Jesteś świadoma tego, co powiedziałaś? Boże, niech to wszystko okaże się złym snem, proszę!”.

„Wiem, że o trudne do zniesienia, ale mam co do tego przeczucie” – oznajmia Macide. „Przeczucie, mówisz? Może nic takiego się nie wydarzyło!” – odpowiada Humeyra. „To nie tylko moje przeczucie. Dochodzenie policji także zmierza w tym kierunku”. „Chwila, chwila. Czyli jestem żoną mordercy? Miałam urodzić dziecko zabójcy?”. „Humeyra, kochanie…”. „Nie mogę uwierzyć! Co się tu dzieje?! Zaraz oszaleję!”. W tym momencie do salonu wchodzi Kerem, który podsłuchiwał kilka ostatnich minut rozmowy swojej siostry i matki. Podchodzi do Humeyry i próbuje ją uspokoić, ale ona wpada w jeszcze większy szał.

„Mamo, czy wszystko, co powiedziałaś, jest prawdą?” – pyta Kerem. „Niestety, synu” – potwierdza pani Haktanir, a jej syn, pełen wściekłości, uderza ręką w ścianę. – „Na miłość boską, przynajmniej ty się uspokój”. „Jak to jest możliwe? Nie mogę w to uwierzyć!” – mężczyzna bierze kilka oddechów, a następnie zwraca się do matki: „Porozmawiajmy na osobności. Mam ci coś do powiedzenia”. „Nigdzie nie odchodźcie!” – wyraża swój sprzeciw Humeyra. – „Zostanie to omówione tutaj! Nikt już nie będzie rozmawiał za zamkniętymi drzwiami! Dalej, Kerem, mów!”. „Tarik… Opróżnił konta firmowe i sejf”.

Akcja przeskakuje o kilka minut. Rodzeństwo i ich matka siedzą na kanapie. „Jak mogłam mu wierzyć?” – zarzuca sobie Humeyra. – „Jak mogłam uwierzyć, że mnie kocha? Boże, daj mi siłę. Proszę cię, pomóż mi”. „Kochanie, wystarczy już. Jesteś zdruzgotana” – mówi Macide. „Czym na to wszystko zasłużyłam? Poza tym, że go kochałam”. „Siostro, proszę cię, nie płacz już” – mówi Kerem. „Robiłam wszystko, by jemu było dobrze. Nawet wam się sprzeciwiałam. A co on zrobił? Zostawił mnie i dziecko i odszedł! Przez cały czas nas oszukiwał!”. „Siostro, masz rację. Ja też jestem w szoku, uwierz mi. Ale nie możesz się obwiniać. Nie mogłaś wiedzieć, jaki jest naprawdę. Jedyne, co teraz musimy zrobić, to go złapać”.

„Mam nadzieję, że mama się myli” – mówi dalej Kerem. – „Jeśli naprawdę zabił Mustafę…”. „Boże, niech się okaże, że tego nie zrobił” – wznosi modły Humeyra. „Jest tylko jeden sposób, abyśmy się tego dowiedzieli. Siostro, miejsce, gdzie zostałaś znaleziona tego dnia, i miejsce, z którego logował się telefon Mustafy, są bardzo blisko siebie. Proszę, powiedz nam. Czy widziałaś się tego dnia z Tarikiem? To może być bardzo ważna informacja. Dalej, siostro. Powiedz, jeśli coś wiesz. Jeśli wiesz, gdzie jest Tarik, powiedz nam”. „Ta kobieta…” – odzywa się Humeyra. – „Tą kobietą była… Rana”. „Nie rozumiem. Jaką kobietą?” – pyta pani Haktanir. „Tarik mnie zdradzał, mamo. I to od bardzo dawna”.

„Że co?” – Macide robi wielkie oczy. Jej syn aż wstaje na równe nogi. „Tego dnia widziałam ich razem” – dodaje Humeyra. „Boże mój, dlaczego nam nic nie powiedziałaś? Dlaczego ukrywałaś to?”. „Dalej, siostro, powiedz nam. Czy byli w Karacoban?”. „Tak, zatrzymali się w domu letniskowym”. W następnej scenie Kerem wraz z zespołem policjantów przyjeżdżają do domu za miastem. Funkcjonariusze otaczają nieruchomość. Jeden z nich z bronią w ręku podchodzi do drzwi i krzyczy: „Jesteście otoczeni, nie macie dokąd uciec! Otwórzcie drzwi! To ostatnie ostrzeżenie! Otwórzcie drzwi albo je wyłamiemy!”.

Gdy nikt nie odpowiada, policjanci wyważają drzwi. W środku nikogo już jednak nie ma. Panuje tu ogólny bałagan. Na meblach leżą porozrzucane ubrania, a na stoliku niedokończone jedzenie. Ukrywający się tutaj musieli opuścić to miejsce w pośpiechu. Tymczasem Tarik i Rana jadą samochodem. „Co się stało?” – pyta mężczyzna, widząc strapioną minę swojej kochanki. „Wiem, że się powtarzam, ale czy ten facet naprawdę to zrobi? Nie wydaje mi się, żeby był doświadczony” – oznajmia kobieta. „Od dawna się tym zajmuje. Niejedną osobę wywiózł na łodzi z kraju. Poza tym zapłaciłem mu dużo pieniędzy. Pożałuje, jeśli nawali”.

„Posłuchaj, spotkamy się piętnastego czerwca” – kontynuuje Tarik. – „Wejdziemy na statek i odpłyniemy stąd. Pozbędziemy się wszystkich problemów, rozumiesz?”. „Aha” – potwierdza Rana, ale zupełnie bez przekonania. Po chwili kochankowie dojeżdżają do Karacoban. Tarik skręca w prowadzącą do domu letniskowego drogę, lecz na widok znajdujących się przed bramą radiowozów, gwałtownie zatrzymuje samochód i cofa. Żaden z funkcjonariuszy jednak tego nie spostrzega. „Jak oni znaleźli to miejsce?” – pyta przerażona kobieta. – „Złapaliby nas, gdybyśmy byli w domu. Co teraz zrobimy?”. Czy policjantom uda się złapać Tarika?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy