Elif odcinek 1130: Kiymet odkrywa, że Mahir powiedział wszystko prawniczce! [Streszczenie + Zdjęcia]

1130: Fikret odprowadza Mahira do drzwi. Sekretarka dyskretnie, acz uważnie im się przysłuchuje. „Wiem, jak trudne było to, co zrobiłeś” – mówi prawniczka. – „Inna osoba mogłaby tego nie zrobić. Dziękuję ci za szczerość”. „Prawdę powiedziawszy milczenie o tym było trudniejsze, niż powiedzenie tego” – oznajmia mężczyzna. – „Po tak długim czasie wreszcie czuję się zrelaksowany. Z moich ramion spadł ogromny ciężar. Cóż, do zobaczenia w sądzie”. „Do zobaczenia.” – Kobieta podaje Mahirowi rękę na pożegnanie i wraca do swojego gabinetu. Następuje retrospekcja. Widzimy, jak Kiymet przekazuje sekretarce Fikret pieniądze.

„Będziesz mi przekazywała wszystko, co Fikret robi w sprawie Melek” – powiedziała siostra Macide. – „Dowody, które znalazła, jaką obronę przygotowuje, wszystko. Nie chcę, żebyś cokolwiek przegapiła”. Akcja wraca do teraźniejszości. Sekretarka dzwoni do Kiymet. „Masz jakieś ważne wieści?” – pyta pani Keskin, która właśnie prowadzi samochód. „Pan Mahir był tutaj. Długo rozmawiali z panią Fikret”. „Co?! O czym? Co jej powiedział? Mów szybko!”. „Nie słyszałam wszystkiego, ale pan Mahir zrobił coś, czego nikt inny na jego miejscu by nie zrobił. Powiedział, że ogromny ciężar spadł z jego ramion i że zobaczą się w sądzie”.

W następnej scenie Mahir i jego mama siedzą w samochodzie. „Mam dziwne przeczucie. Bardzo martwię się o ciebie” – oznajmia Kiymet, nie ujawniając, że wie o wizycie syna u prawniczki. „Nie martw się, nic mi nie jest” – odpowiada mężczyzna. – „Czuję się dużo lepiej niż wcześniej. Wszystko jest w porządku”. „Jaki jest powód tego, że czujesz się lepiej? Nie powiesz swojej mamie? Proszę cię, podziel się tym ze mną”. „W ostatnim czasie myślałem o naszych pięknych dawnych dniach. O pięknych dniach mojego dzieciństwa i mojej młodości. Miałem wtedy najlepszą mamę na świecie. Pełną miłości i uczciwości. Teraz próbuję ją ponownie znaleźć”.

„Dalej masz tę samą mamę, synu” – zapewnia Kiymet. – „Zawsze jestem z tobą”. „Za późno na powrót do tamtych dni”. „Dlaczego miałoby być za późno? Mahir, czy coś się stało? Proszę, nie strasz mnie”. Mężczyzna kładzie głowę na ramieniu matki i zaczyna płakać. „Może kiedyś dostaniemy drugą szansę” – mówi. – „Może po długim okresie przypomnimy sobie, że jesteśmy mamą i synem. Zło w nas, okrucieństwo i gniew mogą ustąpić. Może wtedy zaczniemy wszystko od nowa”. Mahir wysiada z samochodu i udaje się na wybrzeże.

Akcja przeskakuje do wieczora. Kerem i Humeyra rozmawiają w salonie. Nie wiedzą, że z korytarza przysłuchuje im się Elif. „Myślę, że Melek wyjdzie na wolność” – oznajmia ukochana Leventa. – „Uważam, że powinna wyjść. Może wtedy powinniśmy byli zrobić coś innego niż ją oskarżać”. „Co mieliśmy zrobić? Wszystko wskazywało na nią” – stwierdza Kerem. – „Ktoś próbował przejąć kontrolę nad rezydencją i zabić mamę. Jeśli Melek jest naprawdę niewinna, zrobię wszystko, aby się odkupić. Zrobiłem to, by chronić ciebie i mamę. Nie traktuj mnie jak jakiegoś okrutnika”.

„I ja chcę, żeby Melek była niewinna” – kontynuuje syn Macide. – „Będę się z tego cieszył najbardziej ze wszystkich. Dlatego rozmyślam, jak się odkupić”. Elif wbiega do salonu i przytula się do mężczyzny. „Mój kochany bracie Keremie, wszystko słyszałam!” – oznajmia szczęśliwa dziewczynka. Akcja przeskakuje do następnego dnia. W rezydencji trwa śniadanie. Przy stole siedzą wszyscy domownicy. „Zostało już bardzo niewiele” – mówi Macide. – „Jutro sprawiedliwości stanie się zadość, daj Boże”. „To też moje jedyne życzenie” – oznajmia Humeyra. – „Chciałabym, by nic z tego się nie wydarzyło”. „Tak. Ja też wierzę, że wszystko będzie jak wcześniej”.

„Zobaczymy, jaką decyzję podejmie sędzia” – mówi Kerem. „Zobaczymy” – potwierdza pani Haktanir. „Co to znaczy? Ty też chcesz jechać do sądu, mamo?”. „Oczywiście, będę z Serce”. „Mamo, byłoby lepiej, gdybyś została w domu”. „Zgadzam się. To może być dla ciebie trudne” – stwierdza Humeyra. „Nie róbcie tego, dzieci. Tym razem chcę być z nią”. „Mają rację” – zabiera głos Kiymet. – „Co zamierzasz tam robić? Wiesz, że nie wolno ci się denerwować”. „Tak, mamo. My przyniesiemy ci dobre wieści, jeśli Bóg pozwoli” – zapewnia Humeyra. „Nieważne, porozmawiamy później” – mówi Macide. – „Do jutra zostało jeszcze dużo czasu”.

„Ja już pójdę. Dzisiaj nie mam apetytu” – oznajmia mama Mahira. „Powiemy Gulsum, żeby przygotowała ci coś innego” – proponuje pani Haktanir. „Nie ma potrzeby. Poza tym chciałam sama pójść na zakupy. Potem wybiorę się na plażę zaczerpnąć świeżego powietrza”. „To dobry pomysł. Może i ja pójdę z tobą?”. „Macide, chodzenie po sklepach bardzo by cię zmęczyło”. „Tak, mamo, nie przemęczaj się” – mówi Kerem. Akcja przenosi się do dzielnicy. Emirhan i jego mama idą drogą.

„Chodź, porozmawiajmy” – mówi kobieta i siada wraz z synem na chodniku. – „Wiesz, dlaczego wyszłam za Safaka? Chciałam stworzyć dla ciebie rodzinę, której nie miałeś. Chciałam, żebyśmy byli szczęśliwi. Naprawę chciałabym mieć moc, dzięki której wszystkie problemy by zniknęły. Magiczną różdżkę, która sprawi, że znów zaczniesz mówić. Emirhan, proszę cię, powiedz cokolwiek.” – Chłopiec niezmiennie milczy. – „W porządku, w takim razie ja będę mówić, a ty słuchaj. Nie udało mi się ciebie ochronić. Tak bardzo pragnąc ocalić cię od wszystkich niebezpieczeństw, obciążyłam cię pracami domowymi, kłótniami i krzykami. Przepraszam”.

„Wiesz, że bardzo cię kocham” – kontynuuje Julide. – „I twoja babcia tak samo kocha twojego tatę. Dlatego jest tak smutna i zraniona. Nie złość się na nią. Z pewnością zrozumie, że nie miałam złych intencji. Chodźmy już, nie możemy spóźnić się do doktora”. Mama i syn wstają. Wtedy na ich drodze pojawia się… Tufan! Tymczasem Kiymet wychodzi z rezydencji i wsiada do samochodu. „Idioci!” – grzmi, zapinając pas. – „Nic się jeszcze nie skończyło. Ani Melek nie wyjdzie z tej dziury, ani ja w niej nie wyląduję. Najpierw dowiem się, o co chodzi”. Kobieta odpala silnik i rusza.

Akcja wraca do dzielnicy. „Co ty tu robisz?” – pyta Julide. – „Skąd bierze się twoja odwaga, że nadal tu przychodzisz?”. „Jak myślisz? Tutaj jest moje miejsce, mój syn” – odpowiada Tufan. – „Poza tym, czy masz jakiekolwiek prawo do mnie?”. „Nie zbliżaj się!”. „Kto się do ciebie zbliża? Nie mam i nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, chcę syna!”. „Nie podchodź do niego, boi się ciebie!”. „Jeśli nie będziesz krzyczeć, nie będzie się bał. Emirhan, jak się masz, synu? Nic ci nie jest?”. Przestraszony chłopiec chowa się za plecami mamy.

„To wszystko zrobiłem dla ciebie” – dodaje Tufan. „Znowu gadasz bzdury przed nim!” – stwierdza Julide. Bandzior przykłada palec do ust, pokazując jej, by się uciszyła. Następnie ponownie zwraca się do syna: „Nic by się nie stało, gdyby nie próbowali nas rozdzielić. Powiedziałeś im, że nie wziąłem cię siłą? Synu, powiedz coś. Połknąłeś język? Powiedziałeś im czy nie?” – Kieruje wzrok na byłą żonę. – „Tak go nastawiłaś przeciwko mnie, że nawet nie chce ze mną rozmawiać”. „Nie rozmawia, ponieważ nie może! Nie mówi od dnia, kiedy pokazałeś swoje szaleństwo przed nim! Zaniemówił”.

„Jak to zaniemówił?” – nie rozumie Tufan. – „To kolejna twoja sztuczka? Wymyśliłaś to, żebyśmy nie rozmawiali? Brawo! Emirhan, chodź!” – Mężczyzna chwyta syna za rękę. – „Porozmawiasz z tatą! Niech kłamstwo mamy wyjdzie na jaw!”. „Puść go!” – rozkazuje Julide i odpycha byłego męża. – „Nie waż się ponownie go dotknąć! To ty oddzieliłeś go od siebie! Jesteś tym, który wszystko zniszczył! Jeśli szukasz winnego, obwiniaj siebie! Wszystko zniszczyłeś, rozerwałeś nas! Ale to koniec, Tufan! Dopóki jestem żywa, nie zbliżysz się do Emirhana! Nie pozwolę ci go skrzywdzić!”. „Nie skrzywdziłem go!”. „Zamilcz! Uczyniłeś mu najgorsze zło, ale to koniec! Nie masz już prawa do niego! Nie zobaczysz go ani z nim nie porozmawiasz! On nie ma takiego ojca!”.

Julide obejmuje syna i razem odchodzą. „Więc nie ma już widzenia ani rozmawiania?” – mówi do siebie Tufan. – „Tylko ty tak myślisz, Julide!”. W następnej scenie widzimy Fikret, która znajduje się w parkingu podziemnym. Wsiada do swojego samochodu i na fotelu obok kładzie torebkę, z której wystaje dokument zatytułowany: „Nowa linia obrony Melek Ustun”. Po chwili drzwi pasażera otwierają się i do środka wsiada… Kiymet! „Co ty sobie myślisz?” – pyta oburzona prawniczka. „Nie cieszysz się, że mnie widzisz?” – pyta mama Mahira. „Lepiej, żebyś miała coś ważnego do powiedzenia, skoro wtargnęłaś w ten sposób do mojego samochodu”.

„Martwiłam się, kiedy nie dzwoniłaś od dawna” – oznajmia Kiymet. – „Zastanawiałam się, co się kryje za twoim spokojem i ciszą. W końcu obwiniłaś mnie, żeby uwolnić oszusta”. „Jeśli pamiętasz, rozmawiałyśmy o tym i zamknęłam temat”. „Rozmawiałyśmy, ale nie pozwolę, żebyś uwolniła osobę, która próbowała zabić moją siostrę i zabrać jej majątek. Wiem o apelacji. Jesteś zdeterminowana, by wyciągnąć tego diabła z więzienia. Kiedy prawnicy mieli swój honor. Teraz dla pieniędzy…”. „Dość! Nie ma sensu udawać i grać. Wiemy, kto jest winien”. „Ja wiem tylko jedno. Że jesteś niemoralną, zniesławiającą innych adwokatką”.

„Nigdy nie widziałam takiej arogancji” – oświadcza Fikret. – „Jak ze mną rozmawiasz?”. „Czy to kłamstwo? Czy nie ty próbujesz zatuszować przestępstw Melek? Czy nie jest to niemoralne?”. „Podczas mojej kariery zajmowałam się wieloma sprawami, poznałam ludzi, którzy byli zaangażowani w najbrudniejsze rzeczy, ale nigdy nie spotkałam kogoś tak niemoralnego jak ty. Nie mam o czym rozmawiać z kimś, kto nie wie, co to człowieczeństwo. Wysiadaj! W przeciwnym razie wezwę policję!”. „Uspokój się, jeszcze nie skończyłam”. „Wysiadaj, powiedziałam!”.

„Wiem, że ten zdradziecki Mahir wynajął cię, by uratować Melek” – oznajmia Kiymet. – „To drań, który gryzie rękę, która go karmi”. „Ty to mówisz?” – nie może uwierzyć prawniczka. – „To ty jesteś łajdaczką, która wysłała niewinną kobietę do więzienia! Oddzieliłaś ją od dziecka, i to bez wyrzutów sumienia! Jesteś potworem! Jesteś tak okrutna, że dla majątku trułaś własną siostrę! Nawet twój syn, aby uratować się od ciebie…”.

Kiymet otwiera szeroko usta ze zdumienia. „Więc powiedział ci wszystko” – mówi przerażona, a po chwili wpada w furię. – „Śmiał mi się w twarz i pracował za moimi plecami! Wbił mi nóż w plecy, idiota!” – Uderza rękoma w kokpit. „Co robisz? Dojdź do siebie!” – rozkazuje Fikret. W tym momencie Kiymet dostrzega wystający z torebki dokument. Co zrobi? Do czego się posunie, by uratować się przed więzieniem?