942: Humeyra rozmawia z ochroniarzem przy basenie. „Dziękuję za wyjaśnienie” – mówi Levent. – „Muszę przyznać, że nie spodziewałem się takiego ruchu. Może masz rację. Wydaje się, że faktycznie nie potrzebujesz ochrony. Twoje słowa mają większą siłę rażenia niż śmiercionośna strzała”. „Co chcesz powiedzieć?”. „Wiesz bardzo dobrze, że popełniasz błędy, ale nic z tym nie robisz. Oczekujesz, że inni zaakceptują cię taką, jaką jesteś. Nie możesz odpowiedzieć. Będziesz nadal podchodzić do innych z podejrzliwością i wątpliwościami i wypowiadać słowa, na które wcale nie zasługują. Przykro mi, ale nie potrafię pracować w takich warunkach. Przepraszam.” – Ochroniarz zakłada okulary i odchodzi.

Elif wraca ze sklepu, w którym udało jej się sprzedać ciasteczka. „Mama będzie szczęśliwa, gdy zobaczy pieniądze. Jak wytrzymam do jej powrotu?” – mówi do siebie dziewczynka. Nagle zauważa leżący na chodniku bajgiel. Tuż za rogiem leżą kolejne, a obok nich siedzi chłopiec. Jest bardzo smutny. Córka Melek siada obok niego i pyta: „Co się stało? Czy te bajgle są twoje?”. „Potknąłem się i upadłem” – odpowiada chłopiec. – „Z koszyka wypadły wszystkie bajgle. Nie będę mógł ich teraz sprzedać”. „Nie smuć się, to był wypadek”. „Chciałem kupić lekarstwa mamie za pieniądze ze sprzedaży”. „Twoja mama jest chora?”. „Tak. Nie może przez to iść do pracy”.

„Co jej jest?” – dopytuje Elif. „Płuca. Jeśli nie kupię leków, będzie tylko gorzej”. Dziewczynka niewiele myśląc wyciąga pieniądze, które dostała od sprzedawcy, i podaje je chłopcu. „Weź je” – mówi. „Nie mogę. To są twoje pieniądze”. „Weź. Idź i kup lekarstwa swojej mamie”. „Dziękuję, ale naprawdę nie mogę”. „Czy nie powiedziałeś, że twoja mama jest chora?”. „Tak, ale… Jak ci zwrócę pieniądze?”. „Nie musisz. Pójdziesz i kupisz lekarstwa dla swojej mamy”. „Ale ty ich nie potrzebujesz?”. „Nie tak bardzo, jak ty. Kup, niech wyzdrowieje”. „Jesteś cudowną osobą, dziękuję”.

Tufan przychodzi do sklepu. Widząc, że jest zamknięty, chce od razu odejść, ale nagle zatrzymuje go Alev. „Widziałam cię kilka dni temu, zbeształeś mnie” – mówi dziewczyna. „No tak. I co z tego?”. „Jestem po prostu ciekawa. Ostatnio często tu przychodzisz. „Co ci do tego? Zajmij się swoimi sprawami”. „Tylko cię zapytałam”. „Jesteś jak strażnik graniczny. Mam cię prosić o pozwolenie na wejście i wyjście z osiedla?”. „To jest moje podwórko, mieszkam tutaj. Mam więc prawo wiedzieć, kto tu się kręci”. „Przyszedłem do sklepu”. „Skończyła ci się dzianina? Na pewno przeczytałeś szyld?”. „Jestem handlowcem i szukam sklepu do wynajęcia. Ten akurat by mi pasował. Jest uroczy, niedaleko morza”.

„Na pewno szukasz miejsca do wynajęcia? Nie szukasz czasem konkretnej osoby?” – pyta Alev. – „Ale dobrze, chodź, przedstawię cię właścicielce”. W następnej scenie Tufan jest już w domu Leman. Siedzi na kanapie naprzeciwko pani domu. „Dom jest stary, ale trzyma się” – mówi mama Safaka. „Jest jeszcze wyższe piętro?” – pyta mężczyzna. – „Widziałem schody”. „Jest, ale to nam wystarczy”. Do pokoju wchodzi Alev i podaje kawę. „Planujesz otworzyć sklep Wszystko po pięć lir, tak?” – pyta Leman. – „Czy taka przestrzeń nie będzie dla ciebie za mała? Wydaje mi się, że potrzebujesz czegoś większego”. „Nie przejmuj się tym, pani Neriman”. „Leman” – poprawia kobieta. „Dobrze, pani Leman. Zajmuję się tym od dawna i od razu potrafię określić odpowiednią przestrzeń”.

„Och, nie zniosę tego dłużej” – wzdycha Alev. – „Dlaczego kłamiesz? Dlaczego nie powiesz po prostu prawdy?”. „Ja nie kłamię. Nigdy tego nie robiłem” – zarzeka się Tufan. „Widziałam, jak śledzisz Safaka i Emirhana. Wiem, że szukasz Julide”. „Powiedz nam wprost. Jaka jest twoja relacja z Julide? Dlaczego za nią podążasz?” – pyta Leman. „Robię to, ponieważ Julide jest moją żoną”. Leman i Alev robią wielkie oczy. Akcja przenosi się do domu Melek. Asli i Elif rozwiązują zadania. „Zróbmy przerwę, zasłużyłaś na jedzenie” – mówi nauczycielka. „Ale nie jestem głodna” – zaprzecza szybko dziewczynka.

„Mózg nie pracuje poprawnie, kiedy nie jesteśmy najedzeni. Ja sama jestem głodna jak wilk” – oznajmia Asli i udaje się do kuchni. Otwiera lodówkę, ale ta jest zupełnie pusta. – „Nie ma tu niczego. To dlatego Elif zmarszczyła brwi”. Akcja wraca do domu Leman. W środku nie ma już Tufana. Matka Safaka chodzi od ściany do ściany i mówi zrozpaczona: „Od początku wiedziałam, że ta kobieta to żmija. Czy nie mówiłam, że zaślepiła mojego syna? Nie powiedziałam tego?”. „Powiedziałaś, ale uspokój się już, ciociu” – prosi Alev. „Ach, uwiodła mojego syna. Odebrała umysł mojemu dziecku”.

„Nie mów tego. To nie czas, aby się poddawać” – przekonuje Alev. – „Usiądź”. „Mój syn przestał mi być posłuszny. Złamał mi serce. I to dla kogo? Dla tej okropnej żmii.” – Leman zanosi się płaczem i kieruje wzrok na portret męża. – „Ferit, zobacz, w jakim stanie jest twój pączek róży. Twój syn doprowadził mnie do takiego stanu przez kobietę. Od samego początku wiedziałam, co z niej za ziółko. Próbowałam trzymać go z dala od niej, ale nie dałam rady”. „Spróbuj się uspokoić, ciociu. Nie chcę, by ciśnienie ci podskoczyło”. „To nie ma znaczenia. Cały mój świat i tak się zawalił!”. „Masz rację, że się złościsz, ale pomyśl o sobie. Boję się o ciebie”. „Spojrzał mi w oczy i powiedział: Ona jest moją żoną. Jaki z niego mąż? Gdzie był, kiedy jego żona zawracała w głowie innemu? Idiota!”.

Elif i Asli przygotowują w kuchni obiad. „Twoja mama będzie bardzo zaskoczona, kiedy wróci” – stwierdza nauczycielka. „To prawda. Dziękuję ci, siostro Asli”. W tym momencie z głębi domu dociera dźwięk otwieranych drzwi. Elif od razu biegnie do przedpokoju i mówi: „Mamo, chodź. Mam dla ciebie niespodziankę”. Po chwili do kuchni wchodzi Melek. Najpierw robi duże oczy, ale zaraz na jej twarzy pojawia się uśmiech. Tymczasem Humeyra przyjeżdża na wybrzeże. Wysiada z samochodu i czuje, że kręci jej się w głowie. Na chwilę traci równowagę. Omal się nie przewraca, ale nagle obok niej pojawia się Levent i obejmuje ją swoim ramieniem.

„Wszystko w porządku?” – pyta mężczyzna. „Tak. Trochę tylko zakręciło mi się w głowie. Tak w ogóle, czy nie zrezygnowałeś z pracy, jako mój ochroniarz?”. „Zrezygnowałem”. „Mimo to nadal jesteś na tyle blisko, by mnie ochronić. Tak blisko, że możesz uchronić mnie przed upadkiem. Śledzisz mnie?”. „Nazwijmy to po prostu zbiegiem okoliczności i skrzywieniem zawodowym. Kiedy widzę kogoś, komu trzeba pomóc, nie mogę odwrócić wzroku”. „W porządku, niech tak będzie. Dziękuję ci za pomoc. Pójdę teraz na spacer”. „Pozwól mi dołączyć do siebie”. „Nic mi nie jest, mogę iść sama”. „Przed chwilą prawie zemdlałaś. Nie chcę, żeby to się powtórzyło. Skrzywienie zawodowe, jak już powiedziałem”.

„W porządku” – zgadza się Humeyra. „Możesz oprzeć się na moim ramieniu”. „Poradzę sobie sama, dziękuję”. „Jak sobie życzysz, chodźmy”. Tymczasem zbulwersowana Leman rusza do domu Julide, by rozprawić się z nią. W ostatnim momencie Alev ją zatrzymuje. „Uspokój się” – prosi dziewczyna. – „Jeśli teraz staniesz przed nimi, wszystko zrujnujesz”. „Jak mam się uspokoić?! Tracę syna, a ty mówisz, żebym się uspokoiła!”. „Najpierw mnie posłuchaj, a potem zrobisz, co uważasz”. „Dobrze, ale mów szybko”. „Ciociu Leman, czy nie zrobiłaś już wszystkiego, aby pozbyć się Julide? Próbowałaś wyrzucić ją ze sklepu i z domu. Rzucałaś w nią różnymi przedmiotami. Czy coś to dało?”.

„Teraz zrzucę cały świat na jej głowę!” – krzyczy Leman i chce biec w stronę domu Julide. Alev ponownie ją zatrzymuje i mówi: „Nie rób tego”. „Jak mam tego nie robić? Mam pozwolić jej zniszczyć życie mojemu synowi?!”. „Oczywiście, że nie. Ale nie możesz działać w ten sposób. Do tej pory za każdym razem, gdy próbowałaś jej się pozbyć, stawałaś się tylko winna w oczach Safaka. W ten sposób oni jeszcze bardziej zbliżają się do siebie. Ta kobieta jest bardziej przebiegła, niż nam się wydaje. Jeśli będziemy kontynuować w ten sposób, za dwa dni weźmie rozwód i poślubi Safaka”.

„Co więc mam zrobić?” – pyta Leman. – „Siedzieć z założonymi rękami? Podawać wszystko swojemu synowi na złotej tacy? Powiedz, co mam zrobić?”. „Oczywiście, że tego nie zrobisz. Musimy dobrze zaplanować każdy krok. Będziemy tak przebiegli, jak ona. Nie będziemy jej winić ani oskarżać. Sprawimy, że Safak sam dojdzie do takich wniosków”. „Jak to zrobimy?”. „Coś wymyślimy, bez obaw. Ale najpierw chodźmy do domu, żeby Safak nas nie zobaczył”.

Akcja przeskakuje do wieczora. Asli i Melek siedzą na sofie, a Elif rozwiązuje zadania przy stoliku obok. „Spędziłyśmy razem naprawdę miło czas” – mówi nauczycielka. „To wszystko dzięki tobie” – stwierdza Melek. – „Ale nie musiałaś tak się męczyć. Przyniosłaś wszystkie te rzeczy i ugotowałaś obiad. Dziękuję ci bardzo”. „Zrobiłam to z przyjemnością.” – Asli kieruje wzrok na Elif. – „Jaka ona jest pracowita i uprzejma. Wychowałaś ją bardzo dobrze”. „Dziękuję. Nie miałyśmy łatwego życia. Nadal nie mamy. Przez długi czas byłyśmy rozdzielone. To były bardzo trudne dni. Ale moja Elif jest bardzo wytrwała. Opierała się złemu losowi. Z Bożą pomocą udało nam się dojść tu, gdzie jesteśmy”.

„Jesteś jak moja mama” – mówi Asli. – „Ona też robiła, co tylko mogła, żeby mnie wychować i dać mi wykształcenie. Dorastałam w małym miasteczku. Możliwości były ograniczone. Moja jedyna mama sama odejmowała sobie od ust, aby nakarmić mnie i ubrać”. „Takie już jest macierzyństwo. Kto wie, jaka jest teraz z ciebie dumna”. „Gdyby żyła, wierzę, że taka właśnie by była. Niestety odeszła”. „Bardzo cię przepraszam. Nie wiedziałam. Niech spoczywa w pokoju”. „Staram się dać z siebie wszystko, aby być jej godną. Sama walczę o przetrwanie tutaj. No nic, nie chcę cię zamęczać. Pójdę już”. „Nie musisz. Zostań tu na noc”. „Mój dom jest naprawdę blisko”. „Daj spokój, jest już późno. Nigdzie nie pozwolę ci odejść. Zostaniesz tutaj. Przygotuję ci pokój i położysz się”.

„Ale…” – odzywa się nauczycielka. – „Dobrze, nie kłopocz się z pokojem. Położę się tutaj. Daj mi tylko koc”. „Elif, słyszałaś?” – Melek zwraca się do córki. – „Twoja siostra Asli spędzi tutaj noc”. „Naprawdę?” – Dziewczynka momentalnie odrywa się od książek. – „Pościelę jej łóżko i damy jej twoją piżamę, dobrze?”. Cała trójka uśmiecha się szeroko. Jaki plan opracują Alev i Leman? Czy uda im się rozdzielić Julide i Safaka?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy