957: Leman wchodzi do pokoju Safaka. Mężczyzna leży na sofie i wpatruje się w sufit. „Synu? Chyba nie wiesz, która jest godzina” – mówi kobieta. – „Wstawaj szybko, bo się spóźnisz. Czy w ogóle nie spałeś w nocy? Jesteś tak samo ubrany, jak wczoraj”. „Dzisiaj nie idę do szkoły”. „O Boże! A to dlaczego? Przecież dziś nie święto. Nie jesteś też chory. Powiedz mi, o co chodzi? Nie każ mi się martwić”. „Mamo, to nic”. „Nie wierzę. Spójrz tylko, jak wyglądasz. Coś musiało się stać, skoro nie spałeś przez całą noc, a teraz mówisz, że nie pójdziesz do szkoły. Powiedz mi, proszę”. „Porozmawiamy później.” – Safak podnosi się. „Chodzi o Julide, prawda?”. „Muszę pobyć sam.” – Mężczyzna zabiera swoją marynarkę i odchodzi.
W następnej scenie Leman rozmawia z Alev w pokoju dziennym. „Nie wiem, do czego zdolny jest ten maniak Tufan” – mówi dziewczyna. – „Powiedział, że rozmawiał z Julide, ale nie wiem o czym”. „Jesteś pewna, że nie rozmawiał z Safakiem?”. „Nie wiem. Może stanął przed nim i powiedział mu wszystko prosto z mostu? Jestem byłym mężem Julide…„. „Myślisz, że byłby do tego zdolny?”. „Wszystko możliwe. Twierdzi, że z nim nie rozmawiał, ale nie można mu ufać. Ten włóczęga może posunąć się do wszystkiego”. „Ach, Alev! Czy nie popełniłyśmy błędu, współpracując z tą szumowiną? Idealny mąż dla Julide. Jedno warte drugiego”.
Alev sięga po telefon, wybiera numer do Tufana i umawia się z nim na spotkanie. Akcja przenosi się do rezydencji. Kiymet przechadza się po ogrodzie i rozmawia przez telefon z Mahirem. „Spójrz tylko na Macide. Zdobyła fortunę i rozdaje ją na prawo i lewo” – mówi kobieta. „Niech sobie rozdaje, mamo. Kiedy my przejmiemy kontrolę nad firmą, będzie gorzko tego żałowała”. „Daj Boże, synu. Nie mogę się doczekać tych dni”. „Co teraz tam robisz?”. „Och, jestem już zmęczona siedzeniem w tym domu. Może przyjadę do ciebie? Co o tym myślisz?”. „Mam dzisiaj dużo pracy. Nie będę mógł wyjść wcześniej. Nie złość się, sułtanko Kiymet. Obiecuję, że dam ci znać tak szybko, jak to możliwe”.
W tym momencie rozlega się pukanie do drzwi. Do gabinetu wchodzi Kerem. „Zadzwonię do ciebie później” – mówi Mahir i kończy połączenie. „Przygotowałem się do poniedziałkowego spotkania” – oznajmia Kerem i podaje synowi Kiymet dokumenty. – „Mam tylko jedną prośbę. Rana nie może dowiedzieć się o tym spotkaniu”. „Oczywiście, jak sobie życzysz”. „Może i zgodziłem się na jej partnerstwo, ale to nie znaczy, że we wszystkim będzie uczestniczyć”. „Nie martw się, pani Rana o niczym się nie dowie”. „Świetnie. W takim razie miłej pracy.” – Kerem odchodzi.
Tufan przychodzi na miejsce spotkania z Alev. „No, wreszcie jesteś” – mówi dziewczyna. „Spóźniłem się raptem dwie minuty, a ty od razu się dąsasz”. „Wydaje się, że nie wiesz, która jest godzina. Nie możesz umawiać się i przychodzić, kiedy ci się podoba”. „A ty co? Jesteś moją żoną, żeby mi tak gadać?”. „Boże uchowaj!”. „Dobra, zostaw już to. Powiedz, co masz do powiedzenia”. „Relacje między Safakiem a Julide nie są dobre. Dzisiejszego ranka nawet na siebie nie spojrzeli. Widać, że są na siebie obrażeni. Wiesz może dlaczego?”. „Aha. Julide przychodzi do mnie codziennie i mi się spowiada ze wszystkiego”. „Pytam cię poważnie!”. „Nie wiem. Nie rozmawiałem z nią ostatnio”. „Powiedz mi prawdę. Na pewno nie rozmawiałeś z Safakiem?”.
„Czy ty nie rozumiesz naszego języka?” – pyta Tufan. – „Powiedziałem ci, że z nim nie rozmawiałem. Poza tym, gdyby do tego doszło, nie rozmawiałbym ustami, tylko pięściami”. „Co to za głupoty?”. „Nie wierzysz mi? W jednej chwili zrównałbym go z ziemią. Zdecydowanie mam alergię na tego gogusia”. „Skąd wziąłeś teraz ten temat?”. „Słuchaj, bez owijania. Zgodziłem się na współpracę z tobą. I nie, nie rozmawiałem z tym facetem. Widziałem go tylko wczoraj w sklepie, kiedy akurat tamtędy przechodziłem. Ukryłem się i obserwowałem. Po jakimś czasie wyszedł i był beznadziejnie smutny. Wyglądał jak kapitan, którego statek właśnie zatonął. Prawdopodobnie moje groźby wobec Julide podziałały”.
„Groźby?” – pyta zaintrygowana Alev. – „Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?”. „Bo nie pytałaś”. „Och, Boże mój! Powinieneś był opowiedzieć mi wszystko w najdrobniejszych detalach. Ale najważniejsze, że wszystko idzie dobrze. Dobra robota”. „Wreszcie doczekałem się jakiejś pochwały”. „Zrobiłam to tylko dlatego, żeby zmobilizować cię do dalszej pracy. Musimy rozdzielić ich na zawsze”. Tymczasem Melek jest w sklepie, w którym wraz z córką zostawiła domowe ciasteczka. „Proszę, oto twoje sto lir.” – Sprzedawca przekazuje kobiecie banknot. – „Wydaj je ze szczęściem”. „Dziękuję. Naprawdę wszystko się sprzedało?”. „Oczywiście, i to w dwa dni. Kiedy Elif przyszła tutaj po raz pierwszy, byłem pewien, że nikt nie kupi ciasteczek. Zgodziłem się na ich sprzedaż tylko dlatego, by nie sprawić jej przykrości”.
„Ale nie było tak, jak myślałem” – kontynuuje mężczyzna. – „Wszystko zostało sprzedane”. „Bardzo się cieszę.” – Melek chowa banknot do torebki. „Mam jeszcze jedną dobrą wiadomość dla ciebie. Córka mojego przyjaciela otworzyła cukiernię. Tak się złożyło, że i ona kupiła dwa opakowania twoich ciastek. Następnego dnia przyszła ponownie i zapytała, czy nie mogłabyś przygotować ich więcej, ponieważ chciałaby sprzedawać je w swojej cukierni. Co ty na to?”. „Cóż, nie wiem. Jak dużo by ich chciała?”. „Najlepiej będzie, jeśli przekażę ci jej numer i sama z nią porozmawiasz.” – Sprzedawca podaje Melek karteczkę z numerem. – „Od razu do niej zadzwoń. Ona zdecydowanie czeka na twój telefon”.
Akcja przenosi się do domu Melek. Asli wchodzi do pokoju Elif. „Przyniosłam ci ciepłe mleko” – oznajmia nauczycielka. „Czy mogę nie pić?” – pyta dziewczynka, która siedzi na łóżku z plecami opartymi o ścianę. „Ale nie jadłaś śniadania. Czy można tak się załamywać? Nie jesteś Elif, którą znam. Wiem, że wszystko wydarzyło się tak nagle. Mnie też jest przykro, że nie możesz chodzić do szkoły. Nie mogłaś uczestniczyć w konkursie. Jestem pewna, że twoja recytacja byłaby wspaniała. W moim sercu jesteś na pierwszym miejscu. Chodź, napij się mleka”. „Nauczycielko, proszę, nie naciskaj na mnie. Nie chcę”. „Ale dlaczego?”. „Jak mogę pić, kiedy moja mama nie pije? Jak mogę jeść, kiedy ona nie je? Oddaje mi wszystko, żeby mnie nakarmić”.
„Robi wszystko, aby dać mi wykształcenie” – mówi dalej Elif. – „Ja sama chciałam zostać nauczycielką, kiedy dorosnę. Ale więcej nie pójdę do szkoły. Nie będę w stanie tego osiągnąć. I to z tego powodu jest mi przykro, a nie dlatego, że nie wzięłam udziału w konkursie”. „Znajdziemy jakieś rozwiązanie”. „Nie ma rozwiązania, nauczycielko. To przeze mnie zostałaś zwolniona z pracy. Przeze mnie!” – Dziewczynka wybucha płaczem. W następnej scenie Melek wraca do domu. „Jak ci poszła rozmowa o pracę?” – pyta Asli. „Powiedzieli, że się odezwą, ale nie sądzę, by tak się stało” – odpowiada mama Elif. – „Ale mam też dobrą wiadomość. Po drodze zaszłam do sklepu. Wszystkie ciasteczka, które przygotowałyśmy, zostały sprzedane”.
„Naprawdę? Bardzo się cieszę” – mówi nauczycielka. „Ale to nie wszystko. Jedna kobieta, która jest właścicielką cukierni, spróbowała ciastek i złożyła od razu duże zamówienie”. „Cudownie!”. „Nie chce samych ciasteczek, ale też inne wypieki. Powiedziała, że weźmie tyle, ile zdołam zrobić”. „To znaczy, że ciasteczka Melek bardzo jej posmakowały. Bierzmy się zatem do pracy”. Akcja przenosi się do firmy. Rana jest w swoim gabinecie. Nagle jej telefon służbowy zaczyna dzwonić. To Filiz. „Pani Rano, zapomniała pani zabrać swoją komórkę z gabinetu pana Mahira” – informuje sekretarka.
„Moją komórkę?” – Zdziwiona Rana kieruje spojrzenie na biurko, na którym leży jej telefon. Szybko jednak orientuje się, o co chodzi. – „Ach, faktycznie musiałam ją tam zostawić”. „Jeśli chcesz, mogę ci ją przynieść”. „Nie, nie trzeba. Sama po nią pójdę. Dziękuję ci za informację”. Rana rozłącza się i udaje do gabinetu dyrektora. W środku nie ma nikogo. W oczy kobiety od razu rzuca się teczka z dokumentami, które Kerem przyniósł rano Mahirowi. Syn Kiymet specjalnie położył je na widoku i kazał Filiz powiadomić Ranę o rzekomo zostawionym telefonie w jego gabinecie.
„Proszę, proszę. Kerem Haktanir organizuje spotkanie bez mojej wiedzy” – mówi kobieta, patrząc na dokumenty. Następnie opuszcza pomieszczenie. Akcja wraca do domu Melek. Mama Elif wstawia pierwszą partię ciasteczek do piekarnika. Asli w tym czasie sprząta stół, na którym obie kobiety przygotowywały ciasto. Nagle wzrok nauczycielki przykuwa rozłożona gazeta i ogłoszenie fundacji Haktanirów, które wcześniej ominęła. Asli uśmiecha się szeroko i wyrywa z gazety fragment z ogłoszeniem. Następnie, nic nie mówiąc Melek, wychodzi na werandę i dzwoni pod podany numer.
„Dzień dobry. Dzwonię w sprawie ogłoszenia z gazety” – mówi do słuchawki. – „Czy mogę poznać warunki aplikacji? Wszystkie miejsca są już zajęte? A czy przewidujecie zwiększyć limit? Nie da się znaleźć żadnego rozwiązania? A jeśli przyjdę porozmawiać osobiście? Rozumiem, dziękuję”. Asli rozłącza się i mówi, ciężko wzdychając: „Może gdybym zadzwoniła godzinę wcześniej… Obiecałam Elif i muszę dotrzymać swojej obietnicy. Nie mogę się poddać”. Kobieta raz jeszcze rzuca okiem na ogłoszenie i czyta: „Macide Haktanir”. Akcja przenosi się do kawiarni na wybrzeżu. Safak siedzi samotnie przy stoliku, przy którym kilka dni wcześniej ponownie poprosił Julide o rękę.
„Dlaczego, Julide? Co tak nagle się zmieniło?” – pyta siebie mężczyzna. – „Jesteśmy teraz jak obcy. Dlaczego? Dlaczego nawet na mnie nie patrzysz?”. Akcja przenosi się do sklepu. Julide odbiera telefon od syna. „Jestem już w domu” – oznajmia Emirhan. „Zmieniłeś swój mundurek?”. „Tak, mamo”. „W kuchni na stole zostawiłam ciasto. Postaram się wrócić szybko”. „Mamo, widziałaś dziś nauczyciela Safaka?”. „Nie. Dlaczego pytasz?”. „Nie przyszedł dziś do szkoły. Martwię się o niego. Czy on jest chory?”. „Nie wiem, ja też go nie widziałam. Ale nie martw się, na pewno ma jakieś zobowiązania. Nie zapomnij o tym, co ci powiedziałam. Do zobaczenia”.
Julide kończy połączenie i pyta siebie ze strapioną miną: „Boże, dlaczego nie przyszedł do szkoły?”. Nagle do sklepu wchodzi… Tufan! „Co słychać, piękna?” – pyta oprych. W następnej scenie widzimy Asli, która stoi przed rezydencją Haktanirów! Nauczycielka puka do drzwi i mówi: „Tak trudno było zdobyć ten adres. Mam nadzieję, że nie odeślą mnie z kwitkiem”. Po chwili drzwi otwierają się. „Słucham?” – pyta pokojówka. „Dzień dobry. Przyszłam zobaczyć się z panią Macide Haktanir. Czy zastałam ją?”. „Pani Macide oczekuje ciebie?”. „Nie, ale muszę porozmawiać z nią o czymś bardzo ważnym”.
„Przykro mi, ale nie jesteś umówiona i nie mogę cię wpuścić” – oświadcza służąca. Akcja wraca do sklepu. „Wynoś się stąd!” – rozkazuje Julide, próbując ukryć swój strach. – „Mówię ci, żebyś sobie poszedł! W tej chwili!”. „Pozwól mi coś powiedzieć”. „Odejdź! Nie chcę cię słuchać!”. „Nie stęskniłaś się za mną?”. „O czym ty mówisz? Opamiętaj się!”. „Jestem trzeźwy”. „Tufan, odejdź! Klient zaraz tu przyjdzie po zamówienie”. „Klient przyjdzie, doprawdy? Nie oszukuj mnie. Porozmawiamy tylko kilka minut”. „Nie mam z tobą o czym rozmawiać. Wynoś się stąd natychmiast!”.
„Julide, twoja złość sprawia, że wyglądasz naprawdę zmysłowo.” – Mężczyzna zbliża się do byłej żony. „Uważaj, co mówisz!”. „Widziałem wczoraj tego nauczyciela tutaj. Wyszedł stąd w bardzo złym humorze. Co takiego mu powiedziałaś?”. „Co ci do tego? Nie będę się przed tobą tłumaczyć!”. „Dobrze, jak chcesz.” – Tufan chwyta kobietę za rękę. „Co robisz? Zabieraj tę łapę!”. „Wygląda na to, że spławiłaś tego typa. Moje gratulacje, dziewczyno!”. „To boli, puść mnie!”. „Zakochałem się w twoich oczach. Są takie duże i zielone.” – Drab obejmuje Julide i przyciąga ją do siebie. – „Ach, znowu czuję twój zapach”.
„Przestań! Puść mnie!” – Julide szarpie się z całych sił, desperacko próbując się wyrwać byłemu mężowi. „Przestań się opierać. Wiem, że mnie pragniesz. Nie jest tak? Powiedz prawdę”. „Obrzydzasz mnie! Puszczaj mnie!”. „Jesteś moja! Tylko moja!”. „Nie jestem! Puszczaj!”. Tufan rzuca byłą żonę na podłogę. Ta niefortunnie uderza głową o próg i traci przytomność! „Julide?” – pyta zbir, a na jego twarzy pojawia się wyraz przerażenia.
Akcja wraca do rezydencji. „Naprawdę muszę pilnie zobaczyć się z panią Macide” – przekonuje Asli. – „Proszę jej przynajmniej powiedzieć, że przyszłam”. „Ale ona się pani nie spodziewa” – odpowiada pokojówka. – „Nie sądzę, by ciebie przyjęła”. „Proszę. Przynajmniej spróbuj. Jeśli odmówi, odejdę”. W tym momencie w przedpokoju pojawia się Macide. „Gulsum, co się dzieje? Kto to jest?” – pyta pani Haktanir. „Pani Macide, ta kobieta chce się z tobą widzieć”. „Słucham, córko.” – Mama Kerema kieruje wzrok na przybyłą. Czy fundacja Haktanir sfinansuje edukację Elif? Co z Julide?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.