101: Wszyscy czekają już na wyjście Cennet. Pinar czyni ostatnie poprawki makijażu pannie młodej. Do pokoju wchodzi Nilgun. „Pinar, wyjdź na chwilę” – rozkazuje matka Selima. „Ale jeszcze makijaż…”. „Powiedziałam, wyjdź!”. Nagle zza pleców Nilgun wyłania się… Melisa. „Przyszłaś” – mówi wyraźnie ucieszona Cennet. Siostry zostają same w pokoju. „Pogratuluję ci i odejdę” – oznajmia Soyerówna. „To nie zostaniesz?” – pyta zasmucona Cennet. „Nie. Musze zdążyć na samolot”. „Jaki samolot? Dokąd lecisz?”. „Zapomnij o mnie. Wszystko będzie dobrze. Dla ciebie… Chcę, abyś była szczęśliwa”.

Melisa obejmuje Cennet. „Jesteśmy siostrami” – mówi. – „Nie zapominaj o tym. Nie waż się. Muszę już iść…”. „Melisa, nie!” – Cennet zatrzymuje siostrę. – „Tak nie może być. Nie mogę stracić siostry w tak szczęśliwym dniu”. „Nie stracisz. Może pewnego dnia znów się spotkamy”. „Może? Co chcesz powiedzieć?”. „Cennet, proszę. Muszę jechać, nie zmuszaj mnie do rozmowy”. „Melisa, nie! Co to znaczy?”. „Ja… Jadę, aby już nie wrócić…”. „Nie, nie mogę na to pozwolić! Usiądź proszę i porozmawiajmy. Wiem, że chcesz wyjechać z mojego powodu, ale ja na to nie pozwolę!”.

„Cennet, proszę. Nie o tym przyszłam rozmawiać” – oświadcza Soyerówna. „Jeszcze gorzej. Ty przyszłaś pożegnać się” – stwierdza córka Kayi. – „Popatrz na moje życie. Wychowałam się w wielkim kłamstwie. Potem pojawiła się u mnie rodzina. o której nigdy nie wiedziałam. Moja mama i tata. Mama i tata dla mnie umarli… Ale jest… Jest siostra. Przyczyną wszystkiego, czego doświadczałyśmy, jest inna osoba. To może być nasza szansa. Chcę, abyśmy mieli tę szansę. Chcę, aby choć jeden człowiek z mojej rodziny był w moim życiu. Proszę, nie zabieraj mi tego”. „Myślisz, że ja nie chcę? Oczywiście, kiedy spojrzysz, widzisz kapryśną, rozpieszczoną dziewczynę. Ale nie. Kiedy pierwszy raz dowiedziałam się, że jesteś moją siostrą, nie akceptowałam tego. Nie chciałam”.

„Ale tego dnia, podczas wypadku” – kontynuuje Melisa. – „Bardzo się przestraszyłam. Bardzo się przestraszyłam, że cię stracę. Pierwszy raz doświadczyłam tego uczucia, że cie kocham… Dlatego, że jesteśmy siostrami. Obydwie w tym momencie poczułyśmy to samo. Niektóre wiadomości bywają niewystarczające. Kiedy tak bardzo boli, nie mam prawa cię denerwować”. „Nie chcę, abyś się smuciła. Nigdy” – oznajmia Cennet. „Wiem. Wiem, że to minie. Mogę pokochać innego. Mogę zakochać się w kimś innym. Ale nie mogę… Nie mogę znaleźć innej siostry”. Melisa mocno przytula Cennet.

Akcja przenosi się na jacht. „Pogoda bardzo piękna. Płyniemy prosto na morze Egejskie” – oznajmia Kaya. – „Weźmiemy coś dla ciebie. Pójdę ci wybrać. Wiesz, że mam gust. Przy okazji, podłoga dopiero co umyta. Nie potknij się i nie upadnij”. Demiros schodzi pod pokład. W tym momencie na jacht wchodzi uzbrojony Mahir. Pokazuje się żonie i daje jej znak, by zachowała ciszę. Gdy Kaya wraca na pokład, widzi przed sobą Mahira, który celuje do niego z broni! Wolną ręką Soyer rozwiązuje węzły na rękach żony. „Arzu, wyjdź” – mówi Mahir. – „Weź kluczyki i nie waż się zbliżać. Wsiadaj do samochodu i od razu odjeżdżaj”. „A ty?” – pyta kobieta. „Nie martw się o mnie, zaraz przyjadę. Policja za chwilę tu będzie”.

„Posłuchaj mnie, jeśli życie ci miłe, opuść broń i wyjdź” – radzi Kaya. „Słuchaj, bo naprawdę strzelę!” – ostrzega Mahir. Ma jednak zbyt słaby refleks. Nim oddaje strzał, Kaya wytrąca mu pistolet z ręki! Między mężczyznami wywiązuje się bójka na pięści. Akcja wraca na ceremonię zaślubin. Cennet wychodzi z domu. Wszyscy goście biją jej brawa, jednak ona ma wyraźnie smutną minę… Melisa podchodzi do siostry. „Ze względu na ciebie, postanowiłam zostać trochę dłużej” – oznajmia. – „Nie waż się. Proszę, nie płacz. Dzisiaj jest twoja noc. Najbardziej szczęśliwa noc”.

Selim podchodzi do Cennet, bierze ją pod ramię i razem idą w kierunku przystrojonego stolika. Melisa siada na krześle w takim miejscu, by panna młoda dobrze ją widziała. „Złożyliście oświadczenie, że chcecie się pobrać” – wygłasza swą mowę urzędnik. – „Po dokładnym sprawdzeniu, stwierdziliśmy, że nie ma przeszkód dla waszego małżeństwa. Teraz raz jeszcze przed gośćmi potwierdźcie, wtedy zalegalizujemy wasze małżeństwo. Szanowny Selimie Arisoy, czy z własnej, nieprzymuszonej woli bierzesz sobie stojącą tu Cennet Yilmaz za żonę?”. „Tak!” – wykrzykuje chłopak.

„Szanowna Cennet Yilmaz, czy jesteś gotowa z własnej, nieprzymuszonej woli wziąć za męża swojego narzeczonego, szanownego Selima Arisoya?” – pyta urzędnik. Cennet zamiera. W głowie wciąż słyszy ostatnią rozmowę z Melisą. „Każda kobieta trochę się boi, więc zapytam raz jeszcze” – mówi urzędnik i powtarza wcześniejszą formułkę. „Nie…” – odpowiada w końcu Cennet! Wszyscy goście robią wielkie oczy, a Melisa oddycha z wielką ulgą. Selim jest kompletnie zdruzgotany. „Przepraszam…” – mówi do niego Cennet. – „Nie mogłam…”. Dziewczyna odwraca się i ucieka…

Tymczasem Kaya powala Mahira na podłogę. Następnie próbuje chwycić Arzu, ale ta kopię go między nogi i ucieka na rufę jachtu. Mahir podnosi pistolet i ponownie wymierza nim w Kayę. Nagle słuchać głośny plusk. Mahir uderza swojego rywala rękojeścią w skroń. Ten przewraca się i traci przytomność. „Arzu! Wszystko skończone, uratowałem cię!” – woła Soyer. Nie słysząc odpowiedzi, mężczyzna idzie w kierunku rufy. Nie widzi jednak nigdzie swojej żony. Wygląda ze barierkę i dostrzega chustę żony, która unosi się na powierzchni wody! Mężczyzna natychmiast wyskakuje za burtę.

Akcja wraca przed posiadłość Arisoyów. Selim wybiega za Cennet i zatrzymuje ja na chodniku. „Cennet, co ty robisz?” – pyta. „Przepraszam, nie powinnam była z tobą tak postąpić” – mówi zapłakana dziewczyna. „Dobrze, dobrze. Nie rób tego w takim razie”. Tymczasem Mahir wyciąga nieprzytomną żonę z wody. Kobieta nie oddycha! Mężczyzna zaczyna robić jej sztuczne oddychanie. W tej chwili na jachcie Kaya odzyskuje przytomność. Podnosi się i widzi, jak w porcie Mahir reanimuje Arzu. Demiros szybko biegnie na miejsce. Arzu na szczęście wypluwa wodę i zaczyna oddychać. „Dobrze, już dobrze, jesteś uratowana” – mówi z ulgą jej mąż. – „Zobacz, jestem tutaj”.

Mahir podnosi Arzu i kieruje wzrok na Kayę. „Nie waż się. Nie waż się zrobić ani kroku, inaczej zabiję cię własnymi rękami!” – ostrzega. „Cavidan, przepraszam…” – odzywa się ojciec Cennet. „Nie waż się, powiedziałem! Nie możesz dotykać mojej żony swoimi brudnymi rękami. Nie możesz uciec. Z tobą już koniec. Koniec!”. Akcja wraca do rozmowy Selima i Cennet. „Niech to szlag, nie mam innego wyjścia…” – mówi dziewczyna, chwytając się za głowę. „Jest wyjście” – oznajmia Selim. – „Słuchaj, teraz weźmiesz mnie za rękę i pójdziemy tam znowu, a ty powiesz mi tak. I wszystko, co przeżyliśmy, zostawimy za nami, dobrze?”.

„A Melisa?” – pyta Cennet. Jej siostra właśnie chowa się za żywopłotem i wszystko podsłuchuje. „Co znowu z Melisą?” – pyta Selim. „Ona także cię kocha…”. „I co z tego?”. „Ona jest moją siostrą…”. „Naprawdę? Od kiedy?”. „Nie, nie można tak…”. „Teraz już dość. Naprawdę już dość, za wiele tego! Jaką ona jest dla ciebie siostrą? Co ci powiedziała? Co powiedziała, jak cię przekonała?”. „Ty nic nie rozumiesz…”. „Nie rozumiem, zgadza się. I nie zrozumiem. Naprawdę nie mogę zrozumieć, że jej uwierzyłaś. Ale rzeczywiście jej uwierzyłaś albo… Wolę nawet nie myśleć…”.

„Co to ma znaczyć?” – pyta Cennet. „To znaczy, że jesteś przebiegłą małpą. To znaczy, że jesteś kłamczuchą!” – oznajmia Selim. „Nie mów tak. Wiesz, że to nie prawda…”. „Jedyne co wiem, to to, że nałożyłaś suknię ślubną i później porzuciłaś mnie przy ślubnym stole. Dlaczego? Wytłumacz mi to, powiedz coś. Podaj mi jakąś sensowną przyczynę oprócz Melisy”. „Nie mogę. Nie mogłabym…”. „W takim razie nie trzeba było stawać za ten stół. Nie trzeba było wkładać tej sukni ślubnej, rozumiesz? Żeby to zrozumieć, trzeba było koniecznie cię o to zapytać? Nie chcę wychodzić za mąż, Selim… Nie kocham cię, Selim… Było setki sposobów, aby to powiedzieć!”.

„To nie jest z tobą związane…” – mówi Cennet, wciąż wylewając tony łez. „Tak, nie jest związane ze mną, prawda” – potwierdza chłopak. – „Nic nie jest ze mną związane. Ale wiesz, dla mnie też teraz nic nie ma! Dla ciebie stanąłem przeciwko rodzinie. Milczałem, wiedząc kim jest twój ojciec. Nic nie mówiłem. W każdym momencie byłem z tobą. Powiedziałaś, że mnie kochasz. Uwierzyłem w to. Powiedziałaś, pobierzmy się, a ja się zgodziłem. Ale tego już zbyt wiele, naprawdę zbyt wiele”. „My kochamy jednego mężczyznę…”.

„Z kim? Z kłamczuchą, która udaje twoją siostrę?” – pyta Selim. – „Będziesz z nią spędzać swoje życie? Dobrze, proszę bardzo. Od teraz nie ma mnie w twoim życiu. Ale wiesz? Nie zasługujesz na moją miłość ani na mnie…”. Selim ściąga z palca swoją obrączkę, rzuca ją na chodnik i odchodzi. Melisa podchodzi do zapłakanej siostry. „Cennet? Dlaczego to zrobiłaś?” – pyta i przytula dziewczynę. – „Natychmiast dojdź do siebie. Idź i stań znowu za tym stołem”. „Nie, nie mogę” – mówi Cennet. „Nie mów głupot. O nic takiego cię nie prosiłam”. „Ale to jest mój wybór…”. „Nie, nie popieram takiego wyboru. Idź tam natychmiast. Przeprosisz Selima i staniecie za stołem. Chodź, idziemy”.

„Podjęłam taką decyzję. Nie mogę być z Selimem” – oświadcza Cennet. „Będziesz tego bardzo żałować” – stwierdza Melisa. „Proszę, odwieź mnie do domu”. „Dobrze, idziemy”. Soyerówna bierze siostrę pod ramię i odprowadza ją do swojego samochodu. Akcja przenosi się na komisariat policji. Kaya składa zeznania przed komisarzem. „Oczernili mnie” – przekonuje Demiros. – „Niech przyjdzie pani Arzu, to wszystko powie”. Nagle do gabinetu wchodzi policjant. „Komisarzu, przyszła pani Arzu Soyer” – oznajmia. „Proszę, niech wejdzie” – oznajmia komisarz. Po chwili do środka wchodzą Arzu i Mahir.

„Tak jak powiedziałem, zaszło wielkie nieporozumienie” – kontynuuje Demiros. „Ty milcz! Dobrze, że jesteśmy na komisariacie, bo inaczej wiesz, co bym ci zrobił…” – odzywa się Mahir. „Ależ panie Mahirze, całkiem źle to zrozumiałeś. Albo masz inne intencje, nie wiem”. „Uprowadziłeś moją żonę! Moją żonę!”. „Dobrze, dobrze, uspokój się. Niech wszyscy zamilkną” – rozkazuje komisarz. – „Pani Arzu, czy pan Demiros próbował panią uprowadzić? Możemy otworzyć sprawę tylko na podstawie twojego oskarżenia. Proszę opowiedzieć wszystko od samego początku”. „Mnie ten człowiek… Nie uprowadził” – odpowiada Arzu. Kobieta obawia się, że Demiros mógłby ujawnić prawdziwe zdjęcia z dnia śmierci Rizy.

„Co? Co powiedziałaś?” – nie rozumie zachowania żony Mahir. „Myślę, że zaszło nieporozumienie” – oznajmia Arzu. – „Jesteśmy z panem Kayą wspólnikami. Spotkaliśmy się tylko, żeby porozmawiać o pracy”. „Arzu, co ty wygadujesz? On związał twoje ręce! Z trudem cię uratowałem! Wpadłaś do morza, o mało nie umarłaś!”. „Powtarzam po raz ostatni. Kaya Demiros mnie nie uprowadził”. „Co to za gra?” – pyta Mahir, chwytając się za głowę. – „Nie mówisz prawdy, Arzu!”. „Mahir, dosyć. Złożyłam swoje zeznanie. Nie mam nic więcej do powiedzenia”. „Ta sprawa tak się nie zakończy” – mówi Soyer w kierunku swojego rywala i wraz z żoną opuszczają pokój.

„Arzu, czy ty zwariowałaś?” – Mahir zwraca się na korytarzu do żony. „Nie ciągnij tego, proszę” – mówi błagalnym tonem kobieta. „Nie ciągnąc, tak? A jakbym nie przyszedł, to by ten drań cię uprowadził. A co gorsze, omal nie umarłaś!”. „Ale wszystko już dobrze, jak widzisz. Nie ma problemu”. „Nie rób tak, proszę…”. „Mahir, zamknijmy już ten temat”. „Ale ten typ będzie nadal krążył wokół nas! Tego chcesz?”. „Oczywiście, że nie”. „W takim razie, dlaczego tak się zachowujesz?”. „Mahir, problem nie jest tylko ze mną. Moja rodzina, moja córka i my wszyscy”. „Ty się boisz?”. „Tak, boję się”. „Nie bój się. Słuchaj, jestem z tobą. Przecież istnieje prawo”.

„Przez całe moje życie jedynym człowiekiem, którego siłę odczuwałam, był mój ojciec” – oznajmia Arzu. – „Ale on zmarł. Jedyne co czuję, to mrożący krew w żyłach oddech. Nawet ten strach jest wystarczający dla mnie, nie rozumiesz?”. W tym momencie z gabinetu komisarza wychodzi Kaya. Mahir natychmiast do niego podbiega. „Nie wywiniesz się z tego tak łatwo!” – oznajmia Soyer. – „Odpowiesz za to, co zrobiłeś! Zabiję cię! Zabiję cię, draniu!”. „Jakoś to wyrównamy. Tylko nie zapomnij swoich słów, inaczej jak będziemy się rozliczać, to ci je przypomnę” – mówi Demiros i ze spokojem opuszcza komisariat.

Melisa jest w pokoju Cennet. Obejmuje swoją siostrę i pociesza ją. Do domu wraca Mukaddes. Przytula swoją wnuczkę, a następnie rzuca groźne spojrzenie w kierunku Melisy. „Ty… Ty to zrobiłaś!” – krzyczy kobieta, chwyta Soyerównę za ramię i wyrzuca ją za drzwi! Tymczasem Mahir przywozi żonę do rezydencji Soyerów. „Powiedziałam ci, że nie chcę wracać do tego domu” – oświadcza kobieta. „Arzu, kochanie, chodź. Nie możesz teraz być sama w hotelu” – przekonuje Mahir. – „Nie wiadomo, co ten wariat może zrobić. Możesz chronić siebie i Melisę, tylko jeśli będziemy trzymać się razem. No chodź, proszę”.

Mahir, obejmując żonę, prowadzi ją do środka rezydencji. Gdy tylko przekraczają próg, zauważa ich Sema. „Mahir?” – pyta zaskoczona pani Soyer. „Dobry wieczór, mamo” – odpowiada mężczyzna. „Co ty tu robisz?” – pyta Sema, kierując wzrok na synową. „Ja ją tu przywiozłem”. „Jak wy w ogóle wyglądacie?”. „To nic takiego. Chodź Arzu, weźmiesz prysznic i prześpisz się”. „Chwileczkę, chwileczkę. Jakie spanie, jaki prysznic?” – pyta zaskoczona Sema. „Arzu zostanie w tym domu, mamo”. „Nie, nie zostanie! Zabieraj się stąd szybko!”. „Mamo, proszę! Ten dom też jest Arzu!”. „Był jej domem, dopóki wstyd nie wypłynął na wierzch. Nie denerwuj mnie. Zabieraj się stąd!”.

Sema próbuje siła wyrzucić synową z domu, ale Mahir jej na to nie pozwala. Gdy zabiera żonę na górę, natykają się na stojącą na korytarzu Ozlem. „Dlaczego nie jesteś w swoim pokoju?” – pyta mężczyzna. „Wychodzę teraz…” – odpowiada Ozlem. „Ta kobieta nie zostanie w moim domu!” – nie ustępuje Sema i zaczyna szarpać Arzu za rękaw. Robi to tak niefortunnie, że popycha stojącą niżej Ozlem, która przewraca się i spada ze schodów na sam dół! Kochanka Mahira jest nieprzytomna!

Tymczasem Kaya wraca do swojego domu. Gdy stoi już przed drzwiami, słyszy dobiegającą z ogrodu muzykę. Pali się tam grill i trwa w najlepsze biesiada. Halil na widok swojego szefa natychmiast wyłącza muzykę. Szóstka jego gości przestaje tańczyć. „O co tu chodzi, Halil?” – pyta ojciec Cennet. „Bracie, dlaczego wróciłeś?” – pyta zaskoczony podwładny. „Och, przepraszam, Halil. Nie wiedziałem, przyszedłem tak niespodziewanie… Przerwałem wam zabawę. Masz rację, lepiej już pójdę…”. „Bracie, nie to miałem na myśli. Myślałem, że na pewno wyjechałeś”.

„Zauważyłem. Patrz, w ciągu dwóch dni urządziłeś tu zabawę” – stwierdza Kaya. „Przepraszam, bracie, natychmiast ich odwiozę” – zapewnia Halil. „Smacznego” – życzy Demiros gościom. „Zapraszamy, zjemy razem” – odzywa się jedna z kobiet. „Skończcie jedzenie, a potem ich odwieź” – rozkazuje Kaya podwładnemu.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy