40: Cennet przybiega do sierocińca. Przed budynkiem czeka już na nią Beste. „Gdzie oni są?” – pyta Cennet. „U dyrektorki” – odpowiada przyjaciółka. – „Siostro, szybko!”. Akcja przenosi się do gabinetu dyrektorki ośrodka. „Chcę zobaczyć moje akta! Mam do tego prawo!” – krzyczy Selim. „Jest mi bardzo przykro, ale…” – odzywa się dyrektorka. „Ale co?! Kim są moim rodzice? Jaka jest moja rodzina? Kim jestem, pani dyrektor, kim?!”. W tym momencie do pomieszczenie wchodzi Cennet. „Jesteś Ali Demir” – oznajmia i podchodzi do Selima. – „Ty nazywasz się Ali Demir. Twoja mama miała na imię Ayse. Twojego tatę nazywali Hasan”.
„Jesteś ich jedynym synem” – kontynuuje Cennet. – „Swoich rodziców straciłeś w wypadku samochodowym. Potem trafiłeś do sierocińca. Imię twojego bliskiego przyjaciela, to Cennet… Cennet to ja. Aby ocalić moje życie, zgodziłeś się na adopcję. I więcej nie słyszałam o tobie. Myślałam, że ty nie chcesz mnie widzieć. Myślałam, że ty już mnie nie kochasz… Nie wiedziałam, że straciłeś pamięć. Ja… Czekałam całe życie na ten dzień. Odnaleźć cię… Czekałam na ten dzień, kiedy się spotkamy. Dziś jest najpiękniejszy dzień w moim życiu. Teraz jesteś przede mną, ale… Nie mogę cię dotknąć”. Selim odwraca się w stronę Cennet. „W końcu cię znalazłam, Ali” – mówi dziewczyna.
Arzu uporczywie szuka pendrive’a. Odbiera telefon od Cengiza. „Znalazłaś?” – pyta mężczyzna. „Jeszcze nie. Ona nie chce mi go oddać” – odpowiada Arzu. – „Uparła się, że go otworzy i obejrzy…”. „Natychmiast znajdź go i zniszcz!”. „Przestań już mi rozkazywać, jasne? Nie zamierzam cię pytać, jak mam się zachowywać i co robić”. Akcja przenosi się do sali widzeń w więzieniu, gdzie Halil i adwokat przyszli zobaczyć się z Kayą. „Za dwa dni wychodzisz na wolność” – oznajmia prawnik. „Bracie Kaya, jeżeli ty staniesz się wolny, zemścimy się na wszystkich, którzy sprawili, że znalazłeś się w tym trudnym położeniu” – zapewnia Halil.
Selim opuszcza pokój dyrektorki. Na zewnątrz przysiada na murku i próbuje złapać oddech. „Ali? Z tobą wszystko dobrze?” – pyta Cennet. – „Spójrz, jestem tutaj razem z tobą”. „Zostaw go w spokoju” – mówi Melisa. – „On ciebie nie chce. Selim potrzebuje mnie. Mnie! Selim, wstań pójdziemy”. Melisa wyciąga rękę w kierunku chłopaka. Ten bierze jej dłoń i razem odchodzą… Cennet płacze wniebogłosy. Akcja przenosi się do rezydencji Soyerów. Mahir wchodzi do pokoju matki. „Wzywałaś mnie” – mówi. „Usiądź tutaj” – rozkazuje Sema. „O co chodzi? Wezwałaś mnie, by porozmawiać ze mną, zanim ogłoszą wolę ojca? Albo chcesz, żebym akcje, które podarował mi ojciec, przekazał Orhanowi?”. „Głupcze, ty nawet nie słuchasz, co mówisz! Przez ciebie musiałam prosić o przebaczenie taką kobietę, jak Arzu…”.
Nagle do pomieszczenia wchodzi Arzu. „Wejdź, wejdź” – zaprasza Sema. – „Tylko zamknij drzwi, żeby nikt oprócz nas nie widział takiego wstydu…”. „Pani Semo, to naprawdę nie jest konieczne…” – przekonuje Arzu. – „Przecież oboje dobrze wiecie, co jest na tych fotografiach…”. „Skoro zapłaciliśmy tyle pieniędzy, to i zobaczyć możemy”. „Jakie pieniądze? Jakie fotografie?” – kompletnie nie rozumie Mahir. – „O co tu chudzi?”. Sema przekazuje mu pendrive’a. „Trzymaj to” – mówi. – „I umieść tam, gdzie trzeba w komputerze. Ja nie potrafię”.
Mahir siada przed laptopem i wsuwa dysk do gniazda USB. „Podejdź tu” – mówi Sema do synowej. – „Nie stój tak daleko. W końcu wiesz, co zobaczysz”. Arzu cała się trzęsie, jest przerażona. Zamyka oczy, czekając na to, co zaraz nastąpi, ale… „I co to ma być?” – pyta zdziwiony Mahir. Na dysku było tylko jedno zdjęcie… psów! „Zobacz jakie miłe pieski” – mówi Sema. – „Oj tak, bardzo miłe… Przyniosę zimnej wody. Wypijemy, aby ostygnąć…”.
„Może ktoś mi wyjaśni, o co tu chodzi?!” – domaga się Mahir. „Niech Arzu ci opowie. Pomódlmy się, aby ten człowiek nie oddał fotografii do prasy…” – odpowiada Sema. – „O ile on faktycznie je ma. Dwa miliony… Taka jest wasza robota!”. Tymczasem Selim wraz z Melisą przyjeżdżają na parking, gdzie zjechało się kilku właścicieli sportowych samochodów. „Co to za miejsce?” – pyta dziewczyna. „Bezpieczna trasa zamknięta od drogi głównej” – odpowiada Selim. „Dobrze, ale co my tutaj robimy?”. „W dzieciństwie, kiedy mnie pytali, kim zostanę… Ja zawsze odpowiadałem, że rajdowcem, rozumiesz?”. „Rozumiem. I co na to ciocia Nilgun?”. „Kobieta, którą uważałem za matkę, mówiła, że nigdy mi na to nie pozwoli”.
„Odtąd będę żył tak, jak ja chcę” – postanawia Selim. – „Nie mam rodziny, przed którą muszę się tłumaczyć”. Chłopak wysiada z auta. Podchodzi do niego jeden z obecnych tu mężczyzn. „Jesteś gotowy?” – pyta. „Jasne. Pojadę tym samochodem” – odpowiada Selim, patrząc na sportowy model BMW. Następnie idzie w jego stronę. „Selim, co ty robisz?!” – przeraża się Melisa. – „Gdzie ty jedziesz?! Wysiadaj z tego samochodu, nie wygłupiaj się!”. Chłopak jednak nie zważa na ostrzeżenia dziewczyny. Wsiada do auta, odpala i rusza!
Tymczasem w domu Mukaddes. Beste przynosi jedzenie do pokoju Cennet. Dziewczyna leży na łóżku i płacze do poduszki. „Siostro, przyniosłam ci kolację” – oznajmia Beste. – „Proszę, zjedz coś. Posłuchaj, ciocia Mukaddes bardzo się o ciebie martwi. Broń Boże jeszcze się rozchoruje…”. „Ja nie chcę! Proszę, zostaw mnie samą” – mówi Cennet. „Dobrze, zostawię tutaj jedzenie. Może ze względu na mnie coś zjesz”. Akcja wraca do rezydencji Soyerów. „Arzu, o co chodzi? Możesz mi wreszcie powiedzieć?” – domaga się wyjaśnień Mahir. „Myśleliśmy, że to wstyd twój i Ozlem, ale okazało się, że jednak nie…” – odpowiada Arzu, niespokojnie chodząc od ściany do ściany. Następnie wyrzuca pendrive’a i staje naprzeciwko męża. „Ty jeszcze spotykasz się z Ozlem?” – pyta.
„Dlaczego to cię interesuje?” – pyta Mahir. „Niestety, wygląda na to, że to pytanie było zbędne…” – wzdycha Arzu. – „Zapytam więc inaczej. Ty kochasz Ozlem?”. „Arzu, ty mówisz jakieś bzdury, teraz nie czas na to. Ja parę dni temu straciłem ojca!”. „Ja też go straciłam! Mojego ojca, przyjaciela, człowieka, na którego zawsze mogłam liczyć. Ale spójrz, życie toczy się dalej. Znów jesteśmy w tym samym miejscu. Miejscu, gdzie ty wszystko zniszczyłeś!”. „Kocham Ozlem!” – oświadcza Mahir. – „To chciałaś usłyszeć? Więc usłyszałaś! Kocham Ozlem i spędzę z nią resztę życia!”.
Wściekła Arzu chwyta męża za sweter. „Po moim trupie!” – krzyczy. – „Ja nigdy na to nie pozwolę, Mahir!”. „Dosyć!” – sprzeciwia się mężczyzna. – „Do dzisiejszego dnia robiłem to, co kazał mi ojciec. Ożeń się z Arzu, załóż rodzinę, uczyń Arzu szczęśliwą… Koniec z tym! Mam tylko jedno życie, słyszysz mnie? I odtąd będę żył, gdzie chcę i z kim chcę! Ojciec umarł, Arzu. Teraz nie ma żadnych przeszkód, żeby się rozwieść…”. „Ja nie pozwolę zniszczyć naszej rodziny!” – wybucha Arzu, zalewając się łzami. „Ty naprawdę jeszcze myślisz, że masz rodzinę? Jest mi ciebie żal… Wszystko skończone”.
Mahir opuszcza pomieszczenie. Wściekła Arzu zrzuca z toaletki wszystkie przedmioty i w szale uderza rękoma o podłogę. „Bardzo cierpiałam, żeby doczekać tych dni” – mówi. – „Jeśli trzeba będzie, jeszcze więcej będę cierpieć!”. Kobieta podnosi się z podłogi i patrzy w lustro. „Jestem Arzu Soyer… Nikt mnie tego nie pozbawi!”. Tymczasem Selim wraca cały i zdrowy na parking. Melisa od razu go przytula. „Bardzo się wystraszyłam” – mówi. – „Bardzo bałam się, że tobie może coś się stać”. „Ze mną wszystko dobrze” – zapewnia Selim. „Ale ze mną nie. Absolutnie nie jest w porządku. Nie rób tego. Błagam cię, nie rób tego więcej”.
Sema wchodzi do pokoju, w którym jest Arzu. „Co jest?” – pyta. – „Siedzisz i myślisz, jakby tu jeszcze zranić naszą rodzinę, co?”. „Ja nie robię niczego, co może skrzywdzić naszą rodzinę” – oświadcza Arzu. „Oczywiście, ojciec miał bank. Przecież pieniądze nigdy się nie kończą…”. „A co miałam zrobić?! Nie dać tych pieniędzy?! Idź i oddaj zdjęcia jakiejś gazecie, to miałam powiedzieć?!”. „Dałaś pieniądze i co się stało? Uratowało to rodzinę? Teraz ten człowiek zadzwoni do ciebie po raz kolejny. Powie, byś dała jeszcze kilka milionów…”. „Aha, czyli to ja jestem winna, że starałam się ukryć brudy twojego syna?!”. „Nie próbuj, Arzu, nie rób tego. Nikt cię o to nie prosi”.
„Ty lepiej rozwiedź się z Mahirem” – kontynuuje Sema. – „I odejdź, a ja sama sprzątnę po moim synu”. „Ja nigdy nie rozwiodę się z Mahirem!” – oświadcza stanowczo Arzu. – „Zrozumiałaś?! To nigdy się nie stanie!”. „Mahir cię nie kocha i ja nie jestem tobą zachwycona. Nie możesz zachowywać się tak, jak ci się podoba. Uwierz mi, sama poniesiesz szkodę”. Nagle do pokoju wchodzi Orhan. „Mamo, co się tu dzieje?” – pyta. „Pani Arzu grozi mi na swój sposób… Mówię jej, że Mahir jej nie kocha i radzę, by miała choć trochę honoru i dumy. Oczywiście, jaka może być duma u kobiety, w której myślach są tylko pieniądze…?”.
„Dosyć! Przekraczasz wszelkie granice!” – grzmi Arzu. „Mamo, zostaw nas na chwilę” – prosi Orhan. Sema opuszcza pokój. „Ojciec denerwował się z powodu mojego brata, dostał zawału serca” – oznajmia mężczyzna. – „A teraz ty denerwujesz mamę. Ja nie pozwolę na to, Arzu”. „Ona chce, żebym zniszczyła rodzinę! Bym zgodziła się rozwieść z Mahirem!”. „Mama ma rację. Sama zobacz, w tym małżeństwie nie ma już czego bronić… Brat z powodu Ozlem sprzeciwił się nawet ojcu”. „I co z tego?!”. „Radzę ci tylko, byś zgodziła się na rozwód. Idź i zbuduj sobie nowe życie. Co zaś tyczy się firmy, najlepiej zrobisz, jeśli sprzedasz wszystko mi”.
„Czy ty chociaż rozumiesz, co mówisz?! Mnie ojciec posadził na to krzesło!” – oznajmia Arzu. – „Kim jesteś, że próbujesz mnie z niego zdjąć? Ile włożyłam starań w rozwój tej firmy!”. „Ale o tych rzeczach nie decyduje pracowitość, a akcje. O ile mi wiadomo, ty nie masz akcji. Posłuchaj, póki jeszcze możemy załatwić to po cichu, między sobą. Myślę, że lepiej będzie, jeśli rozważysz to, co ci powiedziałem”. Orhan chce wyjść, ale kobieta staje mu na drodze. „Mnie nikt z tego domu ani firmy nie wyrzuci!” – krzyczy, grożąc mężczyźnie palcem. „Ojciec mówił, że człowiek, który nie ma nadziei na nic, po prostu się uśmiecha” – oświadcza Orhan i wychodzi.
„Dobra robota” – chwali syna Sema, która wszystko podsłuchiwała pod drzwiami. „Kiedy poczujesz się smutna, Orhan jest do twoich usług” – oznajmia mężczyzna. „Posłuchaj, zadzwoń jak najszybciej do adwokata, żeby odczytał testament. Niech wszyscy znają swoje miejsce. Inaczej awantury w tym domu nie będą miały końca”.
Nazajutrz Orhan wchodzi do pokoju Melisy. „Możemy porozmawiać?” – pyta. Dziewczyna przytakuje. „Jak Selim? Dzwonię do niego, a on nie odpowiada. Nie patrz tak. Wiem doskonale, że z powodu Cennet, stosunki między nami są trochę napięte. Ale rozumiem to, rodzinie trudno takie rzeczy przyjąć”. „Zrozumiałam. Właściwie to wcale nie martwisz się o Selima, tylko o Cennet” – stwierdza Melisa. „Zgadza się, o Cennet też się martwię”. „Ale… Selim i Cennet rozstali się, wujku. I do tego nigdy się nie pogodzą”. „Cóż, nie powiem, by mi było przykro z tego powodu…”.
„Wujku, trzymaj się z daleka od tej dziewczyny” – prosi Melisa. – „Ona nie jest taka, jak ty i Selim myślicie. Ona wcale nie ma dobrego i niewinnego serca. Gdyby miała, nie ukrywałaby przed Selimem prawdy”. „Ja sam będę podejmował decyzję, co mam zrobić z Cennet” – oświadcza Orhan. – „Ty zajmij się Selimem”. Mężczyzna opuszcza pokój. „Ta dziewczyna nie będzie ani z Selimem, ani z moją rodziną” – postanawia Melisa.
Orhan szykuje się do wyjścia. „Dokąd idziesz?” – pyta go matka. „Do Cennet. Cennet i Selim rozstali się ze sobą” – oznajmia mężczyzna. Arzu przysłuchuje się ich rozmowie. „Synu, ty nie w tych wodach pływasz. Selim jest twoim partnerem, tobie nie wypada się tak zachowywać”. „Ten człowiek wiedząc o moim zainteresowaniu Cennet, zabrał mi ją! Nie będzie nic nieprawidłowego w tym, co robię”. „A jednak czuję się nieswojo. Może dziewczyna tego nie chce?”. „Ojciec powiedział mi: Jeżeli chcesz Cennet, nie rezygnuj z niej. Zrób wszystko i zawojujesz jej serce. Ja chcę Cennet, mamo”. „Dobrze, jeśli ty chcesz i dziewczyna się zgadza, ja jestem całkowicie po waszej stronie”.
Gdy Orhan opuszcza dom, Arzu od razu podchodzi do teściowej. „Pani Semo, Orhan chce się tylko zabawić Cennet” – oznajmia. „Znowu podsłuchiwałaś?” – pyta pani Soyer. – „Chytra, stojąca za mną…”. „Jeśli to była taka wielka tajemnica, nie trzeba było rozmawiać na środku korytarza”. „Nic się nie stało, dobrze, że usłyszałaś. Jeśli czujesz się źle, to znaczy, że Orhan robi dobrze”. „Ale ta dziewczyna nie jest warta tej rodziny! Nie wyszło jej z Selimem, to teraz do Orhana się uczepiła! Nie możesz na to pozwolić!”. „Och, skoro ty już teraz taka jesteś… Ciekawe, co zrobisz, gdy Cennet przyjdzie do tego domu, jako synowa…?”.
„Nie mów bzdur!” – oburza się Arzu. – „To, co mówisz nigdy się nie stanie!”. „No tak, przecież Orhan będzie liczył się z twoją opinią” – powątpiewa Sema. – „Ty sobie lepiej nowe życie przygotuj…”. „Mówię bardzo poważnie. Ta dziewczyna nawet kroku nie może zrobić w tym domu!”. W tym czasie Mukaddes wchodzi do pokoju wnuczki. Dziewczyna siedzi pod kocem na łóżku. „Cennet, spóźnisz się do pracy, córko. Chodź, śniadanie gotowe”. „Ja więcej do pracy nie pójdę” – oznajmia dziewczyna. „Dobrze, nie idź do pracy, ale nie zamykaj się w pokoju”. „Tyle czasu zastanawiałam się, dlaczego to wszystko mnie spotyka. Mama mnie nie chce, ojca straciłam i nie widział mnie. No i jeszcze Ali…”.
„To nie twoja wina, córko” – mówi Mukaddes. „A może właśnie moja? Może ja nie zasługuję na to, by być szczęśliwa?” – rozmyśla Cennet. „Ty zasługujesz na wszystko, co najlepsze, córeczko. Nie denerwuj się. Poza tym człowiek nie wie, na co zasługuje. Chłopak może rzucić dziewczynę, nawet mąż może rzucić żonę. Można też stracić pracę. Dlaczego wszystko stało się tak, nie inaczej, dowiesz się po długim czasie. Dlatego starsi w każdej porażce widzą jakieś plusy”. „Cóż może być dobrego w tym, co się stało, babciu?”. „Tego my nie rozumiemy, dlatego nie będziesz opuszczać rąk za każdym razem, kiedy cię boli. Zobacz, Beste za stołem czeka głodna. Chodź, Cennet. I siebie, i nas nie martw”. Dziewczyna w końcu podnosi się z łóżka.
Cengiz jest w domu Soyerów. „Szukałem go cały dzień” – mówi. – „Gdzie on mógł pójść? Nigdzie go nie ma… To tak, jakby pod ziemię się zapadł!”. „Cengiz, proszę, uspokój się trochę” – odzywa się Arzu. – „Posłuchaj, jemu potrzebny jest czas, żeby to wszystko przyjąć”. „Arzu, ty nie rozumiesz? Ja nie mam czasu! Inaczej Nilgun zwariuje…”. „Zostaw to, na miłość boską! Nilgun i tak już dostatecznie zwariowała”. W tym momencie Melisa schodzi na dół. „Rozmawiałaś z Selimem? Powiedział ci, gdzie jest?” – pyta Arisoy dziewczynę. „Tak, rozmawiałam z nim i wiem, gdzie jest” – odpowiada Melisa. – „Ale nie powiem, gdzie…”. „Meliso, córko, posłuchaj. Ja jestem jego ojcem i mam prawo wiedzieć, gdzie jest mój syn”.
„Nie, wujku Cengizie” – zaprzecza dziewczyna. – „Nie jesteś ojcem Selima. Twój syn umarł”. „Przekraczasz granicę…” – ostrzega Sema. – „Nilgun i Cengiz są rodzicami. Jeśli wiesz, gdzie jest Selim, to natychmiast powiedz! Nie jest ci ich żal?”. „A wam Selima nie było żal?” – pyta Melisa, patrząc Cengizowi w oczy. – „Czy to było takie trudne? Posadzić go przed sobą i powiedzieć prawdę? Powiedzieć, że nie jest waszym rodzonym synem? Ale nie… Wy po prostu posadziliście go na miejscu waszego syna. Użyliście Selima, by uciszyć swój ból, wujku Cengizie”.
„Myślisz, że nie chcieliśmy mu powiedzieć?” – pyta Arisoy. – „Wiele razy próbowałem to zrobić. Ale nie potrafiłem… Bałem się, że go stracę. Ale dzięki tobie stało się wszystko to, czego tak bardzo się bałem… Ty poszłaś i nawet nie myśląc o konsekwencjach powiedziałaś wszystko. Wszystko! Dlaczego najpierw do mnie nie przyszłaś? Dlaczego ze mną nie porozmawiałaś? Zobacz w jakim położeniu postawiłaś Selima i nas. Ty zabrałaś nam syna, Meliso. Ty chociaż to rozumiesz? Zabrałaś nam syna! Powód naszego życia, nasze marzenia… Ty wszystko zepsułaś… Wszystko!”.
Arzu kładzie rękę na ramieniu mężczyzny. „Cengiz, proszę…” – uspokaja go. Następnie staje naprzeciwko córki. „Posłuchaj, ja wiem, że ty martwisz się o Selima. Ale ci ludzie nie są jego wrogami” – przekonuje. – „Oni starali się zapewnić mu dobrą przyszłość, piękne życie. Możesz ich winić za to? Ja ostatni raz ciebie pytam. Gdzie jest Selim?”. „Selim ma kolegę o imieniu Emrah” – wyznaje w końcu Melisa. – „U niego się zatrzymał”.
Do drzwi domu Mukaddes ktoś puka. „To na pewno ciocia Suna” – mówi Beste i idzie otworzyć. Po chwili wraca. – „Pan Orhan przyszedł, siostro. Chce z tobą rozmawiać”. „Powiedz mu, że nie chcę z nikim rozmawiać”. „Mówiłam, ale on nie słucha i nalega. Lepiej sama mu to powiedz”. Cennet niechętnie, ale udaje się do wyjścia. „Wiem, że ty z nikim nie chcesz rozmawiać” – mówi mężczyzna. – „Ale ja naprawdę bardzo niepokoiłem się o ciebie”. „Nie warto się martwić” – odpowiada Cennet. – „Ty i tak już na pewno wszystkiego dowiedziałeś się od Melisy”. „Ja nie o tym, co się stało. Martwię się o to, jak się czujesz. Przyszedłem tutaj tylko z powodu ciebie, Cennet”. „Proszę wybaczyć, nie chciałam pana obrazić”.
„Nawet jeśli zechcesz, nie możesz” – oznajmia Orhan. – „Bo ja nie chcę się na ciebie obrażać. Chodź, pójdziemy na spacer. Trochę pooddychasz świeżym powietrzem i zrobi ci się lepiej”. „Nie, wolę zostać w domu. Nie czuję się dobrze” – odpowiada Cennet. „Cóż, w porządku. Zatem poczekam tutaj, dopóki nie zmienisz swojego zdania”. „Dobrze, tylko się przebiorę”.
Cengiz przyjeżdża do domu wskazanego przez Melisę. Zastaje tam śpiącego na kanapie syna. „Selim, synku…” – mówi, pochylają się nad nim. Chłopak wybudza się. „Co ty tutaj robisz?!” – pyta. „Chciałem z tobą porozmawiać”. „Nie mamy o czym”. „W porządku, nie musisz nic mówić. Synku, tylko mnie wysłuchaj”. Selim siada na kanapie. „Dobrze, okłamałem cię” – przyznaje Cengiz. – „Ukryłem przed tobą prawdę. Ale spójrz na mnie i powiedz, że nie byłem dla ciebie dobrym ojcem. Że ciebie nie kochałem, nie szanowałem. Możesz to wszystko powiedzieć, Selim? Kiedy chorowałeś, zawsze byłem obok ciebie. Kiedy upadłeś, kiedy cierpiałeś, także byłem z tobą. Co zmienia to, że nie jesteś moim rodzonym synem?”.
„Nie byłem dla ciebie dobrym ojcem?” – pyta Cengiz, cały drżąc z emocji. – „Teraz, tutaj… Zażądaj mojego życia, a ja ani przez sekundę nie będę się zastanawiał, by ci je oddać. Jesteś moim synem, zrozumiałeś? Tego nic nie zmieni. Do tej pory wspierałem ciebie i nadal będę to robić. Nie zapominaj o tym. Masz całkowitą rację, że ukryliśmy przed tobą prawdę, ale nie waż się… Nie waż się powiedzieć, że cię nie kochamy. I mama, i ja poczekamy. Poczekamy, aż nasz syn nam wybaczy”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.