44: Nilgun wpatruje się w zdjęcia Selima i Aliego z dzieciństwa. Bardzo płacze. „Przestań już, proszę” – mówi do niej Cengiz. „Dlaczego miałabym przestać?” – pyta kobieta. – „Dla kogo? Nie mamy już syna. Nie mam już powodu do życia…”. „Oddaj mi je” – Cengiz chce wyrwać z rąk żony zdjęcia. „Co ty robisz?! Porwiesz je! Spójrz, oni są do siebie podobni. Czyż nie tak?”. „Nie są podobni” – odpowiada mężczyzna i zabiera zdjęcia. – „I nigdy nie będą podobni!”. Cengiz rozrywa zdjęcia na drobne kawałki! „Co ty zrobiłeś?!” – przeraża się Nilgun. Następnie rzuca się na podłogę i zbiera z niej skrawki zdjęć. W tym momencie do domu przychodzi… Selim!
„Synku, to się stało przez przypadek. Ale ja je zaraz posklejam” – zapewnia Nilgun. – „Nie denerwuj się, dobrze? Nie denerwuj się, ja to zrobię…”. „Czy macie coś wspólnego z tym, że Cennet wsadzono do więzienia?” – pyta chłopak. „Cennet jest w więzieniu? Od kiedy? Dlaczego?” – pyta zaskoczona kobieta. Selim kieruje wzrok na ojca. „Ty na pewno wiesz” – mówi. „Selim, widzisz stan swojej matki. Lepiej nie rozmawiajmy o tym” – prosi Cengiz. „Kto wysłał Cennet do więzienia?”. „Cennet ukradła pieniądze z firmy. W dokumentacji są jej podpisy. Kiedy przy obliczeniach księgowego wszystko wyszło na jaw, kierownictwo zrobiło to, co powinno”.
„Cennet nie jest takim człowiekiem, by to zrobić” – oznajmia z przekonaniem Selim. – „Ona nie kradnie. Ktoś to ukartował”. „Synu, ja nie chcę więcej rozmawiać z tobą na ten temat. Proszę” – odpowiada Cengiz. „Mam nadzieję, że jest tak, jak ty mówisz. Mam nadzieję, że nie uczestniczyliście w tym. Dlatego, że kto by to nie był, zapłaci za to…”. Chłopak opuszcza dom. Tymczasem Mukaddes wpatruje się w fotografię wnuczki. „Kto wie, jak ona teraz się boi?” – rozmyśla. „Czego ma się bać, siostro Mukaddes?” – pyta Suna. – „Cennet serce ma czyste. Takiego serca nie masz ani ty, ani ja. Młoda dziewczyna z tak wieloma problemami już sobie poradziła. I z tym da sobie radę. Nie martw się. Za kilka dni będzie jasne, że jest niewinna i ją wypuszczą”.
„Moją Cennet zamknęli w piekle, a ty mówisz o tylko kilku dniach?” – pyta z niedowierzaniem Mukaddes. – „Poczekać to ja poczekam, ale ile czasu to zajmie, Suna?”. „Ale to minie, siostro Mukaddes. Ty nadal będziesz robić na drutach, a ja z innej wełny zrobię beret dla Cennet” – oznajmia Suna. – „I kiedy Cennet wyjdzie, to go ubierze. W dodatku nie mówisz, kto za to wszystko złe, co się stało, może odpowiedzieć. Chwała Bogu nie ma rachunku, za który możemy odpowiedzieć my albo Cennet”. Nagle do pokoju wchodzi Beste. „Znowu ten człowiek przyszedł. Pyta o ciebie, ciociu Mukaddes” – oznajmia dziewczyna.
„Kim jest ten człowiek?” – pyta Mukaddes. „Nie wiem. Wczoraj też tu był, kiedy was nie było” – odpowiada Beste. – „Taki dziwny człowiek. Szalony czy coś…”. „Mam nadzieję, że przynosi coś dobrego” – mówi Suna. – „Poczekaj, siostro Mukaddes. Pójdę i sprawdzę, o co chodzi”. Suna udaje się do drzwi. Przed wejściem stoi Kaya. „Och, to ty, ciociu Mukaddes” – mówi mężczyzna. – „Myślałem, że jesteś starsza…”. „Kim jesteś, bracie?” – pyta Suna. – „Jaką ty możesz mieć sprawę do Mukaddes?”. Nagle pojawia się Halil. „To nie jest obcy człowiek. To pan Kaya, właściciel willi” – mówi mężczyzna.
„Ach, w takim razie zapraszam, wejdźcie” – mówi Suna. – „Siostra Mukaddes jest w domu”. Obaj panowie wchodzą do środka. „Dobry wieczór, pani Mukaddes” – mówi Halil. – „Przepraszam, że niepokoimy o tej porze”. „No co wy, wejdźcie”. „Dzień dobry, ciociu. Jestem Kaya” – przedstawia się drugi z mężczyzn. – „Halil mówił, że chce się pani ze mną spotkać. Byłem za granicą, jak tylko wróciłem, od razu tu przyjechałem. Niestety wczoraj was nie zastałem”. „Halil, synu, możesz dać nam chwilę?” – prosi Mukaddes. – „Suna, ty też weź Beste i wyjdźcie”. Po chwili w pokoju zostają Kaya i Mukaddes sami. Mężczyzna sięga po ramkę ze zdjęciem Cennet. „To twoja wnuczka?” – pyta. – „Proszę, proszę, Cavidan ma już taką dorosłą córkę… Ale wasz syn odszedł z tego świata. Współczuję”.
„Nie wiedziałem, ani o ślubie, ani o pogrzebie” – kontynuuje Kaya. – „Niech odpoczywa w pokoju. Ciociu, chciałaś się ze mną zobaczyć, więc przyszedłem. Może teraz przejdźmy do sedna sprawy”. „Jak dobrze znasz Cavidan, synu?” – pyta Mukaddes. „No cóż, tak źle, jak to tylko możliwe… Znam, dobrze ją znam. A o co dokładnie chciałaś zapytać?”. „Kiedy Cavidan pracowała w rezydencji, czy miała ukochanego?”. „No cóż, ciociu… Ta kobieta, matka twojej wnuczki, była żoną twojego syna. Czy to ładnie?”. „Wstyd w tym jest, ale to nie mój wstyd, tylko Cavidan”. „Powiedz mi wprost, jakie problemy masz z Cavidan, a ja ci odpowiem”.
„No właśnie, nazwa mówi sama za siebie. Wstyd. Odkrywasz go i natychmiast przykrywasz” – mówi Mukaddes. – „A kiedy trzeba powiedzieć, to niestety nie jest łatwe”. „Ciociu, wytęż się trochę. Zaczynam się niecierpliwić. No powiedz, o co chodzi?”. „Chodzi o to, że… Cennet nie jest moją wnuczką… Mehmet nie jest jej ojcem. Cavidan, kiedy wychodziła za mąż za mojego syna, była już w ciąży z innym mężczyzną”. „Ciociu, to na pewno jakaś pomyłka” – przekonuje Kaya. „Chciałabym, żeby tak było. Ale Cavidan sama powiedziała mi, że Cennet nie jest moją wnuczką. Czy ty coś wiesz, synu?”.
„Ciociu, o czym ty mówisz?” – dziwi się Kaya i raz jeszcze uważnie przygląda się zdjęciu Cennet. „A co mam jeszcze powiedzieć, synu?” – pyta Mukaddes. – „Otwarcie ci to wszystko powiedziałam. Czy Cavidan miała wtedy kochanka? Wiesz coś o tym?”. „Ciociu, chcesz mi powiedzieć, że kiedy Cavidan przyszła do tego domu… Kiedy wychodziła za mąż za twojego syna, to była już w ciąży?”. Mukaddes potakuje głową. „W takim razie… Ta dziewczyna okazuje się być… Moją córką!” – wyznaje Kaya.
„Synu, jesteś tego pewny?” – nie dowierza Mukaddes. „Kiedy człowiek umiera przed wejściem do grobu, wymawia imię matki” – oświadcza Kaya. – „A dlaczego? Żeby matka się nie zdziwiła. A tym razem ojciec się nie zdziwił… Matka Cavidan i ojciec Kaya… Mamy taką piękną córkę. Bóg tego chciał…”. „I co teraz będzie? Cennet…”. „Nikomu nie może pani o tym powiedzieć” – zabrania mężczyzna. – „I nie mów Cennet, że mnie znalazłaś. Ja zrobię wszystko, co trzeba”. Kaya bierze zdjęcie Cennet i opuszcza dom.
Sema wchodzi do pokoju Arzu. „Zrobiłaś to tylko dlatego, że Orhan kocha Cennet?” – wprost nie dowierza pani Soyer. – „Tylko dlatego, żeby Orhan nie ożenił się z tą dziewczyną i nie przyprowadził jej do domu… Ty wysłałaś tę dziewczynę do więzienia, tak?”. „Ja nie chcę więcej słuchać waszych głupot” – odpowiada Arzu. – „Jeżeli nie masz nic więcej do powiedzenia, to chciałabym się już położyć”. „Ty naprawdę nie masz sumienia. Ty teraz jakby nic położysz się w swoim łóżku i słodko zaśniesz?”. „Ta dziewczyna okradła naszą firmę, którą my z ojcem przez tyle lat ciężko budowaliśmy. Nie mogłam milczeć, kiedy miałam w rękach dowody, tylko dlatego, że twój syn ją kocha. Powinnaś to zrozumieć. Nie mam żadnego powodu, żeby nie móc spać”.
„I ja mam w to uwierzyć, tak?” – pyta Sema. – „Arzu, nazywałam ciebie żmiją. Ale nawet żmija nie gryzie, póki jej nie dotykasz. Twój jad jest taki przerażający… Ty zabijasz wszystko, co jest wokół piękne i dobre! Ale nie zapominaj. Pewnego dnia nikt wokół ciebie nie zostanie. I twój jad zabije ciebie od wewnątrz. Ty umrzesz w samotności. Umrzesz zupełnie sama”.
Kaya je kolację w swoim domu. Obok talerza z jedzeniem ma położone zdjęcie Cavidan. Do pomieszczenia wchodzi Halil. „Dziewczyna jest w więzieniu” – oznajmia. „Co tak młoda dziewczyna może robić w więzieniu?” – pyta Kaya. „Okradła firmę, w której pracowała. Pani Cavidan doniosła na nią…”. Kaya ze wściekłością wbija nóż w zdjęcie Arzu. „Coś ty zrobiła, Cavidan?!” – oburza się.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. „Jest człowiek o imieniu Murat” – opowiada Halil swojemu szefowi. – „To kierownik budowy, gdzie pracowała twoja córka. Mówią, że bez jego wiedzy nawet ptaszek nie przeleci”. „Dobrze, więc spotkamy się z tym kierownikiem” – postanawia Kaya. – „Weź go i zawieź na skład, niech pobędzie trochę gościem. I wyślij wiadomość do więzienia. Niech odnajdą kamery z Cennet. Żeby nikt jej nie tknął. Jeśli ktoś zrani Cennet, powiesz, że brat i jemu zada ból”.
Tymczasem strażniczka zaprowadza Cennet na widzenie. To Selim ją odwiedził. „Myślałam, że więcej nie chcesz mnie widzieć” – mówi dziewczyna. – „Ale przyszedłeś. Nie rzuciłeś mnie”. Cennet kładzie swoje dłonie na dłoniach chłopaka. „Proszę, powiedz, że mi wybaczyłeś”. Selim jednak zabiera swoje ręce… „Nie przyszedłem tutaj, żeby o tym rozmawiać” – oświadcza. „Nie jestem niczemu winna. Zrobiłam tylko to, o co mnie prosili” – przekonuje Cennet. – „Powiedzieli, żebym podpisała te dokumenty i je podpisałam. Gdybym wiedziała, to nigdy… Selim, spójrz mi w twarz. Popatrz mi w oczy… Dobrze, powiedz, że złamałam ci serce. Powiedz, że cię okłamałam. Powiedz, że ja ukryłam przed tobą prawdę. Ale nie śmiej mówić, że wierzysz w to, że ja coś takiego zrobiłam”.
„Najważniejsze nie jest to, czy ja wierzę, czy nie. Najważniejsze, żeby sąd w to uwierzył” – oznajmia Selim. – „Rozmawiałem z adwokatem. On zrobi wszystko, co trzeba”. „Popatrz mi w twarz. Popatrz mi w oczy…” – prosi Cennet. Chłopak jednak cały czas ucieka wzrokiem gdzieś indziej. „Dobrze. Nie potrzebuję i nie chcę pomocy od tego, kto mi nie wierzy” – oznajmia dziewczyna. – „Zadzwoń do adwokata. Niech nie przychodzi na próżno”. Cennet opuszcza pokój widzeń. „Ja ci wierzę. Najbardziej ze wszystkich tobie wierzę…” – szepcze do siebie Selim. – „Tylko nie mogę spojrzeć ci w twarz…”.
Sema i Orhan rozmawiają z prawnikiem. „My musimy wyciągnąć stamtąd Cennet!” – oświadcza Orhan. „Tak jak mówiłem, najpierw trzeba wycofać wniosek” – odpowiada mecenas. „Więc co jeszcze możemy zrobić?” – dopytuje Sema. „Przepraszam, ale podpis należy do pani Cennet”. „Tak, ale nie ma pieniędzy. Oni nie mogą udowodnić, że je ukradła”. „Proszę zrozumieć. Ja nie mówię, że Cennet jest winna. Ale nie mamy w rękach żadnego dowodu, żeby ją bronić. Jedynym sposobem, by wybronić ją bez rozprawy jest…”. „Sprawić, by Arzu wycofała wniosek” – dokończa Sema. W tym momencie do pomieszczenia wchodzi jej synowa. „To się nigdy nie stanie!” – oznajmia Arzu. – „Życzę wam powodzenia. Ktoś w tym domu musi jednak iść do firmy i pracować, czyż nie?”.
„Ty wycofasz swój wniosek, Arzu!” – grzmi Orhan. – „Cennet nie jest niczemu winna!”. „Ale dokumenty, które ona podpisała mówią co innego, drogi Orhanie” – odpowiada Arzu. „Ty masz problem ze mną. Robisz to dlatego, że kocham Cennet!”. „Dobrze by było, gdybyś zamiast martwić się o Cennet, zaczął martwić się o dziedzictwo swojego ojca!”. „Kim ty jesteś?!” – wybucha Sema. „Żoną Mahira, mamą Melisy i posiadaczką siedemnastu procent akcji w firmie. Czy to wystarczy, pani Semo?”.
Akcja przenosi się do starego magazynu. Jest w nim Halil i przywiązany do krzesła kierownik budowy Murat. Po chwili do pomieszczenia wchodzi Kaya. „Dobrze cię widzieć, kierowniku. Trochę pogościsz sobie u nas…” – oznajmia mężczyzna. Następnie sięga po zestaw noży… Zakneblowany Murat piszczy z przerażenia. Halil odkleja taśmę z jego ust. „Kim jesteście?!” – krzyczy Murat. – „Dlaczego mnie porwaliście?! Co ja tu robię?!”. „Spokojnie, spokojnie” – mówi Kaya. – „Ogólnie rzec biorąc, kierowniku, zrobimy tak. Ja teraz zadam ci kilka pytań, a ty mi na nie odpowiesz. Kiedy odpowiesz nieprawidłowo na moje pytanie, ja utnę ci jeden palec. A jeśli odpowiesz spokojnie i prawidłowo, to wyjdziesz stąd z kompletem palców”.
„Ja nic nie zrobiłem. Wy nie tego człowieka porwaliście” – zarzeka się Murat. – „Poza tym nawet cię nie znam, bracie”. „Posłuchaj mnie uważnie” – mówi Kaya. – „Po pierwsze nie jestem dla ciebie żadnym bratem. A co dotyczy znajomości, ludzie poznają się i rozmawiają ze sobą, tak?”. Halil rozwiązuje ręce kierownika. Chwyta jedną z nich, prostuje palce mężczyzny i silnie dociska do stołu. „A teraz powiedz mi. Wiedziałeś, że Cennet podpisała te dokumenty?” – pyta Kaya. Murat kręci przecząco głową. Kaya chwyta go za krawat i przyciąga do siebie. „Zapytam jeszcze raz. Ty zastawiłeś na nią pułapkę? Ty siła zmusiłeś ją do podpisania dokumentów?”. „Nie, ja nic nie mówiłem…”.
Kaya z całych sił wbija nóż w stół! Ostrze o milimetry mija dłoń kierownika! Kaya wybucha gromkim śmiechem. „Jeszcze nic ci nie uciąłem” – mówi. – „Masz wszystkie palce. Pierwszy raz widzę takiego, co krzyczy, kiedy nic się nie stało… Posłuchaj, dałem ci czas na zastanowienie. Teraz powiedz mi. Ty dałeś Cennet do podpisu te dokumenty?”. „Tak, ja to zrobiłem” – przyznaje mężczyzna. „No i widzisz. Mówią, że strach przed śmiercią tak naprawdę nie ma sensu. Każdego z nas to czeka”.
Tymczasem Cennet jest wprowadzana na salę rozpraw. Na widowni siedzą Suna, Mukaddes, Beste i Omer. „Wierzymy tobie, siostro” – zapewnia Beste. – „Nie jesteś niczemu winna”. Po chwili sędzia zabiera głos: „Cennet Yilmaz, jesteś oskarżona o fałszowanie dokumentów i kradzież pieniędzy. Masz coś do powiedzenia w związku z tą sprawą?”. „Panie sędzio, nie jestem niczemu winna” – oświadcza Cennet. – „Przysięgam, nie zrobiłam nic złego”. „Tutaj jest napisane, że pani przelała na swoje konto milion lir”. „Nie ukradłam żadnych pieniędzy. W tej firmie pracuję na swój chleb. Jak mogłabym być taka niewdzięczna?”.
„Nie mogę tego stwierdzić, to pani powinna nam powiedzieć” – oznajmia sędzia. – „Czy podpisy na dokumentach nie należą do pani?”. „Tak, prosili mnie o te podpisy, więc podpisałam” – odpowiada Cennet. – „Jak już wcześniej wspomniałam, nie było to pod moją kontrolą. Mówiłam, że podpisywanie tych dokumentów przeze mnie jest niezasadne, ale nikt mnie nie słuchał”. „I zmusili też panią do podpisania cen na fakturach?”. „Tak, to pani Arzu. Ona wezwała mnie do swojego biura. Powiedziała, że jak już wyrażam zgodę na zakup materiałów na budowę, to i ceny muszę podpisywać”.
Akcja wraca do magazynu. „A teraz odwieź kierownika do najbliższego posterunku policji” – mówi Kaya do Halila. – „I dobrze tu posprzątaj, żeby nikt nam potem czegoś nie zarzucił”. Kaya wyciąga zdjęcie jakichś dzieci i pokazuje je Muratowi. „To przecież moje dzieci!” – przeraża się kierownik. „Przecież nie powiedziałem, że nie są twoje. To zostanie u mnie. Tak na wszelki wypadek… Mam nadzieję, że rozumiesz?”.
Akcja wraca na salę rozpraw. „Pani Arzu była na mnie zła. Żeby nie złościć jej jeszcze bardziej, nic nie powiedziałam i podpisałam faktury” – oznajmia Cennet. – „Ale ja nie byłam świadoma, co takiego podpisuję”. „Pani Arzu nie ma żadnego związku z tą sprawą, panie sędzio” – oznajmia adwokat Arzu. – „Czy oskarżona posiada dowody na potwierdzenie swoich słów”. „Może pani to udowodnić?” – pyta sędzia. – „W tym dniu, w biurze, był ktoś jeszcze oprócz pani i pani Arzu?”. „Nikogo więcej tam nie było. Tak, ja to podpisałam, ale nie ukradłam ani grosza. Jedyną moją winą jest to, że uwierzyłam ludziom, którzy ze mną tak postąpili. Oprócz tego nie jestem niczemu winna”.
„Panie sędzio, wnoszę, żeby moja klientka była sądzona z wolnej stopy” – zabiera głos obrońca Cennet. „Panie sędzio, Cennet Yilmaz jest winna. Sama przyznała się do tego, że podpisała dokumenty” – oznajmia adwokat Arzu. „Panie sędzio, nie mogę udowodnić tego, że nie ukradłam tych pieniędzy, ale przysięgam, że nic nie ukradłam… Jestem niewinna” – zarzeka się Cennet. „Po rozpoznaniu sprawy, sąd przenosi sprawę do ponownego rozpatrzenia dokumentów. Do czasu następnej rozprawy Cennet Yilmaz pozostanie w areszcie” – postanawia sędzia.
Arzu siedzi w swoim samochodzie przed budynkiem sądu. Widzi jak Cennet wyprowadzana jest z gmachu przez konwojentów z powrotem do więźniarki. Arzu czuje ulgę, że dziewczyna zostanie w więzieniu. Orhan podchodzi do rozpaczających bliskich dziewczyny. „Nie martwcie się. Zrobię wszystko, co tylko możliwe dla Cennet” – zapewnia. – „Mogę odwieźć was do domu”. „Nie ma takiej potrzeby. Omer zamówi nam taksówkę” – oznajmia Suna.
Więźniarka odjeżdża. Nagle Mukaddes zauważa ukrywającą się w samochodzie Arzu. Od razu się do niej udaje. „Zrobiłaś nawet i to, Cavidan!” – krzyczy. „Nic nie zrobiłam!” – odpowiada Arzu. „Zrobiłaś i to dużo, bardzo dużo. Ale nie uwolnisz się od tego. Już niedługo poniesiesz konsekwencje swoich czynów! Już niedługo twoja przeszłość cię dogoni… Zobaczymy, co wtedy zrobisz!”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.