Łzy Cennet odcinek 46: Cennet kłóci się z bliskimi! Nakrywa Selima i Melisę w jednym domu! [Streszczenie + Zdjęcia]

46: Wściekły Orhan opuszcza więzienie. Dzwoni do jednego ze swoich ludzi. „Jak wykonujesz swoją pracę?” – pyta. – „Cennet już dawno wyszła. Miałeś śledzić tę sprawę!”. „Powiedzieli, że wyjdzie w ciągu dnia. O jakiej porze nie mówili” – odpowiada mężczyzna po drugiej stronie. „Już dobrze. Przynieś mi zeznania Murata. Zobaczymy, czy Arzu maczała palce w tej sprawie”. Tymczasem Cennet przychodzi do domu babci. Nie wita się jednak euforycznie z bliskimi…

Arzu przegląda się w lustrze. Jest roztrzęsiona. Następuje retrospekcja. Akcja cofa się do momentu, gdy Arzu miała jeszcze na imię Cavidan i pracowała w rezydencji Kayi. Kobieta stoi przed lustrem. Ma podartą koszulę i jest pobita. Ktoś musiał ją napaść… Akcja wraca do teraźniejszości. Arzu uderza pięściami w ścianę. „Cavidan umarła!” – krzyczy. – „Nie ma już Cavidan! Ona zmarła, zrozumiano?! Cavidan od teraz nie żyje!”.

Arzu chwyta butelkę po jakimś kosmetyku i ciska nią w lustro! Zwierciadło rozbija się na drobne kawałki, które rozsypują się po podłodze. Kobieta bosymi stopami stąpa po nich… Akcja wraca do domu Mukaddes. „Chodź, usiądź, nie stój tak” – mówi Mukaddes do wnuczki. Ona puszcza jej dłoń… – „Co się stało, Cennet? Coś nie tak?”. „Przyszedł pewien mężczyzna” – wydobywa z siebie dziewczyna. – „Nazywa się Kaya… Powiedz mi coś. To prawda, że go szukałaś? Tak mi powiedział… Powiedział mi: Jesteś moją córką… Czyli nie jestem twoją wnuczką, babciu?”. Mukaddes jedynie spuszcza głowę…

Kaya rozgląda się po swoim domu. „Co zrobić? Nikogo nie ma” – mówi do siebie. – „No nic, niewiele już zostało. Całkiem niewiele. Wkrótce i córka przyjdzie. A za nią piękna matka. W końcu będzie radość. Nagle dzwoni do niego Halil. „Bracie, jestem przed drzwiami. Cavidan wciąż nie wychodzi z domu” – oznajmia. „No tak. Usłyszała mój głos i nie może dojść do siebie” – stwierdza Kaya. – „Zostań tam. Niebawem wyjdzie. Słuchaj, ta gra staje się bardzo poważna. Cavidan tak po prostu nie będzie siedzieć bezczynnie. Bądź pewny, że zacznie mnie szukać. Masz ją śledzić. Zobaczymy, z jakiej drogi przyjdzie pod moje drzwi”.

Akcja wraca do domu Mukaddes. „Babciu, zadałam ci pytanie. Ten człowiek mówi prawdę?” – pyta Cennet. – „Pytam cię! Nie jestem twoją wnuczką…?”. „Zostawcie nas same” – prosi Mukaddes. „Wyjdźmy, dzieci” – zwraca się Suna do Omera i Beste. Po chwili Cennet i Mukaddes zostają same. „Cennet, moja droga…” – zaczyna mówić Mukaddes i milczy. Dziewczyna chwyta się za głowę. „O mój Boże! O mój Boże… Jestem już zmęczona… Nie graj ze mną. Ja… Ja nie jestem twoją wnuczką?” – ponawia swoje pytanie. „Nie jesteś…” – odpowiada Mukaddes. – „Ale jaka to różnica…? Jaka to różnica, że nie jesteś z mojej krwi? Jesteś moją duszą, moim oddechem. Jesteś powodem mojego istnienia w tym życiu”.

„Spójrz mi w oczy. Spójrz mi w oczy i zobacz” – prosi Mukaddes. – „Widzisz, to ja. Twoja babcia. Twoja ukochana… Co się zmieniło? Czy ja się zmieniłam?”. „Skoro wiedziałaś, dlaczego mi nie powiedziałaś? Dlaczego milczałaś?” – pyta zapłakana Cennet. – „Dlaczego mnie oszukałaś? Dlaczego mnie okłamałaś, babciu?!”. „Dopiero co sama się dowiedziałam. Od razu zaczęłam szukać twojego ojca. Chciałam, aby wstawił się za tobą”. „Rozumiem. Znalazłaś go, aby się mnie pozbyć…”. „Cennet, co to za słowa?”. „Bardzo cię zmęczyłam? Zmęczyłaś się mną, babciu…?”. „Nie rób tak, Cennet. Proszę…”.

„Nie mam mamy, nie mam też babci. Nie mam nikogo…” – zawodzi dziewczyna. – „Nie mam nikogo, to by mnie kochał… Nikogo!”. Wściekła Cennet zaczyna rzucać wszystkim, co ma pod ręką i przewraca stół! Następnie wybiega z domu. Tymczasem w salonie rezydencji Soyerów. Sema podchodzi do siedzącego na kanapie syna. „Uspokoiłeś się już?” – pyta. – „Możemy porozmawiać? Oczywiście, jeśli tym razem nie zapomnisz, że stoi przed tobą matka”. „A ty co? Nagle przypomniałaś sobie, że jestem twoim synem?” – pyta Mahir. – „Zrozumiałaś, że masz jeszcze jednego syna, oprócz Orhana? Jesteś pewna, że mnie urodziłaś?”.

„Nie mów do mnie takich głupot!” – oburza się Sema. – „Czy ty słyszysz, co mówisz?”. „To dlaczego tak źle się czuję? Możesz mi powiedzieć, mamo?” – pyta mężczyzna. – „Dlaczego tak okropnie się czuję za każdym razem, kiedy patrzysz na mnie, czy coś mówisz, co? Jeżeli to wszystko dla mojego dobra, dlaczego jestem w takim stanie? Dlaczego zawsze przegrywam?”. „Dlatego, że popełniasz błąd za błędem! Im więcej ich poprawiam, tym ty więcej ich popełniasz! Jestem zmęczona ukrywaniem twoich błędów!”. „Ja też jestem zmęczony od tego obrażania mnie. Jestem zmęczony tym, że mnie nie szanujesz!”.

„W takim razie powinieneś być mężczyzną i zachowywać się jak mężczyzna!” – oznajmia Sema. – „Spraw byś szanował sam siebie!”. „Wiesz… Teraz trochę rozumiem Arzu. Przez te wszystkie moje lata, trzymając mnie za rękę, próbowałaś ją zdołować. Mówiła mi, że tylko ona jedna starała się, bym nie upadł. Miała rację!”. Arzu tymczasem pojawia się za plecami męża i zaskoczona wysłuchuje jego słów. „Okazuje się, ze w naszej rodzinie możemy upaść” – kontynuuje Mahir, wciąż nie wiedząc, że żona go słucha. – „Nawet we własnej rodzinie można upaść! Nawet moja matka, przechodząc omija mnie… Ale bądź pewna. Nie pozwolę teraz, przechodząc omijać Arzu tak, jak robisz to ze mną!”.

Mahir odwraca się. Na chwilę zatrzymuje się, widząc swoją żonę, ale w końcu odchodzi. „Nie ciesz się, że mój syn przeszedł na twoją stronę, synowo! W każdym razie będę sama walczyć z tobą!” – grzmi Sema. A kiedy jej synowa także chce odejść, dodaje: „Cennet jest wolna!”. Arzu staje jak zamurowana. „Wszystko jest jasne. Okazała się niewinna” – kontynuuje Sema. – „Ktoś przyznał się do czegoś… Idź sprawdzić, czy podał twoje imię, pani Arzu…”.

Żona Mahira wybiega z domu, trzymając się za głowę. „Coś podobnego! Jak Cennet mogła stamtąd wyjść?!” – nie dowierza. – „Niech to szlag! Co ten adwokat robi? Co on robi?! Dlaczego nic o tym nie wiem?!”. Kobieta wyciąga komórkę, chcąc dzwonić do prawnika, ale nagle pojawia się Orhan. „Powiem ci nowinę, ale sądząc po twojej twarzy, chyba już wiesz, że Cennet jest wolna” – oznajmia mężczyzna i dodaje: „Murat przyznał się do wszystkiego… Miałaś szczęście, nie wydał cię policji. Znowu wyszłaś sucha z wody. Brawo…”.

„Setny raz ci mówię, że nie mam z tą sprawą nic wspólnego!” – zarzeka się Arzu. – „Nie wierzysz mi, co? Nie obchodzi mnie to. Możesz myśleć, co chcesz. Mam ważniejsze sprawy, niż uciekać przed tobą i twoją matką”. Arzu wsiada w samochód i odjeżdża. Halil rusza w ślad za nią. Akcja przenosi się do domu Arisoyów. Nilgun wiesza na ścianie oprawione w ramki zdjęcia Aliego i Selima z młodzieńczych lat. „Co ty robisz?” – pyta Cengiz. „Wiesz, wiele lat o tym myślałam” – mówi kobieta. – „Żeby nie ukrywać Selima… Pomyślałam, żeby nazwać tak Aliego. Zobacz, spełniło się. Obydwaj są razem. bez kłamstwa i oszukiwania. Wszystko stanie się jasne. Minęło wiele lat a pierwszy raz poczułam się tak lekko na duszy”.

„Zabierz to stąd!” – rozkazuje Cengiz. – „Selim zobaczy i jeszcze bardziej się zdenerwuje”. „Przyzwyczai się” – przekonuje Nilgun. – „Obaj są moimi synami. Jednego urodziłam, ale nie było mu dane dorosnąć. Drugiego nie urodziłam, ale… Obaj są moimi synami. Przez wiele lat bardzo się bałam. Próbowałam temu zapobiec, ale prawda jest już znana. Naprawdę dobrze mi to zrobiło, Cengiz”. „Dobrze ci to zrobiło” – mówi mężczyzna i bije brawo. – „Wszystko weszło na swoje miejsce i od tej pory nie będziesz miała nerwowych ataków. Doskonale… Ali nie na ciebie, a na mnie jest zły. We wszystkim mnie obwinia, co? To jest w twoich rękach, że tak się usprawiedliwiasz”.

„Co to wszystko znaczy, Cengiz?!” – pyta ostro Nilgun. „To znaczy, że już mam dość” – oświadcza mężczyzna. – „Przez te wszystkie lata jestem tu dla twojego samopoczucia. Żebyś nie zwariowała, okłamywałem tego faceta. Nie było innego wyjścia. Robiłem wszystko w tym domu. Zmieniłaś moje życie w piekło! A kozłem ofiarnym stałem się ja. Przez ciebie straciłem Aliego…”. „Ali wróci” – zapewnia kobieta. „Nie wróci. Tak naprawdę… Ja też szybko odejdę z tego domu. Sama do tego doprowadziłaś…”.

Tymczasem w domu Mukaddes. Suna stara się uspokoić swoją przyjaciółkę, a Omer sprząta mieszkanie po furii, w jaką wpadła Cennet. „Siostro Mukaddes, zbierz się, proszę” – mówi Suna. – „Oddychaj głęboko. Nie opuszczaj rąk, proszę”. Beste przynosi babci Cennet szklankę wody. „Lepiej się czujesz?” – pyta matka Omera. „Wszystko zepsułam, Suna” – odpowiada Mukaddes. – „Chciałam pomóc córce, a tylko gorzej narobiłam…”. „Skąd mogłaś wiedzieć, że tak się stanie? A pan Kaya musiał to teraz mówić?”. „Co?! To ten szaleniec jest ojcem Cennet?!” – nie dowierza Beste. „Zajmij się swoimi sprawami, bo zaraz na tobie wyładuję złość” – ostrzega Suna.

„Lepiej by było, gdybym od razu jej o tym powiedziała” – uświadamia sobie Mukaddes. – „Mogła to najpierw ode mnie usłyszeć. Ona już nie wróci. Porzuciła mnie i odeszła…”. Tymczasem Cennet opiera się o barierkę energochłonną przy drodze. Znajduje ją tu Orhan. Staje obok niej i ją obejmuje. „Bardzo się bałem, Cennet” – mówi. – „Nie mogłem cię stamtąd wyciągnąć. Nie mogłem nic zrobić. Bardzo się wystraszyłem. Co tu robisz tak w ogóle? Dlaczego tu jesteś?”. „Chciałam pooddychać świeżym powietrzem” – odpowiada dziewczyna. – „Koniecznie mi było potrzebne świeże powietrze…”.

„Cennet, proszę wybacz” – mówi Orhan. – „Za to, ze cię nie ochroniłem. Wybacz za to wszystko, co się stało. Za to, ze wierzyłem w twoją niewinność i nie wyciągnąłem cię stamtąd. Za wszystko, proszę, wybacz”. „Skąd mogłeś wiedzieć?”. „Powinienem był wiedzieć, powinienem! Przyjąłem tego człowieka do pracy. Dałem mu do tego prawo. Przyczyniłem się do tego, że znalazłaś się w takiej sytuacji”. „Przecież nie jesteś niczemu winien. Dlatego, ze mi zaufałeś. Dla mnie to ważniejsze od wszystkiego”. „Ani przez chwilę cię nie podejrzewałem”.

„Nigdy ci tego nie zapomnę” – oświadcza Cennet. – „Będzie lepiej, jak już pójdę. Dziękuję”. Dziewczyna przytula się do mężczyzny. „Dobrze, teraz pójdź, ale znowu się zobaczymy, prawda? No cóż, najpierw musisz pozbyć się żalu do babci. Jeszcze oczywiście jest Selim… Ale mnie też ustaw w kolejce, dobrze? Zawsze będę na ciebie czekał”.

Melisa podnosi z łóżka koszulkę Selima i napawa się jej zapachem. Nagle do pokoju wchodzi Selim. „Wyszłam w pośpiechu i nie wzięłam ze sobą domowego ubrania. Mogę to ubrać?” – pyta dziewczyna. „Jak chcesz. A propos, będę spał w pokoju gościnnym na kanapie. Ty śpij tutaj, dobrze?” – proponuje chłopak. „Będzie ci niewygodnie na kanapie. To łóżko jest duże, możemy spać razem…”. „Będę spał na kanapie, a ty tutaj” – powtarza Selim i wychodzi z pokoju. Melisa ciężko wzdycha, niezadowolona.

Kiedy Selim schodzi na dół, widzi przez okno, jak do domu zbliża się… Cennet! Szybko otwiera jej drzwi i obejmuje dziewczynę. „Ani na sekundę nie zwątpiłem w twoją niewinność!” – zapewnia chłopak. „Miałeś rację. Kiedy kogoś kochasz i ten ktoś ukrywa przed tobą tajemnice, nie można tego tak łatwo wybaczyć” – przyznaje Cennet. – „Nawet, gdy robi to dla jego dobra. Nawet jeśli powie, że to z miłości do niego. Rana, która otwiera się w sercu, nie pochodzi z niczego. Przepraszam, ze sprawiłam ci tyle bólu. Bardzo cię przepraszam. Za to, że cię zraniłam, zdenerwowałam. Ali… Możesz mi wybaczyć?”.

Melisa wychodzi z pokoju. Widzi trzymających się za ręce Selima i Cennet! „Co ona tu robi? Dlaczego nie jest w więzieniu?” – pyta siebie wściekła Melisa i wraca do pokoju. „Proszę, nie rezygnuj ze mnie” – mówi Cennet do Selima. – „Daj nam jeszcze jedną szansę”. Nagle wraca Melisa. Ubrana jest tylko w koszulkę chłopaka! „Selim, chciałam wziąć prysznic. Gdzie jest czysty ręcznik?” – pyta, a następnie staje naprzeciwko swojej rywalki. – „Cennet? A co ty tutaj robisz? Przecież byłaś w więzieniu… Do kogo ja mówię?! Jak się stamtąd wydostałaś?! Czy złodzieje, których znam, pozostają bezkarni?!”.

„Melisa, co robisz? Uspokój się” – prosi Selim. „Jak możesz do nas przychodzić?!” – wrzeszczy Melisa. – „Oszukałaś nas! Oszukałaś naszą rodzinę!”. „Melisa, idź do pokoju!” – rozkazuje Selim. – „Powiedziałem, idź do pokoju! W tej chwili!”. „Kiedy wyjdę z łazienki, ma jej tu nie być!” – odpowiada Soyerówna. – „Nie wiem, jak ty, ale ja nie jestem na tyle naiwna, żeby dalej widywać się z tą dziewczyną!”. Melisa odchodzi. „Ona z tobą tu mieszka?” – pyta Cennet, a z jej oczu płyną łzy. „Pokłóciła się z rodziną. Nie miała dokąd pójść i na razie tu mieszka”. „Rozumiem… Ja bardzo dobrze cię zrozumiałam…” – mówi Cennet i wybiega z domu.

Kaya odbiera telefon od Halila. „Bracie, miałeś racje” – mówi Halil. – „Pani Cavidan już ciebie szuka. Przyjechała teraz do willi”. „Świetnie, śledź ją dalej” – odpowiada Kaya. Następnie mówi do siebie: „Więc zaczęła cię gonić przeszłość, Cavidan. Pięknie. Wkrótce wrócisz do mnie…”. Tymczasem Arzu patrzy na rezydencji Kayi. Następuje retrospekcja. Widzimy Cavidan, która usilnie próbuje zablokować drzwi, na które napiera Kaya. Mężczyzna jest jednak znacznie silniejszy i kobieta nie daje mu rady… „Proszę, nie rób tego. Proszę cię, błagam…” – wydobywa z siebie przerażona kobieta, opierając się o ścianę, jakby chciała w niej znaleźć ratunek.

Akcja wraca do teraźniejszości. Selim śpi na kanapie. Wybudza go telefon od Beste. „Bracie Selimie, gdzie jesteś?” – pyta dziewczyna. – „Od wczoraj próbuję się do ciebie dodzwonić”. „Spałem, Beste. Co się stało?” – pyta chłopak. „Jest siostra Cennet z tobą?”. „Nie. Ostatni raz widziałem ją właśnie wczoraj. A co się stało? Nie ma jej w domu?”. „Nie wróciła na noc do domu. Myślałam, że jest z tobą…”. „O Boże, jak to nie wróciła na noc? Jeżeli nie wróciła, to gdzie jest?”. „Bracie Selimie, zdarzyło się coś złego. Siostra jest zła na wszystkich…”.

„Beste, powiedz normalnie, co się stało” – żąda Selim. – „Dlaczego jest zła na wszystkich”. „Bracie, wszystko się poplątało. To długa historia…”. Nagle Mukaddes wpada na pomysł i krzyczy: „Może poszła na grób ojca?! Może chciała się z nim podzielić?!”. „Grób ojca?” – pyta Selim, który usłyszał w słuchawce głos babci Cennet. – „Który cmentarz? Dobrze, zaraz tam pojadę”.

W domu Soyerów Mahir próbuje dodzwonić się do córki. Ta jednak nie odbiera. „Może zatrzymała się u koleżanki? Uspokoi się i wróci” – oznajmia Sema. – „Tak w ogóle, co stało się wczoraj z Arzu? Powiedziała ci coś?”. „Co się stało? A czego jeszcze oczekujecie?! Przez ciebie i Orhana Melisa uciekła z domu! Przez kilka dni próbujecie naciskać na kobietę. Tego należało się spodziewać. Nawet człowiek o żelaznych nerwach by tego nie wytrzymał!”. „Powiedziałem, że nie będę się odzywać, ale kiedy zaczynasz bronić Arzu, ja zaczynam się denerwować” – oznajmia Orhan. – „Ta kobieta rozwodzi się z tobą! Już o tym zapomniałeś?”.

„Ta kobieta jest matką mojej córki! Ta kobieta ciągle jest moją żoną! Macie odnosić się z szacunkiem do Arzu!” – wykrzykuje Mahir, a Arzu po raz kolejny zjawia się za jego plecami. Orhan jest wyraźnie rozbawiony. „Wiesz, gdybym cię nie znał… Gdybym nie znał twoich uczuć do Arzu i nie wiedział o twoich relacjach z Ozlem… Naprawdę świetny pokaz, bracie. A nawet bardzo dwulicowy…” – mówi Orhan. „Drwisz ze mnie?”. „Oczywiście, że drwię! Dlatego, że nie jesteś mężczyzną, którego można traktować poważnie!”.

Pomiędzy braćmi dochodzi do przepychanki. Arzu wkracza między nich i krzyczy: „Przestańcie! Przestańcie, powiedziałam! Żeby nie stracić tej rodziny, zrobię wszystko, co trzeba!”. Kobieta bierze do rąk pozew rozwodowy i rozrywa go na strzępy! Tymczasem Melisa pojawia się w firmie i zabiera do pudełka swoje rzeczy. „Pani Meliso, czy zmienia pani biurko?” – pyta jeden z pracowników. „Nie, zwalniam się!” – odpowiada dziewczyna. Nagle obok niej pojawia się… Kaya! „Ach, przypominam sobie pana. Przyszedł pan złożyć kondolencje” – mówi Melisa. „Brawo, masz dobrą pamięć. To dziedziczna cecha” – stwierdza Kaya. – „To przechodzi od matki. W takim razie, twoja mama musi mieć bardzo dobrą pamięć…”.

„Nie wiem. Możliwe” – odpowiada Melisa. „Na pewno. Szukam pani Arzu” – oznajmia Kaya. – „Twoja mama jest tutaj?”. „Nie i nie będzie wcześniej, niż za godzinę”. „Oj, to nie dobrze. Czas to pieniądz, a godzina to bardzo wiele czasu. Więc zrobimy tak. Dam ci moją wizytówkę. Wręczysz ją mamie z pozdrowieniami”. „Kaya Demiros” – czyta Melisa. – „Chyba gdzieś już słyszałam to nazwisko…”. „Nie, nie możesz pamiętać. Ale twoja mama mnie zna. Jak tylko powiesz moje imię, przypomni sobie”. Kaya odchodzi. Melisa tymczasem zabiera się za „sprzątanie” biurka Cennet. „Tutaj nie zostanie, ani jeden śmieć tej dziewczyny!” – krzyczy. Następnie bierze do rąk zdjęcie Cennet z jej babcią, które dziewczyna trzymała na swoim biurku i rozrywa je!

Selim przyjeżdża na cmentarz. Znajduje tam Cennet przy grobie jej ojca. „To ja, nie bój się” – mówi, podchodząc do dziewczyny. „Chcę zostać sama. Idź stąd” – odpowiada Cennet. „Wiem, że pokłóciłaś się z domownikami. Oni bardzo martwią się o ciebie. Co się stało? Całą noc byłaś tutaj?”. „Ciebie to interesuje? Możesz mi odpowiedzieć, jeśli zapytam, co dla ciebie znaczę? Szczerze, prosto stąd” – dziewczyna wskazuje na serce Selima. – „Możesz mi powiedzieć, co masz tutaj? Możesz to zrobić”. Chłopak milczy… „Odejdź stąd” – mówi Cennet. – „Chcę zostać sama”.

„Właściwie obydwoje jesteśmy ranni w tym samym miejscu” – stwierdza Selim. – „Próbowałem cały swój ból odreagować na tobie. Popełniłem wielki błąd. Proszę, wybacz mi. Dobrze, jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać, porozmawiaj z ojcem. Podziel się z nim. Otwórz swoją duszę, jakby mnie tu nie było. Będzie ci lżej”. „On nie jest moim ojcem…” – wyznaje Cennet, zalewając się łzami. „Co takiego?” – pyta zdziwiony Selim. „Człowiek, który tu leży, nie jest moim ojcem…” – powtarza dziewczyna.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *