Feraye przytula się do Bulenta.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 204 – szczegółowe streszczenie

Ragip dopija sok. Sięga po leżące na talerzyku ciastko, ale zanim zdąży je chwycić, Feraye uderza go w palce.

— Co to ma znaczyć? Dlaczego mnie bijesz?! — burczy z oburzeniem, spoglądając na nią spode łba. — Tak się traktuje gości?
— W tym domu niczego nie tkniesz! Wynoś się! Idź do diabła!

— A więc taka jesteś twarda, co? — Ragip uśmiecha się kpiąco. — Twoja córeczka najwyraźniej nie raczyła przyznać się do tego, co zrobiła.
— O czym ty bredzisz? — Melis prostuje się, napięta jak struna. — Czy kazałam ci porwać Zeynep? Nie, nigdy o czymś takim nie rozmawialiśmy!

— Nie. Nie rozmawialiśmy — odpowiada lodowato Ragip.
— Więc czego ode mnie chcesz?!

— Księżniczko… przypomnij sobie dzień, w którym odebrałaś telefon ode mnie.

Melis zamiera. Jej oczy rozszerzają się w przerażeniu, jakby właśnie spadła na nią lawina wspomnień. Naciye, która nie potrafi uwierzyć, że jej bratanica mogłaby zrobić coś złego, wtrąca się z narastającym niepokojem:

— Jaki telefon? Co on wygaduje? Powiedz wprost!

— Szukałem Gonul — mówi Ragip, powoli, jakby chciał, by każde słowo wbiło się w serca słuchających. — Wtedy twoja urocza bratanica odebrała ode mnie telefon. Spotkaliśmy się. Sama dała mi jej adres.

Feraye patrzy na córkę, a serce zaczyna jej walić jak młot. Już wie. Przeczuwała to od początku.

— To prawda, Melis? — pyta cicho, choć zna odpowiedź.
— Mamo, przysięgam… — głos Melis drży od napięcia. — Myślałam, że tata cię zdradza. Chciałam się tej kobiety pozbyć. Dałam mu adres… tylko po to…

— I wtedy poszedł do waszego starego domu — mówi powoli Naciye, jakby układała puzzle w swojej głowie. — Spotkał Kuzeya… i doszło do bójki.

— Kuzey… ten twardziel, mamusiu? — Ragip patrzy na Naciye z szyderczym uśmiechem. — Ale nie ma takiego orzecha, którego nie da się rozłupać. — Wyciąga pustą szklankę w stronę Feraye. — Napełnij. Nadal chce mi się pić. No już, pani dyrektor, pokaż gościnność.

Feraye bierze szklankę, ale zamiast ją napełnić, z furią roztrzaskuje ją o podłogę.
— Nikt w tym domu nie będzie ci służył! I nikt nie będzie drżał przed twoimi pogróżkami!

— Pogróżki? — Ragip śmieje się zimno i wyciąga zza paska pistolet. — Jeszcze nawet nie zacząłem grozić.

Przerażone kobiety cofają się z piskiem, zszokowane widokiem broni. W ich oczach pojawia się czysty strach.

— Czego ty właściwie ode mnie chcesz?! — głos Melis staje się ledwo słyszalny, cienki jak pajęcza nić. — Dałam ci tylko adres Gonul. To nie jest przestępstwo!

— No właśnie! — wtóruje jej Naciye, choć w jej głosie słychać drżenie. — To nie przestępstwo!

— Może i nie — Ragip przechyla głowę. — Ale gdyby twój tatuś się o tym dowiedział… niezła awantura by była, prawda?
— Poradzimy sobie — wtrąca Feraye, z wściekłością błyszczącą w oczach. — A teraz znikaj z mojego domu!

— A jak wyjaśnisz to, że twoja córeczka sama wystawiła mi Zeynep, kiedy powiedziałem, że chcę Gonul?
— Ja… — Melis nie potrafi wydobyć z siebie słowa. Głos więźnie jej w gardle.

— Jak to się nazywa w waszym prawniczym żargonie? — Ragip unosi brew. — Podżeganie do przestępstwa?

Melis stoi z pochyloną głową, milcząca. Feraye patrzy na nią, jakby widziała ją po raz pierwszy. Przez lata uczyła się ignorować jej kłamstwa, manipulacje, kaprysy. Ale teraz… teraz patrzy na kogoś, kto jest zdolny do najgorszego.

— Co ty zrobiłaś, moja córko?! — krzyczy Feraye, rozdzierana rozpaczą i gniewem.

***

W obecności Hulyi Cavidan oskarża Silę o spowodowanie wypadku, w którym ucierpiała Pelin – koleżanka Kuzeya, z którą ten planował pójść na bal. Sila czuje, jakby cały świat obrócił się przeciwko niej. Wie, że jest niewinna, a mimo to zarzuty Cavidan ranią ją do żywego. Zbolała, z oczyma pełnymi łez, wychodzi na zewnątrz, by złapać oddech i nie rozpaść się na oczach wszystkich.

Bahar szybko podąża za nią. Zatrzymuje się tuż obok, widząc, jak starsza siostra drży, walcząc z napływającym szlochem.

— Siostro, proszę cię, przestań płakać — mówi Bahar cicho, delikatnie, z całym ciepłem, na jakie potrafi się zdobyć.

— Przysięgam, że z tego wiadra nie wylała się żadna woda. Jestem tego pewna. Czy naprawdę mogłabym zrobić coś takiego?! — Sila unosi wzrok, pełen bólu i niedowierzania.

— Wiem, że nie zrobiłabyś — odpowiada Bahar bez wahania. — Ty byś nigdy nikomu nie zaszkodziła.

— Ale Hulya myśli inaczej. Na pewno wszystko powie Kuzeyowi. A on… on i tak już jest na mnie zły. Nie uwierzy mi, nawet jeśli spojrzę mu w oczy. Muszę odejść, zanim przyjdzie.

— Dokąd pójdziesz, siostro?
— Nie wiem… Ale to i tak nie ma znaczenia. Przecież i tak mnie wyrzuci.

Zanim Bahar zdoła ją zatrzymać, Sila odwraca się i biegiem rusza w stronę bramy. Jej kroki są pełne rozpaczy, jakby uciekała nie tylko przed sytuacją, ale też przed samą sobą.

Po chwili Hulya i Cavidan wychodzą z domu i zauważają Bahar stojącą samotnie przed drzwiami.

— Dlaczego tracisz czas, moja córko? — rzuca chłodno Cavidan. — Dziś wieczorem jest bal. Spóźnisz się.
— Moja siostra… chce odejść — odpowiada Bahar, z trudem powstrzymując łzy. — Myśli, że Kuzey jej nie uwierzy… i że ją wyrzuci…

Ale Sila nie zdążyła uciec daleko. W momencie, gdy przekracza bramę i wbiega na drogę, przed domem zatrzymuje się samochód. Za kierownicą siedzi Kuzey.

Ich spojrzenia krzyżują się.

***

Kuzey wchodzi do salonu zdecydowanym krokiem. Zaraz za nim pojawiają się Hulya, Cavidan oraz jej córki. W powietrzu czuć napięcie – gęste, ciężkie, jak przed burzą.

— Co tu się dzieje? — pyta poważnym tonem, rozglądając się po twarzach zebranych. — Niech ktoś wreszcie opowie mi wszystko od początku. A ty, Sila? Dokąd tak biegłaś?

Sila spuszcza wzrok, milczy. Jej twarz mówi więcej niż tysiąc słów – jest pełna bólu i zawstydzenia.

— Dobrze, bracie, ja ci wszystko opowiem — zaczyna Hulya, lecz zanim zdąży dokończyć, Cavidan wtrąca się ostrym tonem:
— Ta twoja koleżanka, która się przewróciła… Sila zrobiła to celowo. Ale proszę cię, nie wpadaj od razu w złość.

— Sila zrobiła to celowo? — powtarza Kuzey, unosząc brwi i zakładając ręce na biodra.

— Kuzeyu, ona się bała. Wiedziała, że się rozzłościsz. Chciała uciec z domu — tłumaczy Hulya. — Kupiłam jej sukienkę na bal, była taka szczęśliwa, podekscytowana. A potem, kiedy Pelin się przewróciła… słyszałam, jak pani Cavidan oskarżała Silę. Powiedziała jej prosto w twarz, że specjalnie rozlała wodę.

— Popełniła błąd — wtrąca Cavidan, starając się zachować spokój. — Jest młoda, działała pod wpływem emocji. Nie karz jej za to. Bardzo chciała pójść na bal. Kiedy zaprosiłeś Pelin, poczuła się zraniona, odrzucona…

— Dość! — przerywa Kuzey z mocą. — Interesuje mnie tylko jedno: co powiedziała Sila?
— Powiedziała, że tego nie zrobiła — odpowiada Hulya. — Płakała. I ze strachu chciała uciec z domu…

— Kuzeyu, błagam, nie złość się — powtarza Cavidan słodkim, udawanym tonem. — Stało się, to tylko chwila słabości. Sila, moja droga, idź i się spakuj. Pojedziesz pierwszym autobusem do swojej ciotki.

Sila już ma się odwrócić, nie wypowiadając ani słowa, gdy nagle Kuzey podchodzi do niej i chwyta ją za ramię. Zatrzymuje ją stanowczym gestem.

— Wszyscy mówią za ciebie, a ty ciągle milczysz — mówi łagodniej, ale z naciskiem. — Więc pytam cię wprost: zrobiłaś to celowo?

Sila kręci głową. Jej głos drży, ale jest pewny:
— Nie zrobiłam tego. Nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła.

Kuzey patrzy jej prosto w oczy, po czym wzdycha i mówi spokojnie:

— Nawet gdybyś powiedziała, że to zrobiłaś, i tak bym ci nie uwierzył. — Odwraca się w stronę Cavidan. — Słyszałaś to? Sila nigdy nie postąpiłaby tak podle. Może być impulsywna, czasem niezręczna, ale nie jest zdolna do okrucieństwa. Nigdy nie naraziłaby kogoś na niebezpieczeństwo. I nigdy nie skłamałaby w takiej sprawie!

Chwilę milczy, po czym dodaje z determinacją:
— Nie idę na żaden bal. A Pelin ma się dobrze. To koniec tej rozmowy.

Odwraca się i wychodzi z salonu.

Sila stoi jak wryta, łzy cisną się jej do oczu – tym razem z ulgi. Kuzey jej uwierzył. Uwierzył jej, a nie oskarżeniom. Bahar uśmiecha się do niej z radością. W ich oczach widać nadzieję i cichy triumf.

Tylko Cavidan zaciska usta. Jej plan, starannie uknuty i przeprowadzony z chłodną kalkulacją, właśnie się rozsypał. I to na jej oczach.

***

Bahar wpada do pokoju matki jak burza. Drzwi uderzają o ścianę – nie puka, nie zapowiada się. Jest wściekła. Oczy ma rozszerzone z gniewu, a serce wali jej jak młot.

— Zrobiłaś to, prawda?! To wszystko twoje dzieło! — wyrzuca z siebie podniesionym głosem.

Cavidan podnosi wzrok, udając zdziwienie.
— O czym ty mówisz, córko? Co ci strzeliło do głowy?

— Doskonale wiesz, o czym mówię! Widziałam to w twoich oczach! Powiedziałaś Sili, że dach przecieka, tylko po to, żeby zagnać ją do pracy, a potem, kiedy przyszła Pelin, wylałaś detergent na schody! To ty to zrobiłaś! Chciałaś ją skompromitować!

— Zamilcz! — syknęła Cavidan, prostując się gwałtownie. — Ktoś usłyszy i jeszcze ci uwierzy. Po co miałabym robić coś takiego? Co mnie obchodzi jakaś Pelin?

— Powiem ci, po co to zrobiłaś. Od kiedy tu jesteśmy, ubierasz mnie jak na pokaz, wpychasz mnie do pokoju Kuzeya i każesz mówić do niego „panie”, a nie „bracie”! Ty nie chcesz mojego dobra. Ty chcesz mnie sprzedać!

— Przestań! — Cavidan podchodzi bliżej, ale mówi już łagodniej. — Robię to, bo cię kocham. Bo nie chcę, żebyś skończyła jak ja — z niczym. Jesteś piękna, młoda. Zasługujesz na więcej niż biedę i zależność od innych. Chcę, żebyś poślubiła Kuzeya. Żebyś została panią tego domu. To dlatego to wszystko robię.

— Co ty wygadujesz, mamo? To chore! Kuzey? Mąż?! Przecież to niemożliwe.
— Dlaczego nie? Twoja siostra już go odrzuciła. Sama mi powiedziała: „Nie kocham Kuzeya. Nie chcę go.” To była jej decyzja. Ty możesz mieć inną.

Bahar zamiera na moment.
— Naprawdę to powiedziała? — pyta z niedowierzaniem.

— Tak. Odrzuciła go. Więc zapytałam samą siebie: skoro Sila go nie chce, to dlaczego ty nie miałabyś spróbować? Córko, pomyśl. Może wystarczy, że się do niego zbliżysz, trochę poflirtujesz…

— Mamo, czy ty się słyszysz?! — Bahar aż się cofa. — Flirtować? Kuzey to nie zabawka. I nie będę walczyć o mężczyznę z własną siostrą! Co to w ogóle za pomysł?!

— Ale przecież…

— Dość! To chore! Sila to moja siostra i nie pozwolę ci więcej mówić o niej w ten sposób! A poza tym — twój plan i tak się nie udał. Kuzey jej uwierzył. Stanął po jej stronie. Bo zna ją i wie, że nigdy nikogo by nie skrzywdziła. Daj sobie spokój, mamo.

Odwraca się na pięcie i wychodzi z pokoju, trzaskając drzwiami.

Cavidan zostaje sama. Jej twarz tężeje. Złość i frustracja mieszają się w niej z bezsilnością.

— Więc tak to wygląda… — szepcze do siebie. — Kuzey wierzy Sili. I dopóki ona tu jest, nic mi się nie uda. Ale ja się nie poddam.

Sięga po telefon leżący na szafce nocnej. Wybiera numer.

— Halo, Alper? Wiem, gdzie jest Sila. Przyjedź jak najszybciej. Zabierz ją stąd. Gdziekolwiek, byle daleko. Tak, teraz. Nie pozwól, żeby Kuzey ją znalazł. Zdobądź ją. Zrób to dla mnie.

***

Drzwi sali operacyjnej rozsuwają się z cichym szelestem. W progu staje lekarz w białym fartuchu, z twarzą zmęczoną, ale spokojną. Wszyscy wstrzymują oddech.

— Operacja przebiegła pomyślnie. Zeynep czuje się dobrze i jest już przytomna — oznajmia łagodnym, ale stanowczym tonem.

— Dzięki Bogu! — wykrzykuje Gonul, niemal się osuwając z ulgi. Łzy napływają jej do oczu. — Panie doktorze… czy moja córka… czy będzie mogła mieć dzieci?

Lekarz uśmiecha się pokrzepiająco.
— Nie musieliśmy usuwać macicy. Zeynep będzie mogła zostać mamą. Jeśli tylko będzie tego chciała — mówi z ciepłem.

Na te słowa Gonul wybucha płaczem — tym razem ze szczęścia. Bliscy Zeynep przytulają się, wymieniają wzruszone spojrzenia i ciche słowa dziękczynienia. Radość unosi się w powietrzu niczym ulga po burzy.

Tylko Melis i Belkis stoją z boku, z chłodnymi twarzami i skrzyżowanymi ramionami. Nie odzywają się, nie uśmiechają. Ich obojętność aż razi w tej chwili radości.

— A tak przy okazji… — odzywa się lekarz, jakby przypomniał sobie coś istotnego. — Kto z państwa ma na imię Ege?
— To ja — zgłasza się chłopak, robiąc krok naprzód.

— Zeynep cały czas wypowiadała twoje imię — mówi lekarz z uśmiechem. — Nawet pod narkozą, byłeś dla niej bardzo ważny.

Na twarzy Egego maluje się zaskoczenie, które szybko ustępuje wzruszeniu. W jego oczach pojawia się blask, którego nie sposób ukryć.

W tym czasie Melis i Belkis przewracają oczami z niesmakiem. Ich twarze twardnieją, a w spojrzeniach pojawia się cień zazdrości.

Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 204. „Miłości i nadziei”?

Odcinek 204. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w piątek, 30 maja, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.

Podobne wpisy