Wróżka opisuje Hulyi i Naciye powstały z wosku kształt.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 234 – szczegółowe streszczenie

Na prośbę Naciye w domu pojawia się wróżka, by przeprowadzić rytuał lania wosku. Zebrane kobiety — Naciye i Hülya — siedzą przy stole w napięciu, wpatrując się w kształt zastygającego w wodzie wosku. Bahar stoi z boku, z założonymi rękami, wyraźnie sceptyczna wobec całej ceremonii.

Wróżka wpatruje się w kształty z powagą, po czym mówi tajemniczym tonem:

— Litera „S”. Ktoś o tym inicjale wkroczył do waszego domu… i od tamtej chwili zaczął się ciąg nieszczęść.

Naciye i Hülya kiwają głowami niemal równocześnie. Wiedzą, o kim mowa.

— Widzisz coś jeszcze? — dopytuje Naciye z przejęciem.

— Tak. Jest tu też litera „B”. To mężczyzna.
— Bülent! — wyrywa się Naciye. — To musi być on.

— Nie wiem, kim on jest, ale widzę, że właśnie się rozwodzi — mówi wróżka bez chwili zawahania.

— To prawda! — zachwyca się Naciye. — Trafiłaś w sedno.

Wróżka marszczy brwi, jakby coś nowego zobaczyła w wodzie.

— Jest jeszcze jedna litera „B”. Tym razem to dziewczyna. Tak, jak litera „S” niesie ze sobą zło i chaos, tak „B” przynosi światło. Jest piękna, dobra, mądra… a jej serce czyste jak łza. Masz syna?

— Mam. Kuzeya.

— Trzymaj literę „S” z daleka od swojego syna — mówi wróżka stanowczo. — Ona sprowadzi na niego cierpienie. Ale litera „B”… Niech Bóg sprawi, by została twoją synową. Jej serce jaśnieje, a oczy… błękitne jak letnie niebo.

Naciye i Hülya spoglądają ukradkiem na Bahar. Błękitne oczy. Wszystko się zgadza.

— Możesz sprawdzić Melis i Egego? — dopytuje Naciye z rosnącym zainteresowaniem.

Wróżka wpatruje się dłużej w wodę.

— Tak… Widzę ich. Są razem i mają się dobrze. Niech Bóg błogosławi twoje wnuki… Czy to bliźniaki?

— Jakie bliźniaki? To mąż i żona — odpowiada zaskoczona Naciye.

Wróżka pochyla się nad miską i mruczy pod nosem, ledwie dosłyszalnie:
— Och, Cavidan, czemu mi nie powiedziałaś…

Po chwili podnosi wzrok:
— Widzę coś jeszcze. Melis jest w ciąży. To będą bliźniaki.

Naciye otwiera szeroko usta, oszołomiona.
— Hülya, dzwoń do Melis! — mówi z przejęciem. — To niesamowite!

Po chwili dodaje z przejęciem:
– Co jeszcze widzisz?

— Twój syn… Kuzey. Widzę szczęście. Sukces. Rodzinę. Dzieci. Wszystko z literą „B”, dziewczyną piękną jak anioł. To ją poślubi, z nią zbuduje swoje życie.

Nagle wróżka drży i odsuwa się od miski, jakby coś ją przeraziło. Krzyczy cicho, ale dobitnie:
— O nie!

— Co się stało?! — Naciye wstaje gwałtownie. — Co widziałaś?

Wróżka patrzy na nią poważnie:

— Ostrzeż Kuzeya. Ktoś chce od niego pieniędzy. Ktoś go oszukuje. I to już się zaczęło…

W pokoju zapada cisza. Nawet Bahar przestaje się uśmiechać.

***

Melodi wchodzi do klubu z bijącym sercem. Gdy tylko jej wzrok przemyka po zatłoczonej sali, zatrzymuje się nagle — jakby ktoś uderzył ją w twarz. Przy jednym z loży widzi Cenka, swojego chłopaka, starszego od niej o kilkanaście lat… całującego się namiętnie z ciemnowłosą kobietą w jego wieku.

Jej serce zamiera. Cenk dostrzega ją i odskakuje od kobiety, wyraźnie zaskoczony. Ale brunetka zdaje się wcale nie być poruszona. Z uśmiechem podchodzi do Melodi i rzuca prowokacyjnie:

— Więc to ty jesteś ta licealistka? Melodi, prawda?

Melodi zaciska pięści.

— Co tu się wyprawia? Tak bardzo nalegałeś, żebym przyszła, a tymczasem… — Jej głos drży z niedowierzania. — To miało być to „ważne spotkanie”?

— Coś ci się nie podoba, dziewczynko? — prycha kobieta. — Masz problem?

— Nie rozmawiam z tobą — syczy Melodi, nie odwracając od niej wzroku.

— Jeszcze jedno słowo, a wyrwę ci język! — rzuca Seda groźnie.

— Dość! — Cenk podnosi głos, wchodząc między kobiety. — Uspokójcie się!

— To jej powiedz, żeby się uspokoiła! — Melodi nie ustępuje, staje oko w oko z brunetką, górując nad nią wzrostem. — Całujesz mojego chłopaka i masz czelność mnie obrażać?!

— Twojego chłopaka? — Seda śmieje się z pogardą. — O czym ty bredzisz?

— Melodi… proszę, wyjdźmy. Porozmawiajmy gdzieś na spokojnie — odzywa się Cenk, próbując zabrać dziewczynę z klubu. Ale Seda łapie go za ramię i zatrzymuje.

— Nie ruszaj go! — wybucha Melodi i odpycha kobietę z całej siły. Seda traci równowagę i przewraca się na podłogę, przyciągając uwagę gości.

— Seda, wszystko w porządku?! — Cenk pochyla się nad nią z przejęciem.

Kobieta podnosi się błyskawicznie, z twarzą wykrzywioną gniewem.

— Zabiję cię, mała wariatko! — warczy i rzuca się w stronę Melodi.

Dziewczyna w ostatniej chwili uskakuje i biegnie w stronę toalety, zatrzaskując za sobą drzwi. Serce wali jej jak oszalałe, dłonie drżą. Wpatruje się w swoje odbicie w lustrze, nie mogąc uwierzyć, że to wszystko wydarzyło się naprawdę.

***

Akcja przenosi się do domu Gönül.

Z pokoju, w którym tymczasowo zamieszkała Melodi, dobiegają uporczywe dźwięki dzwonka. Telefon nie przestaje brzęczeć, a jego wibracje rozchodzą się echem po cichym domu. Zaintrygowana Zeynep wstaje z kanapy i zagląda do pokoju.

— Melodi, twój telefon dzwoni — mówi głośno, podchodząc do łóżka.

Spogląda na ekran — Ege.

Nie otrzymując odpowiedzi, woła jeszcze raz:
— Melodi? Słyszysz mnie?

Chwyta za kołdrę i delikatnie ją odsuwa. Zamiast dziewczyny znajduje starannie ułożone poduszki, formujące zarys śpiącej postaci. Serce Zeynep przyspiesza.

— Melodi?! — mówi z niepokojem, patrząc na pusty pokój.

***

Tymczasem w klubie…

Seda wali pięściami w drzwi toalety, krzycząc coraz głośniej:

— Otwórz te drzwi, słyszysz?! Nie uciekniesz! Wydrapię ci oczy, dziewczyno!

Z kabiny obok wychodzi rudowłosa dziewczyna, zmrużonymi oczami spoglądając na roztrzęsioną Melodi, opartą o zamknięte drzwi.

— Co tu się dzieje? — pyta z niedowierzaniem.

— Sama nie wiem… — Melodi próbuje złapać oddech. — Weszłam tutaj, żeby uciec. Ona mnie goni. Chciała mnie pobić.

Po drugiej stronie drzwi wciąż słychać wściekłe wrzaski Sedy. Cenk próbuje ją powstrzymać:

— Seda, błagam, zostaw to! Przesadzasz!
— Nie wtrącaj się, Cenk! Zniszczę ją! Rozumiesz?! ZNISZCZĘ!

Rudowłosa dziewczyna marszczy brwi i szepcze do Melodi:

— Powiedziałaś, że ona ma na imię Seda?
— Tak. Znasz ją?

— Zna ją każdy, kto tu bywa. To siostra właściciela klubu. Robi, co chce. I nikt nie ma odwagi jej się postawić… Zadzwoń do kogoś, komu ufasz. Szybko, zanim ta wariatka naprawdę coś zrobi.

Melodi zostawiła telefon w domu, ale poznana dziewczyna użycza jej swojego własnego. Jest tylko jedna osoba, do której może teraz zadzwonić – Zeynep.

— Odbierz, proszę… — szepcze błagalnie, wsłuchując się w dźwięk sygnału.

***

Cavidan, roześmiana od ucha do ucha, wraca do domu Kuzeya z triumfem malującym się na twarzy. Tuż przed bramą zatrzymuje się, widząc znajomą postać.

— Załatwiłaś to, Sati? — pyta zniecierpliwiona, zerkając na wróżkę. — Powiedziałaś im wszystko, co ci kazałam?

— Tak, dokładnie tak, jak prosiłaś — odpowiada Sati chłodno, unikając jej wzroku.

Zadowolona Cavidan sięga do torebki i wyciąga kilka banknotów. Wciska je wróżce do ręki i odsyła ją lekkim ruchem głowy. Gdy tylko Sati znika za zakrętem, obok Cavidan wyrasta Bahar, patrząc na nią z niedowierzaniem.

— Zatrudniłaś ją, prawda? — rzuca ostro. — To wszystko było ustawione?

— Ciszej! — syczy Cavidan, nerwowo rozglądając się dookoła. — Chcesz, żeby wszyscy się dowiedzieli?

— Może powinni! Gdybyś słyszała, co ona mówiła o Sili… Że „S” to wąż, że przez nią Kuzey straci pieniądze… Kazałaś jej to powiedzieć! Każde słowo było twoje!

— I co z tego? Czyż to nie prawda? Sila jest najgorszym jadem, jaki kiedykolwiek zatruł ten dom. Tylko ślepy by tego nie widział.

— Przestań, mamo! — Bahar ledwo powstrzymuje łzy. — A to, co kazałaś powiedzieć o mnie? Że mam złote serce, że jestem stworzona dla Kuzeya? Myślisz, że nie wiem, po co to zrobiłaś? Nie obchodzi cię, co czuje Sila?

— A co mnie obchodzi jej serduszko?! — prycha Cavidan. — Miała szansę być żoną Kuzeya, ale jak idiotka wybrała Alpera! Sama przekreśliła swoje życie!

— Bo ona KOCHA Kuzeya! — krzyczy Bahar, z trudem utrzymując głos na wodzy. — I tak, jest moją siostrą, czy ci się to podoba, czy nie!

— Nie waż się nazywać jej siostrą! — warknęła Cavidan. — Ile razy mam ci powtarzać?! Ta dziewucha NIE jest z tobą spokrewniona!

Bahar cofa się o krok, zszokowana.
— Kłamiesz… — szepcze. — Ty zawsze kłamiesz.

— Nie wierzysz mi? — Cavidan unosi brew z wyższością. — To wejdź do domu. Powiem ci całą prawdę. Kim naprawdę jest ta twoja Sila.

***

Dwie minuty później Cavidan i Bahar wchodzą do pokoju. Atmosfera jest gęsta, napięcie niemal namacalne.

— Przestań powtarzać w kółko to samo — mówi Bahar zrezygnowanym tonem, siadając ciężko na skraju łóżka. — Sila jest moją siostrą. I zawsze nią będzie.

— Zaraz ci coś pokażę — odpowiada Cavidan chłodno. Z torebki wyciąga pożółkłą fotografię. — Spójrz.

Na zdjęciu widać mężczyznę trzymającego na rękach niemowlę. Bahar mruży oczy, próbując rozpoznać twarze.

— Kto to? — pyta, zdezorientowana.

— To dziecko to Sila. Teraz przyjrzyj się dobrze temu mężczyźnie. Czy wygląda jak twój ojciec?

— Nie… nie sądzę. Więc kto to jest?

Cavidan milknie na chwilę, po czym spuszcza wzrok.

— Nie mogę ci tego powiedzieć. Jeśli prawda wyjdzie na jaw, wszystko się skomplikuje.

— Nie wierzę ci. Sama nie masz pojęcia, kim on jest. Po co to wszystko? Co próbujesz osiągnąć?

— Przysięgam na wszystko, co dla mnie święte — mówi z naciskiem Cavidan — że Sila nie jest moją córką. Mówię prawdę.

— Nie przysięgaj, mamo. Jeśli kłamiesz, Bóg cię ukarze.

— Nie zostanę ukarana za prawdę — odpowiada spokojnie. — A ty… w głębi serca wiesz, że mam rację.

Bahar kręci głową, jej oczy stają się szkliste.

— Myślisz, że jeśli wmówisz mi, że nie jestem z Silą spokrewniona, to od razu rzucę się Kuzeyowi na szyję? Naprawdę sądzisz, że zapomnę o siostrze, tylko dlatego, że dla ciebie to wygodne?

— Jestem twoją matką — mówi Cavidan, zbliżając się i dotykając delikatnie jej włosów. — Widzę, że ci się podoba. Ale ciągle się wahasz, bo masz w głowie Silę. A przecież jeśli ona zdradziła Kuzeya i uciekła z Alperem… czy nie powinnaś w końcu pomyśleć o sobie?

— Sila nie uciekła z Alperem — odpowiada stanowczo Bahar. — Wróci. Kuzey ją odnajdzie i przyprowadzi z powrotem. Zobaczysz.

— A jeśli nie? — pyta cicho Cavidan. — Jeśli wyjedzie z nim na zawsze? Jeśli zostawi za sobą wszystko, w tym Kuzeya? Czy wtedy nie mogłabyś uleczyć jego ran?

Bahar patrzy na nią z mieszaniną rozczarowania i gniewu. Nie mówi już ani słowa. Wstaje i wychodzi z pokoju, nie oglądając się za siebie.

Cavidan zostaje sama. Uśmiecha się, jakby wszystko szło zgodnie z planem.

— Uzdrowisz go, córeczko… — szepcze z przekonaniem. — Nawet jeśli jeszcze tego nie wiesz.

***

Wkrótce Cavidan odnajduje pod poduszką Bahar fotografię, na której dziewczyna stoi obok Kuzeya. Bez słowa udaje się do pokoju mężczyzny. Zatrzymuje się w drzwiach, obserwując córkę, która właśnie sprząta. Bahar, nieświadoma obecności matki, wtula się na chwilę w jego poduszkę, jakby chciała chłonąć każdy ślad jego obecności.

Gdy tylko zauważa Cavidan, odskakuje i nerwowo poprawia pościel.

— Poczułaś zapach Kuzeya — mówi matka z ironicznym uśmiechem. — Pachnie pięknie, prawda?

— Mamo… ja tylko sprawdzałam, czy poduszka nie jest brudna — tłumaczy się Bahar, rumieniąc się wyraźnie.

— Jasne — rzuca Cavidan z przekąsem i unosi fotografię, którą wcześniej znalazła. — A to zdjęcie? Schowałaś je pod poduszką dla… porządku?

— Przeszukiwałaś mój pokój? — pyta Bahar z oburzeniem.

— Nasz pokój — poprawia ją Cavidan chłodno, podchodząc bliżej. — Chcesz wiedzieć, co pokazuje to zdjęcie? Dowód, że jesteś moją córką. Wiesz dlaczego?

Bahar milczy, zaskoczona.

— Spójrz na moją twarz — mówi Cavidan i pochyla się tak, by ich oczy się spotkały. — Widzisz ten sam cień niepokoju? Tę samą złość? Obie mamy w oczach ten sam głód życia. Kiedyś, na wsi, było inaczej. Siedziałam wieczorami przy starym telewizorze i patrzyłam na to wszystko — luksus, jedwabie, światła miasta. Wydawało się tak odległe… A teraz to wszystko mamy niemal na wyciągnięcie ręki.

— Do czego zmierzasz, mamo?

— Do prawdy, Bahar. Do tego, czego naprawdę chcesz. Hulya codziennie wychodzi z domu z inną torebką, w nowych ubraniach, z pomalowanymi ustami. A ty patrzysz i marzysz. Chcesz tego samego, tylko boisz się to przyznać.

— Nie… — Bahar kręci głową. — Ja nie jestem taka.

— Jesteś! Każdej nocy patrzysz na to zdjęcie. Każdej nocy wyobrażasz sobie, że jesteś w ramionach Kuzeya. Że to ciebie całuje na dobranoc, tobie przynosi kwiaty, to ciebie… kocha.

— Mamo, przestań! — Bahar rozgląda się nerwowo. — Ktoś może usłyszeć…

— Niech słyszą! — Cavidan podnosi głos. — Wyobraź to sobie! Nie jesteś służącą, jesteś panią tego domu. Kuzey wchodzi do środka, całuje cię w czoło, mówi „kochanie”, a ty siedzisz w jedwabnej sukni, obwieszona biżuterią.

— Dość! — wybucha Bahar, a w jej oczach pojawiają się łzy. — Przestań mówić takie rzeczy! Kuzey kocha Silę! Rozumiesz?! On… kocha moją siostrę!

— Kuzey NIE pokocha Sili! — Cavidan nagle chwyta ją mocno za nadgarstek. — Zapomni o niej! Zniknie z jego życia i serca! A wtedy ty tam będziesz. Jeśli chcesz takiego życia, musisz być czujna. Gotowa!

Bahar wyrywa rękę i ucieka z pokoju, nie oglądając się za siebie. Biegnie przed siebie — od matki, od presji, od własnych myśli. Ale jej serce bije w niepokojącym rytmie. Bo wie, że w tym, co mówiła jej mama… tkwi ziarno prawdy.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Aşk ve Umut 182. Bölüm i Aşk ve Umut 183. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy