Miłość i nadzieja odc. 270: Kuzey oświadcza się Bahar!

Zbliżenie na twarz Bahar, która promienieje szczęściem.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 270 – szczegółowe streszczenie

Naciye wraca z kuchni, trzymając w dłoni szklankę zimnej wody. Feraye chwyta ją od razu, pije łapczywie, jakby chciała ugasić pragnienie, które pali ją od środka.

– Znalazłaś Silę, rozumiem – zaczyna ostrożnie Naciye. – Ale dlaczego jesteś w takim stanie?

Feraye przykłada dłoń na piersi.
– Nie wiem, siostro… Kiedy ją zobaczyłam, to było tak, jakby ktoś uderzył mnie prosto w serce.

– Przecież jej nie znasz. Dlaczego aż tak cię to poruszyło?

– Bo miała w oczach tak głęboki smutek… była tak przeraźliwie samotna. Gdybyś ją zobaczyła, poczułabyś to samo.

– Nie obchodzi mnie ona ani trochę – odpowiada Naciye z lodowatym chłodem. – Nie mam litości dla kobiety, która sprawiła mojemu synowi takie cierpienie.

– Siostro, ona tego nie zrobiła. Sila jest niewinna. Kuzey musi się o tym dowiedzieć.

– Nie ma mowy! – głos Naciye staje się twardy jak stal. – Skąd wiesz, że jest niewinna? Siedzi w szpitalu psychiatrycznym. Okłamała lekarzy na wszystkie możliwe sposoby. I ty chcesz, żebym jej zaufała?

– Proszę cię… – Feraye mówi cicho, lecz z naciskiem. – Gdybyś spojrzała w jej oczy, twoje serce by zmiękło. Sila nie potrafiłaby skrzywdzić nikogo.

– Nie znasz jej. Może to wszystko jest tylko gra.

– Nie. Powiem o tym Kuzeyowi.

– Zabraniam ci! – wybucha Naciye. – Nie pozwolę, żebyś wciągnęła tę dziewuchę do życia mojego syna! Jeśli ściągniesz na niego ten sam kłopot, nigdy ci nie wybaczę. I wiedz jedno – Kuzey żeni się z Bahar.

– Co? – Feraye otwiera szeroko oczy. – Nie chcesz Sili, ale Bahar już tak? Co się zmieniło?

– Nieważne. Ślub odbędzie się i koniec.

– Ale widziałam Silę. Kuzey musi o tym wiedzieć.

– Feraye… – głos Naciye łagodnieje, ale tylko pozornie – ja przez lata milczałam o twoim sekrecie. Teraz ty ukryjesz mój.

Pochłonięte rozmową, kobiety nie dostrzegają, że w ogrodzie, za rabatą kwiatów, skrył się Alper. Słucha w bezruchu, z narastającym zaciekawieniem.

– Zeynep jest moją bratanicą – mówi Naciye. – Ale nigdy nikomu nie zdradziłam, że Bulent to jej ojciec. Zrobiłam to dla ciebie. Teraz ty też nie możesz pisnąć słowa o Sili.

– Moja sytuacja nie jest już tajemnicą – odpowiada ciężko Feraye. – Nawet Yildiz wszystko wie. Boję się, że w końcu powie Zeynep. Ciągle powtarza, że prawda nie powinna być przed nią ukrywana.

– Święty Boże… – jęczy Naciye, chwytając się za głowę. – Słuchaj, mam pomysł. Zatrudnię Yildiz tutaj. Po ślubie Kuzeya z Bahar przyda się pomoc w domu. A ona… będzie z dala od Zeynep. Kuzey zaraz wróci. Nie mów mu ani słowa. Wyślij tu Yildiz i zamknij ten temat.

– Byłoby dobrze, gdyby na tym się skończyło – mówi z niepokojem Feraye. – Wyobrażasz sobie, co zrobi Melis, gdy się dowie, że Bulent jest ojcem Zeynep?

– Dobry Boże… wybuchnie skandal.

– Zeynep będzie zdruzgotana. Jestem tym wszystkim wykończona. Z jednej strony dziewczyny, z drugiej Gonul.

– Na litość boską, kim jest Gonul? Zapomnij o niej.

– Nie mogę. Jest matką Zeynep. I nie powie jej prawdy o Bulencie.

– Będzie milczeć. Dałaś jej przecież dużo pieniędzy.

– Ale dopóki ta tajemnica istnieje, nie mamy pewności. Co jeśli zażąda więcej?

Kamera zatrzymuje się na twarzy Alpera. W jego oczach pojawia się błysk.

– Jak to możliwe, że ciocia Cavidan o niczym się nie dowiedziała? – szepcze do siebie. – Muszę znaleźć tę Gonul i wydusić z niej trochę pieniędzy.

***

Cavidan, Hulya i Bahar wychodzą ze szpitala, ich kroki odbijają się echem w cichym korytarzu.

– Jak to możliwe? – Cavidan zatrzymuje się, bezradnie rozkładając ręce. – Nic z tego nie rozumiem…

– Testy czasem się mylą – odpowiada Hulya, a w jej głosie słychać wyraźną ulgę. – Bahar nie jest w ciąży.

Drzwi szpitala uchylają się po raz ostatni i wychodzi Kuzey. Od razu kieruje się w stronę Bahar, a w jego spojrzeniu miesza się troska i ostrożność.

– Jesteś głodna? – pyta łagodnie. – Może zjemy coś po drodze?

– Nie, dziękuję – odpowiada cicho dziewczyna. – Chcę wrócić do domu.

Cavidan i Bahar wsiadają do samochodu. Hulya chwyta Kuzeya za ramię, powstrzymując go na moment.

– Niepotrzebnie cię zestresowałyśmy – mówi półgłosem. – Ale skoro ciąży nie ma… nie masz też powodu, żeby się z nią żenić.

***

Cihan i Zeynep siedzą obok siebie na niskim murku, przed domem Feraye. Powietrze jest ciężkie, a w ciszy słychać jedynie dalekie odgłosy ulicy.

– Naprawdę cię wkurzyłem, prawda? – Cihan łamie ciszę, patrząc na nią z lekkim niepokojem.

– Tak. Byłam bardzo zła – przyznaje Zeynep, a w jej głosie wciąż drga echo wcześniejszego oburzenia.

– Bo mi się podobasz?

– Nie. Bo powiedziałeś to Egemu, a nie mnie.

– Gdybym wyznał to najpierw tobie, mielibyśmy szansę zjeść razem obiad? – w jego głosie słychać cień żartu, ale w oczach czai się powaga. – Kiedy moja matka zmarła, byłem w szoku. Nie umiałem przyjąć jej nieobecności. Nawet przy grobie nie potrafiłem płakać. Wszyscy wokół mieli łzy w oczach, tylko ja stałem jak kamień.

– A potem? – pyta cicho Zeynep. – W ogóle nie płakałeś?

– Płakałem. I to jak… – Cihan uśmiecha się smutno. – To było podczas śniadania. Jajecznica na talerzu, zapach kawy… Nagle poczułem, jak coś we mnie pęka. Jakby tama, która długo zatrzymywała ból, runęła w jednej chwili. Zrozumiałem wtedy, że życie płynie dalej, czy tego chcemy, czy nie. Że niczego nie da się zatrzymać. I tak samo jest z moimi uczuciami do ciebie, Zeynep. Są jak wiatr, który nagle przychodzi. Jak fale uderzające w brzeg. Jak ptaki, które odlatują zawsze w jednym kierunku. Naturalne, nieuniknione, spontaniczne.

Zeynep bierze głębszy oddech, jakby próbowała wypchnąć z serca ciężar jego słów.

– Cihan… ja dopiero co wyszłam z burzy – mówi powoli, z trudem utrzymując głos w ryzach. – Nie jestem gotowa na kolejny wiatr.

Podnosi się nagle z murka. Oczy ma zaszklone, ale nie pozwala łzom spłynąć. Odwraca się i odchodzi w stronę domu, zostawiając Cihana w chłodnym półcieniu podwórka.

***

Bahar stała przy krawędzi basenu, cicho szlochając. Woda w tafli drżała od delikatnego podmuchu wiatru, jakby współdzieliła jej smutek. Kuzey podszedł bez słowa, delikatnie otarł łzy z jej policzków i niespodziewanie wypalił:

— Weźmy ślub.

Bahar uniosła głowę, patrząc na niego szeroko otwartymi, zaskoczonymi oczami.

— Ale… przecież nie jestem w ciąży.

— Wiem. — Jego głos był spokojny, pewny. — Nie mówię tego, bo muszę. Mówię, bo tego pragnę. Czy… zostaniesz moją żoną?

Na twarzy Bahar pojawił się promienny uśmiech, a w jej oczach rozbłysła nadzieja.

— Tak. Zostanę twoją żoną — odpowiedziała stanowczo, niemal z uniesieniem.

Po drugiej stronie basenu stały Naciye i Cavidan. Pierwsza zamarła w bezruchu, z szeroko otwartymi oczami, a druga uśmiechała się tak, jakby właśnie spełniło się marzenie jej życia.

— Synu? — spytała ostrożnie Naciye.

Kuzey obrócił się do nich. W jego głosie zabrzmiała niezachwiana pewność:

— Bahar i ja bierzemy ślub. Już jutro.

***

Doktor Levent wszedł do sali, w której przebywała Sila.

— Ponieważ wszystko idzie w dobrym kierunku, możemy przejść do nowego etapu leczenia — oznajmił z lekkością w głosie. — Zdecydowano, że od dziś możesz wychodzić na miasto.

— Jak to? — Sila spojrzała na niego zaskoczona. — Przecież nie mogę być sama.

— Nie będziesz — odparł z łagodnym uśmiechem. — Pójdę z tobą.

— Naprawdę? — jej głos zadrżał, a na ustach pojawił się nieśmiały uśmiech.

— Naprawdę. — Levent uśmiechnął się szerzej. — Dowiemy się, kim był ten, który złamał ci serce, co się wydarzyło, gdzie mieszkałaś… Może coś sobie przypomnisz. A wtedy będziesz mogła wyjaśnić swoją niewinność. Ufam ci, Silo. Wszystko będzie dobrze. Wyzdrowiejesz.

***

Zeynep czuje, jak serce ściska jej się z bólu, gdy słyszy, że Yildiz od teraz będzie pracować w domu Kuzeya.

— To wszystko moja wina… — szepcze, a w jej głosie drży żal. — Byłaś moim jedynym wsparciem w tym domu. — Delikatnie kładzie dłoń na jej ramieniu. — Co ja teraz zrobię bez ciebie?

— Zeynep, przecież będę zaledwie jeden telefon od ciebie. Zadzwonisz, a przyjdę natychmiast. — Yildiz obejmuje ją mocno. — Kocham cię ponad wszystko. Pamiętaj o tym, dobrze?

— To przeze mnie… — mówi w tym samym czasie Ege, zwracając się do Yildiz.

— Wszyscy siebie obwiniacie. — Yildiz uśmiecha się łagodnie, starając się ukryć wzruszenie. — Może ta zmiana dobrze mi zrobi. — Chwyta oboje za ręce. — Tylko nie zapominajcie słuchać głosu swojego serca.

W przedpokoju pojawia się Feraye. Przytula Yildiz, a w jej oczach lśnią łzy.

Chwilę później Yildiz pochyla się do Egego i szepcze mu do ucha:

— Zeynep odrzuciła miłość Cihana.

Bez słowa chwyta za rączkę walizki i wychodzi, zostawiając w domu ciszę cięższą niż kiedykolwiek.

***

Akcja przeskakuje do następnego dnia. W sypialni panuje półmrok. Ege wciąż śpi, gdy Melis, wtulona w poduszkę, zerka na ekran telefonu. Widzi nową wiadomość od Gokhana — prawdziwego ojca dziecka.

W mojej rodzinie nigdy nie było nikogo z zespołem Downa. Nie dzwoń do mnie więcej. Ożeniłem się.

Jej usta wykrzywia gorzki uśmiech.
— Łajdak… — syczy pod nosem.

W jednej chwili w jej głowie rodzi się plan. Postanawia odegrać scenę przed Egem. Jak na zawołanie w jej oczach pojawiają się łzy, a cichy szloch wybudza męża.

— Co się stało? — pyta Ege, prostując się gwałtownie i patrząc na nią z niepokojem.

— Miałam koszmar… — odzywa się łamiącym głosem. — Nasze dziecko urodziło się… bez rąk, bez nóg…

Ege przyciąga ją do siebie.
— To tylko sen, Melis. Tylko sen.

— Ale tak mnie poruszył…

— Cokolwiek się wydarzy, to nasze dziecko. Nasza córka.

Melis ociera łzy i patrzy na niego z czymś na kształt uwielbienia.
— Właśnie dlatego wiem, że podjęłam właściwą decyzję. Będziesz wspaniałym ojcem.

Ege mruży oczy.
— Właściwą decyzję?

— No… mówię o tej nocy. Jesteś moim pierwszym, jedynym i ostatnim mężczyzną. Wiem, że pewnego dnia pokochasz mnie tak, jak kochasz Zeynep. Kiedy dam ci dziecko, wszystko się zmieni. Jestem tego pewna.

Kładzie głowę na jego piersi, a w tej samej chwili z parteru dobiega przeraźliwy krzyk Feraye:

— NIE! To niemożliwe!

Oboje zrywają się z łóżka i pędzą na dół. W salonie Feraye krąży nerwowo z telefonem przy uchu, jak dzikie zwierzę zamknięte w klatce.

— Czy mogę z nim porozmawiać? — pyta z desperacją. — Yigit… Czy on tam jest? Proszę, powiedzcie, gdy odzyska przytomność. Chcę usłyszeć jego głos…

Rozłącza się i opada ciężko na kanapę.

— Mamo, co się stało? — Melis kuca obok niej, chwytając jej dłonie. — Czy coś z tatą?

— Zadzwonili ze szpitala w Londynie… — głos Feraye drży. — Dwa tygodnie temu twój ojciec miał wypadek na jachcie. Ale… stan się poprawia. Tak mówią lekarze.

— Co dokładnie? Jak to się stało? Jest na intensywnej terapii? — Melis pyta coraz szybciej, a jej twarz blednie.

— Nie znam szczegółów. Od dwóch tygodni jest nieprzytomny… Dlatego nie odbierał…

Melis prostuje się i wbija pełne wściekłości spojrzenie w Zeynep.
— To wszystko przez ciebie! I przez tę sukę, twoją matkę!

Rzuca się do ataku, ale Ege i Feraye w ostatniej chwili ją powstrzymują.

Czy Bulent wróci do zdrowia? Czy Kuzey ożeni się z Bahar?

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Aşk ve Umut 208. Bölüm i Aşk ve Umut 209. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy