117: Sultan i Ali Riza razem przygotowują ciasto. „Czy dobrze robię? Nada się?” – pyta mężczyzna, wałkując ciasto. „Panie Ali Riza, to proste. Nawet dziecko sobie z tym poradzi”. „Nauczyłem się tego, kiedy robiłem pizze we Włoszech. Nie każdy może to zrobić”. „Nie jestem przyzwyczajona, by mężczyzna pomagał kobiecie w ten sposób. Całe życie robiłam wszystko sama”. „Dlaczego? Czy twój mąż ci nie pomagał?”. „Pomagał? On zawsze mnie ranił. Sama wychowałam dziecko i założyłam sklep. Dzisiejsza młodzież nie wie, jak radzić sobie z trudnościami. Jak tylko pojawi się jakiś problem, poddają się natychmiast”.
„Pani Sultan, czasy się zmieniają” – mówi wujek Barisa. – „Nowe pokolenie dzisiaj inaczej patrzy na świat. A ja… Dobrze, że w swoim życiu poznałem ciebie. Wiele przeszłaś, ale nie pokazujesz tego nikomu wokół siebie. Czegokolwiek dotkniesz, dajesz mu życie”. „Przesadzasz, drogi. Jak to możliwe?”. „Chciałbym, żebyś zawsze mieszkała w tym domu, żebyś zawsze uśmiechała się. Przywróciłabyś do życia jeszcze jedną osobę. Nie odbierz tego jako zuchwalstwo, ale… Chcę ci coś powiedzieć”.
„Pójdę po wodę na manty” – oznajmia Sultan i chce odejść, jakby bała się tego, co za chwilę może usłyszeć. „Pani Sultan.” – Ali Riza ujmuje dłoń kobiety, zatrzymując ją. Przez chwilę milczy, szukając w sobie odwagi. – „Wiele przeszłaś w swoim życiu, tak samo jak ja. Chcę powiedzieć… Spędźmy resztę naszego życia razem, ramię w ramię. Co o tym myślisz?”. „Panie Ali Riza” – odzywa się Sultan, wyraźnie zawstydzona. – „Mam dorosłą córkę. Nie wiem, co powiedzieć”. „Jak wiesz, ja też mam dwóch synów. Wkrótce twoja córka Emine wyjdzie za mąż, Baris ożeni się i pewnego dnia to samo zrobi Savas. Wszyscy odejdą, a my dwoje zostaniemy sami na tym świecie”.
„Oczywiście, jeśli powiesz, że nie możesz być z osobą, której nie kochasz…” – kontynuuje mężczyzna. – „Co więc powiesz, pani Sultan? Czy zgodzisz się poślubić tego szaleńca, upartego mężczyznę znad Morza Czarnego?”. Oddech Sultan przyspiesza, a w jej oczach szklą się łzy. „Panie Ali Riza do teraz nikt nigdy nie zapytał mnie, czego chcę” – oznajmia wzruszona kobieta. – „Teraz nie wiem, co odpowiedzieć…”. Ali Riza ujmuje drżące dłonie ukochanej i mówi: „Posłuchaj, wkrótce nastanie wiosna. Proponuje, żebyśmy weszli w nią razem. Wdychajmy razem zapach kwiatów, ożywmy nasze życie. Co powiesz?”.
Akcja przeskakuje do wieczora. Dzięki pomocy taksówkarza, Zeynep i Baris docierają do mieszkania, w którym zatrzymała się Benal. Gulperi, właścicielka mieszkania, otwiera im drzwi. „Szukamy Benal” – oznajmia córka Sakine. – „Wiemy, że jest tutaj. Możesz ją poprosić? Musimy porozmawiać”. „Benal? Pomyliłaś się, nie ma tu takiej osoby”. „Proszę posłuchać, wiemy, że ona tu jest. Nie jesteśmy złymi ludźmi, nie stoimy po stronie Mehdiego. Możesz ją zawołać?”. „Jaki Mehdi? Jaka Benal? Powiedziałam, że nie ma tu takiej osoby.” – Gulperi zamyka drzwi.
„Benal, wiem, że mnie słyszysz” – mówi przez zamknięte drzwi Zeynep. – „Porozmawiajmy, proszę cię. Posłuchaj, zostawiłaś dziecko i odeszłaś. Potrzebujecie siebie nawzajem, proszę cię”. „Pani Benal, popełniasz błąd” – zabiera głos Baris. – „Myślisz, że zostałaś opuszczona przez wszystkich, bez pomocy. Zapewniam cię, że tak nie jest”. „Posłuchaj, będziemy tu dziś do późna. Mój telefon jest włączony, zadzwoń do mnie, kiedy chcesz. Nie musisz się nikogo bać, w razie potrzeby będziemy twoimi prawnikami. Proszę cię, zrób to dla dobra swojego dziecka”.
Gdy Baris i Zeynep odchodzą, Gulperi zwraca się do Benal: „Czy to była Zeynep? Przyjechali tutaj, dlaczego z nimi nie porozmawiasz?”. „Siostro, co mam im powiedzieć?” – pyta żona Mehdiego. – „Przyszli mnie przekonać, a ja już jestem prawie przekonana”. „Skoro jesteś gotowa się z nimi zgodzić, dlaczego więc teraz się karzesz? Jesteś silna i masz dobrych ludzi wokół siebie. Nie udawaj, że tego nie widzisz”. „Tak, oni są tacy. Zawsze mnie wspierali. Dobrze, że istnieją, ale nie mam innego wyjścia, siostro, rozumiesz mnie?”.
Kamera przenosi się na zewnątrz. Baris i Zeynep idą chodnikiem, trzymając się za ręce. „Nie zasmucaj swojej pięknej twarzy” – prosi mężczyzna. – „Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, reszta należy do niej”. „Nie wydaje mi się, byśmy wystarczająco ją przekonali. Nawet do nas nie wyszła”. „Zeynep, co jeszcze mogłaś zrobić? Wystarczy to, że tutaj przyjechałaś”. „Nie, mogłam ją bardziej przekonać”. „Myślę, że wystarczająco ją przekonałaś. Ja z pewnością byłbym przekonany. Dobrze, żarty na bok. Jest przekonana, ale musi się zastanowić. To nie jest decyzja, którą można podjąć w ciągu chwili”.
„Jestem pewien, że sto razy pomyślała, zanim opuściła dziecko” – kontynuuje Baris. – „Dajmy jej czas do namysłu. Poczekajmy jedną noc. Dalej, chodźmy”. „Może moglibyśmy wspólnie pomyśleć, znaleźlibyśmy rozwiązanie” – mówi Zeynep. – „Wszystko byłoby wtedy o wiele łatwiejsze”. „Tak, ale może powinnaś nauczyć się pozwalać ludziom decydować za siebie. Niektóre decyzje musimy podejmować sami”. „W porządku, ale jak mam pozwolić na to Benal? Ma małe dziecko. Podjęła tę decyzję, bo czuła się samotna. Teraz czuje się jeszcze bardziej samotna, jeszcze bardziej utknęła w tej decyzji, przez co trudniej ją przekonać”.
„Posłuchaj, robisz wszystko dla ludzi wokół siebie, a wobec siebie zachowujesz się niesprawiedliwie” – przekonuje Baris. – „Inni dla własnej siostry by tyle nie zrobili”. „Widzę, przez co przechodzi Mujgan” – oznajmia dziewczyna. – „Postawiłam się na jej miejscu. Wszystko, przez co sama przeszłam w przeszłości, teraz dzieje się na moich oczach”. „Rozumiem cię, myślisz o przeszłości, o twojej mamie, ale…”. „Mama była zmuszona oddać mnie do innej rodziny, bo czuła się samotna. Nie mogę teraz odpuścić wszystkiego”. „Z każdym swym krokiem próbujesz zmienić przeszłość, ale to się nie stanie. Przestań się kłócić ze swoją przeszłością, Zeynep. Ciesz się dniem dzisiejszym”.
„Kobieta, którą bardzo kocham, pogodziła się ze swoją przeszłością” – mówi dalej Baris. – „Proszę cię, nie bądź zła na siebie i na swoje życie”. „To właśnie robię, prawda?” – pyta Zeynep. – „Po tym wszystkim, co mi się przydarzyło, zawsze jestem na siebie zła i obwiniam się o coś”. „Dobrze, że jesteś tego świadoma. Kiedy zrozumiesz siebie, przestaniesz się zadręczać”. „Myślisz, że mogę to zrobić? Mogę sobie z tym poradzić?”. „Oczywiście, że możesz. Zawsze tak jest, że nikt nie zrozumie nas lepiej od nas samych. Pogódź się sama ze sobą. Akceptuję cię we wszystkich twoich stanach i tak samo cię kocham”.
„Co mam powiedzieć? Bardzo cię kocham, Baris.” – Zeynep przytula się do narzeczonego. „Teraz, gdy wróciły nam nastroje, zastanówmy się, gdzie spędzimy noc” – mówi brat Savasa. „Zgadza się, gdzie dziś nocujemy?”. „Nie wiem, może jest w okolicy jakiś hotel”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Benal jest sama w mieszkaniu. Gdy słyszy dźwięk dzwonka, myśli, że wróciła jej przyjaciółka i idzie otworzyć. Po drugiej stronie widzi jednak Barisa i Zeynep. Wpuszcza ich do środka.
„Dlaczego to robisz?” – pyta Zeynep. „Nie możesz zrozumieć tego, jak się czuję” – oznajmia Benal. „Mogę nie rozumieć, jak ty się czujesz, ale bardzo dobrze rozumiem, jak czuje się Mujgan. Rozumiem to znacznie lepiej niż inni. To nie jest rozwiązanie. Twoje dziecko dorośnie bez matki, jak możesz to robić?”. „Myślisz, że o tym nie myślę? Mehdi nie dał mi innego wyboru”. „Spójrz, to twoja córka. Nikt nie może ci jej zabrać. Kto inny może patrzeć na dziecko tak, jak patrzy na nie matka? Czy to nie jest wstyd dla ciebie i dla Mujgan?”. „W porządku, rozumiem, że przeżywasz ciężkie czasy. Wiem, jak ciężko było podjąć taką decyzję, ale to nie jest rozwiązanie, Benal. Zobacz, ty odeszłaś, Mehdi przyszedł i zabrał Mujgan”.
„Co ty mówisz, Zeynep?!” – Benal przeraża się nagle. – „Jak mogłaś mi to zrobić? Czy nie powierzyłam tobie mojej córki? Dlaczego dałaś ją Mehdiemu?”. „Jak mogłam mu nie dać? Powiedz mi. W końcu jest jej ojcem, prawa rodzicielskie w połowie należą do niego”. „Zeynep, uwierzyłam ci. Powierzyłam ci moją córkę. I teraz moja córka jest z Mehdim, tak?”. „Benal, uspokój się” – prosi Baris. – „Gdybyśmy tego nie zrobili, przyszedłby z policją i powiedział, że siłą przetrzymujemy jego córkę”.
„Jeśli nie chcesz, żeby Mujgan została z Mehdim, pojedziesz z nami i staniesz przed nim” – mówi córka Sakine. – „Tylko ty możesz wziąć dziecko, nikt inny. Zrobisz to?”. „Zeynep, na miłość boską, nie mów tak, jakbyś nie znała Mehdiego. Będzie jeszcze bardziej zły, kiedy mnie zobaczy” – stwierdza Benal. – „Tym razem zrobi wszystko, żeby nie dać mi córki”. „My zrobimy wszystko, żebyś ją dostała” – zapewnia Baris. – „Dziecko nie skończyło nawet roku i nie ma powodu, żebyś nie dostała opieki”. „Panie Barisie, mówisz o prawie. Wiem, że Mehdi nie zostawi nas w spokoju”. „Nic nie zrobi. Udało mu się, ponieważ zaszczepił w tobie strach. Benal, ja i Zeynep jesteśmy z tobą”. Czy Benal uda się odzyskać córkę?