118: Mehdi odwiedza Cengiza w więzieniu. „Przyszedłem dzisiaj poprosić cię o pozwolenie, bracie” – oznajmia brat Cemile. – „To za dużo dla mnie”. „Mówisz mi teraz, że nie możesz wykonywać tej pracy?” – pyta Cengiz. „Nie odpowiada mi, bracie. Te rzeczy nie są dla mnie. Lepiej nie stawajmy jeden drugiemu na drodze. Dopóki nie znajdziesz nikogo, kto mnie zastąpi, zostanę. To nie są rzeczy dla mnie, nic nie mogę na to poradzić, bracie”. „Rozumiem. Rób to, co uważasz za stosowne. Ale… Istnieje mały problem między nami. Najpierw musisz go rozwiązać”. „Jaki problem?”. „Dałem ci pięćset tysięcy lir. Teraz, wraz z odsetkami, musisz mi oddać milion. Przyniesiesz pieniądze i wtedy będziesz wolny”.

„Dług jest długiem. Będę pracować i zwrócę” – zapewnia Mehdi. „Wygląda na to, że nie zrozumiałeś. W dniu, w którym odejdziesz, położysz pieniądze na stół”. „A w przeciwnym razie?”. „W przeciwnym razie, powiem ci prawdę, nie zrobimy ci krzywdy. Nie zabijemy cię. Ale są tacy, których kochasz. Znajdziemy ich i rozliczymy się z nimi”. Mehdi odkłada słuchawkę. Tymczasem Baris i Zeynep przywożą Benal do domu Nermin. Przybyła oraz wszystkie domowniczki siadają w salonie.

„Wiem, że was obraziłam” – oznajmia Benal. „Czy to możliwe?” – pyta Emine. – „Dobrze, że wróciłaś, postąpiłaś słusznie”. „W rzeczywistości ja… Nie chciałam uciec i zostawić mojej córki. Nie jestem taką matką. Siostro Sakine, ty rozumiesz mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Czy chciałaś zostawić swoje dziecko? Wybaczcie mi, proszę. Nie złośćcie się”. „Córko, czy mogłybyśmy być na ciebie złe? Nie jesteś winna” – zapewnia Sakine. „Najważniejsze, żebyś była silna i nigdy więcej nie zostawiła swojego dziecka” – mówi Nermin. – „Cokolwiek zdecydujesz, zawsze będziemy z tobą, córko. Jeśli kobiety podadzą sobie rękę, potrafią rozwiązać wszystko w tym życiu”.

„Musisz to przezwyciężyć” – mówi Sakine. – „Musisz ze względu na swoją córkę”. „Nie, ze względu na siebie” – poprawia Zeynep. – „Najpierw ze względu na siebie. Z tobą będzie dobrze, to i z twoją córką tak będzie. Jeśli będziesz nieszczęśliwa, twoje dziecko także wyrośnie na nieszczęśliwe. Tak je wychowasz. Reszta jest bez znaczenia”. „Miód wypływa z twoich ust” – zabiera głos Sultan. – „Szczęśliwa mama, szczęśliwe dziecko. Zawsze będziemy przy tobie, prawda?”. „Dobrze, ale czy mogę zobaczyć Mujgan?” – pyta zatroskana Benal. – „Czy Mehdi mi na to pozwoli?”.

„O nic się nie martw” – mówi Zeynep. – „Posłuchaj, zrobię wszystko, co w mojej mocy”. „Mówię wszystkim, że dorastałam jako sierota, ale dzięki wam zobaczyłam, co oznacza wsparcie rodziny” – oznajmia Benal. – „Zeynep, stałaś się dla mnie jak rodzona siostra. Nie powiedziałaś, bym sama zajęła się swoimi problemami. Niech Bóg będzie zadowolony z was wszystkich”. Tymczasem Mehdi wraca do domu. W środku są Nuh i Cemile, która nosi Mujgan na rękach. „Przygotujcie się, odchodzimy” – oznajmia przybyły. „Co się stało, bracie?” – pyta Nuh. „Nasza praca tutaj jest skończona, chodźmy.” – Bierze córkę na ręce.

„Jest z nami dziecko, bracie. Gdzie się zatrzymamy?” – pyta Cemile. „Co się stało? Powiedz nam” – prosi Nuh. „Porozmawiałem z Cengizem” – oświadcza Mehdi. – „Powiedziałem mu, że będzie najlepiej, jeśli każdy z nas pójdzie własną drogą. Powiedziałem, że moja praca z nim dobiegła końca. Dlatego przygotujcie się”. „Co on powiedział?” – pyta zaniepokojona kobieta. Zdaje sobie sprawę, że odejście od kogoś takiego jak Cengiz nie może być proste.

„Nieważne, co powiedział, siostro” – odpowiada Mehdi. – „Ja sam zdecydowałem, odejdziemy w pokoju. Dopóki nie znajdziemy domu, zatrzymamy się w hotelu, nie ma problemu”. „Nie, nie możemy zatrzymać się w hotelu z dzieckiem” – sprzeciwia się Nuh. – „Dzisiaj widziałem się z właścicielem jednego domu. Wynajmijmy go”. „Wynajmiemy, bracie. Wynajmiemy nasz dom, nasz sklep. Najważniejsze, żeby nasz kompas wskazywał właściwą drogę”. „W takim razie pójdę nas spakować” – oznajmia Cemile i udaje się na górę.

W następnej scenie Mehdi, jego siostra, córka i przyjaciel stoją przed swoim nowym, skromnym domem. Nagle na ulicy zatrzymują się dwie limuzyny, z których wysiadają ludzie Cengiza. „Mehdi, co się dzieje?” – pyta przestraszona Cemile. „Bracie, jest jakiś problem?” – pyta Nuh. „Wejdźcie do środka” – odpowiada Mehdi i wychodzi na spotkanie gangsterom. „Proszę, proszę, jakie piękne miejsce” – mówi z drwiną Meto. – „Ile płacisz za to czynszu?”. „Przejdź do rzeczy” – mówi stanowczo były mąż Zeynep.

„Do rzeczy? Dobrze, już przechodzę.” – Meto wyciąga z kieszeni zegarek na łańcuszku i przekazuje go Mehdiemu. – „Teraz nie mam już zegarka, więc zapytam ciebie. Która jest godzina?”. Mehdi rzuca zegarek na ziemię i rozgniata go butem. „Dobrze, powiem ci” – kontynuuje Meto. – „Jest dokładnie tak, jak powiedział brat Cengiz. Odliczanie rozpoczęło się. Teraz albo zwrócisz pieniądze, albo ja dostarczę coś pod jeden adres. Czy to jasne?”. Mehdi uderza przeciwnika głową w nos. Meto upada na ziemie. Pozostali gangsterzy od razu ruszają w stronę Mehdiego, ale przywódca każe im się zatrzymać.

„Jeśli przyjdziesz raz jeszcze, połamię ci nogi” – ostrzega Mehdi. „To twoje ostatnie słowo?” – pyta Meto, podnosząc się. Gdy słyszy potwierdzenie, skina głową na jednego z gangsterów. Ten nawiązuje z kimś połączenie i mówi do telefonu: „Zaczynajcie”. W następnej scenie widzimy, jak wokół domów Barisa i Nermin gromadzą się uzbrojeni ludzie. Podnoszą pistolety i strzelają do okien. Powietrze rozdziera huk wystrzałów i brzęk tłukącego się szkła. Przerażeni domownicy rzucają się na podłogę i chowają się za meblami. Gdy odgłosy ustają, do jednego i drugiego domu gangsterzy wrzucają cegłówkę z przyczepioną kartką, na której widnieje napis: „Z miłości do Mehdiego”.

Podobne wpisy