Odcinek 47: Zeynep jest w domu Sultan. Pokazuje jej zdjęcie Faruka i Selin z portalu społecznościowego. „Kim jest ta kobieta obok Faruka?” – pyta Sultan. – „Jest napisane, że to jego miłość. Czy to nowa fotografia?”. Córka Sakine potakuje głową w odpowiedzi. „Mój Boże!” – Pani domu podnosi się z oburzenia. – „Emine będzie załamana, gdy zobaczy to zdjęcie!”. „Emine już wie. Pogodziła się z tym i chroni Faruka”. „Co ty mówisz, córko? Widzisz, wziął tę bogaczkę za rękę i jeszcze z nią pozuje do zdjęcia. Dlaczego Emine to znosi? Dla pieniędzy, dla bogactwa?”. „Może myśli, że nie ma domu, do którego mogłaby wrócić”.
„Czy przyszła mnie zapytać o pozwolenie na powrót?” – pyta Sultan. „To nie jest takie proste. Spójrz na mnie i na mamę Nermin. Przyszłam tutaj bez jej wiedzy i wyszłam za mąż, ale ona nigdy nie przestała mi mówić, że tam jest mój dom”. „Córko, ty zostałaś prawowitą żoną, a Emine zgadza się być drugą kobietą”. „Emine przyszła tutaj, ponieważ chciała, żebyśmy porozmawiały. Chciała nam wyjaśnić, ale my nie spojrzałyśmy nawet jej w twarz. To my odesłałyśmy ją z powrotem. Dobrze, ja może nie mogę jej wybaczyć, ale ty jesteś jej mamą”. W tym momencie w domu rozlega się dzwonek do drzwi. Zeynep idzie otworzyć. Przed wejściem stoją jej dwie mamy.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Zeynep wychodzi z domu Sultan. Widzi śpiącego w samochodzie Mehdiego. Okazuje się, że mężczyzna spędził tutaj całą noc, czekając na nią. Dziewczyna podchodzi do niego i wybudza go. „Dzień dobry” – mówi. – „Spałeś tutaj? Nie musiałeś tego robić”. „Kiedy ciebie nie było, co miałem robić?”. „Byłoby lepiej, gdybyś został w domu. Cały jesteś zdrętwiały”. „Chcę z tobą porozmawiać. Nie udało nam się wczoraj”. „Muszę iść z siostrą Sultan do Emine. Muszę być przy niej”. „Co Emine ma teraz z tym wspólnego?”. „Mehdi, nie będziemy teraz robić z tego problemu, prawda? Siostra Sultan potrzebuje Emine, muszę być z nią”.
Sultan wychodzi z domu. „Zeynep, córko, daj mi adres” – prosi kobieta. – „Pójdę już, żeby się nie spóźnić”. „Siostro, czy nie zabierzesz mnie ze sobą? Nie pójdziemy razem?” – pyta Zeynep. „Nie, córko, zostań tutaj. Chcę być sam na sam z Emine”. „W porządku, wyślę ci sms z adresem. Ale proszę, daj mi znać”. „W porządku, córko. Z Bożą pomocą przyniosę ci dobrą wiadomość. Wy zajmijcie się swoimi sprawami”. Sultan odchodzi, a małżonkowie siadają na schodach.
„Nie bądź zła, Zeynep” – mówi Mehdi. – „Wiem, że jesteś zmęczona, wyczerpana, ale wszyscy tacy jesteśmy. Twoja wiara w nas została zachwiania, ale chcę ci przypomnieć, że bardzo cię kocham”. Zeynep kładzie głowę na ramieniu męża. „Zawsze pomagasz mi w ten sposób” – kontynuuje syn Zelihy. – „To tak, jakby cały świat mówił: Bądź moja. Jakby wszystkie moje modlitwy zostały wysłuchane. W nocy zamykasz oczy i zatapiasz się w snach, a ja zatapiam się w tobie. Pogrążam się w marzeniach. Wyobraź sobie, mamy parterowy dom, otoczony drzewami. Z nieba spadają płatki śniegu. Rozpalam ogień, stawiam herbatę na kuchence”.
„Ty budzisz się” – mówi dalej Mehdi. – „Jemy śniadanie. Patrzymy na siebie. Tylko ty i ja, bez żadnych obciążeń. Czy nie byłoby wspaniale?”. „Żeby żyć w raju, zastanawiam się, ile żyć potrzebujemy” – oznajmia Zeynep. – „Proszę, zrozum mnie też. Nie chcę, żeby nasze małżeństwo było jak małżeństwo moich rodziców. Chcę od ciebie więcej”. „Jestem tego samego zdania. Ja też tego chcę. Czego więcej mogę chcieć? Pragnę tylko ciebie, Zeynep. Pamiętasz dzień, kiedy chwyciłaś mnie za rękę? Nie tylko ty jesteś odważny w tym życiu, mistrzu Mehdi, powiedziałaś. A teraz z powodu tej zwykłej sytuacji chcesz puścić moją rękę?”.
„Mehdi, proszę cię, nie lekceważ sytuacji, w której się znajdujemy” – prosi Zeynep. – „Tu chodzi o mnie. Jeśli pójdę na ustępstwa, do czego wrócę? Jaką osobą się stanę? Proszę, zrozum mnie i znajdź rozwiązanie. Jeśli nie możesz, powiedz mi. Znowu będę odważna, nie martw się. Jeśli mam stać się tą drugą… Wtedy wolę odejść”. Zeynep podnosi się i odchodzi. Tymczasem Sultan dociera do domu Faruka. Emine otwiera jej drzwi. „Mamo?” – odzywa się, przekracza próg i staje przed matką. – „Zeynep cię przysłała, prawda? Przyszłaś się kłócić?”. „Bardzo mi ciebie brakuje, córko. Dlatego przyszłam”.
Mama i córka wpadają sobie w ramiona. Obie tego potrzebowały. Po chwili siedzą już na kanapie w salonie. „Jak podoba ci się dom?” – pyta Emine. „Dom jak dom, córko. Zwyczajny”. „Wszystko jest powyżej twoich oczekiwań, mamo”. „Najważniejsze jest, żeby moja duma nie została naruszona”. „Mamo, proszę cię, nie słuchaj słów Zeynep. To, co ci powiedziała, nie jest prawdą. Posłuchaj mnie”. „Widziałam zdjęcie Faruka i tej kobiety! W gazecie piszą, że jest jego dziewczyną. Od początku uważałam, że nie pasujecie do siebie, a teraz jeszcze pojawiła się ta Selin”. „Mamo, mówię ci, że to nie tak, jak wygląda. Rozmawiałam z Farukiem. Przyjdzie i zdobędzie twoje serce”.
„Przyjdźcie, córko. Niech cała wasza trójka przyjdzie” – mówi Sultan. – „Niech przyjdzie też jego dziewczyna Selin. Jesteśmy nowoczesną rodziną”. „Mamo, dlaczego tak na mnie naciskasz? Myślisz, że dla mnie to łatwe?”. „Jest ciężkie, oczywiście. Dlatego przyszłam, córko. Nie potrzebujesz Faruka. To mój błąd, powinnam była pójść za tobą od razu. Uważa cię za samotną i upokarza cię. Twoja mama jest z tobą, idziemy!” – Sultan podnosi się.
„Mamo… Wybacz mi” – prosi Emine, twardo siedząc na kanapie. – „Wiem, że ciężko ci było przyjść tutaj, ale ja… Nie mogę iść z tobą. Kocham Faruka. Na miłość boską, zrozum mnie, mamo. Ale ciebie też bardzo kocham. Nie każ mi wybierać, proszę. Może popełniam błąd, ale wspieraj mnie. Proszę, nie zostawiaj mnie samej. Muszę wiedzieć, że podniesiesz mnie, gdy upadnę”. „Córko, dlatego przyszłam, żeby być z tobą. Jesteś tylko kolejną zabawką Faruka. Dopóki jesteś tutaj, nie zostaniesz doceniona. Nie rezygnuj z siebie, ze swojej mamy i z własnej dumy dla mężczyzny, który nie jest w stanie ruszyć dla ciebie palcem. Proszę, chodźmy stąd”.
Sultan chwyta córkę za rękę, lecz ta nadal nie zamierza wstać. „Zapomniałaś swoich kluczy.” – Kobieta wyciąga klucze do domu i kładzie je na ławie, dając córce do zrozumienia, że w każdej chwili może wrócić. – „Zawsze miej je przy sobie. Pomyśl o tym. Zrozumiesz, gdzie jest twój prawdziwy dom. Zrozumiesz, gdzie cię doceniają”. Sultan odchodzi. Akcja przenosi się do dzielnicy. Mehdi wchodzi do domu. „Przyszedłeś?” – zagaduje Benal, wychodząc z kuchni. – „Wczoraj nie było nikogo, więc zaniepokoiłam się”. „Możemy trochę porozmawiać?”. „Dobrze, rozmawiajmy”.
Mehdi i Benal chcą usiąść do stolika, gdy nagle do domu wpada Mujgan. „Mehdi, poczekaj!” – mówi przybyła i zwraca się do Benal: „Kochana, możesz zostawić nas samych? Chcę porozmawiać z Mehdim. Szedł tak szybko, że nie mogłam go dogonić”. Benal chce odejść, ale mężczyzna ją zatrzymuje. „Mehdi, zawsze mówiłam, że postępujesz właściwie” – przypomina Mujgan. – „Pomyśl, zanim popełnisz błąd”. „Chwila! Czy ktoś może mi wyjaśnić, o co tu chodzi?” – pyta Benal.
„Podoba ci się dom, który mama ci wynajęła, prawda?” – pyta mąż Zeynep. „Tak” – potwierdza niepewnie ciężarna kobieta. „Przygotuj się, zabieram cię do niego”. „Zachowujesz się tak, bo masz wyrzuty sumienia wobec Zeynep, ale to nie twoja wina” – przekonuje Mujgan. „Nie, siostro. Zeynep cierpi, żebym ja nie czuł się winny. Ani ty, ani ja, ani Benal nie możemy jej ranić. Proszę cię, zrozum”. „Mam tylko jedną torbę” – mówi Benal, pogodzona z wyprowadzką. – „Zabierzesz ją później, dobrze?”.
„Poczekaj minutę.” – Mujgan zatrzymuje zmierzającą do wyjścia Benal i kieruje wzrok na brata. – „Myślę, że zapomniałeś, co powiedział doktor. Co się stanie z moim bratankiem? Zostawisz go samego?”. „Myślisz, że jestem mężczyzną, który by o tym nie pomyślał? Rozmawiałem z siostrą Hacer, ona się wszystkim zajmie. My też nie będziemy siedzieć bezczynnie, będziemy mieć ją na oku. Zrobimy wszystko, co trzeba, to nasza troska. Dlaczego nie chcesz zrozumieć?”.
„Pokazałeś mi moje miejsce jeszcze przed narodzinami dziecka” – mówi stojąca przy drzwiach Benal. – „Bardzo ci dziękuję. Nie będę ci przeszkadzać, ponieważ Bóg mnie zna. Ale jeśli coś stanie się mojemu dziecku, nigdy nie pobłogosławię Zeynep”. „Nie mieszaj w to Zeynep, Benal. To moja decyzja. Nikt nie skrzywdzi naszego dziecka, nie martw się”. Benal nic więcej nie mówi, tylko opuszcza dom ze łzami w oczach. „Zadzwonię do mamy i wszystko jej powiem” – oznajmia Mujgan, chwytając za telefon. – „Zobaczymy, co ona ma do powiedzenia”. „Siostro, to moja decyzja” – powtarza Mehdi. – „Nikt tego nie zmieni. Ale jeśli chcesz zadzwonić do mamy, dzwoń śmiało”.