Odcinek 55: Wstaje nowy dzień. Gotowa do wyjścia Zeynep schodzi na dół. Naciska na klamkę, ale drzwi ani drgną. Z kuchni wychodzi Mujgan i patrzy wyczekująco na bratową. „Drzwi są zamknięte. Gdzie są klucze?” – zwraca się do niej córka Sakine. „Tego szukasz?” – Mujgan pokazuje wiszący na jej palcu klucz. „Tak, dziękuję.” – Zeynep wyciąga rękę do szwagierki, ale ta krzyżuje ręce na piersi i oświadcza: „Nie możesz wyjść. Nie pójdziesz dziś do pracy”. „Co to znaczy, że nie pójdę? Nie masz prawa mi tego mówić”. „Jeśli Mehdi każe, muszę to zrobić”. „Jak to? Mehdi kazał ci nie wypuszczać mnie z domu?”.
„Nie ja zamknęłam te drzwi” – oznajmia Mujgan. – „Twój mąż je zamknął i wyszedł. Powiedział: Moja żona dziś nie wyjdzie„. Zeynep dopada do drzwi i zaczyna w nie uderzać. „Mehdi, otwórz drzwi!” – krzyczy. – „Chcę wyjść do pracy! Nie rób tego! To już za dużo!” – Dobiega do okna, skąd widzi siedzącego na ławce przed domem męża. Ten zupełnie nie reaguje na jej prośby i krzyki. Do Zeynep powracają wspomnienia z dzieciństwa, kiedy tak samo zamykał ją ojciec. Wie, że nie może dać się znowu zniewolić. Ze skrzynki z narzędziami wyciąga młotek i z furią uderza nim w zamknięte drzwi.
Zamek w końcu ustępuje i Zeynep wychodzi na zewnątrz, gdzie nie ma już jej męża. Na nadgarstku ma rozcięcie, którego z emocji nawet nie zauważa. Bierze kilka głębokich oddechów i rusza prosto do warsztatu. „Jak mogłeś zamknąć mnie w domu?!” – pyta zbulwersowana, zatrzymując się tuż za drzwiami. – „Nazwałam ten dom swoim gniazdem. Byłeś moją rodziną, ufałam ci! Jak mogłeś mi coś takiego zrobić? Czy chcesz przemocy? W ten sposób poczujesz się silniejszy? Ja też mogę to zrobić! Wiem, jak to zrobić!” – Przewraca stojący obok wózek. – „Jestem córką Bayrama! Zapomniałeś o tym? Dlaczego milczysz, Mehdi?! Odpowiedz mi! Powiedz coś!”.
Nagle Mehdi wstaje zza biurka, dostrzegając rozcięcie na ręku żony. „Nie waż się mnie dotykać! Nie waż się!” – Zeynep udaje się do łazienki, by opatrzyć ranę. Po chwili wraca. – „Chciałam po prostu pójść do pracy! Do pracy!”. „Pracy, której nie znam, Zeynep” – zabiera głos Mehdi. – „Pracy, w której nie mogę cię znaleźć”. „Co próbujesz zrobić? Czy cię zdradzam? To chcesz powiedzieć?”. „Nie próbuję nic takiego powiedzieć, Zeynep. Nie szanujesz mojej opinii”. „A czy ty mnie szanujesz? Czy doceniasz to, kim jestem, co dla ciebie zrobiłam? Z własnej woli znalazłam się w tym punkcie. Wyszłam za ciebie. Potem Mujgan, Benal… Zrobiłam to wszystko, bo chciałam, ale teraz widzę, że podjęłam złą decyzję”.
„Mylisz się co do mnie” – przekonuje mężczyzna. „To prawda. Ty nie jesteś niczego winien” – zgadza się Zeynep. – „Ty już taki jesteś, Mehdi. Znowu zrobiłeś to, co myślałeś, że musisz zrobić. Sama to wszystko zaakceptowałam. Czy nie widzisz, jak bardzo poświęciłam się dla ciebie? Ale moim celem nie jest przypominać ci tego wszystkiego. Nikt w końcu mnie do tego nie zmusił, to prawda. Ale teraz jesteśmy w tak złym miejscu, że… Spójrz, płaczę od dnia naszego ślubu, ale dłużej na to nie pozwolę!”. „Zdecydowałaś się przeciąć wszystko, zamiast mnie posłuchać”. „Co takiego powiedziałeś, a czego ja nie usłyszałam? Powiedz mi!”.
„Nie powiedziałem ci, żebyś nie pracowała! Powiedziałem ci, żebyś była prawnikiem jak Huseyin!” – przypomina brat Mujgan. „A ja ci kazałam iść do lekarza! Słyszałeś mnie?!”. „Słyszałem! Jeśli będzie potrzeba, pójdę!”. „Teraz jest już za późno! Już mnie to nie obchodzi! To, co zrobiłeś dziś rano, nie uszkodziło mojego ciała, ale było dla mnie jak policzek! Nie pozwolę na to!”. „Gdybym cię zatrzymał, nie rozmawiałabyś ze mną w ten sposób”. „Co próbujesz zrobić? Próbujesz mnie tak wyleczyć? Próbujesz sprowadzić mnie na właściwą drogę?”. „Nie próbuję”. „Czego więc chcesz?! Powiedz mi!”.
„Jeśli ci powiem, zrozumiesz mnie, Zeynep?” – pyta Mehdi. – „Zechcesz mnie zrozumieć? Nie wydaje mi się”. „Więc dalej popierasz to, co zrobiłeś?”. „Powiedziałem ci już wcześniej. Stoję za wszystkim tym, co zrobiłem”. „W takim razie weź odpowiedzialność również za to.” – Zeynep ściąga z palca obrączkę ślubną. – „To koniec, Mehdi, rozwodzimy się.” – Kładzie obrączkę na biurku i opuszcza warsztat. Jakiś czas później siada na ławce i dzwoni do Sakine. „Powiem ci coś, mamo” – oznajmia. – „Rozwodzę się”. „Dziecko moje, czy ludzie rozwodzą się po zwykłej kłótni?”.
„Mamo, proszę cię, nie dramatyzuj od razu” – mówi dziewczyna. – „Wiem, że nie miałaś wtedy dość odwagi, by wziąć mnie za rękę i odejść od taty. Rozumiem to, ale nie chcę przejść przez to wszystko po raz kolejny. Teraz ja wezmę cię za rękę i razem wyjdziemy z tego domu”. „Moje dziecko, rozwód nie jest taki prosty. My… Co możemy zrobić? Dokąd pójdziemy, moja córko?”. „Zajmę się tym, nie martw się. Ale nie możemy tego tak po prostu powiedzieć Kibrit. To źle na nią wpłynie. Spakuj teraz nasze rzeczy. Zobaczymy się wieczorem. Zabiorę Kibrit i przyjdę. Możemy zatrzymać się w jakimś hotelu”.
„Czy to możliwe? Jesteś teraz bardzo zdenerwowana, córko” – przekonuje Sakine. „Mamo, masz pieniądze? Ja jeszcze nie wzięłam wynagrodzenia. Musimy jak najszybciej znaleźć dom”. „Córko, skąd miałabym mieć pieniądze? Jest tylko złoto, które dostaliście na ślubie. Ty też masz do niego prawo”. „Mamo, czy ze ślubu sfinansuję własny rozwód? Nie chcę wziąć tego złota. Jeśli będzie trzeba, poproszę o zaliczkę lub wezmę pożyczkę. Coś zrobię”. „Możemy przez jakiś czas zostać u Sultan”. „Mamo, Benal tam jest. Czy dom siostry Sultan ma stać się schroniskiem dla byłych kobiet Mehdiego? Nie potrzebujemy tymczasowego rozwiązania. Podjęłam już decyzję”.
„Zeynep, czy nie ma nadziei, moje dziecko?” – pyta Sakine błagalnym tonem. „Nie ma odwrotu” – potwierdza stanowczo dziewczyna. – „Dalej, spakuj rzeczy, proszę cię.” – Rozłącza się. Czy dojdzie do rozwodu? Gdzie Zeynep i jej mama podzieją się?