Odcinek 69: Mehdi jest w swoim sklepie z oponami. Wysyła wiadomość do Zeynep: „Jeśli jesteś wolna, możemy porozmawiać o wczorajszym wydarzeniu? To dla mnie bardzo ważne”. Po chwili odbiera odpowiedź: „Mehdi, lepiej żebyśmy się nie widywali przez jakiś czas. Skupmy się na własnych życiach. Nie jesteśmy ani pierwszymi, ani ostatnimi, którzy się rozwiedli. Przejdziemy przez ten okres tak jak inni. Możesz wysłać Kibrit z siostrą Cemile albo ja mogę wysłać moją mamę po nią. Oczekuję, że uszanujesz moją decyzję”. Mehdi przez chwilę obraca telefon w dłoni z wyrazem zamyślenia na twarzy, po czym wybiera numer do Kibrit.

„Wciąż mam pracę, córko” – oznajmia Mehdi. „Ja i Yaldiz możemy ci pomóc” – mówi dziewczynka. – „Jeśli zrobimy to razem, szybko skończymy”. „Nie trzeba. Niech Yaldiz odwiezie cię do domu”. „Wszystko w porządku, tato? Jesteś trochę dziwny”. „Nic mi nie jest, córko. Powiedziałem ci, że jestem zajęty. Do zobaczenia później, moje dziecko”. Mehdi rozłącza się. W tym momencie do warsztatu wchodzi Burhan. Pokój z tobą, mistrzu Mehdi” – mówi bandzior. – „Naprawdę piękny warsztat.” – Gwiżdże na palcach, przywołując do środka swoich ludzi. – „Przyszliśmy życzyć ci szczęścia”.

Burhan naciska na guzik i brama garażowa opada. „Co jest? Nie mogłeś przyjść sam?” – pyta Mehdi, odważnie stając naprzeciwko rywala. „Jesteś bardzo odważny. Myślałem, że będzie to dla ciebie wystarczające.” – Bierze zamach i uderza Mehdiego w twarz. – „Dalej, teraz twoja kolej”. Brat Mujgan nie reaguje i otrzymuje kolejny cios. Upada na ziemię. „Co jest? Nie sprzeciwisz mi się?” – pyta intruz i wyprowadza kolejny cios, tym razem nogą. Podnosi swojego przeciwnika i rzuca go w stronę swoich ludzi. Ci zasypują Mehdiego gradem ciosów.

„Powiedziałem, żebyście go pobili, a nie zabili” – mówi Burhan, pochylając się nad nieprzytomnym i nie dającym znaku życia Mehdim. – „Dalej, zjeżdżajmy stąd!”. Bandziory opuszczają garaż. „Co teraz zrobimy?” – zwraca się do szefa jeden z jego ludzi. „Pójdziemy do jednego z naszych domów. Może uchwyciły nas jakieś kamery, kiedy szliśmy do Mehdiego. Nigdzie się nie pojawiaj. I nie przychodź, dopóki nie zabierzesz pani Mujgan”.

Akcja przeskakuje do wieczora. Mehdi nadal leży na podłodze w warsztacie. Klatka mężczyzny unosi się, co oznacza, że żyje. Z kieszeni wypadł mu telefon, który uporczywie dzwoni. Na jego ekranie wyświetlone jest imię Nazli. Akcja przenosi się do firmy. Zeynep odbiera służbowy telefon. „Słucham, Zeynep Goksu” – mówi do słuchawki. „To ja, Nazli” – oznajmia kobieta po drugiej stronie. – „Przepraszam, że przeszkadzam. Mehdi powiedział mi, gdzie pracujesz. Postanowiłam spróbować szczęścia. Nie mogę się do niego dodzwonić, jestem bardzo zmartwiona. Dzwoniłam do Nuha, ale jego telefon jest wyłączony. Myślę, że jest w samolocie. Masz jakieś wiadomości?”.

„Nie, nic nie wiem” – odpowiada córka Sakine. „Dzwoniłam do jego sąsiada. Powiedział, że słyszał jakieś głosy, jakby ktoś się kłócił” – mówi Nazli. – „Nie mogę się stąd wydostać, strasznie się martwię. Nie rozmawiałaś z nim ostatnio?”. „Nie rozmawialiśmy. Poza tym nie jestem opiekunką Mehdiego, prawda? Dlatego nie ma sensu mnie pytać. Jestem na ważnym spotkaniu, jestem zajęta. Przepraszam, rozłączam się”. Zeynep odkłada słuchawkę. Czy zainteresuje się byłym mężem? Czy ktoś pomoże Mehdiemu?

Podobne wpisy