Odcinek 837 i 838: Kelner podaje kawę do stolika, przy którym siedzą Emir i Gulperi. Mężczyzna bierze łyk napoju bogów i zwraca się do towarzyszki: „Ty i ja wiele przeszliśmy. Pokonaliśmy wiele przeszkód. Teraz wszystkie złe rzeczy są za nami. Nie musisz się niczego bać. Wszystkie te katastrofy, przez które przeszłaś, są daleko. Przed tobą i twoim tatą otwiera się piękna droga. Zapuścisz korzenie w swojej ojczyźnie. Niech wasza droga zawsze będzie pełna dobra. Nieważne, jak daleko odejdziesz, to co zostawiłaś, zawsze będzie z tobą”. Gulperi bierze głęboki oddech i mówi: „Wdycham zapach, żeby go nie zapomnieć. Może już go nie poczuję”.

Beyhan trzyma w rękach akt własności. „Jak mogłeś mi to zrobić, Savasie?” – pyta siebie, po czym wybiera numer do syna. Ten odrzuca jej połączenie. – „Bezczelnie odrzucasz telefon od matki! Niech przeklęty będzie dzień, kiedy nazwałam cię moim dzieckiem!”. Beyhan zrzuca z biurka szkatułkę, z której wypada pistolet. Diabelski wzrok kobiety skupia się na nim. Akcja przenosi się na wybrzeże, gdzie znajdują się Baran i Savas. „Zadzwoń do ludzi w Mardin” – mówi ten drugi. – „Niech udadzą się do spalonego domu dziadka Gulperi i odbudują go. Pokryję wszelkie koszta”.

Akcja przenosi się do domu Kemala. „Jak to? Pojedziecie ze mną? Wszyscy?” – pyta Masal, kierując zaskoczone spojrzenie na rodziców i Merta. – „A co z twoją pracą i firmą?”. „Złożyłam wypowiedzenie” – odpowiada Narin. „Ja będę pilnował biznesu z Wiednia” – oznajmia Kemal. – „I znajdziemy dobrą szkołę dla Merta”. „Jak udało wam się to wszystko załatwić w tak krótkim czasie? Nie mogę uwierzyć! A co z ciocią Munever i ciocią Sehriye?”. W następnej scenie Masal wchodzi do kuchni, gdzie znajdują się Sehriye i Munever. „Nie jedziecie z nami do Wiednia” – stwierdza zasmucona nastolatka.

„Jak możemy pojechać w obce miejsce, moja piękna?” – pyta gospodyni. – „Nie znam języka ani ludzi. Nie wolno mi nawet wsiąść do samolotu. Nie wyjeżdżacie przecież na stałe. Ten czas minie w mgnieniu oka. Ani się obejrzysz, a znowu będziemy razem. Szczęśliwie dokończ swoją edukację”. Tymczasem Savas przyjeżdża na farmę. Informuje Bekira, że remont jego domu w Mardin właśnie się rozpoczął i w ciągu kilku tygodni powinien się zakończyć.

Wieczorem Emir dzwoni do Kemala. „Stryjku, co zrobiłeś? Skończyłeś już swoją pracę?” – pyta. „Większość spraw jest rozwiązana. Kiedy człowiek ma takiego bratanka, spokojnie może wyjechać za granicę. Mój brat miał rację, że był z ciebie dumny. Powierzam tobie firmę i dom, nie zapomnij dzwonić do pani Munever i siostry Sehriye”. „Dobrze, nie martw się. Będziesz działał z Wiednia i razem wejdziemy na rynek europejski”. „Cieszę się, że cię mam. Gdyby nie ty, nic nie byłoby takie proste”. „Ale wiesz, że nie będzie łatwo, kiedy wyjedziesz”. „Nie wyjeżdżam na zawsze, tylko na kilka lat. Potem razem będziemy kontynuować od miejsca, gdzie skończyliśmy. Ramię w ramię. Trzymaj się”.

Po rozmowie ze stryjkiem Emir udaje się ze szklanką mleka do pokoju syna. „Wróżka przysłała ci mleko, wspólniku” – oznajmia mężczyzna. „Nie chcę” – odpowiada Yigit, siedząc na łóżku i trzymając w rękach książkę. Ojciec siada obok niego. „Opowiem ci historię o dziecku, które spotkało się ze swoim tatą. W dalekiej krainie żył chłopiec oddzielony od swojego taty. Mały chłopiec zawsze marzył o ponownym spotkaniu z ojcem. Każdej nocy przed pójściem spać modlił się o spotkanie z nim, ale to nie było proste. Pewnego dnia mały chłopiec podjął decyzję i wyruszył w podróż, by odnaleźć tatę”.

„Przemierzył góry i oceany, walczył z potworem” – snuje opowieść Emir. – „Pewnego dnia spotkał swojego ojca, za którym bardzo tęsknił”. „I nie był już sam, prawda?” – dopytuje Yigit. „Tak. Zupełnie jak wróżka”. „Ale wróżka nie była sama. My z nią byliśmy”. „Tak, ale nadal nie możemy zastąpić jej ojca. Gdyby nie ja, kogo mógłbyś postawić na moim miejscu?”. „Nikogo! Jesteś niezastąpiony”. „No właśnie. To samo dotyczy wróżki. Bez względu na to, jak bardzo nas pokochała, nie możemy zastąpić jej ojca”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Emir, Gulperi i Yigit wypuszczają zająca w lesie. „Czy teraz będzie szczęśliwy?” – pyta chłopiec. „Będzie szczęśliwy, ponieważ będzie tam, gdzie jego miejsce” – odpowiada Emir. „I ty bądź szczęśliwa, wróżko.” – Yigit przytula się do Gulperi. Tymczasem Savas przyjeżdża do domu. Widzi siedzącą przy biurku mamę, trzymającą w rękach akt własności. Obok niej leży zniszczona makieta statku. Beyhan podnosi się, wbija w syna wściekłe spojrzenie i unosi dokument.

„Wstydź się!” – grzmi kobieta. – „Od jak dawna to masz?”. „Czy nie tego chciałaś?” – pyta Savas ze spokojem w głosie. – „Proszę, oto masz”. „Nie chciałam tytułu własności! Chciałam, żeby opuścili dom! Skoro dom jest twój, dlaczego ich stamtąd nie wygnałeś?”. „Od teraz będziesz spokojna, mamo. Mnie nie ma. Odchodzę”. „Mówisz, że uciekasz, ale nie obchodzi mnie to. Z tobą czy bez, zemszczę się na tym wężu Gulperi, jej ojcu i Tarhunach!”. „Zostałaś sama, mamo. Stanęłaś przeciwko wszystkim. Nie jesteś tego świadoma? Kiedy to wreszcie zrozumiesz?”. „Mam tylko jedno życzenie. Żeby oni zniknęli!”.

„Nie pozwolę ci skrzywdzić tych ludzi” – oświadcza stanowczo Savas. „Cokolwiek zrobisz, nie powstrzymasz mnie!” – krzyczy Beyhan. – „Wszystkim odbiorę duszę!”. „Mówisz, że nie przestaniesz, dopóki nie przelejesz krwi? Skoro tak, zrób to ze mną. Ponieważ dopóki żyję, nie pozwolę ci ich skrzywdzić”. Beyhan wyciąga ze szkatułki pistolet i kieruje go w pierś syna! Savas stoi przed nią i ani drgnie, gotowy się poświęcić.

Gulperi i Bekir opuszczają posiadłość Tarhunów. Dziewczyna żegna się ze wszystkimi domownikami. Na końcu żegna się z Emirem. Gdy wraz z ojcem zmierza w kierunku bramy, syn Cavidan odzywa się nagle: „Zostanie ptakiem i opuszczenie gniazda to wybór. Tak samo jak bycie drzewem i zapuszczenie korzeni. Jeśli twoje serce chce zapuścić korzenie wraz z kwiatem, który tu zasadziłaś, nie odchodź. Zostań ze mną”. Gulperi odwraca się. Na jej twarzy pojawia się uśmiech, a do oczu napływają łzy. Łzy wzruszenia.

Akcja wraca do domu Savasa. Beyhan cały czas trzyma wycelowany w syna pistolet. Z jej twarzy bije determinacja. Naprawdę jest gotowa pociągnąć za spust. „Zrobiłam dla ciebie rzeczy, których nie zrobiłaby żadna prawdziwa matka” – mówi. – „Uratowałam cię od śmierci, byłam twoją matką! A teraz co robisz? Chronisz wroga przed swoją matką!”. „Nie chronię nikogo. Chcę cię tylko powstrzymać przed popełnieniem wielkiego błędu”. „To ty popełniłeś błąd. Jesteś niewdzięczny! Zdradziłeś swoją rodzinę i przodków!”. „Mamo, nie rób tego”. „Zamknij się! Nie nazywaj mnie więcej matką! Stanąłeś przeciwko mnie. Nie jestem już twoją matką! Jeśli trzeba, ciebie też się pozbędę, Savasie!”.

„W porządku.” – Savas chwyta za lufę i przyciąga ją do swojej piersi. – „Zabij mnie więc. Pociągnij za spust. Dalej, niech twoja dusza odczuje ulgę, mamo”. „Nie nazywaj mnie matką! Ja nie mam syna!” – Beyhan dostaje drgawek i upada. Wydaje się, że właśnie miała zawał. Kemal, Narin, Mert i Masal wyjeżdżają do Wiednia. Akcja przeskakuje o osiem miesięcy. Yigit wbiega do pokoju Emira i Gulperi, którzy śpią w jednym łóżku. Budzi ich. Z dołu dobiega wołanie Melike: „Yigit, przybyły dzieci! Chodź, paszo!”.

Yigit zeskakuje z łóżka i energicznie opuszcza pokój. „Naprawdę się spóźnimy. Wstańmy już” – mówi Gulperi do Emira, ale ten zatrzymuje ją w łóżku. – „Musimy się przygotować. Chociaż wczoraj spakowałam walizki”. „To nie jest takie proste” – oznajmia mężczyzna. – „Nie ruszę się, dopóki nie dostanę pocałunku”. Gulperi zbliża się do Emira. Kamera zmienia położenie i nie widzimy ich pocałunku. Akcja przenosi się do salonu, gdzie znajdują się Cavidan, Melike, Bekir, Yigit oraz Kemal i Narin z dziećmi na rękach. „Babciu, czy ja też byłem taki mały?” – pyta Yigit. Następnie zwraca się do niemowlaków: „Jedziemy na wakacje, ale wy jeszcze nie wiecie, co to wakacje”.

„Przeszliśmy ciężkie czasy, pokonaliśmy wiele przeszkód” – stwierdza Cavidan – „ale udało nam się utrzymać rodzinę razem. A nawet nasza rodzina się powiększyła. Jak ma się Masal?”. „Odnosi duże sukcesy” – odpowiada Narin. „Już teraz otrzymuje zaproszenia od znanych orkiestr” – mówi Kemal. – „Nie mogła przyjechać. My też wkrótce wracamy. Nasze wsparcie daje jej siłę”. „A Mert? Czy przywykł do nowego miejsca? Mam nadzieję, że nie jest to dla niego trudne”. „Dostał się do świetnej szkoły informatycznej. Już zarabia na programowaniu”. „Nie widziałam się z panią Munever. Jak wygląda jej małżeństwo?”.

„Cudownie. Jest szczęśliwa i spokojna” – mówi Narin. – „Jej szczęście podwoiło się, kiedy zobaczyła wnuki”. „Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze” – mówi Cavidan. – „Niech Bóg obdarzy was wielkim szczęściem”. Akcja przenosi się do domu Savasa. Mężczyzna siedzi na kanapie. Do domu wchodzi Baran. „Bracie, twój samolot jest gotowy do startu” – oznajmia. – „Czy potrzebujesz czegoś jeszcze? Chcesz, żebyśmy odwiedzili grób mamy Beyhan?”. Savas potakuje głową. Gdy Baran odchodzi, wyciąga z marynarki zdjęcie Beyhan. Patrzy na nie przez chwilę, po czym wyciąga telefon i dzwoni do Emira.

„Nie udało mi się dotrzeć na ślub” – mówi Savas. – „Nie miej mi tego za złe”. „Rozumiem to, przeżywałeś ciężkie chwile” – odpowiada Emir. – „Twoja mama przez wiele miesięcy walczyła o życie w szpitalu. Moje kondolencje. Jeśli chcesz osiedlić się na farmie, powiedz to bez wahania”. „Farma jest moim prezentem ślubnym dla ciebie. Wyjeżdżam za granicę. Raczej nie pojawię się prędko. Nic nie łączy mnie z Turcją. Zadzwoniłem, aby poprosić cię o wybaczenie”. „Wybaczam ci”. „Dziękuję. Bądźcie zdrowi”.

Baran i Fidan stoją na podwórku przed domem Savasa. „Nie zatrzymuj się po tym, jak odwieziesz Savasa” – prosi dziewczyna. – „Żebym się nie martwiła”. „Czy mógłbym się spóźnić, moja piękna żono?” – pyta Baran. – „Czy nie wiesz, jak szybko zaczynam za tobą tęsknić?”. „Rozmawiałeś z Savasem? Co się z nami stanie, gdy on wyjedzie?”. „Jeszcze nie. Mama Beyhan niedawno zmarła, to nie byłoby właściwe”. „Masz rację. Niech nie zaprząta sobie głowy jeszcze naszymi problemami. Znajdziemy mały domek, w którym będziemy mogli zamieszkać. Kiedy jestem z tobą, każde miejsce jest dla mnie domem”.

Savas wychodzi na zewnątrz. „Szczęśliwej drogi” – życzy mu Fidan. „Dziękuję. Jadę, Baranie” – mówi Savas. – „Odbierzesz samochód z lotniska. Ten dom i ten samochód są teraz wasze”. „Proszę?” – Baran robi duże oczy. „Twoje wynagrodzenie będzie nadal wypłacane. Nadal będziesz dla mnie pracował. Jeśli będziecie czegoś potrzebować, dzwońcie śmiało”. „Bracie, nie wiem, co powiedzieć.” – Wzruszony Baran przytula przybranego brata. – „Jestem do twojej dyspozycji, kiedy tylko chcesz. Zawsze”.

Końcowa scena rozgrywa się na farmie. Widzimy, jak wszyscy wychodzą na podwórko. Emir, Gulperi i Yigit są gotowi do wspólnego wyjazdu. Bliscy machają im na pożegnanie. „Mamo, usiądziemy razem z tyłu?” – Yigit zwraca się do Gulperi, którą do tej pory nazywał wróżką. „Oczywiście” – odpowiada wzruszona dziewczyna. „Tato, czy zrobimy sobie wspólne zdjęcie?”. Zebrani ustawiają się do fotografii i Emir spełnia życzenie syna. Wszyscy na zdjęciu są bardzo szczęśliwi. Koniec.

Podobne wpisy