195 i 196: Emir raz jeszcze ogląda nagranie, na którym widać Reyhan myjącą okno. Mężczyzna robi zbliżenie i dostrzega na palcu swojej byłej żony… obrączkę! „Dlaczego wciąż ją nosi?” – pyta siebie zdumiony. Akcja przenosi się do salonu, gdzie Cavidan odbiera telefon od Talaza. „Czego chcesz? Co się stało?” – pyta kobieta. „Żyjesz w takich luksusach, a manier u ciebie za grosz” – stwierdza bandzior. – „Zawsze w ten sposób odbierasz telefony?”. „Nie przeciągaj. Mów, czego chcesz?!”. „Dziś był dzień zapłaty, a pieniądze nie dotarły”. „Przecież dzień się jeszcze nie skończył! Pieniądze dotrą, nie spiesz się tak”.
„Zawsze się spieszę, gdy chodzi o pieniądze” – oświadcza Talaz. – „Natychmiast masz mi je wysłać. Nie zamierzam więcej do ciebie dzwonić i się dopominać. Jeśli kasa nie dotrze, w jednej chwili przekażę wszystkie dowody policji, a wtedy twój syn trafi do więzienia. Wybór należy do ciebie”. „Dobrze, już dobrze, nie gorączkuj się tak. Wcześniej byłam zajęta, ale zaraz wyślę całą kwotę. Co miesiąc umówiona suma będzie trafiać na twoje konto, nie martw się”. „I to mi się podoba. Czekam na przelew”.
Cavidan rozłącza się. „Niech to szlag!” – przeklina. – „Z jednej strony służąca, z drugiej ta utrzymanka, a do tego jeszcze ten typ się przyplątał! Niech was wszystkich Bóg pokarze!”. Tymczasem Masal na swoim łóżku znajduje ramkę z wykonanym podczas obozu zdjęciem, na którym jest ona, jej tata oraz Narin. To niespodzianka od tej ostatniej. Akcja przenosi się do domu, w którym sprząta Reyhan. Widzimy gotujące się w kuchni mleko, które kipi i zalewa płytę gazową. Reyhan tego nie widzi, gdyż znajduje się w innym pomieszczeniu. Segreguje pranie, gdy nagle robi jej się słabo i upada na podłogę!
Emir przyjeżdża przed dom, w którym pracuje jego była żona. „To chyba tu” – mówi do siebie. Chce wyjść, ale nagle zatrzymuje się. – „A jeśli spyta, po co przyjechałem? Co jej wtedy odpowiem?”. Pomimo wątpliwości mężczyzna wysiada z samochodu. Akcja przenosi się do kawiarni, w której znajduje się Cemre. Dziewczyna pochłonięta jest czytaniem komentarzy o Reyhan w Internecie, gdy nagle obok jej stolika pojawia się… Suheyla! „Mamo? Wystraszyłaś mnie” – mówi Cemre. – „Co tu robisz?”. „Tyle razy do ciebie dzwoniłam! Dlaczego nie odbierasz telefonu?!” – grzmi kobieta. „Byłam na zakupach i nie mogłam odebrać, a potem zapomniałam do ciebie oddzwonić. To wszystko”.
„Dość tego! Zbrzydły mi już twoje kłamstwa i wykręty!” – krzyczy Suheyla. – „Czego ty chcesz od tej biednej dziewczyny?! Kiedy stałaś się takim człowiekiem? Kiedy?!”. „Mamo, nie rozumiem w ogóle o czym mówisz” – Cemre udaje zdziwienie. „Nakręciłaś filmik z Reyhan i wrzuciłaś go do Internetu!”. „Teraz to ty pleciesz głupoty. Po co niby miałabym to robić?”. „Dosyć, nie wypieraj się na próżno! Wiem, że to ty!”. „Mamo, jesteśmy w kawiarni, nie w domu. Możesz się uspokoić, proszę?”. „Nie mogę! Nie mogę się uspokoić! To już koniec, dosyć tego! Nie pozwolę, byś dalej krzywdziła innych! Natychmiast wyjedziesz do Szwajcarii!”.
„Do Szwajcarii?” – na twarzy dziewczyny pojawia się przerażenie. – „Nie, nie ma mowy. Już wcześniej mówiłam ci, że nie chcę tam jechać. Nigdzie nie chcę wyjeżdżać!”. „Ja się ciebie nie pytam o zdanie! Dopóki nie pozwolę ci wrócić, zostaniesz właśnie tam!” – oświadcza z pełną stanowczością Suheyla. „Mamo, nie jestem już dzieckiem! Nie możesz wysyłać mnie tam, gdzie ci się zamarzy! Powiedziałam, że nigdzie nie pojadę!”. „Doprawdy? No to zobaczymy!” – kobieta sięga po torebkę córki, wyciąga z niej portfel i zabiera wszystkie karty kredytowe. – „Zobaczymy, jak poradzisz sobie bez tego!”. Wzburzona Suheyla opuszcza kawiarnię.
W domu Kemala rozlega się dzwonek do drzwi. Narin idzie otworzyć i przed wejściem widzi nieznanego sobie mężczyznę. „Dzień dobry, nazywam się Gokhan Aydogan” – przedstawia się przybyły. – „Jestem agentem nieruchomości. Przepraszam, że niepokoję, ale w żaden sposób nie mogłem skontaktować się z panem Kemalem, dlatego też postanowiłem przyjechać osobiście. Będę wdzięczny, jeśli przekaże mu pani tę kartę”. „Co to za karta?” – pyta zaintrygowana Narin. „Karta do wejścia. Osiedle jest bardzo silnie chronione, więc bez karty się tam nie wejdzie”. Mężczyzna przekazuje Narin kartę i odchodzi. Dziewczyna przygląda jej się uważnie i zauważa, że znajduje się na niej jej imię i nazwisko!
„To znaczy, że o tym chciał ze mną porozmawiać” – uświadamia sobie przyjaciółka Reyhan. – „Wynajął mi dom, żebym odeszła…”. Tymczasem ciągle zdenerwowana Suheyla idzie drogą. „Robiłam wszystko, co chciałaś! Dostawałaś wszystko, o czym tylko pomyślałaś!” – grzmi kobieta. – „No i całkiem straciłaś od tego głowę! Od tej chwili już niczego nie dostaniesz! To była moja wina, za bardzo cię rozpuściłam!”. Suheyla wsiada do samochodu córki. Zagląda do schowka i wyciąga z niego płytę CD, opatrzoną napisem „Emir”. Zaintrygowana umieszcza dysk w laptopie i odpala spreparowane przez Talaza nagranie.
„O Boże! Co to takiego?!” – przeraża się Suheyla. Tymczasem Emir stoi przed drzwiami mieszkania, w którym znajduje się Reyhan. Waha się przez dłuższą chwilę, nie wiedząc, co powinien zrobić. W końcu postanawia odejść, ale nagle dociera do niego zapach gazu. Natychmiast wybiera numer żony, a gdy ta nie odpowiada, zaczyna dobijać się do drzwi. Akcja wraca do samochodu Cemre. „Nie, to niemożliwe” – mówi zdumiona Suheyla, z trudem łapiąc oddech. – „To musi być jakaś straszna pomyłka. Emir… Czy on może być mordercą? I co to nagranie robi w samochodzie Cemre?”. Kobieta dzwoni do córki, lecz ta nie odbiera.
Emir, nie mogąc dłużej czekać, postanawia wyważyć drzwi. Z impetem wpada do mieszkania i widzi leżącą na podłodze Reyhan. Szybko zakręca gaz i otwiera okna, by pomieszczenie przewietrzyło się. Następnie bierze nieprzytomną dziewczynę na ręce i wynosi ją na zewnątrz. Akcja wraca do domu Kemala. Narin siedzi na kanapie. „On chce, żebym odeszła” – powtarza dziewczyna, cały czas trzymając kartę w rękach. Nagle w salonie pojawia się jej mąż. „Świetnie pomyślałaś” – chwali brat Hikmeta. – „Mówię o niespodziance, którą zrobiłaś dla Masal. Jest bardzo szczęśliwa. Zdjęcie postawiła w swoim pokoju przy łóżku”.
Narin podnosi się z kanapy, staje naprzeciwko męża i mówi: „Cieszę się, że się jej podoba. Gdyby wszyscy ludzie byli tak szczęśliwi z powodu niespodzianek…”. Dziewczyna odchodzi. Akcja przenosi się do szpitala. Reyhan jest podłączona do kroplówki, a na twarz ma założoną maskę tlenową. „Przybyliście w ostatniej chwili. Jeszcze trochę, a byłoby za późno” – mówi pielęgniarka. „Kiedy Reyhan odzyska przytomność?” – pyta Emir. „Powinna dojść do siebie w ciągu najbliższych kilku godzin. Gaz bardzo poważnie na nią wpłynął, dlatego tę noc będzie musiała spędzić pod obserwacją”.
Akcja przeskakuje do wieczora. Cavidan i Cemre są w salonie. Telefon dziewczyny nieustannie dzwoni. To Suheyla. „Mama zdenerwowała się bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej” – oznajmia rywalka Reyhan. – „W ogóle mnie nie rozumie. Postanowiła wysłać mnie nawet za granicę, ale ja tego nie chcę. Skoro Emir jest tutaj, to co robiłabym tam?”. „Powiedziała to wszystko w złości” – przekonuje Cavidan. – „Zresztą nie jesteś już dzieckiem. Nikt nie może decydować o twoim losie”. „Jestem już zmęczona. Bardzo zmęczona. Mam dość tego, że ciągle wtrąca się w moje życie. Sprawdza, gdzie jestem, kontroluje mnie”.
Telefon Cavidan także zaczyna dzwonić. „Kto to?” – pyta Cemre. „Twoja mama dzwoni” – odpowiada pani Tarhun i odbiera połączenie. „Dobry wieczór. Przepraszam, że panią niepokoję, ale nie mogę dodzwonić się do mojej córki” – oznajmia Suheyla. – „Czy jest może z panią?”. „Dzisiaj w ogóle jej nie widziałam. Nawet do mnie nie zadzwoniła. Co się dzieje? Jest jakiś problem?”. „Trochę się o nią martwię. No nic, nie będę dłużej przeszkadzać. Dobrego wieczoru”.
Reyhan odzyskuje przytomność. Jest wyraźnie zdezorientowana. „Co się ze mną stało?” – pyta, patrząc na siedzącego przy łóżku Emira. „Przydarzył ci się nieszczęśliwy wypadek, ale nie bój się, wszystko jest już dobrze” – odpowiada mężczyzna. „Jak tu się znalazłam? Kto mnie przywiózł?”. Emir milczy. Od trudnej odpowiedzi wybawia go przyjście lekarki. „Jak się czujesz?” – pyta kobieta. „Ja… Sama nie wiem” – odpowiada Reyhan. „Miałaś dużo szczęścia. Pan Emir przybył na czas i cię uratował. Abyśmy mieli pewność, że z tobą wszystko dobrze, tę noc zostaniesz pod naszą obserwacją”.
„Wydaje mi się, że ostatnio źle się odżywiasz” – kontynuuje pani doktor. – „Poziom hemoglobiny w twojej krwi jest bardzo niski. Kiedy ostatni raz pani jadła?”. „Wczoraj wieczorem…” – pada odpowiedź. „Proszę przynieść zupę dla pani Reyhan” – lekarka wydaje polecenie pielęgniarce. Gdy odchodzi, Emir zwraca się do byłej żony: „Dlaczego tak ze sobą postępujesz?”. „Jak?” – nie rozumie Reyhan. „Opiekujesz się ojcem i chodzisz do pracy. Dlaczego wcale o siebie nie dbasz? Dlaczego tak się męczysz?”. „Nie chcę być dla nikogo ciężarem”. „Ciężarem? Myślisz, że jesteś w domu ciężarem? Nie jesteś! Ty… Jesteś siostrzenicą Hikmeta Tarhuna. Zadzwonię do domu, niech się nie martwią”.
„Nie rób tego” – prosi dziewczyna. – „Jak siostra Melike dowie się, że jestem w szpitalu, będzie się martwić. Zeynep tak samo. Lepiej nic im nie mów”. Akcja przenosi się do rezydencji. „Już tak późna godzina, a Emir jeszcze nie wrócił” – niepokoi się Cemre. – „Wieśniaczki też nigdzie nie ma. A może oni są razem, ciociu Cavidan?”. „Jeszcze czego. Emir już zmądrzał, nie martw się” – przekonuje pani Tarhun. – „Więcej nie da się nabrać na niewinną twarz tej przebiegłej żmii. Na pewno jest jeszcze w firmie i pracuje”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Yonca odbiera telefon od Suheyli. „I co, jest jakaś wiadomość od Cemre?” – pyta dziewczyna. „Przestań udawać, Yonca” – mówi Suheyla. – „Jeśli myślisz, że robisz coś dobrego dla Cemre, to grubo się mylisz! W tej chwili mi powiedz, gdzie ona jest?! Wydarzyło się coś bardzo poważnego. Muszę natychmiast porozmawiać ze swoją córką!”. „Jest u pani Cavidan” – wyznaje Yonca po chwili milczenia. – „Miała zostać tam na noc”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Cemre, cała w nerwach, chodzi po salonie. Cavidan ciężko wzdycha, wyraźnie mając dość obecności dziewczyny. „Gdzie on przepadł? Tak długo go nie ma!” – zadręcza się córka Suheyli. – „Może do niego zadzwonię?”. „Posłuchaj, Emir nie lubi takiego zachowania” – stwierdza matka Suny. – „Nie naciskaj na niego. To tylko by zaszkodziło”. „Ale ja już tego nie mogę wytrzymać, ciociu Cavidan! Nerwy mnie zjadają od środka!”. „Poszedł się rozerwać z przyjaciółmi, daj spokój. Najważniejsze, że nie spędza czasu z Reyhan. Czego jeszcze byś chciała?”.
Nagle komórka Cavidan zaczyna dzwonić. „Znowu mama?” – pyta Cemre. „Byłoby dobrze, gdyby to była ona. To ten rabuś o imieniu Talaz!” – oznajmia pani Tarhun. „Odbierz. Zobaczmy, czego chce”. „Halo?” – Cavidan odbiera połączenie. „Czyżbym cię wyrwał ze słodkiego snu?” – pyta bandzior. – „Zgadnij, po co dzwonię. Gdzie są moje pieniądze?!”. „Mówiłam ci już, że zleciłam przelew. Po co znowu dzwonisz?!”. „Pani Cavidan, nie tak się umawialiśmy. Ciągle przeciągasz strunę, a moja cierpliwość już się kończy”. „Do wieczora pieniądze będą u ciebie”. „Od tej chwili pieniądze mają wpływać na moje konto pierwszego dnia miesiąca! Niech choć raz wystąpi jakaś zwłoka, a nie będę miał litości! Od razu zniszczę twojego syna!”.
„Niech to szlag!” – przeklina Cavidan, odkładając telefon. „Co powiedział?” – docieka Cemre. „A co miał powiedzieć? Już całkiem głowę stracił przez te pieniądze! To ty mi go zwaliłaś na głowę!”. „Ja zwaliłam?”. „Zapewniałaś, że ten człowiek nie będzie stwarzał problemów”. „I jeśli będziemy mu płacić na czas, to żadnych problemów nie będzie. Musimy iść z nim na ugodę. Poza tym to ty stworzyłaś ten plan, a ja tylko znalazłam człowieka do jego wykonania”. „Ten człowiek wskazał mojego syna jako mordercę! Wyobrażasz sobie, co się stanie, jeśli ta płyta wpadnie w czyjeś ręce?”. „Nie przejmuj się, nie wpadnie. Poza tym obie wiemy, że Emir nie jest mordercą”.
„Mimo wszystko trzeba było znaleźć inny sposób, by rozdzielić Emira i Reyhan” – stwierdza Cavidan. – „Przede wszystkim nie należało przerabiać tego nagrania i pokazywać Emira jako zabójcy…”. Następuje zbliżenie na Suheylę, która przez cały czas stała w wejściu do salonu, czego Cavidan i Cemre nie zauważyły! „Wy… Jak możecie być aż tak podłymi osobami?!” – wybucha kobieta.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.