203 i 204: Emir wpatruje się w śpiącą Reyhan. „Wydaje się, że trochę się uspokoiła” – mówi mężczyzna. – „Czuję się tak, jakbyśmy się nie rozstali. Jakbyś wcale mnie nie opuściła. Jakbyśmy każdej nocy spali obok siebie w tym pokoju”. Emir opuszcza pomieszczenie. Kamera robi zbliżenie na Cavidan, która stoi za drzwiami prowadzącymi na taras. „Za co bym się nie wzięła, nic mi się nie udaje” – mówi do siebie kobieta, kierując nienawistne spojrzenie na Reyhan. – „Nie potrafiłam wyrwać z serca mojego syna tej wstrętnej prostaczki. Nienawidzę jej! Od chwili, gdy przekroczyła próg tego domu, na moją głowę zwaliły się same problemy. Niech ją szlag!”.
Cavidan chce odejść, ale nagle słyszy, jak jej była synowa mówi przez sen: „Nie odchodź! Już dobrze, powiem ci wszystko… Powiem ci prawdę!”. Tymczasem Kemal przyjeżdża do domu Narin. Jest cały w nerwach. Jak rażony wysiada z samochodu i intensywnie uderza w drzwi. „Co się dzieje?!” – pyta oburzona dziewczyna, otwierając. – „Dlaczego tak walisz w te drzwi, jakbyś przyszedł odebrać dług?!”. „Pracownicy opieki społecznej właśnie tu jadą!” – oświadcza mężczyzna. – „Dowiedzieli się, że tu mieszkasz. Musimy szybko stąd uciekać!”. „Powiedziałam, że tu zostanę! Nie wymyślaj bzdurnych powodów i nie przychodź tu więcej! Nie dość, że przeciąłeś przewód elektryczny, to jeszcze kłamiesz o opiece społecznej! Jak ci nie wstyd?!”.
„Adwokat do mnie dzwonił! Już tu jadą!” – Kemal próbuje uświadomić żonie powagę sytuacji. – „Musimy się stąd wynosić w tej chwili! Inaczej…”. „Inaczej co? Bardzo mnie ciekawi, jakie kłamstwo tym razem wymyślisz?!” – pyta Narin. „Nie okłamuję cię! Mówię, że musimy natychmiast stąd odjechać! Zbieraj się!”. „Nigdzie nie pojadę! Nie przychodź do mnie co minutę z nowymi wymysłami!”. W tym momencie na podwórko wchodzi kobieta, kieruje naganne spojrzenie na kłócących się małżonków i oznajmia: „Dzień dobry, nazywam się Belkiz Senocak. Jestem pracownicą opieki społecznej”.
Akcja wraca do rezydencji. Zdesperowana Cavidan wchodzi do pokoju. Kieruje diabelskie spojrzenie na śpiącą Reyhan, następnie podnosi poduszkę, by za jej pomocą udusić dziewczynę! Ostatecznie jednak powstrzymuje się przed dokonaniem zbrodni. Tymczasem pracownica opieki społecznej oraz Kemal i Narin są w środku domu. „Mogę dowiedzieć się, dlaczego wynajęliście ten dom?” – pyta urzędniczka. „Ja tutaj mieszkałam zanim się poznaliśmy” – wyjaśnia Narin. – „Bardzo lubię to miejsce, tę dzielnicę. Nie ma innej przyczyny”. „Tak, w tej dzielnicy Narin ma bliskich przyjaciół. Dlatego nie zrezygnowaliśmy z najmu tego miejsca” – dopowiada brat Hikmeta. – „Czasami spędzamy tutaj wolny czas. Dla nas to coś w rodzaju odskoczni”.
„Odskoczni? W tym miejscu? Doprawdy?” – nie może uwierzyć urzędniczka. – „Panie Kemalu, proszę posłuchać, te tłumaczenia zupełnie mnie nie przekonują. Według mnie, wy po prostu mieszkacie oddzielnie”. „Rozumiem, że może to tak wyglądać, ale naprawdę wszystko jest tak, jak powiedzieliśmy” – zapewnia Kemal. – „Moja żona bardzo lubi to miejsce i często tu przychodzi”. „Niech tak będzie. Pozwólcie zatem, że rozejrzę się po domu”.
W następnej scenie małżonkowie są już sami. „Na pewno napisze negatywną opinię” – stwierdza zdenerwowany Kemal. – „Widzisz, do czego doprowadził twój upór! Gdybyś nie była głucha na moje słowa, to teraz nie mielibyśmy problemu!”. „To ty podjąłeś decyzję o mieszkaniu oddzielnie i to ty wynająłeś dom! To ty zacząłeś! Teraz stajesz przede mną i mnie obwiniasz?”. „Dobrze, ale ja zrozumiałem swój błąd i wycofałem się z tego. Wiele razy ci o tym mówiłem. A ty co zrobiłaś? Trwałaś uparcie przy swoim i przyjechałaś tutaj! Zniszczyłaś wszystko z powodu swojego uporu. Wszystko!”.
„Mojego uporu? Jeśli chcesz znaleźć winnego, to spójrz w lustro!” – sugeruje Narin. – „Nie możesz wiecznie siebie usprawiedliwiać, oskarżając innych!”. „Nie mogę stracić swojej córki, rozumiesz? Nie mogę jej stracić!” – uświadamia żonę Kemal. Następnie wzburzony odchodzi. Akcja przenosi się do rezydencji. Cavidan siedzi przy biurku, na którym leży torba z milionem lir. Po chwili do pomieszczenia wchodzi Nigar. „Pieniądze są w torbie” – oznajmia pani Tarhun. – „Dokładnie tyle, ile chciałaś. Równy milion lir”. Służąca otwiera torbę i w zachwycie ogląda całą górę gotówki.
„Od teraz nie musi się pani o nic martwić” – zapewnia żona Sefera, szeroko się uśmiechając. – „Twój sekret do końca życia będzie u mnie bezpieczny”. „Teraz jesteś prawdziwie bogata” – stwierdza Cavidan. – „Powiedz mi, co planujesz zrobić z tak ogromną ilością pieniędzy? Myślę, że możesz zacząć podróżować po całym świecie. Życie jest doprawdy przewrotne. Nieszczęście jednej osoby może być szczęściem dla innej. Gdybyś tego dnia nie zobaczyła, co się stało z Hikmetem w tym pokoju… Gdybyś postanowiła powiedzieć o wszystkim policji… Zapewne do końca życia pracowałabyś w tej rezydencji jako zwykła służąca”.
„Byłoby głupotą iść na policję” – odzywa się Nigar. – „Spójrz, teraz ty i ja jesteśmy bezpieczne”. „Oczywiście, zuch dziewczyna” – chwali pracownicę matka Emira. – „Zawsze lubiłam mądrych ludzi”. Służąca potakuje głową i chce odejść. „Stój!” – zatrzymuje ją Cavidan. Następnie sięga po ukrytą między książkami kamerę i z malującym się na twarzy poczuciem zwycięstwa pokazuje ją swojej szantażystce. – „Wiesz, co jest najbardziej zgubną rzeczą na świecie, Nigar? Uważać się za najmądrzejszą, podczas gdy jest się zwykłą idiotką! Popatrz, teraz mamy jeszcze jednego powiernika naszego sekretu” – pani Tarhun wskazuje na kamerę. – „Tutaj znajduje się wszystko, o czym rozmawiałyśmy. Jak rozumiesz, teraz jesteś moją wspólniczką zbrodni na Hikmecie”.
Cavidan odkłada kamerę na biurko i kontynuuje: „Teraz, jeżeli nie chcesz reszty życia spędzić razem ze mną w więzieniu, natychmiast oddasz mi pieniądze!” – żona Hikmeta chwyta pracownicę za włosy i silnie ściąga ją do dołu, by móc patrzeć na nią z góry. Nigar cała trzęsie się ze strachu. – „Posłuchaj mnie! Naprawdę myślałaś, że przestraszę się kogoś tak żałosnego jak ty?! Jak mogłaś się odważyć mnie szantażować?! Jak mogłaś pomyśleć, że jak bezbronna owieczka złożę ci milion lir u stóp?! Ty skończona kretynko! Kim ja jestem? Mów!”.
„Panią Cavidan…” – odpowiada Nigar, a z jej oczy płyną łzy. „Kim jestem w tej rezydencji?” – dopytuje matka Suny. „Jesteś panią… Panią tego domu”. „A kim ty tu jesteś? Kim jesteś, zapytałam?! Zwykła służącą! Powiedz to!”. „Jestem służącą, proszę pani…”. „Bardzo dobrze. Jeśli raz jeszcze o tym zapomnisz, to od razu wystawię cię za drzwi! Miej się na baczności! A teraz wyjdź i przynieś mi kawę! Tylko nie rozlej! Idź!”. Nigar odchodzi w podskokach, a pani Tarhun uśmiecha się szeroko.
Akcja przenosi się do domu Kemala. Narin wychodzi na taras, gdzie jej mąż siedzi na kanapie i smutno wpatruje się przed siebie. „Jeśli przyszłaś się kłócić, to wiedz, że w ogóle nie mam nastroju” – oznajmia Kemal, nawet nie odwróciwszy głowy. Narin zajmuje miejsce na fotelu obok i mówi: „Miałeś rację, powinnam była ciebie posłuchać. Chciałabym ci pomóc, ale nie wiem, co mam zrobić”. „Teraz już nikt niczego nie może zrobić”. „Musi być jakieś wyjście. Jakiś sposób, żeby wszystko naprawić”. „Jest jedno, jedyne wyjście”. „Jakie?”. „Przekonać stronę przeciwną. Dziadka Masal. Ale to niemożliwe, tego człowieka nie da się przekonać”.
Yonca odbiera telefon od Talaza. „Proszę, powiedz, że masz dla mnie dobre wieści” – mówi przyjaciółka Cemre. „Plan działa jak w zegarku” – odpowiada bandzior. – „Wpadli po same uszy. Nie mają już z tego wyjścia. Szkoda, że nie widziałaś Kemala. I żadna Narin nie stoi ci już na przeszkodzie. To już skończone”. „Nadal nie mogę pojąć, jak oni mogli być razem. Pan Kemal i ona…”. „Zapamiętaj moją dobroć. Dziś ja tobie pomogłem, jutro ty pomożesz mnie”.
Kemal i Narin odwiedzają pracownicę opieki społecznej. Odgrywają przed nią rolę szczęśliwych małżonków, ale kobieta nie daje się zwieść. Nadal uważa, że ich małżeństwo nie jest prawdziwe i zamierza to ująć w swojej opinii, którą prześle do sądu. Akcja przenosi się do rezydencji. W kuchni Nigar i Melike przygotowują obiad. Obok nich siedzi Sefer i przegląda newsy w telefonie. Nagle na jego twarzy pojawia się przerażenie. „O nie! To nie może być prawda…” – odzywa się mężczyzna, cały blednąc. „Co się stało? Co takiego zobaczyłeś?” – pyta Melike. „Pan Emir… Coś się stało z panem Emirem! Musimy powiedzieć o tym pani Cavidan!”.
Sefer wybiega z kuchni i udaje się do salonu. Tam jednak nie ma Cavidan. Nigar i Melike podbiegają do mężczyzny i żądają od niego wyjaśnień. Ten pokazuje im na telefonie artykuł o tragicznym wypadku, do jakiego dziś doszło. „Zobaczcie, to motocykl pana Emira” – mówi. – „Numery rejestracyjne się zgadzają”. Do salonu wchodzi Reyhan. Jest wyraźnie zaintrygowana poruszeniem wśród pracowników rezydencji. „O co chodzi? Co wam jest?” – pyta, czując narastające zaniepokojenie. – „Siostro Melike, powiedz mi. Coś się stało?”. „Reyhan, córko…” – odzywa się służąca i milknie. „Wiem, że coś się stało. Stało się coś złego, tak?”.
„Pan Emir miał wypadek” – oznajmia prosto z mostu Nigar. „Co?!” – Reyhan z trudem utrzymuje się na nogach. „Spokojnie, córeczko. Nie denerwuj się tak od razu” – prosi Melike. – „Sefer obaczył wiadomość w telefonie. Nawet nie wiemy, o kogo chodzi”. Reyhan bierze komórkę mężczyzny i wpada w jeszcze większe przerażenie. Następnie ucieka do pokoju, gdzie siada na sofie i zalewając się łzami, mówi: „Boże, błagam, żeby nic mu się nie stało. Och, to wszystko przeze mnie. Przeze mnie! Powiedziałam mu bardzo złe rzeczy. Zadałam mu wielki ból! Boże, błagam, nie karz mnie jego nieobecnością. Weź za niego moje życie, ale nie karz mnie w ten sposób. Ja nie potrafię żyć, nie patrząc w jego oczy i nie słysząc jego głosu. Bez niego i ja umrę!”.
Nagle dzieje się coś nieoczekiwanego. Do pokoju wchodzi bowiem… Emir! Reyhan zrywa się z sofy i spontanicznie rzuca się byłemu mężowi na szyję. „Ty żyjesz!” – zakrzykuje z ulgą dziewczyna. – „Nic ci nie jest, prawda?”. „Nic mi nie jest, nie martw się” – potwierdza Emir. „Nie mogę uwierzyć… Chwała Ci, Boże! Ale… Przecież to był twój motocykl, widziałam”. „Pożyczyłem go Tarikowi. Na szczęście z nim także wszystko jest dobrze”. „Bardzo się przestraszyłam. Myślałam, że to ty i odchodziłam od zmysłów”. „Martwiłaś się o mnie, tak? Wiedziałem, że nie byłabyś w stanie żyć beze mnie. Bez patrzenia mi w oczy i słyszenia mojego głosu”.
„Boże, on to słyszał! Wszystko słyszał!” – mówi w myślach Reyhan. „Nie wiem, czemu tak powiedziałaś i dlaczego chciałaś się rozwieść, ale jest jedno, co wiem i w co wierzę” – kontynuuje Emir, unoszą głowę dziewczyny, by patrzyła mu prosto w oczy. – „Wiem, że wciąż mnie kochasz. Czegokolwiek byś nie zrobiła, już nigdy nie pozwolę ci odejść”. „Ja… Myślałam po prostu, że coś ci się stało. Bardzo się przestraszyłam” – próbuje tłumaczyć nieporadnie Reyhan. – „A kiedy zobaczyłam cię przed sobą, sama nie wiedziałam, co robię…”. „Spójrz mi w oczy i powiedz prawdę. Powiedz, co mówi twoje serce. Dajmy sobie jeszcze jedną szansę. Nie sądzisz, że nasza miłość na to zasługuje? Nie chciałabyś zacząć ze mną wszystkiego od nowa?”.
„Gdybym tylko mogła powiedzieć mu, czego najbardziej pragnę… O Boże, nie mogę się oprzeć, kiedy on tak na mnie patrzy” – mówi w myślach Reyhan. Następnie odzywa się na głos: „Ucieszyłam się, to prawda, ale wszystko źle zrozumiałeś”. „Wcale nie wychodzi ci kłamanie, wiesz? Powiedz mi wreszcie prawdę. Dlaczego chciałaś się rozwieść? Jeżeli poznam odpowiedź, ze wszystkim sobie poradzimy, wszystko rozwiążemy”. „Powiedziałam już. Ucieszyłam się, że nic ci się nie stało, i to wszystko. Każdy na moim miejscu zareagowałby tak samo”. Dziewczyna mija byłego męża, chcąc opuścić pokój.
„Dobrze, uciekaj” – mówi Emir. – „Wiedz jednak, że ja tak tego nie zostawię”. W następnej scenie Reyhan siedzi przy stoliku na tarasie. „A jeśli on zrobi to, co powiedział? Jeśli o wszystkim się dowie?” – rozmyśla dziewczyna. – „Boże, nie wiem już sama, co jest trudniejsze. Ukrywanie przed nim tej strasznej prawdy w nieskończoność, czy skazanie go na wieloletnie więzienie, wierząc, że jest niewinny? Wszystko jest okropne”. Emir wychodzi na zewnątrz. „Myślisz o mnie, prawda?” – domyśla się, a następnie zajmuje miejsce na przeciwko byłej żony. – „Jak chcesz, to uciekaj wzrokiem. Chcesz, to uciekaj ode mnie. Wiem jednak, jakie uczucia skrywają się w twoim sercu. To mi wystarczy”.
Akcja przenosi się do kryjówki Talaza. Jeden z podwładnych przyprowadza Cemre do pokoju, w którym znajduje się jego szef. Talaza siedzi na kanapie i ściąga swoje brudne skarpety. Następnie zwraca się do dziewczyny: „Podejdź tutaj. Będziesz mi myć nogi”. „Nigdy nie umyję twoich…” – odzywa się Cemre z obrzydzeniem. „Słuchaj, to nie była prośba. To rozkaz! Och, jaka ty jesteś głupia. Ile razy trzeba ci powtarzać?! Masz robić to, co ci każę! Inaczej marny twój los! No dalej, myj! Zaczynaj! Jak nie, to oberwę ci uszy!”.
Cemre klęka na kolanach i sięga rękoma do miski z wodą. Odwraca głowę i z rysującym się na twarzy obrzydzeniem, zaczyna myć nogi bandziora. „Myj między palcami” – instruuje Talaz. – „I dobrze wymasuj. O tak… Całe zmęczenie mi ustąpiło. Jak mi dobrze… Co jest?! Czy powiedziałem, że masz przestać?!”. Dziewczyna nagle zaczyna śmiać się do rozpuku. „Co z tobą? Oszalałaś? Z czego się śmiejesz?!” – pyta oburzony Talaz. „Twoje nogi…” – odzywa się Cemre, wciąż zanosząc się radosnym chichotem. „Co jest nie tak z moimi nogami?! Co?!”. „Twoje nogi wyglądają jak kobiece! Ha, ha, ha!”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.