247 i 248: Narin nakrywa stół do obiadu. Jest pełna radości, że udało jej się wyzwolić od Erhana. „Niebawem przyjdzie” – mówi dziewczyna, oczekując na przybycie męża. – „Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam. Poprzednim razem przeze mnie kolacja się nie udała. Mam nadzieję, że teraz będzie zadowolony”. W tym momencie rozlega się dzwonek do drzwi. „Przyszedł” – Narin poprawia swoją sukienkę i z uśmiechem na twarzy udaje się do drzwi. Gdy je otwiera, jej uśmiech momentalnie znika. Przed wejściem widzi bowiem nie Kemala, a… Erhana!
Akcja przenosi się na uniwersytet. „No mów wreszcie, bo pęknę z ciekawości” – Banu zwraca się do milczącej Reyhan. Ta rozważa w myślach: „A jeśli Emir będzie miał do mnie pretensje, że powiedziałam jej prawdę? Co mu wtedy powiem? To przecież ja upierałam się przy tym, żebyśmy ukrywali nasze małżeństwo. Jak mu wyjaśnię taką nagłą zmianę zdania?”. „Cóż, ja… Brakuje mi pewnych notatek” – oznajmia Reyhan. – „Chciałam zapytać, czy mi je pożyczysz? Przypomniałam sobie jednak, że przecież nie nosisz ich ze sobą, dlatego chwilę się zastanawiałam, zanim zapytałam”.
„Powiedz, czego potrzebujesz, jutro ci przyniosę” – odpowiada Banu. – „Myślałam, że chcesz powiedzieć coś ważnego. Wróćmy zatem do naszego wcześniejszego tematu. Co według ciebie powinnam kupić wykładowcy Emirowi?”. Reyhan ciężko wzdycha i oznajmia: „Nie mam pojęcia. Nie za bardzo potrafię wybierać prezenty”. „Już wiem, kupię mu zegarek! Widziałaś jaki teraz nosi? Taki stary i zupełnie niemodny”. Reyhan czuje się jeszcze bardziej urażona. W końcu to ona podarowała Emirowi ten zegarek.
Akcja wraca do domu Kemala. „Co ty tu robisz?!” – pyta oburzona Narin i wypycha dawnego narzeczonego na zewnątrz. „Postanowiłem się z tobą zobaczyć” – oznajmia ze spokojem Erhan. „Co to ma znaczyć?! Miałeś przecież wyjechać!”. „To prawda, zamierzałem wyjechać, ale została mi jeszcze do załatwienia jedna sprawa. Zajmę się nią i dopiero wtedy wyjadę. Dobrze, że nie wyjechałem. Mało brakowało, a popełniłbym bardzo poważny błąd”. „Co to za bzdury? Masz natychmiast stąd odejść! I nigdy więcej tu nie przychodź!”. „Nie odejdę”. „Czego ty jeszcze nie rozumiesz? Jestem mężatką! Mój mąż albo domownicy mogą nas zobaczyć! Znowu chcesz zrujnować mi życie?! Dalej, zjeżdżaj stąd!”.
„Nie kłamałem, kiedy mówiłem, że wyjeżdżam” – zapewnia mężczyzna. – „Ale w ostatniej chwili dowiedziałem się o czymś takim, że zrezygnowałem z wyjazdu”. „Czego się dowiedziałeś?” – docieka Narin. „Dowiedziałem się, że wasze małżeństwo jest fikcyjne”. Żona Kemala robi wielkie oczy. Następnie pyta, próbując udać, że w ogóle nie wie, o co chodzi: „Co to znaczy?”. „Nie wykręcaj się. Jestem w stu procentach pewien, że wasze małżeństwo jest fikcją. To tylko umowa między wami”. „A tobie, co do tego? Moje życie ciebie nie dotyczy, jasne? Wynoś się stąd! Zostaw mnie w spokoju!”.
„Upierasz się na próżno. Oboje wiemy, że wciąż mnie kochasz” – stwierdza Erhan. – „Wystraszyłaś się, stając twarzą w twarz ze swoimi uczuciami. Nadal jesteś we mnie zakochana”. Narin wymierza byłemu narzeczonemu siarczysty policzek. Następnie oświadcza: „Fałszywe czy prawdziwe, nie zmienia to faktu, że jestem mężatką! Patrz, tu jest mój dom. Mój! A ty jesteś obcym, który mnie nachodzi! Nie ma już żadnych nas, wszystko skończone! Wynoś się z mojego życia!”. Dziewczyna odwraca się i wchodzi do domu. Następnie opiera się plecami o drzwi i głęboko oddycha, próbując uspokoić rozstrojone nerwy.
Kamera przenosi się przed suterenę. Taci zagląda pod maskę samochodu, coś naprawiając. Nagle słyszy za swoimi plecami znajomy głos: „Lekkiej pracy, mistrzu”. Szybko odwraca się i widzi Sunę. „Jak się tu znalazłaś?” – pyta zaskoczony. „Nie martw się, tym razem nie uciekłam” – uspokaja dziewczyna. – „Brat Sefer mnie przywiózł”. „To gdzie on jest?”. „U cioci Sehriye. Ja… Chciałam się z tobą zobaczyć. Możemy trochę porozmawiać? Przyszłam prosić o wybaczenie w imieniu mojej mamy”. „To miłe, ale naprawdę niepotrzebne. Nie rozzłościłem się, ani nie obraziłem. Twoja mama ma całkowitą rację”.
„Co to ma znaczyć? Dlaczego tak uważasz?” – nie rozumie Suna. „Wybacz, ale mam teraz trochę pracy” – oznajmia chłopak, chcąc uciec od rozmowy. „Taci, nie milcz. Powiedz do końca, co chciałeś powiedzieć”. „Jesteśmy różni, Suna. Jestem pewien, że w twoim otoczeniu są ludzie o wiele bardziej wartościowi, niż ja. To z nimi powinnaś się przyjaźnić”. „Nie pleć głupot. Kompletnie nie interesuje mnie, co mówi moja mama. Poświęciłeś swoje życie dla mnie. Uwierzyłeś we mnie. Zapewniałeś, że będę chodzić. W najtrudniejszych chwilach byłeś obok mnie. Szanujesz mnie i to mi wystarczy. Jesteś dla mnie ważny, słyszysz?”. „Słyszę” – potwierdza Taci i nieznacznie się uśmiecha.
Narin siedzi przy stole. Jest roztrzęsiona. „Tego już za dużo” – mówi do siebie. – „Dlaczego moje życie jest tak bardzo skomplikowane? Wiele lat temu porzucił mnie i odszedł. Po co znowu przychodzi? Jakim prawem? I jak dowiedział się, że moje małżeństwo jest fikcyjne? Przecież nawet nasi najbliżsi o tym nie wiedzą. Chcę wreszcie choć trochę spokoju w moim życiu. Czy to tak wiele?”. Tymczasem Sefer odwozi Sunę do rezydencji. Znajdująca się w ogrodzie Cavidan widzi, jak jej córka wychodzi z samochodu. Podchodzi od razu do kierowcy i pyta: „Skąd wracacie?”. „Pani Sunie bardzo się nudziło. Chciała się trochę przejechać” – odpowiada Sefer. „Nie kłam! Spójrz mi w oczy i powiedz prawdę! Chyba, że chcesz się znaleźć razem ze swoją żoną za drzwiami! Nie możesz być takim idiotą, żeby nie rozumieć, na co mnie stać! Mów!”.
„Cóż, Suna chciała pojechać do domu pana Kemala…” – wyznaje przestraszony mężczyzna. – „Ale byliśmy tam bardzo krótko i zaraz wróciliśmy”. „Wracaj do swoich obowiązków!” – rozkazuje pani Tarhun. Kiedy kierowca odchodzi, mówi do siebie: „Ta dziewczyna nie rozumie, co do niej mówię. Muszę znaleźć jakiś sposób, by to pojęła. Musi zrozumieć, że się myli”. Akcja wraca do domu Kemala. Małżonkowie siedzą przy stole. Narin tylko miesza widelcem w swoim talerzu, nic nie jedząc.
Kemal, który widzi, że jego żona ma jakiś problem, zwraca się do niej: „Człowiek nie może uciec od swoich lęków. Jesteśmy w końcu tylko ludźmi. Bez względu na to, jak silni byśmy nie byli, życie i tak przypomni nam o naszych słabościach. Głównym problemem nie jest jednak to, że się boimy, a to, że w samotności próbujemy walczyć ze strachem. Trudno jest walczyć samemu. Człowiek cały czas szuka kogoś, kto byłby razem z nim. Kto będzie go wspierał i dodawał mu sił. To naturalne”. „Dlaczego teraz mówisz mi o tym?” – pyta Narin. „Chcę ci powiedzieć, że cokolwiek by się nie wydarzyło, zawsze będę razem z tobą. Chcę, żebyś o tym wiedziała. Kiedy będziesz czuła, że jesteś gotowa, przyjdź i porozmawiamy. Ja będę cierpliwie czekał. Najważniejsze, żeby z tobą było w porządku”.
Narin zaczyna płakać. Kemal podaje jej chusteczkę, by otarła policzki z łez. „To, co powiedziałeś, wiele dla mnie znaczy” – oznajmia dziewczyna. – „We wszystkim masz rację. Niekiedy człowiek powinien porozmawiać, otworzyć się i powiedzieć o wszystkim. Ja…”. W tym momencie telefon Kemala zaczyna dzwonić. „Jakiś nieznany numer” – mówi mężczyzna i odbiera połączenie. Po chwili jak rażony staje na równe nogi. – „Co?! W jakim szpitalu? Wszystko z nią dobrze? Zaraz tam będę”. „Co się stało?” – pyta zaniepokojona Narin. „Oya. Oya miała wypadek…”.
Akcja przenosi się na uniwersytet. Emir niespodziewanie odwołuje swoje zajęcia. Reyhan jest przekonana, że mężczyzna przygotowuje dla niej jakąś niespodziankę, ale wszystko się zmienia, gdy przypadkowo podsłuchuje rozmowę telefoniczną Banu. „Będę czekać na niego na wybrzeżu” – mówi dziewczyna do słuchawki. – „Oczywiście, kochana. Muszę dobrze udawać, aby go przekonać. Mam nadzieję, że się nade mną zlituje i przyjdzie. No nic, muszę jeszcze poprawić swój makijaż”. Banu odchodzi do łazienki. „A ja głupia myślałam, że przygotowuje dla mnie niespodziankę” – mówi do siebie zawiedziona Reyhan.
Akcja przenosi się do szpitala. Kemal wchodzi do sali, gdzie znajduje się Oya. Dziewczyna leży na łóżku, ale jest przytomna. Na szyi założony ma kołnierz ortopedyczny. „Jak się czujesz?” – pyta mężczyzna, biorąc siostrę za rękę. „Dobrze, nie martw się” – odpowiada dziewczyna. – „Jeszcze nie uwolnisz się ode mnie”. „Stan pani Oyi nie jest groźny” – potwierdza pielęgniarz. – „Podczas wypadku nie doznała poważnych urazów. Pan doktor, który akurat był na miejscu, udzielił jej niezbędnej pomocy”. Kemal odwraca głowę we wskazanym przez pielęgniarza kierunku i widzi siedzącego na krześle, nieznanego sobie mężczyznę. To Erhan!
Narin wchodzi do szpitala. „Przepraszam, w której sali znajduje się Oya Tarhun?” – zwraca się do pani w rejestracji. „W pokoju 308” – odpowiada pracownica. Tymczasem Reyhan jest na wybrzeżu. Chowa się za wysokim krzewem i obserwuje siedzącą na ławce Banu. „Proszę, niech on nie przychodzi” – mówi do siebie przejęta Reyhan. – „Niech tylko nie spotyka się z nią poza uniwersytetem. Proszę, niech nie przychodzi…”. Akcja wraca do szpitala. Narin idzie korytarzem i nagle staje jak zamurowana. Widzi bowiem swojego męża, który przed salą Oyi rozmawia z Erhanem!
Akcja wraca na wybrzeże. Banu podnosi się z ławki i rozgląda się dokoła. „Nie przyjdzie, nie masz na co liczyć” – mówi do siebie zadowolona Reyhan. – „Och, jaka ja jestem głupia. Te moje bzdurne obawy… Możliwe, że Emir wrócił już do domu, a mnie jeszcze nie ma. Co mu powiem?”. Reyhan już ma odejść, gdy nagle słyszy głośny okrzyk swojej koleżanki z roku: „Nauczycielu!”. Po chwili obok Banu pojawia się… Emir! Chwilę ze sobą rozmawiają, po czym dziewczyna przekazuje mężczyźnie elegancką szkatułkę.
„No nie, zegarek!” – domyśla się wściekła Reyhan. – „Nie waż się! Pod żadnym pozorem nie przyjmuj tego zegarka!”. Emir jednak przyjmuje prezent. Jest przy tym bardzo radosny i przez cały czas uśmiecha się do Banu. Reyhan nie jest w stanie dłużej znieść tego widoku i odchodzi. Kamera robi zbliżenie na Emira i Banu. „Bardzo się bałam, że do nas podejdzie” – oznajmia dziewczyna, która doskonale zdawała sobie sprawę, że Reyhan ich obserwuje. – „Na szczęście rozmyśliła się i odeszła. Nauczycielu, może zakończymy już tę grę? Reyhan bardzo przejmuje się tym wszystkim”.
Akcja przenosi się do szpitala. „Co on tu robi?” – pyta siebie Narin, odchodząc za ścianę, by Kemal i Erhan jej nie zauważyli. Tymczasem Cavidan w ustronnym miejscu spotyka się z Talazem. „No gadaj, co to za ważna sprawa?” – pyta bandzior. „Chcę, żebyś uzyskał informacje o pewnej osobie” – oznajmia kobieta. – „O pewnym łajdaku, który kręci się przy mojej córce i naprzykrza się jej. Chcę wiedzieć o nim wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Oto on” – Cavidan wyciąga telefon i pokazuje na nim zdjęcie Taciego.
„Nie ma potrzeby dowiadywania się” – oznajmia Talaz z chłodnym spojrzeniem. „Co to znaczy, że nie ma potrzeby?” – nie rozumie pani Tarhun. „Nie ma, ponieważ wiem o nim wszystko. Pytaj, o co tylko chcesz”. „Czyli go znasz. A więc jest taki, jak podejrzewałam. Dalej, mów wszystko, co wiesz. Przedstaw mi jego cały życiorys”. „Opowiem, ale najpierw porozmawiajmy o pieniądzach”. „To drobiazg. No dalej, opowiadaj”. „Ten klaun pracował dla mnie przez jakiś czas. Stał na czatach przy każdym włamaniu. Był tak czujny, że nawet mucha obok niego nie przeleciała. Był bardzo spostrzegawczy i bardzo wierny”.
„Czyli ma kryminalną przeszłość” – stwierdza Cavidan, uśmiechając się szeroko. W głowie ma już ułożony jakiś niecny plan. Akcja przeskakuje do wieczora. Sehriye sprząta w kuchni. W pomieszczeniu znajduje się także Narin, która stoi ze skrzyżowanymi na piersi rękoma, pogrążona w głębokim zamyśleniu. „Niech Bóg po tysiąckroć wynagrodzi temu człowiekowi, który jej pomógł” – mówi gospodyni. – „Ten młody mężczyzna okazał się być lekarzem, tak?”. Narin nieznacznie przytakuje głową. „We wszystkim jest wola boska” – kontynuuje Sehriye. – „Wśród zgromadzonych tam ludzi znalazł się akurat lekarz. Córko, połóż się już. Ze zmęczenia wyglądasz jak zjawa”.
Narin opuszcza kuchnię i udaje się do sypialni. Jej mąż śpi już na rozłożonym na podłodze posłaniu. Dziewczyna sięga po komórkę i wysyła sms-a do Erhana: „Spotkajmy się jutro o siódmej na wybrzeżu. Nie spóźnij się”. Nazajutrz dochodzi do spotkania dawnych narzeczonych. „Dziękuję za to, co zrobiłeś dla Oyi” – mówi żona Kemala. – „Uratowałeś jej życie”. „Nie ma za co dziękować. Każdy na moim miejscu zrobiłby to samo” – stwierdza Erhan. „Ale to nie jest nasz zasadniczy temat. To nasze ostatnie spotkanie. Posłuchaj, przekreśliłam całą swoją przeszłość. Ułożyłam tu sobie życie na nowo. Uwierz mi, nie było to wcale łatwe, ale poradziłam sobie z tym. W moim życiu nie ma już dla ciebie miejsca. I nigdy nie będzie”.
„Co zaś tyczy się Kemala, to może i nasze małżeństwo nie jest prawdziwe, ale prawda jest jedna” – kontynuuje Narin. – „To moja rodzina. Jestem z nimi bardzo szczęśliwa i nie pozwolę nikomu zniszczyć tego szczęścia. Nie pozwolę”. „To znaczy uważasz ich za swoją rodzinę, tak?” – dopytuje mężczyzna. – „A jak dobrze ich znasz? Albo jak dobrze oni znają ciebie? Czy znają miasto, w którym się wychowałaś? Twoje wspomnienia z tamtych ulic? To, co lubisz, a czego nie? Co najbardziej cię śmieszy? Twoje serce, twoje rany, twoje wnętrze… To wszystko znam tylko ja. Nie oni”.
Narin wyciąga z kieszeni płaszcza dwie złote obrączki. „Zatrzymałaś je!” – zachwyca się Erhan. – „Wiedziałem, Narin! Wiedziałem, że o mnie nie zapomniałaś!”. „Zatrzymałam je, ale nie dlatego, że o tobie nie zapomniałam, tylko dlatego, żeby pamiętać o twojej zdradzie. O dniu, kiedy wbiłeś mi nóż w plecy” – oświadcza dziewczyna. „Nie rób tego, proszę. Mówiłem ci, że omal nie umarłem. Potem nieustannie cię szukałem. Spójrz na mnie, popatrz mi w oczy. Gdybym naprawdę cię nie kochał, czy stanąłbym przed tobą po tylu latach i po tym wszystkim, co się stało? Wiem, że ty też wciąż mnie kochasz. Wszystkie te słowa wypowiedziałaś, ponieważ jesteś na mnie zła. Chcesz zadać mi ból, ale nic nie może boleć bardziej, niż twoja nieobecność. Daj nam jeszcze jedną szansę. Zacznijmy wszystko od nowa”.
Narin podnosi opuszczoną głowę, patrzy przez chwilę Erhanowi prosto w oczy, po czym chwyta jego dłoń i kładzie na niej dwie obrączki. Następnie odwraca się i odchodzi. Tymczasem Suna rozmawia przez telefon z Tacim. „Nie wiem dlaczego, ale dzisiaj obudziłam się w świetnym nastroju” – oznajmia siostra Emira. – „Czy masz dzisiaj wolne?”. „Tak” – potwierdza chłopak. „Zatem mam dla ciebie propozycję. Jest jedno miejsce, które bardzo chcę zobaczyć. Miejsce, po którym pragnę przejść się pieszo. Może dzisiaj mnie tam zawieziesz?”. „Cóż, właściwie to mam pewne sprawy to załatwienia…”.
„Wiem, że boisz się mojej mamy, ale dzisiaj nie będzie jej w domu” – oznajmia Suna. – „Do dziś zawsze żyłam, podporządkowując się innym osobom. To inni podejmowali za mnie decyzje, a ja je wykonywałam. Od teraz już tak nie będzie. Sama będę za siebie decydować. Jeszcze raz cię zapytam, zawieziesz mnie?”. „Dobrze, pojedziemy” – zgadza się Taci. „Super! Wyjadę z domu razem z bratem Seferem. Jak będziesz gotowy, zadzwoń do mnie. Uzgodnimy miejsce, gdzie się spotkamy, dobrze? Do zobaczenia”. Suna rozłącza się, a następnie mówi do siebie: „Pokażę wam wszystkim, jakim jest dobrym i szlachetnym człowiekiem, a zwłaszcza tobie, mamo. Będziesz żałować każdego wypowiedzianego słowa”. Co planuje dziewczyna?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.