249 i 250: Akcja odcinka rozpoczyna się w rezydencji. Melike wchodzi do kuchni, gdzie Nigar wkłada naczynia do zmywarki. „To przyszło do ciebie” – oznajmia starsza służąca i przekazuje koleżance list. „Skąd przyszło? Co tam jest napisane?” – docieka żona Sefera. „Wydaje się, że to z jakiegoś urzędu. No nie wiem, sama zobacz. Reszta jest do pana Emira. Zaniosę mu do gabinetu”. Melike opuszcza kuchnię, a zaintrygowana Nigar szybko otwiera kopertę. „Wezwanie do zapłaty!” – mówi przerażona. – „Napisali, że jak nie zwrócę pieniędzy w terminie, to będą zmuszeni zająć mienie. Och, w co ja się wpakowałam? Co teraz powiem Seferowi?”.

„Te pieniądze w ogóle mi nie pomogły” – kontynuuje Nigar. – „Czy ktoś kiedyś otrzymał cokolwiek dobrego od pani Cavidan? Dlaczego ze mną miałoby być inaczej? Myślałam, że wygrałam na loterii, a wpadłam w jeszcze większe tarapaty. To jest zapłata za to, co się stało z panem Hikmetem. Przepadłam, ze mną już koniec…”. Akcja przenosi się na uniwersytet. Wzburzona Reyhan wchodzi do gabinetu męża i pyta go: „Spotkałeś się wczoraj z Banu?”. „Tak” – potwierdza mężczyzna. „Pomogłeś jej poczuć duszę miasta? Będziesz tak postępował ze wszystkimi studentkami?”. „Jeżeli tylko to będzie możliwe, jeżeli tylko znajdę czas…”.

„Ach tak? Więc zamierzasz to kontynuować?” – zdumiewa się Reyhan i odwraca głowę. Zauważa wtedy znajdującą się na biurku szkatułkę na zegarek. – „O proszę, jest i prezent od twojej ukochanej studentki. Ale dlaczego trzymasz go w pudełku? Załóż go na rękę. Nie chcesz chyba, by było jej przykro? Biedna dziewczyna tak bardzo się starała…”. „Otwórz, zobaczymy, czy ci się spodoba” – mówi Emir. „Chcesz, żebym otworzyła? Dobrze, zrobię to. Mogę nawet założyć ten zegarek na twoją rękę. Będzie cudownie, prawda?”. Reyhan otwiera szkatułkę i robi nagle wielkie oczy. W środku widzi bowiem zegarek, który… sama podarowała mężowi!

„Ale… To przecież zegarek ode mnie” – stwierdza zaskoczona dziewczyna. „Co się stało? Czy naprawdę nie jesteś o mnie zazdrosna?” – pyta Emir, uśmiechając się. Akcja wraca do rezydencji. Suna rozmawia przez telefon w swoim pokoju. Nie wie, że jej matka stoi pod drzwiami i podsłuchuje. „Bracie Seferze, za pół godziny wyjedziemy, dobrze?” – mówi dziewczyna do słuchawki. – „Okej, to do zobaczenia”. Cavidan wchodzi do pokoju i staje naprzeciwko córki. „Co się dzieje? Gdzieś się wybierasz?” – pyta. „Tak, jadę spotkać się z Tacim” – nie ukrywa siostra Emira. „Czyli nie zamierzasz słuchać się mamy?”. „Nie słucham cię, ponieważ nie masz racji. Jesteś wobec niego niesprawiedliwa. Nie chcesz zaakceptować, że jest dobrym i uczciwym człowiekiem”.

„Ach, moja naiwna córka” – wzdycha pani Tarhun. – „Gdyby było tak, jak mówisz, czy źle bym się do niego odnosiła? Otóż nie, zważałabym na swoje słowa. Niestety nie jest tak, jak o nim myślisz”. „Co próbujesz powiedzieć? Co wiesz na temat Taciego?” – docieka Suna. „Wiem na przykład to, że jest złodziejem”. „Złodziejem? Proszę cię…” – dziewczyna zanosi się śmiechem, wyrażając niedowierzanie. „Nie wierzysz, tak? Zobacz więc, co o nim znalazłam” – kobieta przekazuje córce jakąś kartkę. „Co to?”. „Potwierdzenie karalności twojego Taciego. Tego samego, o którym mówiłaś, że jest dobrym człowiekiem, i dla którego zdeptałaś swoją matkę”.

Akcja przenosi się do firmy. Narin jest w gabinecie Kemala. „Dzisiaj jest piękny dzień” – mówi mężczyzna. – „Oya wyszła ze szpitala, a ty zrobiłaś mi niespodziankę i przyniosłaś ciasteczka, o których od dawna marzyłem. Moje spotkanie zakończyło się pozytywnie. Zatrudniliśmy w firmie ważnego pracownika”. „Naprawdę? Cudownie” – cieszy się Narin. W tym momencie rozlega się pukanie do drzwi. Do gabinetu wchodzi Yonca, a tuż za nią… Erhan! „Oto nasz nowy pracownik, pan Erhan” – Kemal przedstawia żonie mężczyznę. – „To on uratował Oyę”. Narin patrzy zdumiona na dawnego narzeczonego.

Akcja przenosi się na uniwersytet. Banu wchodzi do gabinetu, w którym znajdują się Emir i Reyhan. „Och, panie wykładowco, nie wiedziałam, że twoja żona tu jest” – mówi dziewczyna. – „Nie będę wam przeszkadzać”. „Żona?” – Reyhan kieruje na męża pytające spojrzenie. – „Banu, od kiedy wiesz?”. Banu uśmiecha się do koleżanki z roku i opuszcza gabinet. „Nie powinnaś się zarzekać” – stwierdza Emir. – „Powiedziałaś, że nigdy nie będziesz zazdrosna. Te sprawy nie dzieją się tak, jak myślałaś, moja pani. Zakochany człowiek, nawet jeśli ufa, to i tak będzie zazdrosny, czyż nie?”.

„To, co zrobiłeś, jest naprawdę niepoważne!” – Reyhan wyraża swoje oburzenie. – „Ile ty masz lat? Ponadto jesteś wykładowcą! Jesteś bardzo niedobry!”. „Chodź ze mną” – mówi Emir i otwiera drzwi. Następnie chwyta żonę za rękę i razem podążają przez korytarz, na którym licznie zgromadzeni są studenci. „Emir, puść moją rękę. Wszyscy na nas patrzą” – szepcze zawstydzona dziewczyna. Mężczyzna jednak ani myśli spełnić jej prośby. Zaciąga ją do audytorium, gdzie zgromadzeni są już wszyscy studenci z roku. Zebrani przecierają oczy ze zdumienia.

„Przyjaciele, zastanawiacie się na pewno, co ten człowiek robi? Dlaczego trzyma swoją studentkę za rękę?” – przemawia Emir. – „Przyjaciele, ta piękna młoda kobieta, którą widzicie obok mnie, w rzeczywistości jest moją żoną”. Na wyznanie mężczyzny cała sala odpowiada licznymi westchnieniami. Wszyscy są bardzo zaskoczeni. „Przyjaciele, na pewno się zastanawiacie, dlaczego ukrywaliśmy nasze małżeństwo. Właściwie… to był jej pomysł” – Emir kieruje spojrzenie na żonę. – „Wasza koleżanka z roku nie chciała, żeby na uniwersytecie traktowano ją jako moją żonę. Ja zaś, jako człowiek szczęśliwy i kochający swoją żonę, postanowiłem dłużej tego nie ukrywać i podzielić się tą prawdą z wami”.

Akcja przenosi się do firmy. „Miło mi panią poznać” – mówi Erhan, ściskając dłoń Narin. „W zasadzie pan Erhan jest lekarzem w jednym z prywatnych szpitali” – oznajmia Kemal. – „Ale żeby nas nie urazić, przyjął naszą propozycję. Jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami. Gdyby nie pan, moja siostra już by nie żyła. Jestem panu bardzo wdzięczny”. „Powiedzmy, że znalazłem się we właściwym miejscu, o właściwym czasie”. „Cóż, chciałabym ci coś powiedzieć…” – Narin zwraca się do męża, ale w tym momencie do gabinetu ponownie przychodzi Yonca. „Panie Kemalu, za chwilę zacznie się spotkanie” – oznajmia pracownica.

„Dobrze, już idę” – mówi brat Hikmeta i zwraca się do Erhana: „Jeśli chcesz, możesz także uczestniczyć w zebraniu. Poznasz przy okazji współpracowników”. „Z przyjemnością” – oznajmia Erhan. Obaj mężczyźni opuszczają gabinet. Akcja przenosi się do rezydencji. Wstrząśnięta Suna patrzy na kartkę, którą przekazała jej matka. Nie może uwierzyć, że Taci ma kryminalną przeszłość. „No i co? Jeszcze nie skończyłaś czytać?” – pyta Cavidan. – „Ach, no tak, to taki długi tekst… Oceniłam go już w czasie naszego pierwszego spotkania, a ty mi nie uwierzyłaś. Teraz już wierzysz?”.

„Nie, nie, to nie może być prawda…” – odzywa się Suna, choć sama nie jest przekonana do własnych słów. „To cała jego kryminalna przeszłość!” – stwierdza stanowczo Cavidan. – „Ukrywając przed tobą swoją przeszłość, próbował zawrócić ci w głowie. Oszukał cię! A teraz powiedz, warto było dla takiego łajdaka sprzeciwiać się własnej mamie? Warto było mnie obrażać? Denerwować mnie? Wszystko, co robię, robię tylko dla twojego dobra. Ale decyzję podejmiesz sama, ja się już nie będę wtrącać”. Pani Tarhun opuszcza pokój z uśmiechem na twarzy. Wie, że osiągnęła swój cel.

Akcja przenosi się na wybrzeże. Widzimy Taciego, który siedzi na ławce z bukietem kwiatów w ręku. Chłopak próbuje dodzwonić się do Suny, ale dziewczyna nie odpowiada. Akcja wraca do rezydencji. Cavidan wchodzi do kuchni, gdzie Nigar właśnie sprząta. „Co to za niechlujstwo? Rób, jak należy!” – rozkazuje pani Tarhun. – „Tutaj wytrzyj! Zrobiłabyś wreszcie coś sama, bez moich wskazówek. Ale czego ja oczekuję? Ty ten swój ptasi móżdżek potrafisz wykorzystywać jedynie do szantażowania mnie. Przygotować i przynieść mi kawę na czas, oczywiście już nie. Gdzie moja kawa?”.

„Zapomniałam… Zaraz przygotowuję” – zapewnia Nigar. „Nie zapomnij tylko o dniu, w którym przyszłaś do rezydencji” – mówi Cavidan. – „O dniu, kiedy twoja żałosna matka padła do moich nóg i błagała, żebym przyjęła jej córkę do pracy. Wiedziałam, że jesteś prostaczką i niedorajdą, ale liczyłam, że czegoś się nauczysz. Ale nie, nic z tego! Jakbym się nie starała, wy nadal nie stajecie się ludźmi. Ani ty, ani ten twój, pożal się Boże, mąż! Większy pożytek miałabym z psów, niż z was! I co się tak gapisz? Może to nieprawda? Ty nic nie jesteś warta! Przykleiłaś się do moich butów, jak guma do żucia, i nijak nie możesz się odczepić! Kawa już niepotrzebna, nie chcę!”. Wzburzona Cavidan opuszcza kuchnię, a Nigar wybucha płaczem.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Cavidan rozmawia w salonie przez telefon. „Zamierzam udać się do jubilera i oddać do naprawy część mojej biżuterii” – mówi pani Tarhun do słuchawki. – „Pomyślałam, że skoro już tam będę, to przy okazji zobaczę się z tobą, Sengul. Słowo daję, bardzo się stęskniłam. Och, to przykro. No cóż, spotkamy się innym razem. Jubiler nie zając, nie ucieknie. Poza tym, jakie znowu znaczenie ma ta cała biżuteria i ozdoby? Uwierz mi, te rzeczy nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Najważniejsze są zdrowie i przyjaciele. To jest prawdziwe bogactwo”.

Następuje zbliżenie kamery na stojąco w wejściu do salonu Nigar. „No proszę, co za słowa” – szepcze służąca. – „Słyszę i uszom nie wierzę. Co za kłamczucha!”. Gdy Cavidan kończy rozmowę, żona Sefera przynosi jej herbatę. Pani Tarhun podnosi szklankę i uważnie jej się przygląda. „Co to ma być?! Co to za herbata?!” – pyta, kierując na pracownicę naganne spojrzenie. – „Spójrz tylko na jej kolor. Jak już coś przynosisz, to powinnaś choć trochę się postarać! Ale nie, ty wszystko robisz byle jak! To nie jest herbata, tylko brudna woda! Jak z jakiejś stołówki! Zejdź mi z drogi, skaranie Boże!”.

Oburzona Cavidan opuszcza salon. Nigar kieruje wzrok na torebkę z biżuterią, którą jej pracodawczyni zostawiła na kanapie. „Mówisz, że bogactwo nie ma dla ciebie żadnego znaczenia, tak, pani Cavidan?” – pyta służąca z cwaniackim wyrazem na twarzy. W głowie ma już ułożony jakiś plan. Tymczasem Emir odwozi Reyhan na uniwersytet. Na pożegnanie daje jej całusa w policzek. „Nie ma się co dziwić, że za ostatnie zadanie dostała dziewięćdziesiąt pięć punktów” – mówi jedna ze stojących przy wejściu studentek. – „Tylko popatrz na nich, zachowują się jakby byli nastolatkami”. Reyhan słyszy te słowa, ale w żaden sposób nie reaguje.

Akcja przenosi się do rezydencji. Zeynep i Melike są w kuchni. Dziewczynka trzyma w rękach pozytywkę, którą kupiła specjalnie dla Emira i Reyhan. Nakręca ją i wsłuchuje się w jej melodię. „Myślisz, że im się spodoba?” – pyta. „Jak mogłaby się nie spodobać? Będą zachwyceni, zobaczysz” – zapewnia Melike. „Było wiele ładnych rzeczy, ale moich oszczędności wystarczyło tylko na to”. „Moja piękna, nawet najmniejsza rzecz będzie miała dla nich ogromne znaczenie. Poza tym ta pozytywka naprawdę jest piękna”.

Nagle z głębi domu rozlega się wołanie Cavidan. Melike w jednej chwili zjawia się w salonie, gdzie pani Tarhun szuka czegoś w popłochu. „Co się stało, proszę pani?” – pyta służąca. „Mojego pierścionka nigdzie nie ma! Pierścionka z brylantem!” – krzyczy żona Hikmeta. „Jak to nie ma? Zsunął się pani z palca?”. „Nie. Włożyłam go do torebki, by zanieść do jubilera, a teraz go nie ma! Czy dzisiaj ktoś tu przychodził? Ktoś obcy?”. „Nie, nikt nie przychodził”. „Och, to był bardzo drogi pierścień. Z drogim kamieniem! Och!”.

Do salonu wchodzą także Zeynep i Nigar. „Widziałyście mój pierścionek?” – pyta Cavidan. – „Pierścionek z brylantami. Widziałyście? Odpowiadajcie!”. Dziewczynka i Nigar kręcą przecząco głowami. „Słuchajcie mnie, macie przeszukać dokładnie cały dom, każde miejsce! Zrozumiano?! No już, idźcie!”. Akcja przenosi się do firmy. Narin jest w gabinecie męża i czeka na pojawienie się Erhana. W końcu jej były narzeczony pojawia się. „Uspokoiłaś się już?” – pyta mężczyzna. Narin chce coś odpowiedzieć, ale rezygnuje, gdy do pokoju wchodzi Yonca. „Napijecie się czegoś?” – pyta pracownica. „Wypijemy po filiżance kawy. Prawda, pani Narin?”.

Akcja wraca do rezydencji. W salonie są Cavidan i Suna. „Przecież pierścionek, który leżał w torbie, nie mógł wstać na nogi i sobie pójść!” – stwierdza rozgorączkowana pani Tarhun. – „Na pewno ktoś go ukradł! Na pewno!”. „Jeszcze czego. Na pewno gdzieś upadł i zaraz się znajdzie” – przekonuje Suna. „Gdyby tak było, już dawno by się znalazł. Ktoś po prostu połakomił się na mój pierścionek!”. Do salonu wchodzą Melike i Nigar. „Sprawdziłam wszystkie miejsca” – oznajmia starsza służąca. – „Niestety nic nie znalazłam”. „Oczywiście, że nie znalazłaś. Nie można znaleźć czegoś, czego nie ma! Teraz należy ustalić, kto to zrobił. Kto w tym domu odważył się ukraść mój pierścionek!”.

Oburzona Cavidan opuszcza salon. Gdy idzie korytarzem, słyszy dochodzący z pokoju Zeynep dźwięk pozytywki. Zaintrygowana wchodzi do środka i kieruje wzrok na trzymane przez dziewczynkę urządzenie. „Co to?” – pyta. „To… prezent” – odpowiada przestraszona Zeynep. – „Prezent ślubny dla siostry Reyhan i brata Emira”. Pani Tarhun wyrywa z rąk dziewczynki pozytywkę i pyta: „Kupiłaś ją, tak? A za czyje pieniądze?”. „Zaoszczędziłam ze swojego kieszonkowego”. „Wiem, że to ty ukradłaś! To ty ukradłaś mój pierścionek! Ty bezwstydna utrzymanko!”. „Ja… Ja niczego nie ukradłam” – do oczu Zeynep napływają łzy. – „Naprawdę nie widziałam pani pierścionka. Nic nie ukradłam…”.

Cavidan bierze zamach i rozbija pozytywkę o ścianę! Następnie silnie chwyta dziewczynkę za rękę i mówi: „Wiesz, co znaczy pluć na talerz, z którego jesz? Gadaj, ty nędzna utrzymanko, gdzie mój pierścionek?!”. „Niczego nie ukradłam, naprawdę” – zarzeka się Zeynep, cała się trzęsąc. Do pokoju wchodzi Nigar i oznajmia: „Pan Emir przyjechał”. „Jeszcze z tobą nie skończyłam! Odpowiesz mi za to!” – Cavidan grozi Zeynep palcem i opuszcza pokój. Dziewczynka podnosi z podłogi kawałki rozbitej pozytywki i wybucha płaczem.

Po chwili do pokoju wbiegają Emir i Reyhan, którzy usłyszeli odgłos szlochu Zeynep. „Moja jedyna, co się stało? Dlaczego płaczesz?” – pyta Reyhan. Następnie bierze do rąk jeden z fragmentów pozytywki. – „To dlatego płaczesz?”. „Zeynep, jak to się stało?” – pyta Emir. „Upadło…” – odpowiada dziewczynka. „Nie mogło tak po prostu upaść. Coś musiało się stać”. „Zeynep, kochanie, nie bój się. No już, powiedz nam” – zachęca Reyhan. Jej podopieczna jednak milczy.

Małżonkowie wymieniają porozumiewawcze spojrzenie. Oboje doskonale wiedzą, kto jest odpowiedzialny za stan Zeynep. Emir udaje się prosto do salonu. Nie zastaje tam jednak swojej matki, a Nigar, która właśnie wyciera kurze. „Wiesz, co się tutaj stało?” – pyta mężczyzna. – „Powiedz mi wszystko, natychmiast!”. „Pani Cavidan zginął pierścionek z brylantem” – oznajmia służąca. – „Gdy go nie znalazła, powiedziała, że to na pewno sprawka któregoś z domowników. Obwiniła nas i wyszła z salonu. Potem usłyszałam krzyki dochodzące z pokoju Zeynep. Od razu pobiegłam sprawdzić, co się dzieje, i zobaczyłam, jak pani Cavidan szarpie Zeynep. Zaatakowała ją i mówiła, że to ona ukradła pierścionek”.

„Następnie rozbiła pozytywkę, którą Zeynep kupiła dla was w prezencie za swoje kieszonkowe” – kontynuuje opowieść Nigar. – „Zeynep bardzo się przejęła. Zarzekała się, że niczego nie ukradła, ale pani Cavidan nie chciała jej słuchać”. „Gdzie jest moja matka?” – pyta Emir, cały gotując się w środku. „Ostatnio widziałam ją, jak wchodziła do pokoju pana Hikmeta”. „Idź po nią i powiedz, żeby natychmiast tu przyszła”. Tymczasem Reyhan śpiewa Zeynep kołysankę, by ją uspokoić. Zaintrygowana Cavidan staje przy drzwiach pokoju i wszystkiemu się przysłuchuje. „Jaka piękna kołysanka” – mówi dziewczynka, już nie płacząc.

„Moja siostrzyczka bardzo ją lubiła” – oznajmia żona Emira. – „Ciągle prosiła mnie, żebym ją dla niej śpiewała”. „Masz siostrę?” – pyta zaskoczona Zeynep. „Gulsun, moja młodsza siostrzyczka…”. „Gdzie teraz jest? Dlaczego nigdy ciebie nie odwiedziła?”. „Jest w raju. Moja piękna siostrzyczka stała się aniołem”. „Dlaczego? Była chora?”. „Zaginęła. Szukaliśmy jej dzień po dniu, miesiąc po miesiącu. Bardzo długo jej szukaliśmy, aż pewnego dnia przyszedł do nas policjant. Powiedział, że znaleźli jej odzież na brzegu rzeki…”.

Następuje zbliżenie na twarz Cavidan. „A żebyście wszyscy tak zdechli. Wreszcie miałabym od was święty spokój” – szepcze kobieta i odchodzi od drzwi. Po chwili pojawia się w salonie. „Ty… Jak możesz robić coś takiego?!” – Emir staje przed matką i wbija w nią groźne spojrzenie. – „To jeszcze małe dziecko! Jak możesz tak bezwstydnie obwiniać ją o takie rzeczy?! I do tego podnosisz na nią rękę! Co ty wyczyniasz, mamo?!”. „Synu, czy zrobiłabym coś takiego, gdybym nie miała pewności?” – pyta Cavidan. – „To ona wzięła ten pierścionek. Widziałam na własne oczy prezent, który kupiła!”. „Zamilcz! Jak możesz być tak bezlitosna?! Moja mama nie może być taka!”.

Akcja przenosi się do firmy. „Co próbujesz zrobić? Co robisz tutaj?” – pyta Narin. – „Zapytałam cię o coś, nie słyszysz?! Odpowiadaj! Chociaż raz w swoim życiu bądź szczery!”. „Zawsze jestem z tobą szczery” – oświadcza Erhan. – „Nie jest moim celem wyrządzenie ci krzywdy ani stawianie cię w trudnej sytuacji. Gdyby tak było, już dawno bym to zrobił. Moim celem i moim pragnieniem jesteś ty. Nie zauważyłaś, jak bardzo jestem w tobie zakochany? Wiem, że ty także mnie kochasz. Zaprzeczaj, ile chcesz, ale ja udowodnię ci to, zobaczysz. Nie zrobię tego, żeby cię zranić czy skrzywdzić. Będąc obok ciebie, w twoim otoczeniu, swoją obecnością przypomnę ci o tym, jak bardzo mnie kochasz”.

Akcja wraca do rezydencji. „Ty wcale mnie nie rozumiesz” – mówi Cavidan do syna. – „Nie wiesz, jak straszne rzeczy przeżyłam. Przede wszystkim to, co stało się z twoim ojcem. Każdego dnia widzę mojego męża jako roślinę. Każdego dnia bardzo cierpię. Do tego ta przykra sprawa z Cemre, która codziennie przychodziła do naszego domu i którą ja traktowałam jak własną córkę. To, co zrobiła Sunie i tobie… Dłużej tego nie zniosę! Wszystko zwaliło się na mnie, jedno po drugim! Czasami aż sama się modlę, żeby nie zwariować jak Cemre. Rozumiesz mnie, prawda, mój synu? Nie żal ci twojej mamy?”.

„Tak, jest mi ciebie bardzo żal, że jesteś w takim stanie” – potwierdza Emir. – „Dlatego będzie lepiej, jeśli zamieszkasz sama, nabierzesz sił i zbierzesz swoje myśli do kupy”. „Sama? Gdzie?” – pani Tarhun robi wielkie oczy. „W domku na wsi” – pada odpowiedź, a na twarzy Cavidan w jednej chwili pojawia się przerażenie. Czy kobieta faktycznie się wyprowadzi?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy