336: Cavidan zakłada maseczkę na twarz i wchodzi do fabryki, o której poprzedniego dnia rozmawiali Emir i Zafer. „Co za smród” – mówi, wachlując dłonią przed twarzą. – „Ta wstrętna utrzymanka nie wytrzyma tu nawet godziny”. Pani Tarhun wyobraża sobie swoją synową, która jest tutaj związana, i umiera, zatruwając się oparami chemikaliów. Tymczasem Narin przychodzi do domu byłego męża. „Przyszłam tylko po to, żeby to oddać” – oznajmia i stawia na stole torbę. „Co to jest?” – pyta Kemal. „Pieniądze, które mi wypłaciłeś. Cała kwota jest tu spakowana”. „Skąd nagle taki pomysł? Dlaczego je przyniosłaś?”. „Wczoraj nic nie powiedziałam, żeby nie przeciągać rozprawy, ale nie chcę od ciebie ani grosza”.

„Postąpiłem zgodnie z prawem. Te pieniądze ci się należą” – oświadcza Kemal i wyciąga torbę w kierunku byłej żony. Akcja przenosi się do kryjówki Talaza. Gangster rozmawia na podwórku z Cavidan. „Czego chcesz tym razem?” – pyta. „Przyszłam z bardzo intratną propozycją, która zapełni twoją kieszeń” – odpowiada kobieta. – „Jest pewna fabryka, w środku której unoszą się opary chemiczne”. „No i co w związku z tym? Film tam będziemy kręcić?”. „Nie mam nastroju do słuchania twoich głupich żartów. Chodzi o Reyhan. Jeśli na kilka dni zamkniemy ją w tej fabryce, to jej dziecko…”.

„Zostanie wyprawione na tamten świat” – dokończa bandzior. „I co powiesz na takie zadanie?” – docieka Cavidan. „Powiem, że prześcignęłaś samą siebie. Ale powiem też, że w to nie wchodzę”. „Co to znaczy, że nie wchodzisz?” – mina pani Tarhun momentalnie rzednie. „To znaczy, że nie jestem mordercą dzieci. I nie będę. Teraz spadaj, powodzenia” – Talaz wypycha swoją rozmówczynię poza ogrodzenie. Kamera przenosi się do środka chaty. „Dziecko?” – pyta Cemre, która podsłuchiwała pod drzwiami. Jej twarz przybiera żądny mordu wyraz. – „Dziecko Emira i Reyhan…”.

Masal wchodzi do salonu, gdzie jej ojciec rozmawia z byłą żoną. „Już więcej nie przyjdziesz, siostro Narin?” – pyta dziewczynka. Kobieta bierze ją za rękę i razem siadają na kanapie. „Pamiętasz, jak czytałam ci jedną bajkę?” – mówi. – „O mamie kaczce, która była daleko od swoich dzieci, a wokół czyhały złe wilki. Pamiętasz?” – Masal potakuje na potwierdzenie. – „I co zrobiła mama kaczka, kiedy jej dzieci znalazły się w niebezpieczeństwie? Rzuciła się na wilki, nie myśląc o własnym życiu. Tak samo i ja, gdziekolwiek bym nie była i niezależnie od sytuacji, zawsze będę przy tobie, kiedy będziesz mnie potrzebowała. Nigdy cię nie zostawię”.

„Teraz muszę już iść, ale nie zapomnij o tym, co ci powiedziałam. Będę z tobą, kiedy tylko zechcesz, dobrze?” – Narin całuje Masal i opuszcza dom. Akcja przenosi się do rezydencji. Wściekła Cavidan chodzi w tę i z powrotem po salonie. „Dopuścił się tylu podłych czynów w swoim życiu, a teraz jaśnie pan mówi, że tego nie zrobi!” – grzmi kobieta. – „Będę musiała jakoś sama załatwić tę sprawę. Muszę znaleźć sposób, żeby zwabić utrzymankę w pułapkę. Tylko jak?”. W tym momencie rozlega się dźwięk nadesłanej wiadomości. Pani Tarhun sięga po swój telefon i odczytuje sms-a od Talaza: „Dobrze, zgadzam się. Wyślij mi adres tej fabryki, a potem czekaj na wiadomość ode mnie. Zrobię to, co chcesz”.

Akcja przenosi się do kryjówki Talaza. Widzimy Cemre, która siedzi na kanapie i trzyma w rękach komórkę Talaza! To ona wysłała wiadomość do Cavidan! Nagle telefon zaczyna dzwonić, a na ekranie wyświetla się imię Cavidan. Kobieta chce uzgodnić szczegóły operacji, lecz Cemre odrzuca połączenie. Następnie wysyła kolejną wiadomość: „Posłuchaj, jeśli nadal będziesz do mnie wydzwaniać, to się rozmyślę! Skoro nie odbieram telefonu, to znaczy, że jestem zajęty, do diabła! Podaj wreszcie adres tej przeklętej fabryki i czekaj spokojnie, aż sam się odezwę”.

Po chwili na telefon przychodzi sms z adresem. „To daleko, bardzo daleko. Jak ja się tam dostanę?” – zachodzi w głowę Cemre. Naraz uśmiecha się szeroko, jakby wpadła na jakiś pomysł. Tymczasem Emir i Reyhan chcą odwiedzić Meryem i Hassana. „Może powinniśmy do niej zadzwonić?” – pyta dziewczyna, gdy już mają wsiadać do samochodu. „Zaraz zadzwonię” – Emir wyciąga telefon, a jego żona zajmuje miejsce na fotelu pasażera. Reyhan przywołuje w pamięci obrazy z tych kilku dni, kiedy wspólnie z mężem opiekowali się Hassanem.

Po skończonej rozmowie telefonicznej Emir wsiada za kółko. Jest czymś wyraźnie strapiony. „Coś się stało?” – pyta zaniepokojona Reyhan. „Meryem opuściła schronisko” – odpowiada mężczyzna. „Co? Dlaczego? Przecież była tak szczęśliwa, że tam zamieszkała”. „Nie wiem, nie powiedzieli, co było przyczyną”. „A jak jej mąż ją na siłę stamtąd zabrał? Jeśli coś zrobił Hassanowi i Meryem?”. „Spokojnie, nie panikuj. Jej mąż jest w więzieniu. Pojadę do schroniska i dowiem się, co się stało. Ty idź do domu”. „Razem pojedziemy” – mówi stanowczo Reyhan i zapina pas.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy