471: Kumru przychodzi do szpitala. „Dzień dobry. Przyszłam na umówione badanie USG” – oznajmia. „Nazwisko?” – pyta kobieta w rejestracji. „Kumru Tarhun”. „Nazwisko ojca?”. Dziewczyna chwilę milczy, po czym odpowiada: „Kemal. Kemal Tarhun”. „Usiądź, wkrótce cię zawołamy”. Kamera przenosi się do gabinetu Leventa. Radiolog, który został zwolniony ze szpitala, pakuje swoje rzeczy do pudła. Nagle drzwi pomieszczenia otwierają się i do środka wchodzi Kemal. „Co ty i Kumru znowu wymyśliliście? Wszystko mi powiesz!” – rozkazuje brat Hikmeta. „Nic nie zrobiliśmy” – zarzeka się Levent. „Posłuchaj, to nie to, co myślisz. Nie przyszedłem tu z powodu Kumru. Kocham inną. Nasze małżeństwo to tylko wypadek. Teraz, dla dobra wszystkich, powiedz mi wszystko, co się wydarzyło”.
„Do niczego nie doszło między nami” – zapewnia radiolog i chce wrócić do swoich zajęć. „Kumru jest w ciąży! To nie jest moje dziecko!” – nie ustępuje Kemal. – „Nie jesteśmy prawdziwymi mężem i żoną. Nasze małżeństwo istnieje tylko na papierze. Zapytam raz jeszcze i powiesz mi prawdę. Co się między wami wydarzyło?”. „Nie wiem, co chcesz usłyszeć, ale powiedziałem ci już wszystko. Między Kumru i mną do niczego nie doszło”. „Kłamiesz!” – Kemal chwyta rozmówce za sweter. – „Powiedz mi prawdę!”. „Powiedziałem już, że niczego nie było”. Ojciec Masal opuszcza gabinet. Z łazienki wychodzi Kumru, staje obok Leventa i mówi: „Dziękuję”.
„Dziękujesz?” – pyta zdumiony radiolog. – „Jesteś świadoma tego, co zrobiłaś?”. „Co takiego zrobiłam?” – nie rozumie dziewczyna. „Jak mogłaś ukryć przede mną, że jesteś w ciąży? To ja jestem ojcem tego dziecka! Powiem wszystko!”. „Jeśli to zrobisz, zabiję i siebie, i dziecko”. Kumru odchodzi. Pani w rejestracji mówi jej, że lekarka już na nią czeka. W następnej scenie dziewczyna leży już na łóżku. Doktorka przesuwa urządzenie po jej brzuchu i milcząco wpatruje się w ekran USG. „Co się stało? Czy coś jest nie tak?” – pyta zaniepokojona Kumru. – „Coś stało się dziecku? Zapytałam cię o coś, odpowiedz. Czy z moim dzieckiem wszystko w porządku?”.
„Nie słyszę bicia serca” – odpowiada lekarka, a na jej twarzy rysuje się coraz większy niepokój. „Co masz na myśli? Posłuchaj uważnie!” – rozkazuje Kumru, której nagle udzielają się nerwy. „Niestety, serce dziecka nie bije. Bardzo mi przykro”. „Nie! Nie może umrzeć!” – Żona Kemala zrywa się na równe nogi. – „Moje dziecko nie może umrzeć! Słyszysz mnie? Masz go ożywić!”. „Rozumiem twój ból, ale musisz się uspokoić”. „Nic nie rozumiesz! Nie możesz zrozumieć! Ożywisz go, słyszysz?!”. „To niemożliwe. Serce twojego dziecka nie bije. Ono nie żyje. Jeśli pilnie nie zareagujemy, możesz dostać sepsy. Jesteś w niebezpieczeństwie”.
„Nie! Nikt nie dotknie mojego dziecka! To dziecko moje i Kemala!” – Zrozpaczona Kumru wybiega z sali. Akcja przenosi się do domu Kemala. Sehriye sprząta w pokoju Kumru. Nagle rozbrzmiewa dzwonek leżącej na szafce nocnej komórki. „Kędziorku! Telefon dzwoni!” – woła gospodyni. Narin wchodzi do pomieszczenia i bierze smartfon do rąk. „To telefon Kumru, musiała go zapomnieć” – stwierdza, po czym odbiera połączenie. Po drugiej stronie słyszy męski głos: „Gdzie poszłaś? Posłuchaj, z twojego powodu okłamałem mężczyznę. Wyjaśnijmy wszystko między sobą. Porozmawiajmy i załatwmy to, Kumru. Słyszysz mnie?”.
Narin rozłącza się. „Kędziorku, co się stało? Pobladłaś” – zauważa Sehriye. „Nic” – odpowiada Narin i oddzwania pod numer, z którym przed chwilą rozmawiała. „Kumru?” – odbiera radiolog. „Tu Narin, siostra Kumru”. Akcja przenosi się do domu Feride. Dziewczyna nakłada jedzenie do talerzy. Nagle na leżący na stoliku telefon Cemre przychodzi sms od Emira. Zaintrygowana Feride odczytuje go: „Jeśli podejrzewa, że to ja załatwiłem jej tę pracę, daj mi znać”. Do pomieszczenia wchodzi Cemre. Oburzona Feride pokazuje jej odczytaną wiadomość. „Ja nie będę jadła” – oświadcza, zabiera swój płaszcz i opuszcza dom.
Kumru wraca do domu. Ociera łzy z policzków i stara się ukryć grymas bólu na twarzy. Następnie zagląda do salonu, gdzie znajdują się Kemal, Narin i Levent. „Co się tu dzieje?” – pyta Kumru. „Wszystkiego się dowiedzieliśmy” – oznajmia Narin, stając naprzeciwko przyszywanej siostry. „Zrobiłem to, co trzeba było zrobić. Wszystko im powiedziałem” – oznajmia Levent. – „To ja jestem ojcem tego dziecka”. „On kłamie!” – krzyczy Kumru. „Dość! Weź się w garść!” – rozkazuje ukochana Kemala. „Jesteś zazdrosna. Zaplanowałaś to wszystko. Przyprowadziłaś tu Leventa, żeby nas rozdzielił!”.
„Nie walcz na próżno” – zabiera głos Kemal. – „Levent zaświadczy, że byłaś z nim, gdy byliśmy małżeństwem. Rozwiedziemy się”. Akcja przenosi się do rezydencji. Emir wysiada z samochodu. „Stój!” – słyszy nagle. Odwraca głowę i widzi… Feride. – „Nie chcę twoich pieniędzy i twojej pomocy. Ile razy mam to jeszcze powiedzieć? Trzymaj się z dala ode mnie i mojego życia”. Dziewczyna chwyta rękę mężczyzny i kładzie na jego dłoni całą zaliczkę, którą otrzymała. Następnie odwraca się i odchodzi.
Akcja wraca do domu Kemala. „Fałszywie mnie oskarżasz!” – grzmi Kumru, patrząc na męża. – „Wszystko, co powiedziałeś, jest kłamstwem! Nie dam ci rozwodu! Nigdy się ze mną nie rozwiedziesz!”. „Wszystko jest jasne. To ty nadal kłamiesz” – stwierdza Narin. „Ty… Ty to wszystko zrobiłaś! Zaangażowałaś Leventa w swoje przedstawienie. Przyprowadziłaś go tutaj i kazałaś mu kłamać”. „Twoja maska opadła, to dziecko Leventa” – mówi Kemal. – „To koniec, rozwiedziemy się jak najszybciej”. „Nie! Nigdy się z tobą nie rozwiodę!” – Kumru wpada w furię i przewraca krzesło. „Kumru, nie rób tego, uspokój się” – prosi radiolog. – „Dojdź do siebie i porozmawiajmy. Uznaję to dziecko, jestem jego ojcem…”.
„Kim jesteś?! Kim?!” – Kumru rzuca się na radiologa. – „To mój dom! Nie będę słuchała twoich kłamstw! Wynoś się z mojego domu!” – Dziewczyna chwyta się za głowę. Nagle dostrzega leżący na stoliku nóż. Niewiele myśląc, sięga po niego. – „Nie zbliżajcie się! Zabiję się!” – Przykłada sobie ostrze do szyi. Do pokoju wbiega Munever. „Kumru!” – krzyczy kobieta. Kemal wykorzystuje moment zdezorientowania swojej żony i zabiera jej nóż. „Dość już, uspokój się.” – Narin chwyta siostrę za ręce. – „Nie pozwolę ci skrzywdzić siebie i innych”. „Zostawcie mnie w spokoju! Zostawcie!” – Kumru ucieka do swojego pokoju. Tam siada na łóżku i chwyta się za brzuch.
„Dlaczego mnie nie kochasz?” – pyta, zalewając się łzami. – „Dlaczego zostawiłeś mnie i odszedłeś? Powinieneś zrobić tak, by moje marzenia stały się rzeczywistością. Dlaczego mnie nie pokochałeś? Dlaczego?!”. Tymczasem Feride wraca do domu. Cemre siada obok niej przy stoliku. „Jak mogłam w to uwierzyć?” – zarzuca sobie córka Seyfiego. – „Jak mogłam nic nie podejrzewać? To, że otrzymałam taką ofertę…”. „Przepraszam cię po tysiąckroć” – mówi Cemre. – „Nawaliłam, przyznaję. Obiecuję, że nie zrobię tego ponownie. To wszystko moja wina. Niech mnie Bóg ukarze”. „Nie mów tak. Jestem zła tylko na niego. Chciałaś mi tylko wyświadczyć przysługę”.
Nagle telefon Cemre zaczyna dzwonić. To Talaz. Po krótkiej rozmowie dziewczyna oznajmia: „Mój niedźwiedź polarny zdał sobie sprawę ze swojego błędu. Błaga mnie, żebym wróciła. No cóż, to chyba nie jest zły pomysł, a i ty trochę odpoczniesz. Wiesz, że brakuje mi piątej klepki. Znowu popełniłam błąd”. „Jeśli to z powodu tego, co powiedziałam…” – odzywa się Feride. „Nie, nie powiedziałaś nic złego. Ale będzie dobrze, jeśli już pójdę”. „Te drzwi są zawsze dla ciebie otwarte, wiedz o tym”. „Wiem. A nawet jeśli będą zamknięte, bez trudu wejdę przez komin”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Songul wychodzi na taras, który Melike kończy właśnie myć. Bratowa Feride nie byłaby jednak sobą, gdyby czegoś nie zrobiła. Sięga po doniczkę z kwiatem i rozbija ją na świeżo umytych płytkach. „Och, co za pech” – mówi z udawanym współczuciem. – „Wszystko się zabrudziło. Co zamierzasz zrobić, Melike? Po prostu będziesz tak stać i się przyglądać? Posprzątaj to jak najszybciej, dalej! Nie możesz tego tak zostawić. Jeśli zacznie padać, wszystko będzie ubłocone”. „Nie martw się, od razu to posprzątam” – zapewnia Melike, cały czas bojąc się postawić gnębiącej ją Songul.
Na taras wychodzi Hikmet. Patrzy na rozbitą doniczkę, a następnie kieruje pytające spojrzenie na żonę. „Panie Hikmecie, ja…” – odzywa się bratowa Feride. „Co się tutaj stało?” – pyta mężczyzna. „Powiedz jej coś, ona mnie nie słucha.” – Songul kieruje wzrok na służącą. – „W ostatnim czasie trzykrotnie czyściła już taras. Spójrz, nawet doniczka się rozbiła. Mówię jej, by zajęła się tym później, ale nie, musi zrobić to dzisiaj. Przysięgam, jest uparta”. „Pani Songul ma rację, Melike. Nie robi się tego w tym czasie” – stwierdza Hikmet. – „Jeszcze się rozchorujesz. Wejdź do domu i odpocznij”.
„Wyczyszczę to, a potem pójdę” – oznajmia Melike. „Sam widzisz, jaka jest uparta” – powtarza bratowa Feride. – „Nieważne, niech robi, jak uważa. Och, zrobiło się chłodno, wejdźmy do środka. Niech i ona skończy swoją pracę”. Songul chwyta męża za rękę i razem odchodzą. Akcja przeskakuje do wieczora. Narin siedzi na kanapie obok matki. „Jak ona mogła to zrobić? Nie rozumiem tego” – oznajmia przejęta Munever. „Mamo, nie torturuj siebie. Najważniejsze, że prawda wyszła na jaw”. „Narin, ona nie przestanie. Pójdzie jeszcze dalej. Boję się tego, co może zrobić”.
Do salonu wchodzi Kumru. Trzyma się za brzuch i z trudem stawia krok za krokiem. „Nie czuję się dobrze” – mówi, po czym upada na podłogę. Akcja przenosi się do domu Feride. Dziewczyna liczy ostatnie pieniądze, które zostały jej w portfelu. „Muszę jak najszybciej zarobić pieniądze i nie wydać ani grosza z tego, co mi zostało” – mówi do siebie. – „Jak inaczej zapłacę czynsz za następny miesiąc?”. Feride chowa pieniądze do leżącej na podłodze torby podróżnej. Nagle rozlega się łomotanie do drzwi? Kto to może być o tej porze?