479: Songul wchodzi do salonu. „Nawaliłaś” – mówi do siebie. – „Miałaś tak wiele planów, a nie udało ci się przekonać Hikmeta. Oczywiście tak się dzieje, gdy robisz pierwsze, co przyjdzie ci na myśl. Pomyśl trochę!”. Do salonu wchodzi Hikmet. Jego żona chwyta się za odcinek lędźwiowy, udając wielki ból, i siada na fotelu. „Co ci się stało?” – pyta mężczyzna. „Nic mi nie jest, wszystko w porządku. Plecy mi tylko trochę zesztywniały. To minie, kiedy odpocznę. Ale było warto, koszule wyprasowałam ci świetnie”. „Twoje ręce są ze złota. Powiedzmy Melike, żeby zrobiła nam kawę”. „Ja się tym zajmę. Ona jest zajęta, nie przerywajmy jej”.
„Miałaś rację. To dobry pomysł z zatrudnieniem asystentki” – przyznaje Hikmet. – „Ty się tym zajmij, dobrze?”. Kobieta potakuje głową i udaje się do kuchni z cwaniackim uśmieszkiem na twarzy. W pomieszczeniu Melike wyciera właśnie blat. „Zrób jedną kawę dla mnie i pana Hikmeta” – rozkazuje pani domu, sama wpatrując się w ekran smartfona. – „Jedna ma być słodsza”. „Dobrze” – mówi służąca i zabiera się za przygotowanie kawy. „Zrób kawę i dla siebie. Zasłużyłaś na to dzisiaj. Ach, Melike, czasami naprawdę mnie denerwujesz. Powiem o tobie dobrze czy źle, robisz tę samą głupią minę. Człowiek by się choć na chwilę rozchmurzył, ale nie ty”.
„W ten sposób unikasz kontaktu ze mną, prawda?” – kontynuuje Songul. – „Bardzo się mylisz, mówię ci”. W następnej scenie widzimy jadącego samochodem Emira. Mężczyzna odbiera telefon od Suata. „Co? Co to znaczy, że Cevahir uciekł z więzienia?” – pyta, a na jego twarzy pojawia się przerażenie. – „W porządku, zrozumiałem. Będę bardzo ostrożny. Daj mi znać, jeśli go złapią”. Syn Cavidan rozłącza się i od razu wybiera numer do Feride. Ta jednak nie odpowiada.
Akcja przenosi się gdzieś za miasto. Feride idzie drogą, szukając domu, w którym ma zacząć pracę. Wyciąga telefon, by zobaczyć, która godzina, i widzi wiadomość od Emira: „Czy wszystko w porządku? Dlaczego nie odpowiadasz? To bardzo ważne, odpowiedz”. „Dlaczego nie słyszałam? Och, jest wyciszony” – zauważa dziewczyna. – „Co może być takiego ważnego? Yigit!”. Feride natychmiast wybiera numer do Emira. „Halo? Gdzie jesteś?” – pyta spanikowany mężczyzna. – „Dzwoniłem do ciebie wiele razy”. „Mój telefon był wyciszony. Czy coś się stało?”. „Cevahir uciekł, gdy przenosili go do innego więzienia. Słyszysz mnie? Cevahir uciekł, jesteś w niebezpieczeństwie! Halo?”.
„Wiem…” – odpowiada Feride, obok której stoi już lichwiarz oraz jego ludzie! „Co masz na myśli? Gdzie dokładnie jesteś?” – pyta Emir. „Rozłącz się” – rozkazuje Cevahir. „Rozłączam się, pozdrów ciocię Cavidan. Do zobaczenia”. „Nie, nie rozłączaj się!” – krzyczy syn Hikmeta, ale połączenie zostaje przerwane. Oddzwania do niedoszłej żony, ale spotyka się tylko z automatyczną informacją: „Wybrany abonent jest niedostępny”. „Pozdrów ciocię Cavidan?” – powtarza, głęboko się zamyślając. Szybko zdaje sobie sprawę, że Feride wpadła w kłopoty.
Kemal i Narin wybrali się na wypoczynek za miasto. Mężczyzna wyłączył telefon ukochanej, by mieć pewność, że nie dostanie nagłego wezwania do szpitala. Nieoczekiwanie jego telefon zaczyna dzwonić. „Odbierz, może to siostra Sehriye” – mówi Narin. „To jakiś nieznany numer” – odpowiada brat Hikmeta, zerkając na ekran. „Mimo to odbierz”. „Halo? Tak, to ja. Kim jesteś? Rozumiem, panie Sadri.” – Mężczyzna niechętnie, ale przekazuje komórkę ukochanej. „Tak, panie Sadri. W porządku, przyjadę na spotkanie” – mówi Narin do słuchawki. – „Do widzenia”.
„Co powiedział?” – pyta Kemal. „Wezwał mnie na spotkanie” – odpowiada Narin. „Wie przecież, że dzisiaj jest twój dzień wolny”. „Tak, ale mówiłam ci o projekcie”. „Tym, który prowadzicie ze szpitalem w Ankarze?”. „Tak. Przenieśli spotkanie na dzisiaj. Nie wiem dlaczego, ale myślę, że przybycie zespołu z zagranicy wszystko przyspieszyło. Idę, żeby się nie spóźnić”. „Nie mogę wysłać cię samej”. „A Masal?”. „Wujek Rafet będzie tu jeszcze przez kilka godzin. Wrócimy do tego czasu”.
Emir przyjeżdża do domu Feride i łomocze w drzwi. Otwiera mu matka. „Gdzie ona jest?” – pyta. – „Wiesz, dokąd się udała?”. „Dostała jedną ofertę pracy” – odpowiada Cavidan. – „Czy coś się stało?”. „Znasz adres?”. „Tak, zapamiętałam. Wioska Kilyos”. Emir rusza prosto do wskazanej miejscowości. Na leśnej drodze czekają na niego ludzie lichwiarza. Cała trójka mierzy do niego z pistoletów. Syn Cavidan odważnie wysiada na zewnątrz. „Stój albo cię zabijemy!” – ostrzega drab. Ze znajdującego się za nimi samochodu wysiadają lichwiarz oraz Feride, którą kolejny z oprychów trzyma za ramiona.
„Czekaliśmy na ciebie, panie Emirze” – oznajmia Cevahir. – „Przybyłeś w samą porę”. Tymczasem Kemal i Narin wracają do domu, w którym zatrzymali się na czas urlopu. Masal wybiega im na spotkanie. „Czy zostaniemy już tutaj?” – pyta dziewczynka. „Bez obaw, wrócimy” – odpowiada jej ojciec. „Nudziłaś się, kiedy nas nie było?” – pyta Narin. „Nie, zbieraliśmy szyszki. Są bardzo piękne. Pomalujemy je, dobrze?”. „Oczywiście, ale najpierw muszę podłączyć telefon do ładowarki. Nie wiem, kiedy się wyłączył”. „Niech zostanie wyłączony” – sugeruje Kemal. – „Przez najbliższe godziny nie myśl o niczym innym”.
„Co jeśli w szpitalu coś się stanie?” – pyta Narin. – „Jeśli jakiś pacjent zadzwoni z pilnym problemem? Widziałeś sam, gdyby się ze mną nie skontaktowali, nie mogłabym uczestniczyć w spotkaniu. Całe szczęście, że znaleźli twój numer”. „To ja wyłączyłem twój telefon” – wyznaje mężczyzna. „Dlaczego?”. „Ponieważ chciałem, żebyśmy byli tutaj sami, z dala od wszystkiego”. „Kemal, jestem lekarzem. Nie mam tego luksusu, że mogę wyłączyć telefon, kiedy chcę. W każdej chwili może się coś wydarzyć”. „Nie jesteś jedynym lekarzem w szpitalu. I od czego jest pan Sadri? Jeśli będzie coś pilnego, może sam przejąć kontrolę. Myślę, że sobie poradzi”.
„Oczywiście, że sobie poradzi, i to lepiej ode mnie, ale nie o tym jest rozmowa” – stwierdza Narin. „Nie może zrobić tego lepiej niż ty” – przekonuje Kemal. – „Gdyby mógł, nie dzwoniłby do ciebie co chwilę”. „Jakie to ma znaczenie?”. „Takie, że ciągle do ciebie dzwoni”. „Tato, chyba jesteś zazdrosny o siostrę Narin” – stwierdza roześmiana Masal. Akcja wraca na leśną drogę. „Spodobał ci się nasz oddział powitalny?” – pyta Cevahir. „Natychmiast ją puśćcie” – rozkazuje Emir. – „To ze mną rozwiążcie swój problem”. „Być może. Po prostu się tutaj namyślam. Chyba nie masz nic przeciwko?”.
„Bardzo go kochasz?” – Cevahir zwraca się do Feride i kieruje wzrok z powrotem na Emira. – „A ty? Jesteś gotów dla niej umrzeć?”. „Zamknij się! Powiedz, czego chcesz?!” – żąda odpowiedzi Emir. „Rozumiem, chowacie to w sobie. Nie róbcie tak, otwórzcie się jedno na drugie. Zrobię wam przysługę, poskładam was do kupy. Puśćcie ją. Idź”. Drab puszcza Feride. Dziewczyna wolnym krokiem zmierza w kierunku Emira. Gdy jest w połowie drogi, Cevahir staje za nią i zza paska wyciąga złoty pistolet, którego lufę kieruje prosto w jej plecy! Feride obraca głowę i wtedy pada strzał! Kula trafia jednak nie ją, tylko Emira! Mężczyzna upada na ziemię. Na jego swetrze rozlewa się czerwona plama krwi.
„Nie!” – krzyczy Feride i pochyla się nad Emirem. – „Co ty zrobiłeś?! Proszę cię, wytrzymaj. Uratuję cię. Proszę, wytrzymaj…”. „Zostałeś ukarany za swój błąd i poniesiesz śmierć. A ty patrz, jak twój ukochany umiera” – mówi Cevahir, po czym wsiada do samochodu i razem ze swoimi ludźmi odjeżdża. „Proszę, wytrzymaj” – powtarza zapłakana Feride. – „Uratuję cię”. „Yigit… Powierzam go tobie…” – mówi słabym głosem Emir. Po chwili jego powieki opadają. „Nie, nie zamykaj oczu! Spójrz na mnie! Nie możesz umrzeć, Yigit cię potrzebuje. Dalej, otwórz oczy, nie opuszczaj nas”.
Feride ściąga z szyi szalik i uciska nim ranę na brzuchu mężczyzny. „Boże, pomóż” – wznosi modły. – „Zachowaj go dla jego syna”. Dziewczyna wyciąga komórkę, ale w tym miejscu nie ma zasięgu. Akcja wraca nie miejsce wypoczynku Kemala i Narin. „Siostro Narin, myślę, że tata jest o ciebie zazdrosny” – powtarza Masal. „Skąd ci się to wzięło? To nie jest prawda” – odpowiada zmieszany Kemal. – „I to jeszcze o tego faceta…”. Masal odwraca się w stronę domu. „Kochanie, dokąd idziesz?” – pyta Narin. „Przygotuję farby.” – Dziewczynka odchodzi.
„Umysł dziecka” – mówi Kemal i patrzy na ukochaną. – „Ty chyba tak nie myślisz, prawda?”. „Tak właśnie myślę” – mówi w myślach Narin. – „Jesteś o mnie zazdrosny i bardzo mi się to podoba”. „Nie, wcale tak nie myślę” – odpowiada już na głos kobieta. – „Gdybyś był zazdrosny, nie tolerowałbyś pana Sadriego. Byłbyś zdenerwowany, zachowywałbyś się agresywnie”. „To akurat prawda, nie lubię go” – przyznaje mężczyzna. – „Ale to nie znaczy, że jestem od razu zazdrosny. Poza tym jest zimny jak lód. Patrzy na innych z góry. Próbuje być fajny, a jest zarozumiały. Jest sztuczny i fałszywy”. „Tak, mówię to samo. Nie jesteś zazdrosny. Wcale”.
Akcja wraca na drogę. „To moja wina” – oskarża siebie Feride, cały czas uciskając ranę Emira. – „Gdybyś nie przyjechał mnie ratować… Wszystkiego ja jestem winna. Ja”. Nieoczekiwanie mężczyzna otwiera oczy i mówi: „Nie jesteś niczego winna. Zrobiłem ci bardzo złe rzeczy”. „Milcz, nie trać sił. Wyzdrowiejesz. Yigit cię potrzebuje. Obiecałeś, że zawsze z nim będziesz, pamiętasz? Nie, nie możesz teraz odejść. Otwórz oczy, proszę. Możesz zrobić to, co przed chwilą. Proszę cię, wstań. Dalej, przed nami jest główna droga. Zatrzymamy samochód. Możesz to zrobić, wstań. Pomyśl o Yigicie. Wyobraź sobie, że bierzesz go w ramiona. Musisz wytrzymać dla swojego syna. Jako ojciec i syn macie wiele rzeczy do zrobienia”.
Emir z trudem podnosi się. Upada jednak po kilku krokach. „Nie, nie możesz! Dalej, wstań!” – motywuje go Feride, ale mężczyzna jest zbyt słaby. Stracił za dużo krwi. Szczęśliwie na drodze pojawia się samochód dostawczy. „Pomóż mi! Jest ranny!” – krzyczy zaaferowana Feride do kierowcy. – „Proszę, zawieź nas do szpitala”. „Wygląda bardzo źle” – stwierdza kierowca, pochylając się nad Emirem. Po chwili postrzelony mężczyzna i Feride znajdują się na pace. „Jedziemy do szpitala. Wyzdrowiejesz” – mówi dziewczyna. – „Otwórz oczy i słuchaj mnie. Nie poddawaj się. Myśl o Yigicie. Dasz mu jeszcze wiele zabawek. Zabierzesz go na mecz. Weźmiesz go na ramiona i będziesz głośno krzyczał”.
„Nauczysz go grać w piłkę i jeździć na rowerze” – kontynuuje Feride. – „Gdy nadejdzie jego pierwszy dzień szkoły, zaprowadzisz go. Masz jeszcze tyle do zrobienia, rozumiesz? Nie możesz teraz zostawić syna i odejść. Proszę cię, otwórz oczy. Nie umrzesz. Nie pozwól mojemu sumieniu płonąć. Słyszysz mnie? Obudź się!”. Czy Emir zostanie uratowany?