481: Kontynuacja sceny kończącej poprzedni odcinek. „Zabrałem ci to, co masz najcenniejszego, sprzed oczu” – mówi lichwiarz. – „Przygotuj się. Sprawię ci taki sam ból, jaki ty sprawiłeś mnie”. „Nie waż się go dotknąć!” – zabrania Emir. „Popełniłeś błąd. Uczyniłeś jednego ojca swoim nieprzyjacielem. Krew mojego syna zostanie pomszczona”. „O czym ty mówisz? Nic nie zrobiłem twojemu synowi! Jeśli choć włos spadnie Yigitowi z głowy… Halo?!”. Cevahir już się rozłączył. Akcja przenosi się do domu Feride. Dziewczyna i Cavidan siedzą przy stole i piją herbatę. „Widziałaś mojego wnuka?” – pyta pani Tarhun. „Tak. Ucałowałam go od ciebie. Zatrudnili nową asystentkę, która opiekuje się Yigitem. Wydaje się dobrą osobą”.

„Kiedy ty z nim byłaś, byłam spokojna” – oznajmia Cavidan. – „Teraz, kiedy jest w rękach kogoś nieznajomego… Nie wiem”. „Yigit wyglądał na szczęśliwego. Był spokojny, nie czuł się wzburzony”. „Naleję nową herbatę.” – Była żona Hikmeta bierze puste szklanki i udaje się do kuchni. Feride powraca pamięcią do dzisiejszej wizyty w rezydencji i spotkania z nową nianią. „Jak mogła mnie do razu rozpoznać?” – dziwi się. – „Nawet jeśli opowiadali jej o mnie, to przecież widziała mnie pierwszy raz”. Następnie dziewczyna przypomina sobie, jak Emir został zaatakowany w szpitalu przez salowego. Szybko uzmysławia sobie, że to osoby z najbliższego otoczenia stanowią dla niego największe zagrożenie, a nowa niania może być właśnie kimś takim.

Feride wstaje od stołu i w pośpiechu zakłada swój płaszcz. „Ciociu Cavidan, mam pracę na zewnątrz” – woła. – „Niedługo wrócę”. Akcja wraca do rezydencji. Emir gwałtownym krokiem zmierza w stronę drzwi wyjściowych. „Synu, dlaczego wstałeś?” – pyta idąca korytarzem Melike. „Yigit! Nie ma go!” – krzyczy zaaferowany mężczyzna. „Jak to go nie ma?”. „Został porwany przez tę nową asystentkę!” – Mężczyzna, choć sam jeszcze nie wydobrzał, wybiega na zewnątrz. Przerażona Melike wypuszcza tacę z rąk.

Na korytarzu pojawiają się Hikmet i Songul, których zaalarmował odgłos uderzającej o podłogę tacy. „Melike, co się stało?” – pyta mężczyzna. „Coś strasznego… Jest bardzo źle…” – z trudem wydobywa z siebie roztrzęsiona służąca. „Melike, powiedz” – mówi stanowczo Songul. „Yigit… Yigit…”. „Odpowiedz! Co się stało?!” – Głos Hikmeta także nabiera stanowczości. W tym czasie Emir wychodzi za bramę, gdzie przy samochodzie czekają już na niego ludzie lichwiarza. „Wsiadaj, jedziemy” – mówi jeden z drabów. „Kim jesteście?” – pyta syn Cavidan. „Przyszliśmy zabrać cię do twojego syna”. „Jeśli dotkniecie mojego syna, zabiję was wszystkich! Wszystkich!”.

„Jeśli chcesz jeszcze zobaczyć syna, wsiądziesz do samochodu” – mówi bandzior. – „Jeśli zaś nie chcesz…”. Emir, nie widząc innego wyjścia, wsiada do auta. Samochód odjeżdża na oczach Feride, która dobiegła właśnie do rezydencji. Dziewczyna wie już o porwaniu Yigita, bo została poinformowana przez Melike. Zatrzymuje taksówkę i każe kierowcy jechać za autem drabów. Po chwili za bramę wybiegają Songul, Melike i Hikmet, którzy sprawdzili już cały ogród w poszukiwaniu Yigita. „Nie ma go…” – mówi zapłakana służąca. – „Boże, chroń go”.

Hikmet dzwoni do syna. Ten jednak nie może odebrać, gdyż jeden ze zbirów wyrzucił jego komórkę za okno samochodu. Przed bramą zatrzymuje się Sefer, który był z autem Emira w myjni. „Co się stało?” – pyta szofer. „Yigit został porwany!” – odpowiada Melike. „Gdzie jest Emir?” – pyta Hikmet. „Nie wiem. Zadzwonił do mnie, bym przyprowadził samochód”. W następnej scenie wszyscy są już w środku posiadłości. Hikmet rozmawia w salonie przez telefon. „Tak, asystentka, którą właśnie zatrudniliśmy” – mówi do słuchawki. – „Suat, wierzę w ciebie. W porządku, wyślę ci jej dane osobowe. Przy okazji, nie mogę dodzwonić się do Emira. Wyszedł nagle i też przepadł. Nie, nie mogę czekać w domu. W porządku, dobrze. Czekam na twój telefon”.

Hikmet rozłącza się i niemal natychmiast jego telefon zaczyna dzwonić. „Oya?” – odbiera. – „W porządku, uspokój się, nie panikuj. Policja go szuka. Tak, został uprowadzony przez nową pomocnicę. Wysłałem jej dane Suatowi, sprawdzi ją”. „Nie ma potrzeby, bracie” – stwierdza Oya. – „Zapytaj panią Songul, ona wszystko wie”. „Skąd Songul może wiedzieć?”. „Czy to nie ona ją zatrudniła? I to w wielkim pośpiechu. Przylecę pierwszym samolotem”. „Muszę wysłać policji dokumenty. Rozłączam się”. Hikmet kończy połączenie. „Pospieszyłam się, żeby Melike nie była dłużej zmęczona” – tłumaczy stojąca obok męża Songul. – „Nie znałam jej. Dałam ogłoszenie i wybrałam najbardziej doświadczoną osobę. Nie mogłam wiedzieć, że ma złe zamiary”.

„Dobrze, wystarczy!” – przerywa Hikmet. „I ty uważasz mnie za winną” – stwierdza bratowa Feride. „Dość, powiedziałem. Porozmawiamy później”. Songul z opuszczoną głową odchodzi do pokoju. Nagle zaczyna dzwonić jej telefon. „Tym razem wpadłaś w wielkie kłopoty” – mówi Oya po drugiej stronie. – „Nie będziesz mogła się z nich wydostać. Już ci nie pomoże obwinianie innych, jak w sprawie z listem, ponieważ tym razem chodzi o Yigita”. „Oszalałaś? Nie zrobiłam tego” – zarzeka się żona Hikmeta. „Wiem wszystko. Nie powiedziałam bratu o liście, ponieważ chcę, aby był spokojny. Wypij ostatnią kawę i odejdź stąd. Albo po prostu zostaniesz wyrzucona!”.

„Niech to szlag!” – przeklina Songul, gdy Oya rozłącza się. – „Co jeśli nie znajdą Yigita? Będę skończona! Nie, nie mogę stracić tego życia. Co robić?”. Tymczasem ludzie lichwiarza przywożą Emira do opuszczonego budynku. Sadzają go na krześle i zdejmują mu opaskę z oczu. W pomieszczeniu nie ma jednak Yigita. „Gdzie mój syn?! Zabiję was!” – krzyczy Emir i próbuje się wyrwać. – „Przyprowadźcie mojego syna”. „Usiądź, powiedziałem!” – Zbir uderza Emira pięścią w brzuch. – „Co, boli? Sprawię, że będzie boleć jeszcze bardziej”. „Powiedzcie swojemu szefowi, żeby nie wysyłał swoich psów i sam stanął przede mną! Cevahir, gdzie jesteś?! Wyjdź, ty tchórzu!”.

Po chwili lichwiarz wchodzi do pokoju. „Gdzie mój syn?!” – żąda odpowiedzi Emir. – „Starcza ci siły tylko dla małego dziecka?! Ty tchórzu!”. „To ty zabiłeś mojego syna!” – grzmi Cevahir. – „Chcę zemsty! Oko za oko, ząb za ząb! Krew za krew!”. Kamera przenosi się na zewnątrz. Feride jest przed budynkiem. Próbuje zajrzeć do środka przez okna, ale nic nie widzi. Podchodzi do drzwi i chce je pchnąć, gdy te nagle otwierają się! „Wejdź” – mówi drab, zupełnie nie zaskoczony jej przybyciem. – „Nie przyszłaś po dziecko? Wejdź”.

Kamera wraca do poprzedniej sceny. „O czym ty mówisz? Nie mam nic wspólnego z twoim synem!” – zarzeka się Emir. Jego rana postrzałowa znowu krwawi. – „Przyprowadź Yigita! Oddaj mi moje dziecko!”. „A czy ty możesz zwrócić mi moje?” – pyta lichwiarz. – „Wyrwałeś mi serce i je wyrzuciłeś. Teraz moja kolej!”. „Zabiję cię, słyszałeś?! Zabiję!”. Kolejne uderzenie ląduje na brzuchu Emira. Drab wprowadza do pokoju Feride. „I ta przyszła” – oznajmia. „Ty… Co tu robisz?” – puta zdumiony Emir.

Akcja przenosi się do rezydencji. Sefer wchodzi do gabinetu, gdzie znajduje się Hikmet. „Przeszukałem cały teren wokół domu, ale nie znalazłem żadnego śladu” – informuje. – „Czy są jakieś wieści od policji?”. „Nie ma, nie ma nic. Emira też nie mogą znaleźć”. Do pomieszczenia wchodzi Melike z tacą. „Przyniosłam panu środek przeciwbólowy” – oznajmia. „Czy chce pan czegoś jeszcze ode mnie?” – pyta Sefer, a gdy słyszy przeczącą odpowiedź, odchodzi. „Będziemy się modlić” – mówi Melike do Hikmeta. – „Yigit wróci cały i zdrowy. Wróci do swojego ojca i dziadka. Bóg jest wielki, nie możemy tracić nadziei”.

„Gdzie oni są? Nie mam najmniejszego pomysłu” – mówi ciężko Hikmet. – „Kto wie, co za okrutnik trzyma mojego wnuka. A ja nie mogę nic zrobić! Dopóki są w tym położeniu, powietrze, którym oddycham, jest dla mnie ciężarem. Dlaczego to wszystko się dzieje? Czy czarne chmury nad nami nigdy się nie rozpierzchną? Czy to możliwe, że Songul zrobiła coś takiego?”. „Nie, to niemożliwe.” – Melike staje w obronie Songul, od której doświadczyła tylu przykrości. – „To byłoby za dużo. Nie wierzę, by była do tego zdolna”.

Kamera przenosi się do pokoju Songul. „Hikmet prawdopodobnie mnie podejrzewa, choć nie powiedział tego wprost” – mówi do siebie kobieta. – „Ach, moje serce tak mocno bije. Czy powinnam z nim porozmawiać? Co robić? Niech to szlag! Gdzie znalazłam tą Yasemin? Off! Będę skończona, jeśli nie znajdą Yigita. Tyle walczyłam, by stać się panią domu, a teraz jestem obwiniana o coś, czego nie zrobiłam. Wszyscy są przeciwko mnie. Nawet dziecko”.

Akcja wraca do opuszczonego budynku. „To wszystko ty zrobiłeś!” – krzyczy Feride w kierunku lichwiarza. – „Dlaczego? Czego od nas chcesz? Gdzie jest Yigit?”. „Zamknij się! Nie krzycz!” – rozkazuje Cevahir. „Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego tu przyszłaś?” – pyta Emir. „Nie mogłam zostawić ciebie i Yigita”. „Brawo, jesteś odważna” – chwali lichwiarz. – „Nie przypominasz swojego ojca, który jest zwykłym tchórzem”. „Gdzie jest Yigit? Odpowiedz!”. „Wkrótce do niego dołączysz. Ty zaś doświadczysz tego samego co ja.” – Bandzior kieruje wzrok na Emira. – „Nie byłem przy moim synu, gdy umierał, ale ty doświadczysz każdej chwili. I to razem z niespodzianką.” – Lichwiarz powraca wzrokiem na Feride.

„Nie dotykaj ich!” – wrzeszczy Emir, szarpiąc się ze wszystkich sił. – „Zabiję cię! Będziesz mnie błagał o śmierć! Przysięgam, że będziesz! Nie dotykaj ich! Nie dotykaj mojego syna!”. Emir otrzymuje kolejny cios w brzuch, tym razem kolanem, po którym upada na ziemię i traci przytomność. Akcja przeskakuje do wieczora. Emir budzi się. Próbuje się podnieść, ale ból brzucha uniemożliwia mu to. Gdzieś z innego pomieszczenia dobiega płacz Yigita. Do pomieszczenia wchodzi lichwiarz ze swoimi osiłkami. „Jeśli ich dotkniesz, zabiję cię!” – powtarza syn Cavidan, choć jest bardzo słaby”.

„Spokojnie, nie zrobię tego” – oznajmia Cevahir. – „Nie splamię sobie rąk krwią, tak jak ty”. „Co ty mówisz?” – nie rozumie Emir. „Swoimi rękoma spuściłem syna do grobu. Zostawiłem tam swoją duszę. Ale ty nie znajdziesz żadnych kości. Ani swojego syna, ani ukochanej. Będą w kawałkach. Stanie się to na twoich oczach”. Lichwiarz skina na swojego człowieka. Ten otwiera laptopa i kieruje ekran w stronę Emira. Wyświetlony jest na nim podgląd z kamery, pokazujący przywiązaną do krzesła Feride, leżące tuż obok nosidełko z Yigitem oraz ładunek wybuchowy z zapalnikiem zegarowym!

„Yigit, słyszysz mnie, mój jedyny?” – z głośnika dobiega głos Feride. – „Nie bój się, w porządku? Wyjdziemy stąd, obiecuję. To minie, będziemy zbawieni. Otwórzcie drzwi! On wciąż jest bardzo mały! Pozwólcie mu odejść! Bezduszni! Otwórzcie drzwi!”. Czy Feride i Yigitowi uda się uratować?

Podobne wpisy