706: Narin gwałtownie wybudza się ze snu. Siedzi sama na kanapie w salonie. Okazuje się, że kończąca poprzedni odcinek scena, w której została postrzelona przez Meltem, była tylko jej koszmarem. Tymczasem Fidan przynosi domownikom telefon z nagraniem ostatniej woli Kadriye. Tarhunowie oglądają jednak sam początek nagrania. Nie dochodzą do momentu, w którym Tulay rozmawia z bratem przez telefon, ani tego, w którym Kadriye prosi Gulperi, by nie rozwodziła się z Emirem. Cavidan każe jednak Emirowi zatrzymać telefon, jako wspomnienie po zmarłej nestorce.
Akcja przeskakuje do wieczora. Emir siedzi przy biurku w gabinecie. W rękach trzyma telefon Kadriye. „Położyłaś na moich barkach tak wielki ciężar” – mówi, rozmyślając o ostatniej woli nestorki. – „Nie mogę go nosić.” – Odkłada telefon do pudełka na biurku. Do pomieszczenia wchodzi Cavidan. – „Jeszcze nie śpisz, mamo?”. „Sen nie przychodzi do mnie” – odpowiada pani Tarhun i siada naprzeciwko syna. – „Nie mogę nie myśleć o twojej cioci. Nie mogę zapomnieć tego, co nam powiedziała. Zwłaszcza tego, czego zażądała od ciebie. Chciałam o tym z tobą porozmawiać, nie mogłam zapytać przy wszystkich”.
„Ciebie też rozumiem, wiem, że ci to przeszkadza” – kontynuuje Cavidan. – „Ale… Co zamierzasz zrobić?”. „Nie myśl o tym, to nie czas”. „Wiem. Zrobisz to, co jest właściwe. Nie będę cię zatrzymać, dobrej nocy”. „Mamo, poczekaj. Jutro przyjdą prawnicy. Udział cioci przekażemy fundacji”. „Jestem z ciebie dumna, synu. Nawet gdy ból jest świeży, postąpiłeś właściwie. Spełniłeś życzenie cioci”. Kamera przenosi się do pokoju Kadriye, w którym znajduje się Gulperi. Dziewczyna bierze do rąk laskę nestorki, siada na łóżku i mówi: „Jak mam to powiedzieć, ciociu Kadriye? Chciałabym, żebyś była tutaj. Chcę spełnić twoje życzenie, ale… Jak mogę skazać Emira na życie ze mną?”.
„Nie jestem go godna” – mówi dalej wróżka. – „Jak mam mu powiedzieć, co przysięgłam? Ale nie martw się, powiem mu”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Gulperi rozmawia z mężem w gabinecie. Jest bliska powiedzenia mu tego, o co poprosiła ją Kadriye na łożu śmierci, ale nagle do pomieszczenia wchodzi Melike, a tuż za nią prawnik z fundacji. Mężczyźni zostają sami w pokoju. „Myślę, że twój adwokat zapoznał się z teksem umowy” – mówi prawnik. „Tak, nie ma problemu” – potwierdza Emir. – „Przekażemy fundacji udział cioci w majątku. Jestem pewien, że wykorzystacie go w najlepszy sposób”.
„Niech twoja ciocia doświadczy wiecznego pokoju” – mówi prawnik. – „Dzięki niej modlitwy potrzebujących zostaną wysłuchane. Oczywiście tobie też dziękuję”. „Nie masz za co dziękować. Wykonuję tylko swój obowiązek”. Następna scena rozgrywa się w domu Savasa. Do biurka, przy którym siedzi syn Beyhan, podchodzi adwokat, który wcześniej był w posiadłości Tarhunów! Przekazuje Savasowi podpisane przez Emira dokumenty i mówi: „Prawnicy powiedzieli Emirowi, że nie ma problemu z umową. Później dokonałem zmian, o jakie prosiłeś. Dałem panu Emirowi do podpisania zmienioną umowę”.
„Nie zrobisz mi tego samego?” – pyta Savas, oglądając umowę. „Jakbym śmiał” – odpowiada prawnik. „Lubię ludzi, którzy pracują z właściwymi osobami. Rezultat?”. „Wystarczy jeden podpis, a od razu będę mógł przepisać na ciebie majątek”. Savas składa podpis pod umową i tym samym udział Kadriye w majątku Tarhunów przechodzi na niego. Tymczasem Kemal zostaje zwolniony z więzienia i wraca do domu. Szczęśliwi małżonkowie wpadają sobie w objęcia.
Akcja wraca do rezydencji. Emir chce, by on i Gulperi dokończyli wcześniejszą rozmowę, gdy nagle rozlega się dzwonek do drzwi. Melike udaje się do nich i mówi, że przyszedł Savas. Emir zbiega na dół, staje przed rywalem i pyta: „Co tutaj robisz?”. „Ja ciebie nie powitałem w ten sposób” – mówi Savas. „Powiedziałem ci, żebyś nie przekraczał granicy! Powiedziałem ci, że będzie gorzej, jeśli ja ją przekroczę! Z jaką odwagą przychodzisz do mojego domu?!”. „Z taką, z jaką człowiek przychodzi do swojego domu. Przyszedłem do mojego domu, Emirze Tarhunie”.
„Co on mówi?” – odzywa się zdumiona Cavidan. „Wyjaśnię pani” – oznajmia Savas. – „W tej nieruchomości mam też swój udział. Może jesteście tego świadomi, może nie, ale w tej chwili korzystacie z mojej własności”. „Wynoś się stąd!” – rozkazuje Emir. „Gdybym był na twoim miejscu, spakowałbym rzeczy. Wkrótce to wy będziecie musieli opuścić ten dom”. „Nie, nie… Jak to możliwe?” – pyta Cavidan i omal nie mdleje. Melike i Gulperi chwytają ją pod ramiona. „Dość tych bzdur! Natychmiast wyjdziesz z mojego domu!” – wydziera się Emir. „Mam prawo przebywać w swojej nieruchomości. Chcę zwiedzić mój dom”.
„Nie waż się!” – Emir chwyta rywala za ramię. – „Nie waż się zrobić nawet kroku!”. „Pani Cavidan czuje się źle” – odzywa się Gulperi. – „Bardzo się przestraszyła. Uspokójcie się”. Savas wychodzi na zewnątrz. Emir wychodzi za nim. „Posłuchaj mnie” – mówi. – „Dopóki żyję, bez względu na warunki, będziesz trzymał się z dala od tego domu i mojej rodziny. Jeśli raz jeszcze wejdziesz tutaj, wtedy sprawię, że będziesz żałował tego, że się urodziłeś!”. „Mam udział w tym domu i ziemi” – oświadcza syn Beyhan. – „Mam nadzieję, że nie będę musiał więcej ci o tym przypominać”.
„Yigit!” – Savas woła do bawiącego się na podwórku chłopca. Ten ochoczo podbiega do niego. „Bracie Savasie, kiedy przyjechałeś?” – pyta Yigit. – „Czy przyszedłeś pobawić się ze mną?”. „Nauczyłem cię grać. Nauczyłem cię wystarczająco, że możesz pokonać swojego ojca”. „Synu, zrobiło się chłodno. Wejdź do środka” – mówi Emir, a chłopiec bez sprzeciwu spełnia jego polecenie. Ponownie kieruje wzrok na Savasa. – „Teraz odejdziesz stąd i nigdy więcej nie wrócisz. Skończysz z tymi bzdurami, które wymyśliłeś”. „Niestety, Emirze Tarhunie, nie mogę ci tego obiecać.” – Savas wsiada do samochodu i odjeżdża. Czy Tarhunowie obejrzą pełne nagranie z telefonu Kadriye? Czy będą musieli wyprowadzić się z posiadłości? Czy prawda o oszustwie Savasa wyjdzie na jaw?