707: Pełna niepokoju Meltem chodzi po swoim biurze i rozmyśla, co robić. W końcu wykonuje telefon. „Cuneyt, zarezerwuj mi prywatny lot” – mówi do słuchawki. – „Wyjeżdżam za granicę. Nie powinno być problemów z wizą. Znajdź mi jakieś przyjemne miejsce. Zajmij się też hotelem. To powinno być gotowe bardzo szybko”. Kobieta rozłącza się. Następnie każe Hakanowi pobrać wszystkie pieniądze z jej rachunku bankowego. „W tej chwili nie masz ważniejszej pracy” – zaznacza. Tymczasem Beyhan przyjeżdża do domu syna. „Nie mogłam znieść tego, więc przyjechałam” – oznajmia. – „Chciałam zobaczyć wszystko na własne oczy. Muszę zrobić kilka rzeczy, by ugasić pożar w sobie”.

„Dobrze, że przyjechałaś” – mówi Savas. – „Zemsta jest powolna. Zobaczysz na własne oczy. Okręt Emira Tarhuna zaczął tonąć. Choć opuszczenie pokładu nie jest proste, zmuszę go do tego”. „Dlaczego musi opuścić statek? Niech zatonie razem z nim” – mówi Beyhan. – „Niech zostanie bez tchu. Tak jak mnie zostawili”. W następnej scenie Savas znajduje się w swoim gabinecie. Dzwoni do Emira. „Nie będę przedłużał” – oznajmia. – „Z pewnością przeprowadziłeś już swoje badania. Sugeruję ci, żebyś przyzwyczaił się do tego, że mam udział w tym domu”. „Ja też jestem zaangażowany w tę sprawę. Będzie dobrze, jeśli i ty się do tego przyzwyczaisz”.

„Droczysz się ze mną?” – pyta Savas. „Gratulacje, dobrze zrozumiałeś. Dla wszystkich będzie najlepiej, jeśli przestaniesz zajmować się mną i moją rodziną”. „Zobaczymy, co będzie najlepsze.” – Syn Beyhan rozłącza się. Kamera pokazuje Emira, który nawiązuje kolejne połączenie. „Gdzie są te informacje? Czy trudno je zdobyć?” – pyta zdenerwowany do słuchawki. „Tak, przejął udział w majątku” – potwierdza mężczyzna po drugiej stronie. „Jak to się stało?”. „Zapłacił fundacji, której przekazałeś darowiznę. Teraz obaj widniejecie jako właściciele nieruchomości”.

„Niech to szlag!” – przeklina Emir. – „Zbadaj wszystko. Znajdź najlepszych prawników. Chcę wiedzieć o każdym szczególe”. Tymczasem Kemal odbiera telefon od Hakana. „Meltem kazała mi pobrać wszystkie pieniądze z jej konta” – informuje pomocnik. – „Powiedziałem, że przygotowanie takiej sumy trochę potrwa, żebyśmy zyskali na czasie”. „Dokumenty o niej są w twoim posiadaniu?” – pyta mąż Narin. „Tak, mam je”. „Świetnie. Przejdziemy zatem do planu B. Wiem, że to ryzykowne, ale musimy podjąć ryzyko”. „Jesteś pewien? Co jeśli Meltem wcześniej ucieknie? Wtedy nigdy nie będziemy w stanie jej zamknąć”. „Zdaję sobie z tego sprawę, ale musimy zaryzykować”.

Beyhan i Savas piją kawę. „Mamo, jak długo to potrwa?” – pyta mężczyzna. – „Dlaczego nadal jesteś zła?”. „Mój mąż jest w grobie, mój syn, a twój brat, jest w grobie. Jak możesz być taki spokojny? Właśnie tego chcę się dowiedzieć!”. „Powiedziałem ci, że jestem za ich plecami. Wszystko ma swój czas. Musisz uzbroić się trochę w cierpliwość”. „Nie mogę być cierpliwa! Niech imiona Gulperi i jej męża przepadną! Chcę, żeby zostali ukarani tak szybko, jak to możliwe! Chcę, żeby cierpieli na moich oczach! Aby poczuli przynajmniej część mojego dawnego bólu. Mam do ciebie prośbę”.

„Cokolwiek powiesz, mamo” – odpowiada Savas. – „Zrobię dla ciebie wszystko”. „Nie ty, ja. Tym razem ja zrobię” – oświadcza Beyhan z szaleństwem w oczach. Akcja przeskakuje o kilka minut. Nie wiemy, co kobieta powiedziała swojemu synowi. „To trochę za dużo, czego szukasz” – oznajmia Savas. – „Tak jak powiedziałem, uspokój się trochę”. Do pokoju wchodzi Baran. „Bracie, samochód jest gotowy” – oznajmia podwładny. – „Możesz jechać na spotkanie”. „Baranie, zostań tutaj. Spełnij każde polecenie mamy Beyhan”. Savas całuje rękę matki i odchodzi.

Beyhan podnosi się z fotela i zwraca do podwładnego: „Mam sprawę do załatwienia, Baranie”. „Jaką?”. „Pojedziemy do Emira i Gulperi”. „W takim razie poinformujmy pana Savasa”. „Powiedział ci, żebyś spełnił każde moje polecenie”. „Masz jakieś specjalne życzenie?”. Kobieta odchyla połę marynarki podwładnego, ukazując znajdującą się za jego paskiem broń. „To, czego potrzebuję, już masz” – oświadcza. W następnej scenie widzimy Meltem, która przechodzi przez drogę z neseserem w ręku. Na jej twarzy maluje się cwaniacki uśmieszek. Jest pewna, że nic jej już nie grozi i bezpiecznie ucieknie za granicę. Nagle rozlega się dźwięk syren, a na drodze pojawiają się radiowozy.

Meltem rzuca się do biegu. Zatrzymuje się za pobliskim ogrodzeniem, przyklejając się plecami do słupka. „Nie pójdę do więzienia” – mówi, cała się trzęsąc. – „Nie wejdę do tej dziury. Umrę tam! W porządku, uspokój się i pomyśl. Przeszłaś przez wszystko, z tym też sobie poradzisz. Zachowaj spokój, nie czekaj tutaj”. Meltem odwraca się w stronę wyjścia i naraz wpada w jeszcze większe przerażenie. Przed nią stoi… Kemal! „To już koniec” – mówi mężczyzna. – „Myślałaś, że uciekniesz, ale pomyliłaś się. Powiedziałem ci, że zapłacisz za to, co zrobiłaś. Pójdziesz tam, gdzie twoje miejsce. Do więzienia”.

„Nie… Nie możesz mnie wysłać do więzienia” – mówi zdruzgotana siostra Merta. – „Nie możesz tego zrobić!” – Chce uciec, ale Kemal chwyta ją za ramiona i zatrzymuje. – „Nigdzie nie pójdziesz. Oddam cię w ręce sprawiedliwości”. Wokół Meltem zbierają się policjanci. Kemal przekazuje im kobietę. „Zostajesz zatrzymana za ukrywanie dowodów i zniesławienie” – oznajmia mundurowy. Jego kolega zakłada kajdanki na ręce Meltem. „Jestem niewinna! Nic nie zrobiłam!” – zarzeka się desperacko Meltem, ale to na nic.

W rezydencji Emira rozlega się dzwonek do drzwi. Melike otwiera. Do środka, nie czekając na zaproszenie, wchodzi Beyhan. W przedpokoju zjawiają się wszyscy domownicy. „Ciociu…” – odzywa się Gulperi. „Nie jestem gościem, jestem właścicielem” – oświadcza przybyła, wbijając w Cavidan mocne spojrzenie. – „To dom Savasa.” – Przenosi wzrok na Emira. – „Wyrzuć mnie, jeśli możesz”. „Co to za niegrzeczność?” – pyta Cavidan. – „Najpierw twój syn, teraz ty. To nasz dom. Każdy niech zna swoje granice”. „My znamy nasze miejsce i nasze granice, proszę pani. To jest posiadłość mojego syna Savasa. Dom na działce jest jego domem”.

„Mój syn nie robi nic nielegalnego” – kontynuuje Beyhan. – „Nie rzuca pustych słów. Powiedział mi, że dom jest mój. Dlatego nie wyjdę z tego domu. To wy wyjdziecie”. „Dość już tych bzdur!” – grzmi Cavidan. – „Nie jesteś świadoma tego, co mówisz”. „Mamo, uspokójmy się” – mówi Emir. – „Posłuchajmy jej od początku do końca. Zobaczmy, na jakiej podstawie twierdzi, że dom należy do nich”. Beyhan mija domowników i udaje się w stronę salonu.

Podobne wpisy