709: Gulperi natyka się na wracającego do domu Savasa. „Niech zgadnę, przyszłaś błagać o litość dla tego człowieka?” – bardziej stwierdza, niż pyta Savas. „Nie przyszłam błagać, tylko powiedzieć prawdę. Wystarczy już, trzymaj się z dala od nas”. „Co takiego zrobiłem? Nic jeszcze nie widziałaś”. „Nie ma więc sensu, abym cokolwiek mówiła. Kiedy byłam w Mardin, ciocia ciągle mówiła o tobie. Pokazywała ciebie jako przykład, nawet swoim własnym dzieciom. Ciągle chwaliła, jakie dobre rzeczy robisz. Kiedy tak o tobie mówiła, wyobrażałam sobie Savasa. Widziałem cię, jako odważnego, silnego i uczciwego mężczyznę. Ale ty…”.
„Nie waż się!” – wybucha Savas. – „Nie mów słowa, za którym nie możesz stać. Ciebie i twojego męża traktuję tak, jak na to zasługujecie. Nie mniej, nie więcej”. W następnej scenie Gulperi wraca na farmę. Na podwórku czeka na nią mąż. „Skąd wracasz?” – pyta Emir. „Byłam zobaczyć się z ciocią”. „Dlaczego?”. „Chciałam powiedzieć prawdę, aby powstrzymać jej nienawiść, ale nie udało się. Nawet mnie nie wysłuchała”. „Kto ci kazał tam iść? Przestań robić to, co nie należy do ciebie”.
Wkrótce do rezydencji przyjeżdżają Savas, jego mama oraz Baran. Podwładny stawia w przedpokoju walizki. „Co się dzieje? Co to za walizki?” – pyta Emir. „Oczywiście nie wyprowadzicie się z domu, ale to mnie nie powstrzyma” – oświadcza Beyhan. – „Ja też będę w moim domu.” – Przechodzi do salonu. Emir staje oko w oko z rywalem i mówi: „Zdaję sobie sprawę, że doświadczyłeś wielkiego bólu. Nie myślisz normalnie. Zostań tam, gdzie byłeś do tej pory”. „Przywykłeś do wydawania rozkazów, ale nie zapominaj, kto jest przed tobą. Nie możesz mi mówić, co mam robić, Emirze Tarhunie”.
Yigit zbiega z góry. „Bracie Savasie, dlaczego tutaj stoisz?” – pyta chłopiec. – „Chodź, zagrajmy”. „Savas ma pracę” – mówi Gulperi. – „Możemy zagrać razem”. „Zawsze gram z tobą. Nie wiesz, jak grać w mankalę. Dalej, bracie Savasie, zagrajmy!”. „Naprawdę mam ważną pracę” – potwierdza syn Beyhan. – „Ale obiecuję ci, że zagramy przy tym stole.” – Wskazuje na stół w jadalni. „Super! Do tego czasu będę ćwiczył”. „Nie zapominaj, Yigicie. Ważny jest pierwszy ruch, ale kolejne także są istotne. Czasami trzeba dać wrogowi okazję do skomplikowania gry.” – Odwraca głowę i spogląda wymownie na Emira. Następnie opuszcza dom wraz z Baranem.
Kemal i Narin przyjeżdżają wraz z Mertem do więzienia. Wszyscy wchodzą do pokoju widzeń. Chłopak siada przy stoliku naprzeciwko siostry. „Zobacz, co się ze mną stało” – mówi Meltem i próbuje ująć dłoń brata. Ten jednak od razu zabiera ręce. – „Mert, nie rób tak, proszę cię. Jestem twoją siostrą. Naprawdę wierzysz tym ludziom?”. „Jaką osobą jesteś? Nadal kłamiesz bez mrugnięcia okiem!” – grzmi chłopak, z obrzydzeniem patrząc na siostrę. „Uwierz mi, zastawili na mnie pułapkę. Jestem niewinna, to on jest winny!” – Wskazuje na Kemala. – „On powinien być w więzieniu, nie ja!”.
„Zamilcz! Nie przyszedłem słuchać twoich kłamstw” – oświadcza Mert. – „Przyszedłem zapytać, jak możesz być tak złą osobą. Wiem, jak zła jesteś. Widziałem to, kiedy mama była chora. Ci ludzie otworzyli dom dla ciebie i dla mnie. Może to ty spowodowałaś pożar w domu, tylko po to, by wejść do ich domu. Policjanci mieli podejrzenia. Powiedz to, też to zrobiłaś?!”. „Mert, proszę cię, uwierz mi. Nie mam nikogo poza tobą. Nie zostawiaj mnie samej”. „Nie masz brata!” – Chłopak podnosi się. – „Ja nie mam siostry takiej jak ty! Nigdy nie miałem, więc nic się nie zmieniło”.
Meltem wstaje gwałtownie, wbija w Narin mordercze spojrzenie i mówi: „Wszystko przez ciebie! Nie zapomnę tego! W końcu zemszczę się na tobie! Słyszałaś? To nie koniec!”. „Wszystko jest skończone” – mówi ze spokojem Narin. – „Jesteś w miejscu, do którego należysz”. „Ciesz się spokojnymi dniami, póki możesz. Zamienię twoje życie w piekło! Jestem tutaj, ale nie zostałam jeszcze pokonana!”. Meltem opuszcza pokój widzeń.
Gulperi rozpakowuje rzeczy Beyhan. Kobieta wprowadziła się do pokoju, który wcześniej zajmowała Kadriye. Traktuje dziewczynę jak swoją służącą. Pomiata nią i na każdym kroku z niej szydzi. Emir bierze żonę z rękę, wyprowadza ją z pokoju Beyhan i prowadzi do gabinetu. „Jesteś moją żoną” – mówi stanowczo mężczyzna. – „Powiedziałaś, że nie chcesz, by dowiedziała się, że nasze małżeństwo jest fałszywe. Chcesz, żeby nadal myślała, że jesteś moją żoną, prawda? Zapamiętaj więc, że nikt, absolutnie nikt nie ma prawa zmuszać żony Emira Tarhuna do noszenia walizek i służenia. Najpierw ty się tego nauczysz, potem zrobi to ona. Jeśli mamy grać, będziemy robić to na moich zasadach”.
Narin i Kemal wracają do domu. Sehriye prowadzi ich do salonu, gdzie znajduje się Mert. „Chłopak ma wam coś do powiedzenia” – oznajmia gospodyni. „Egzamin poszedł mi dobrze” – mówi Mert. „Och, tak się cieszę” – mówi Narin. – „To dobra wiadomość”. „To jeszcze nie wszystko” – zaznacza Sehriye. – „Nie słyszeliście najlepszego”. „Pokazali nam wyniki egzaminu” – dodaje brat Meltem. – „Byłem pierwszy w szkole”. „Moje gratulacje!” – Narin obejmuje chłopaka. Następnie zwraca się do męża: „Słyszałeś, prawda? Pierwszy w szkole!”. „Po kimś tak inteligentnym jak Mert nie spodziewałem się innego wyniku” – oznajmia Kemal.
„Gdyby nie wy, nie kontynuowałbym nauki” – mówi Mert. – „Nie wiem, jak wam dziękować”. „To nie nasza zasługa, że odnosisz sukcesy” – oświadcza Narin. – „Mama byłaby z ciebie dumna. My też jesteśmy, i to bardzo”. Akcja przenosi się na farmę. Fidan wchodzi do salonu, gdzie na kanapach siedzą Beyhan i Cavidan. „Dam ci przepis na dzisiejszy obiad” – oznajmia mama Savasa. – „Najpierw jednak zawołaj tego chłopaka, który wniósł moje walizki. Nie podoba mi się ta tania komoda w pokoju, zamierzam ją wyrzucić. Powiedziałam Savasowi, żeby kupił mi ładne meble do pokoju. Wkrótce je przywiozą”.
„Nie waż się, Fidan” – zabrania pani Tarhun. – „W tym domu wszystko ma swoje miejsce. Nie poruszy się nawet o centymetr. Jeśli komuś się nie podoba, może wrócić do swojego domu”. „Lepiej nie zmuszaj mnie do powtarzania” – ostrzega Beyhan, posyłając Fidan groźne spojrzenie. Dziewczyna odchodzi. W salonie pojawia się zaś Gulperi. – „Dobrze, że jesteś. Przygotujesz mi jedzenie”. „Nie kłopocz się, Melike się tym zajmie” – oznajmia Cavidan. „Pilnuj swoich spraw” – radzi Beyhan. – „Ta dziewczyna dzięki nam miała jedzenie. Cokolwiek zrobi, nie może nam się odwdzięczyć. Nie wiedzieliśmy jednak, że karmimy węża”.
„Zajmę się tym” – oznajmia Gulperi i udaje się do kuchni. „Bóg jest wielki” – mówi Cavidan, patrząc Beyhan prosto w oczy. – „Kto przejmuje prawo sieroty, zostanie ukarany”. Akcja przenosi się do więzienia. Meltem spotyka się z prawnikiem. „Musisz mnie stąd wyciągnąć!” – rozkazuje kobieta z szaleństwem w oczach. „Nie martw się, nie znaleziono twojego powiązania z morderstwem Leventa”. „To znaczy, że wychodzę? Wyjdę dziś na wolność?”. „Niestety. Choć nie jesteś oskarżona o morderstwo, postawione ci zarzuty są bardzo ciężkie”.
„Możesz wyjść za kilka lat, jeśli będziesz dobrze się zachowywać” – dodaje adwokat. „Nie mogę być tutaj ani dnia dłużej!” – Meltem ze złością uderza w stół. – „Musisz mnie stąd wyciągnąć!”. „Uspokój się”. „Czy nie widzisz, w jakim jestem stanie? Musi być jakiś sposób!”. „Zrobię, co w mojej mocy, ale szczerze mówiąc, nie ma nadziei”. „Nie mogę być tutaj! Jeśli mnie stąd nie wyciągniesz, zniszczę też twoje życie razem z tymi, którzy mnie tu umieścili!”. Czy Meltem odzyska wolność? Czy zemści się na Kemalu i Narin?