712: Gulperi wraca do rezydencji. Natychmiast obok niej pojawia się Beyhan. „Jesteś całkowicie poza szlakiem” – mówi mama Savasa. – „Jak mogłaś odejść, nie mówiąc nic najstarszej osobie w domu? Widzę, że nie chcesz mi odpowiedzieć. Nie zapominaj, skąd pochodzisz, Gulperi. Nie możesz nigdzie wychodzić bez mojej wiedzy. Będziesz podążać przy mojej nodze, zrozumiałaś?” – Wróżka kiwa twierdząco głową. – „Brawo! Teraz przynieś mi płaszcz, wychodzimy”. „Dokąd idziemy?”. „Nie zadawaj pytań! Słuchaj po prostu tego, co ci mówię”. Akcja przenosi się do szpitala. Narin odrywa się nagle od szyby sali, w której leży jej mama, i podchodzi do Yildiz.

„Jak to się stało?!” – pyta, wbijając w opiekunkę groźne, oskarżycielskie spojrzenie. „Nie rozumiem…” – odzywa się drżącym głosem Yildiz. „Czego nie rozumiesz?! Jak to się stało, że mama znalazła się w tym stanie? Nie podałaś jej lekarstw?”. „Broń Boże, pani Narin. Regularnie podawałam jej lekarstwa”. „Ciągle byłaś z nią i nie zauważyłaś niczego dziwnego?”. „Nie. Gdybym coś zauważyła, powiedziałabym ci”. „Podałaś jej lekarstwa na czas?”. „Ja… Nie zrobiłam nic złego”. „Narin, uspokój się trochę” – prosi Kemal.

„Kędziorku, ja też tam byłam” – oznajmia Sehriye. – „Yildiz przyszła z lekarstwami, a twoja mama… nie obudziła się”. „Wyjdźmy na świeże powietrze.” – Kemal obejmuje żonę i razem odchodzą. Tymczasem Emir jest w domu Hasana. Odbiera telefon od mamy. „Synu, pani Beyhan zabrała gdzieś Gulperi” – oznajmia Cavidan. – „Próbowałam temu zapobiec, ale mi się nie udało”. „Czy wiesz, dokąd poszły?”. „Nie wiem, nie chciała mi powiedzieć. Wiesz, że lubi sprawiać problemy. Synu, wcale nie jestem spokojna. Nie wierzę tej kobiecie”.

Akcja wraca do szpitala. Małżonkowie ponownie są przed salą Munever. Ze środka wychodzi lekarz. „Z twoją mamą jest dobrze” – oznajmia. – „Wszystkie wskaźniki wróciły do normy, jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Takie komplikacje występują u pacjentów w jej stanie. Nie ma żadnych nowych problemów”. Następuje retrospekcja. Okazuje się, że Yildiz w ostatnim momencie zrezygnowała ze wstrzyknięcia trucizny. „Nie mogę tego zrobić” – powiedziała do siebie, odsuwając strzykawkę od ręki Munever. – „Nie mogę jej zabić”.

Akcja wraca do teraźniejszości. Szczęśliwa Narin przytula się do Kemala, następnie przeprasza Yildiz za to, że na nią nakrzyczała. Tymczasem Beyhan zabiera Gulperi do restauracji, gdzie przyjeżdża także Savas. Wszyscy siadają do stolika. „Wkrótce będzie tak, jak sobie życzysz, mamo” – oznajmia mężczyzna. – „W tym domu nie zostanie ani jeden Tarhun. Wszyscy uciekną”. „Liczę na ciebie, synu. Wiem, że zrobisz to, co trzeba. Nie każ mi tylko czekać zbyt długo. Nie jest mi łatwo oglądać zabójcę mojego syna”. „Będą tak bezradni, że będą mnie błagać, abym odebrał im tylko dom. Wszyscy, od najmłodszego do najstarszego. Nie martw się o to, zrelaksuj się”.

„Dość!” – wybucha Gulperi. – „W tym domu nie macie żadnego wroga!”. „Przestań, Gulperi! Nie bądź niegrzeczna!” – upomina dziewczynę Beyhan. „Nie chcę być niegrzeczna, ale jesteś niesprawiedliwa, ciociu. Wyjaśniłam wam, ale mnie nie słuchacie. Oni nie są niczego winni. Nie są tacy, za jakich ich uważacie. Chciałaś zająć dom ludzi, a ty” – wróżka przenosi wzrok na Savasa – „wyciągnąłeś rękę nawet na maleńkie dziecko. Nie przestajesz ich prześladować. Czy to z powodu zemsty? Ja jestem tutaj, to na mnie się mścij, ale ich zostaw w spokoju”.

„Zamknij się, jak ci mówię!” – Beyhan uderza ręką w stolik. Wszyscy goście zwracają twarze w jej stronę. – „Ten twój mąż odebrał życie twojego stryjka, a potem zabił mojego syna!”. Gulperi wychodzi na zewnątrz. „Nie przestanę mówić prawdy, cokolwiek się stanie” – mówi do siebie. Kamera wraca do środka lokalu. „Diabeł podpowiada mi, żeby złapać ją za gardło i udusić” – oznajmia Beyhan. „Jest gotowa poświęcić siebie za Tarhunów” – stwierdza Savas. „Spraw, by cierpieli. Dotrzymaj obietnicy, i to jak najszybciej!”. „Wytrzymaj jeszcze trochę, mamo. Ich koniec jest bliski. Zobaczysz, co się z nimi stanie”.

Liderka celi dalej poniewiera Meltem. Nie pozwala jej jeść. Siostra Merta siada na swojej pryczy i sięga po butelkę z wodą. Wypija kilka łyków i nagle czuje przeszywający ból brzucha. „Pomóżcie mi! To tak, jakby ktoś podcinał mi żołądek!” – krzyczy, po czym upada na podłogę. Z kącika jej ust wypływa krew… Tymczasem Emir przyjeżdża do restauracji. Oddaje zmarzniętej Gulperi swój płaszcz i razem wchodzą do środka lokalu. „Co się stało? Dlaczego stoisz przede mną?” – pyta Beyhan, podnosząc wzrok.

„Przyszedłem ci o czymś przypomnieć, ponieważ istnieją rzeczy, których uparcie odmawiasz przyjęcia, ale będziesz musiała” – oświadcza syn Cavidan. – „Nie możesz jej kazać czekać na tym zimnie. Przekraczasz granice”. „Co jest, Gulperi?” – pyta Beyhan. – „Wezwałaś swojego męża, żeby nas pouczał?”. „Nie musiała mnie wzywać, ponieważ zawsze jestem u jej boku. Do tej pory tak było i tak będzie w przyszłości. Wbij to sobie do głowy. Gulperi nie jest twoją pokojówką i nie możesz jej rozkazywać!”.

Savas, który do tej pory milczał, podnosi się i pyta: „Zatrzymasz nas? Wyznaczysz nam granice?”. „Tak długo, jak sprawa dotyczy mojej rodziny, będę to robił” – oświadcza Emir. – „Ustalę wasze granice”. Akcja przenosi się do szpitala. Narin głaszcze nieprzytomną mamę po włosach. W drzwiach sali pojawia się Yildiz. „Teraz powiesz jej wszystko. Musisz” – mówi do siebie i wchodzi do środka. „Muszę ci coś powiedzieć” – oznajmia. – „Ja…”. Czy powie Narin, że przez cały czas współpracowała z Meltem?

Podobne wpisy