729: Savas jest na komisariacie. „Wiesz dlaczego tutaj jesteś?” – pyta przesłuchujący go policjant. „Domyślam się” – odpowiada syn Beyhan. „Twoje relacje z Emirem Tarhunem nie są zbyt dobre”. „Zdecydowanie nie są”. „Kiedy ostatni raz widziałeś Emira Tarhuna?”. „Czy to podchwytliwe pytanie? Namierzyliście jego telefon. Wiecie, że wczoraj był u mnie”. „Masz rację. Jeśli będziesz udzielał jasnych odpowiedzi, wtedy ja także będę zadawał konkretne pytania. Co się stało, kiedy był u ciebie w domu?”. „Pokłóciliśmy się. Zdenerwował się, choć właściwszym jest stwierdzenie, że oszalał. Uderzył mnie, ale to nic”. „Nie odpłaciłeś mu?”.

„Nie. Nie było to miejsce ani czas” – odpowiada Savas. – „Zanim mnie zapytasz, odszedł tak, jak przyszedł”. „Jesteś w konflikcie z Emirem Tarhunem. Mężczyzna przychodzi do twojego domu, uderza cię i tak po prostu pozwalasz mu odejść?”. „Wierz lub nie, oficerze, powiedziałem wszystko tak, jak było. Jeśli myślisz inaczej, udowodnij to”. „Udowodnimy. Prawda w końcu wyjdzie na jaw”. Tymczasem pracownik socjalny opuszcza dom Kemala. Małżonkowie wiedzą, że muszą porozmawiać z Mertem. Wchodzą do salonu, gdzie znajdują się Sehriye i Munever.

„Co się stało? Czy już poszedł?” – pyta gospodyni. „Czego chciał? Czy odbierze nam Merta?” – pyta Munever. – „Nie oddacie go, prawda?”. „Gdzie jest Mert?” – pyta Narin. „W swoim pokoju” – odpowiada Sehriye. – „Jest smutny, ale stara się to ukryć. Zrozumiał, dlaczego ten człowiek przyszedł”. „Córko, powiedz coś” – prosi Munever. – „Nie oddacie Merta, prawda?”. W tym momencie chłopak wchodzi do salonu, ciągnąc za sobą walizkę.

„Przypuszczam, że wieści nie są dobre” – oznajmia, patrząc na małżonków. – „Droga do sierocińca uśmiecha się do mnie. Wiedziałem, że tak będzie. Kiedy muszę odejść? Od razu? Rozumiem to, nie ma problemu. Poradzę sobie”. „Dokąd idziesz? Usiądź” – prosi Kemal. Mert siada na kanapie i mówi: „Na pewno będę musiał pójść do domu dziecka. Nie powinienem był wchodzić w wasze życie. Przysporzyłem wam wiele problemów”. „Źle zrozumiałeś” – zabiera głos Narin. – „Urzędnik nie przyszedł sam, to my go wezwaliśmy”. Sehriye i Munever wymieniają zaskoczone spojrzenia.

„Co to znaczy?” – dopytuje chłopak. „Wezwaliśmy go, ponieważ naprawdę chcemy stać się twoją rodziną” – wyjaśnia lekarka. – „Myślisz, że pozwolilibyśmy ci tak po prostu odejść?”. „Twoje miejsce nie jest w domu dziecka ani na ulicy” – oznajmia Kemal. – „Należysz do tego miejsca, to jest twój dom”. Tymczasem Gulperi wparowuje do domu Savasa. „Gdzie on jest?!” – pyta, stając przed mężczyzną. – „Powiedz mi gdzie!”. „Nie rozumiem, o czym mówisz. Myślisz, że powiem ci coś, jak będziesz krzyczeć?”. „Wszystko zaplanowałeś, prawda? Powiedziałeś mu o przysiędze, żeby go zranić”.

„Dlaczego jesteś zaskoczona? Powiedziałem, że mamy niespłacone długi” – przypomina Savas. – „Powiedziałem, żebyś się mnie bała”. „Nie boję się ciebie! To z tobą widział się po raz ostatni! Gdzie teraz jest?! Co mu zrobiłeś?!” – Wróżka zauważa wystający zza paska mężczyzny pistolet. Szybkim ruchem sięga po niego i wyciąga go przed siebie, gotowa do strzału. „Co chcesz zrobić? Zastrzelisz mnie?” – pyta Savas. „Tak, jeśli będę musiała. Powiedz mi, gdzie on jest!”. „Może gdzieś umarł, jak na to zasłużył…”. Gulperi pociąga za spust! Kula drasnęła ramię Savasa.

„Co ty zrobiłaś?!” – krzyczy Baran, wchodząc do pomieszczenia. Chce uderzyć Gulperi, ale Savas zatrzymuje jego rękę i każe mu odejść. Następnie ponownie wkłada broń do ręki Gulperi, przykłada lufę do swojej piersi i mówi, patrząc prosto w oczy wróżki: „Przyszedł tutaj, rozmawialiśmy i odszedł”. „Dokąd? Dokąd poszedł?”. „Idź i znajdź go, jeśli chcesz, albo dokończ to, co rozpoczęłaś.” – Mocniej przyciska lufę do swojej piersi. – „Ja go nie skrzywdziłem. Gdybym chciał, nie zrobiłbym tego potajemnie. Zrobiłbym to jawnie”. Gulperi opuszcza pistolet, upada na kolana i wybucha płaczem z bezsilności.

W następnej scenie Savas odwozi Gulperi do rezydencji. Razem wchodzą do środka. „Gdzie jest Emir?! Gdzie jest mój syn?!” – pyta Cavidan, wbijając wściekłe spojrzenie w mężczyznę. Na dól schodzi Beyhan i pyta: „Czy mój syn jest opiekunem twojego syna?”. „Ostatni raz cię pytam, odpowiedz mi! Gdzie jest mój syn?!”. „Nie walczę w ten sposób przeciwko moim wrogom” – oświadcza Savas. „Mój syn nie pracuje za plecami innych” – dodaje Beyhan. – „Nie dopuszcza się oszustwa.” – Zauważa krew, która spływa po dłoni Savasa. – „Co ci się stało, synu? Kto ci to zrobił?”.

„Ja to zrobiłam” – odpowiada mocnym głosem Gulperi. – „Strzeliłam do niego”. Wszyscy kierują na nią zdumione spojrzenia. Beyhan podchodzi do niej i wymierza jej siarczysty policzek. Tymczasem Mert spotyka się z Bade w parku. „Narin i Kemal chcą mnie adoptować” – oznajmia. „Myślałam, że stało się coś złego. To wspaniała wiadomość! Powinieneś się cieszyć. Co im powiedziałeś? Nie mów mi, że powiedziałeś, że nie chcesz”. „Jeszcze nic nie powiedziałem”. „Nieważne. Zaakceptujesz to, prawda? Może jesteś po prostu w szoku”. „Nie wiem, to poważna decyzja. Do tej pory opiekowali się mną, przyjęli mnie pod swój dach, ale adopcja to coś innego”.

„Nie ma rzeczy, która nie spotkałaby ich z mojego powodu” – kontynuuje chłopak. – „Wrócili z martwych. Czy mam nadal być dla nich ciężarem? Nie mogę tego zrobić”. „W rzeczywistości… Moje sumienie też coś niepokoi.” – Bade uzmysławia sobie, że ukrywała przed wszystkimi prawdę o wypadku Munever. – „Muszę ci coś powiedzieć”.

730: Kontynuacja sceny w rezydencji. „To nic poważnego” – mówi ze spokojem Savas. – „Tylko małe draśnięcie.” – Kieruje wzrok na Cavidan. – „Ja nic mu nie zrobiłem, ale dowiem się, co się stało”. „Zapłacisz mi za to, Gulperi!” – mówi Beyhan i odchodzi. Kamera przenosi się na zewnątrz. Baran opowiada Fidan o tym, co zrobiła Gulperi. Dziewczyna nie może uwierzyć, że wróżka odważyła się na coś takiego. „Savas jej nic nie zrobił?” – pyta zdumiona. „Mnie też do dziwi” – odpowiada mężczyzna. – „Przyszła, strzeliła do niego, a on zachowuje się tak, jakby nic się nie stało”.

„Wiedziałam, że Emir jest ważny dla Gulperi, ale w życiu bym nie pomyślała, że jest w stanie strzelić do kogoś z jego powodu” – mówi Fidan. W tym momencie główne drzwi otwierają się i na zewnątrz wychodzą Savas i Gulperi. „Baranie, zostań tutaj” – wydaje polecenie syn Beyhan i wraz z wróżką wsiadają do samochodu. Akcja przenosi się do parku. „Możesz mi powiedzieć, co męczy twoje sumienie, Bade?” – pyta zaintrygowany Mert. „Meltem… Groziła mi tobą. Chciała mnie zaangażować w swoje brudne gry”. „Co takiego? Jak śmiała? Co ci powiedziała?”. „Zostawmy to, Mert. Nie chcę rozmawiać o złych dniach. Nie chcę ich pamiętać, to koniec”.

„Byliście tak różni” – kontynuuje dziewczyna. – „Tak jak ona była zła i mroczna, tak ty jesteś dobry i prawy. Dlatego Narin i Kemal cię kochają.” – Ujmuje dłoń chłopaka. – „Cokolwiek zrobiła, twoja strona była zawsze jasna. Nigdy się przed nią nie pochyliłeś. Dlatego zasługujesz na wszystko, co najlepsze. Nie waż się myśleć inaczej”. „Nie wiem, Bade. Co jest właściwe? Co powinienem zrobić? Jedna strona mnie cieszy się z powodu tej propozycji, ale druga mówi mi, bym nie był samolubny. Nie ma problemu, którego im nie przysporzyłem”.

W następnej scenie Mert jest na cmentarzu. Kuca przy grobie mamy i mówi: „Gdybyś wiedziała o wszystkim, co się stało. Co się stało Kemalowi i Narin… Wiesz dlaczego? Z powodu Meltem. Nie możesz sobie wyobrazić, co zrobiła. Ale każdy dostaje to, na co zasłużył. Zadławiła się własnym gniewem. Teraz Narin i Kemal mają się dobrze, dzięki Bogu. Ale ja nie czuję się dobrze, ponieważ za wszystko odpowiadam. Gdyby nie ja, Meltem by ich nie skrzywdziła. Jakbym nie miał dość wyrzutów sumienia, chcą jeszcze mnie adoptować. Jakbym nie był dla nich wystarczającym ciężarem”.

„Ty i tata jesteście tutaj” – kontynuuje Mert. – „Poczułbym się tak, jakbym was zdradził, gdybym przyjął nazwisko Tarhun. Jeśli się zgodzę, jeśli znowu poczuję się bezpiecznie, czy wtedy stracę ich tak, jak straciłem was?”. Akcja przeskakuje do wieczora. Gulperi i Savas znajdują się na wysypisku śmieci, gdzie spędzili prawie cały dzień. Mężczyzna rozpala w kuble ogień, by mogli się ogrzać. „Przyjechaliśmy tutaj i czekamy” – mówi zniecierpliwiona wróżka. – „Jak długo jeszcze będziemy czekać? Ile godzin minęło, a nikt nie przyszedł! Czy powinniśmy szukać pomocy u człowieka, który nie wiemy, co robi? Nie będę dłużej czekać, idę stąd!”.

„Ten człowiek nazywa się Necmi” – oznajmia Savas. – „Pilnuje wszystkich dzieciaków na tej ulicy. Te dzieci dużo widzą i słyszą to, czego inni nie mogą. Nie ma nikogo, kto mógłby szybciej dowiedzieć się, gdzie jest Emir”. Akcja przenosi się do rezydencji, gdzie właśnie rozległ się dzwonek do drzwi. Melike i Cavidan pędzą, by otworzyć, pełne nadziei, że wrócił Emir. Przed wejściem stoi jednak dwóch policjantów. „Czy coś wiadomo o moim synu?” – pyta pani Tarhun. „Z nagrań ustaliliśmy, że twój syn został porwany” – odpowiada mundurowy. Cavidan omal nie traci przytomności. Melike musi ją przytrzymywać, by nie upadła.

Mert wraca do domu. Kemal i Narin grillują na zewnątrz kiełbaski. „Dobrze, że przyszedłeś” – mówi lekarka. – „Czy zrobić ci kanapkę?”. „Dziękuję, ale nie będę jadł” – odpowiada chłopak. – „Podjąłem decyzję. Wasza oferta jest cudowna, ale nie mogę jej przyjąć”. Tymczasem na wysypisko przychodzi mężczyzna, na którego Emir i Gulperi czekali. „Jest jakiś postęp?” – pyta syn Beyhan. „Zdobyłem informacje” – oznajmia Necmi. – „Emir został porwany przesz Żółtego Ismaila”. „Kim jest Żółty Ismail? Czego chce od Emira?” – pyta Gulperi. „Wiesz coś jeszcze?” – dopytuje Savas. „Żółty Ismail…” – Necmi robi pauzę, po czym kończy: „Zabił Emira”. Czy syn Cavidan naprawdę zginął? Czy Mert zmieni zdanie odnośnie adopcji?

Podobne wpisy