„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 184: Streszczenie
Berna żegna się z mieszkańcami farmy. Jej spojrzenie jest pełne wdzięczności, ale i ulgi. Gdy znika za bramą posiadłości, Halil odwraca się w stronę Alpera. W jego głosie nie ma cienia emocji – tylko chłodna, niepodważalna stanowczość.
– Miałeś już dawno poszukać sobie nowego miejsca – rzuca.
Alper odpowiada z pozornym spokojem, nie podnosząc głosu:
– Jak tylko skończę porządkowanie spraw z polami, zacznę się pakować. Nie martw się, wszystko mam pod kontrolą.
Halil spogląda na niego z wyraźną niechęcią.
– Oby jak najszybciej – mówi sucho i odchodzi bez słowa więcej.
***
Alper siedzi przy biurku. Wokół niego porozkładane dokumenty, plany, szkice. Jego oczy błyszczą ekscytacją, palce drżą lekko, gdy gładzi zatwierdzone pozwolenie budowlane.
– To jest to – szepcze do siebie, uśmiechając się półgębkiem. – To pierwszy, najważniejszy krok. Zeynep nie będzie mogła mi odmówić pomocy.
Patrzy przez okno, jakby próbował wyobrazić sobie przyszłość.
– Przekształcę ten stary budynek w świetlicę dla dzieci… z placem zabaw, huśtawkami, kolorowymi muralami. Wszystko dla niej. Zeynep kocha dzieci. Zawsze angażuje się w takie inicjatywy.
Odwraca wzrok od okna i spogląda znów na plany, jakby widział w nich coś więcej niż tylko projekt – widział szansę.
– Spędzimy razem kilka dni. Z dala od Halila, z dala od farmy. Może wtedy… w końcu spojrzy na mnie inaczej.
Uśmiech znika na chwilę, zastąpiony cieniem refleksji.
– Nigdy nie wydałbym pieniędzy na coś takiego dla siebie. Ale dla niej? Dla niej zrobię wszystko. To będą moje najważniejsze dni.
***
Dzwonek do drzwi. Feriha otwiera, zaskoczona. W progu stoi Hakan, trzymając coś za plecami.
– Hakan? Co się stało? Dlaczego przyszedłeś?
– Muszę ci coś powiedzieć. Coś naprawdę ważnego – mówi, a potem ujawnia bukiet kwiatów. – Najpierw jednak… to dla ciebie. Kupiłem je po drodze.
Zaskoczona, ale uśmiechnięta, Feriha odbiera kwiaty.
– Dziękuję… To miłe. Ale co się dzieje? Wyglądasz, jakbyś miał mi wyznać jakąś wielką tajemnicę.
Hakan bierze głęboki wdech. Jego oczy nie uciekają od jej spojrzenia – przeciwnie, są w nich determinacja i napięcie.
– Od dłuższego czasu zbieram się, by to powiedzieć. Ale wciąż brakowało mi odwagi. Myślałem, że to nie ten moment. Że może cię stracę.
Feriha przekrzywia głowę, próbując go zrozumieć.
– Hakanie… jeśli masz coś do powiedzenia, to po prostu powiedz. Naprawdę nie wiem, o co chodzi.
– Ostatnio byłem cieniem samego siebie – mówi cicho. – Ale teraz stoję tu jako ktoś, kto w końcu zrozumiał, czego chce.
Zawahał się na sekundę, ale nie wycofał.
– Feriho… Od pierwszej chwili, kiedy cię zobaczyłem, coś we mnie się zmieniło. I teraz mogę to powiedzieć bez wahania: kocham cię. Kocham cię bardziej niż cokolwiek innego w moim życiu.
Słowa padają ciężko, ale z wyczuwalną ulgą. Jakby zrzucił z serca ciężar, który nosił zbyt długo.
***
Wybrzeże. Niebo zasnute chmurami, morze wzburzone.
Spotkanie Erena i Feyyaza przypomina ciszę przed burzą. Obaj stoją naprzeciw siebie, twardo, jakby grunt pod nogami miał za chwilę pęknąć.
Feyyaz pierwszy przerywa milczenie. Jego głos jest chłodny, pozbawiony emocji – jak stal.
– Selma skłamała. Nie chodziło o chorą matkę. Ukryła przed tobą prawdę, bo nie chciała cię zranić. – Spogląda Erenowi prosto w oczy. – Tego dnia byłem w oficynie. To mnie próbowała przed tobą ukryć. Jest delikatna, nie umie ranić wprost. Ale ja nie mam z tym problemu. Dlatego wezwałem cię tutaj: żeby powiedzieć ci jasno – trzymaj się od niej z daleka.
Eren czuje, jak jego ciało napina się jak struna. Z trudem opanowuje gniew. Zaciska pięści, a w oczach błyska iskra zranionej dumy.
– To twój nowy sposób na manipulację? – syczy. – Kłamiesz, bo nie możesz znieść, że ona wybrała mnie, nie ciebie?
Feyyaz unosi lekko brwi, niewzruszony.
– To nie gra. Nie muszę niczego udawać. Mówię ci, jak jest. Prawda zawsze prędzej czy później wypływa na powierzchnię – jak wrak po sztormie.
– Dla mnie prawdą jest tylko to, co mówi Selma. Rozumiesz? Tylko ona się liczy – odpowiada Eren, podchodząc krok bliżej. – I pozwól, że przypomnę ci coś, czego chyba nie chcesz pamiętać. Ty już nie jesteś jej narzeczonym. Byłeś. To przeszłość. Zamknięty rozdział.
Z wściekłością popycha Feyyaza w ramię. Głos Erena staje się twardszy, głębszy, jakby miał za chwilę eksplodować:
– Jeszcze raz zbliżysz się do niej, a gwarantuję ci, że nasze kolejne spotkanie będzie wyglądać zupełnie inaczej. I nie skończy się dobrze. Nie dla ciebie.
Nie czekając na odpowiedź, Eren odwraca się i odchodzi, zostawiając za sobą powietrze ciężkie od niewypowiedzianych emocji.
Feyyaz patrzy za nim, z cieniem ironicznego uśmiechu na ustach. Odwraca się powoli w stronę morza, jakby mówił to nie tylko do siebie, ale i do czegoś większego, nieuchwytnego.
– Zobaczymy, twardy chłopcze – mruczy pod nosem. – Zobaczymy, kto zostanie na końcu. I kto kogo naprawdę zna.
***
Promienie słońca wpadające przez żaluzje tworzą smugi światła na ciemnym drewnie mebli. Halil chodzi po gabinecie z niewielkim pudełeczkiem w dłoni. W środku leży naprawiony zegarek — ten sam, który kiedyś roztrzaskał w przypływie gniewu.
Zatrzymuje się i spogląda na przedmiot z mieszaniną żalu i nadziei.
– Będzie szczęśliwa – szepcze, zamykając wieczko z delikatnością, jakby bał się, że samą myślą może wszystko zepsuć.
W drzwiach pojawia się Zeynep. Stoi niepewnie, z dłonią opartą o framugę.
– Czy to dobry moment? – pyta cicho. – Mogę wejść?
Halil od razu się rozpromienia.
– Dla ciebie zawsze – odpowiada z ciepłym uśmiechem. – Wejdź, proszę.
Zeynep staje przed nim. Jej twarz zdradza napięcie, a głos drży.
– Halilu, przyszłam cię przeprosić. – Robi krok w jego stronę. – Wiem, że zawiodłam. Berna opowiedziała mi wszystko… O tym, jak się zachowałam. O tym, czego nie dostrzegałam. Ty się starałeś, a ja… byłam niesprawiedliwa. Przepraszam.
Halil patrzy na nią długo i uważnie, aż w końcu mówi spokojnym tonem:
– Nie potrzebuję twoich przeprosin. Potrzebuję ciebie. – Zeynep zamiera. – Chcę, żebyś wróciła. Na swoje miejsce.
Zaskoczenie maluje się na jej twarzy.
– Wróciła…? – pyta ostrożnie.
Halil uśmiecha się lekko.
– Jako moja asystentka, oczywiście – dodaje, z nutą figlarności w głosie. – Nie wiem, czy zauważyłaś, ale ten gabinet bez ciebie jest pusty i chaotyczny.
Zeynep zaczyna się śmiać – nerwowo, ale z wyraźną ulgą.
– Naprawdę tego chcesz?
– Nigdy nie przestałem – odpowiada bez wahania. – Ale mam jeden warunek: żadnych kolejnych rezygnacji. Jeśli znowu znikniesz, zmuszę cię do podpisania umowy z tak surowymi karami, że nawet nie spojrzysz w stronę wypowiedzenia.
– Umowa? – śmieje się Zeynep. – Brzmi poważnie. Ale dobrze. Wracam do pracy już teraz.
Odwraca się w stronę drzwi, ale Halil nagle ją zatrzymuje. Jego dłoń delikatnie spoczywa na jej ramieniu.
– Poczekaj.
Zeynep odwraca się z pytającym spojrzeniem.
Halil stoi przez chwilę w milczeniu, jakby każde słowo było dla niego ciężarem, który trzeba podnieść ostrożnie, by nie pękł.
– Myślisz, że to ty mnie skrzywdziłaś… Ale prawda jest taka, że to ja zraniłem ciebie. Bardziej, niż kiedykolwiek powinienem.
– Halil… – zaczyna Zeynep, ale on unosi dłoń, dając znak, że chce dokończyć.
– Wiesz, na Wichrowym Wzgórzu zrozumiałem coś ważnego. To nie miejsce tworzy szczęście. Tylko ludzie. Ty. My. Przeszliśmy przez wiele. I wiem, że nie zawsze byłem człowiekiem, na jakiego zasługiwałaś.
Sięga po pudełeczko i podaje jej je powoli, niemal z drżeniem.
– Tego nie da się cofnąć. Ale można spróbować naprawić. Tak jak ten zegarek. – Otwiera wieczko. – Zegarek twojego ojca. Wiem, co dla ciebie znaczy. Chciałem, żebyś go miała z powrotem… naprawiony. Cały.
Zeynep spogląda na przedmiot z nieukrywanym wzruszeniem. Delikatnie dotyka go palcami, jakby bała się, że to tylko sen.
– Dziękuję – mówi ledwo słyszalnie. – To dla mnie naprawdę wiele znaczy.
Halil robi krok w tył, jego głos cichnie.
– Przepraszam za każdą łzę. Za każdą chwilę, w której cię zawiodłem.
W jego oku pojawia się łza, która zawisa na powiece, zanim spłynie cicho po policzku. Zeynep patrzy na niego długo, jakby próbowała coś zrozumieć, coś poczuć… a może coś sobie przypomnieć. Po chwili odwraca się i wychodzi z gabinetu bez słowa.
Halil zostaje sam. Siada powoli na oparciu sofy, spuszcza głowę i mówi do siebie niemal bezgłośnie:
– Chciałbym dać ci cały świat, Zeynep. Naprawdę chciałbym. Choć raz zrobić coś dobrze. Choć raz być człowiekiem, którego pokochasz bez bólu.
Łza spływa po jego twarzy. W pokoju zapada cisza. Tylko tykanie zegarka przypomina, że czas wciąż płynie.
***
Zeynep wychodzi na dziedziniec willi. Powietrze jest rześkie, ale nie chłodne. Gdzieś w oddali szumią liście poruszane lekkim wiatrem. Zeynep zatrzymuje się przy balustradzie, próbując uspokoić oddech i myśli. W jej oczach tli się coś pomiędzy wzruszeniem a niepokojem.
Zauważa ją Selma i od razu podchodzi bliżej.
– Wszystko w porządku? – pyta z troską, przyglądając się jej twarzy. – Wyglądasz na wstrząśniętą. Co się stało?
Zeynep milczy przez chwilę, po czym otwiera dłoń i pokazuje siostrze zegarek.
– Chciałam przeprosić Halila – mówi cicho, ledwie słyszalnym głosem. – Ale to on przeprosił mnie. Oddał mi zegarek taty. Naprawiony. Spójrz.
Selma delikatnie bierze przedmiot do ręki i ogląda go z uwagą. Zeynep kontynuuje, walcząc z emocjami:
– Kazał go naprawić. Tyle dla mnie zrobił, a ja… tak niesprawiedliwie go oceniłam. Jak mogłam pomyśleć, że jego intencje są inne? Sama nie rozumiem, dlaczego wtedy zareagowałam tak ostro. To wszystko było… zbyt silne.
Selma uśmiecha się łagodnie, niemal z czułością.
– Naprawdę nie wiesz, dlaczego? – pyta spokojnie.
Zeynep wzrusza ramionami, zmieszana.
– Nie wiem. Wszystko poplątałam. Zachowałam się impulsywnie, nie myśląc.
Selma patrzy na nią z ciepłem i zrozumieniem.
– Może twoje serce zareagowało szybciej niż umysł. I to nie jest nic złego. Po prostu nie dostrzegasz jeszcze tego, co dla mnie jest aż nazbyt oczywiste. – Robi krótką pauzę. – Zeynep… Ty jesteś o niego zazdrosna.
– Co?! – Zeynep aż się cofa. – Przestań. To niedorzeczne!
– Wcale nie – odpowiada spokojnie Selma, chwytając ją delikatnie za rękę, by powstrzymać przed odejściem. – Zastanów się nad tym, co powiedziała ci Berna. I przypomnij sobie, jak się czułaś, gdy myślałaś, że Halil z kimś flirtuje, że się oddala. To nie była złość zawodowa. To była zazdrość. Bo ci na nim zależy. Może nie rozpoznajesz tego uczucia, bo nigdy wcześniej nie byłaś zakochana. Ale ja widzę, co się z tobą dzieje.
Zeynep odwraca głowę, nie chcąc słuchać. Na jej twarzy pojawia się niepokój, a w oczach coś na kształt obrony.
– Przestań, siostro – mówi ostrzej, niż zamierzała. – Nie mów takich rzeczy. Dlaczego miałabym żywić uczucia do… pana Halila?
Selma nie odpowiada od razu. Jej spojrzenie jest miękkie, pełne empatii.
– Bo go kochasz – mówi w końcu spokojnie. – Tylko jeszcze nie potrafisz się do tego przyznać.
Zeynep bierze głęboki oddech, jakby chciała coś powiedzieć, zaprzeczyć… ale słowa nie przychodzą. Odwraca się gwałtownie i odchodzi, zostawiając siostrę samą.
Selma patrzy za nią, z łagodnym uśmiechem.
– Możesz teraz uciekać przed tą prawdą, Zeynep – mówi cicho. – Ale serca nie da się oszukać. Pewnego dnia będziesz musiała się przed sobą przyznać, że już dawno mu je oddałaś.
Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 184. „Wichrowego Wzgórza”?
Odcinek 184. serialu „Wichrowe Wzgórze” (oryg. Rüzgarlı Tepe) zadebiutuje na antenie TVP1 w poniedziałek, 2 czerwca, o godzinie 14:00. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Wichrowe Wzgórze streszczenia.










