„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 194: Streszczenie
Alper zjawia się w poczekalni z dwoma kubkami kawy. Jeden z nich wręcza Zeynep, z wymuszonym uśmiechem na twarzy.
– Pomyślałem, że może ci się przyda – mówi łagodnym tonem.
Zeynep nie odpowiada. Nawet na niego nie patrzy. Siedzi nieruchomo, z oczami utkwionymi w drzwi sali operacyjnej, jakby samym wzrokiem chciała przyspieszyć nadejście dobrych wieści. Alper cofa rękę, a kubek z kawą drży lekko w jego dłoni.
W powietrzu czuć napięcie. Ciszę przerywa tylko cichy szum aparatury medycznej dobiegający zza ścian i przytłumione kroki pielęgniarek. Wtem drzwi sali operacyjnej rozsuwają się z sykiem. W progu staje lekarz.
– Doktorze! – Zeynep zrywa się na równe nogi, głos jej drży, ale w oczach tli się nadzieja. – Czy z Halilem wszystko w porządku?
Lekarz spogląda na nią ze spokojem i profesjonalnym współczuciem.
– Operacja przebiegła pomyślnie. Stan pacjenta jest poważny, ale stabilny. Przez kilka najbliższych dni będzie przebywał na oddziale intensywnej terapii.
Zeynep zasłania usta dłonią, a po jej policzkach spływają łzy ulgi. Czuje, jak napięcie opuszcza jej ciało, zastąpione przez falę wdzięczności.
– Czy mogę go zobaczyć? Choć przez chwilę? – pyta cicho, z nadzieją w głosie.
– Na razie możliwa jest tylko krótka wizyta. Dla jednej osoby – odpowiada lekarz.
– Ja pójdę – wtrąca się Alper zbyt szybko, zbyt pewnie. – Jestem jego przyjacielem…
Zeynep odwraca się błyskawicznie, a jej wzrok tnie jak brzytwa.
– Nie! – mówi stanowczo. – To ja chcę go zobaczyć. Proszę, panie doktorze – dodaje, patrząc lekarzowi prosto w oczy, błagalnie, z sercem na dłoni.
Lekarz zawiesza wzrok na jej twarzy, po czym delikatnie kiwa głową.
– Pielęgniarko, proszę przygotować panią Zeynep do odwiedzin.
Alper zaciska szczęki. W jego oczach pojawia się błysk furii, którą ledwo powstrzymuje. Patrzy, jak Zeynep znika za drzwiami, jego pięści drżą, a w głowie rozbrzmiewa tylko jedna myśl: To nie tak miało być. Misternie utkany plan właśnie zaczyna się sypać.
***
Zeynep, ubrana w strój ochronny, ostrożnie wchodzi do sterylnej sali. Widziany przez szybę Halil teraz leży przed nią – nieprzytomny, z twarzą bladą jak papier, podłączony do aparatury monitorującej jego funkcje życiowe.
Jej serce ściska się w żelaznym uścisku. Powoli podchodzi do łóżka, jakby bała się, że każdy jej krok mógłby go zranić. Delikatnie ujmuje jego dłoń, zimną i bezwładną.
– Halil… jestem tutaj – szepcze łamiącym się głosem. – Nie zostawię cię. Nie teraz… nie po wszystkim. Proszę, walcz. Musisz wrócić. Dla mnie… dla nas.
Wspomnienia przemykają przez jej umysł – ich wspólne chwile, uśmiechy, spojrzenia, nadzieje. Każde z nich staje się ciężarem w jej piersi, którego nie może już dłużej dusić. Łzy spływają po jej twarzy i opadają na pościel.
– Mamy jeszcze tyle do przeżycia. Tyle słów do wypowiedzenia. Nie odbieraj mi tego. Nie pozwól, by to się tak skończyło…
Jej głos cichnie, dłoń zaciska się mocniej na jego. W milczeniu modli się o cud. Bo choć jego powieki pozostają zamknięte, ona wierzy, że gdzieś w środku Halil ją słyszy. I że wróci.
***
Gulhan leży w szpitalnym łóżku, blada i wyczerpana, wciąż dochodząc do siebie po omdleniu. Obok czuwają Songul i Tekin. Atmosfera w sali jest ciężka jak ołów.
– Gulhan, musisz się wziąć w garść – mówi Songul stanowczo, choć w jej głosie pobrzmiewa też nutka troski. – Halil cię potrzebuje. Musisz być silna, dla niego.
– Staram się, ciociu… naprawdę – odpowiada Gulhan cicho, głosem przygaszonym przez ból. – Ale czuję, jakby ktoś ściskał moje serce żelazną obręczą. Każdy oddech boli.
Songul bez słowa wstaje, poprawiając szalik na ramionach.
– Pójdę zapytać lekarzy, może dowiem się czegoś więcej.
– Nie! – głos Gulhan nagle nabiera siły, zatrzymując ciotkę w pół kroku. – Po co tu w ogóle przyjechaliśmy, ciociu? Dlaczego twoja zemsta nigdy się nie kończy? Gdyby Halil nie był wciągnięty w twoje rozrachunki z przeszłości, może w ogóle by tu nie trafił!
Songul zaciska usta. Przez chwilę milczy.
– Gulhan, to nie czas ani miejsce na takie słowa – odpowiada chłodno, nie patrząc jej w oczy.
– Nie, właśnie że to JEST ten czas i to JEST to miejsce! – krzyczy Gulhan, zrywając się z łóżka. – Od dziecka karmiłaś Halila swoją nienawiścią, jak trucizną! Wmawiałaś mu, że musi walczyć, że musi odpłacać pięknym za nadobne! Żałuję, że nigdy cię nie powstrzymałam. Żałuję, że byłam za słaba. Ale nie dziś!
Tekin robi krok do przodu, zaniepokojony napiętą atmosferą.
– Gulhan, spokojnie…
– Nie! Nie będę spokojna! – rzuca z rozpaczą. – Halil walczy o życie, a ja nie mogę dłużej milczeć! To przez ciocię wszystko się stało! Przez jej obsesję, jej złość, jej przeklętą przeszłość!
Jej głos łamie się, a łzy spływają po twarzy. W przypływie emocji podchodzi do Songul i popycha ją lekko w ramię.
– Jeśli ktoś tu potrzebuje leków na uspokojenie, to ty, ciociu, nie ja! Twoja żądza zemsty zniszczyła nasze życie! Naszą rodzinę! Halil nie powinien był tu być! Ty go tu ściągnęłaś, ty mu wszystko wmówiłaś!
Songul cofa się o krok, zaskoczona wybuchem siostrzenicy.
– Tekin – mówi sztywno – zawołaj pielęgniarkę. Ona potrzebuje pomocy.
– Nie waż się! – rzuca Gulhan przez łzy. – Potrzebuję tylko jednego – żebyś w końcu przestała niszczyć wszystko wokół siebie!
W tym momencie drzwi sali otwierają się, a do środka wchodzi Alper. Na jego twarzy nie widać emocji, ale w jego oczach tli się cień ulgi.
– Operacja Halila zakończyła się pomyślnie – oznajmia spokojnym, ale wyraźnym tonem.
Słowa Alpera uderzają w napiętą atmosferę jak grom. Gulhan osuwa się na łóżko, jakby z niej uchodziły wszystkie siły. Zaczyna cicho szlochać, a Songul, choć jeszcze przed chwilą była celem jej oskarżeń, podchodzi i ostrożnie obejmuje ją ramieniem.
Tekin milczy, patrząc w dal, jakby próbował odnaleźć sens w tym wszystkim. W sali zapada cisza – pełna emocji, niedopowiedzeń i nadziei. Wieść o udanej operacji daje wszystkim chwilowe ukojenie, choć głęboko w sercach wiedzą, że to dopiero początek walki.
***
Selma niemal zatrzymuje się w pół kroku, gdy dostrzega Feyyaza. Na jego twarzy widać świeże siniaki, rozciętą wargę, a w oczach… coś między bólem a triumfem.
– Feyyaz… co się stało?! – pyta z niedowierzaniem, jej głos drży, a spojrzenie błądzi po jego posiniaczonej twarzy.
Feyyaz wzdycha teatralnie i odwraca wzrok, jakby nie chciał jej obciążać prawdą, której sam się domaga.
– To on – mówi w końcu, wskazując na obrażenia. – Eren.
– Co? – Selma zamiera, jej oczy rozszerzają się z przerażenia. – Eren ci to zrobił?! Dlaczego?! To niemożliwe…
– Zapytaj go sama – rzuca Feyyaz z udawaną powściągliwością. – Nie chcę go oczerniać. Ale czasem maski spadają, prawda?
Szok i niepokój mieszają się w Selmie, gdy rusza, by skonfrontować Erena. W jej głowie huczy.
***
Eren siedzi w samotności, pochylony, z napiętymi ramionami, gdy Selma wchodzi jak burza.
– Widziałam Feyyaza – mówi chłodno, niemal bezbarwnym głosem, ale jej oczy zdradzają burzę emocji. – Był pobity. Powiedz mi prawdę, Erenie. Czy to ty?
Eren unosi głowę. Ich spojrzenia się krzyżują. Przez sekundę milczy. Potem kiwa głową.
– Tak. To byłem ja.
– Dlaczego?! – wybucha Selma, a jej głos łamie się od złości i zawodu. – On jest chory, ledwo żyje, a ty go atakujesz?! Jak mogłeś?! Co się z tobą stało?!
Eren zaciska pięści. W jego oczach iskrzy gniew, ale też bezradność.
– Bo on nie jest na nic chory! – mówi ostro. – To wszystko gra. Wciąga cię w swoją sieć, karmi się twoim współczuciem. To kłamca, manipulator, który dobrze wie, jak tobą sterować!
Selma robi krok w tył. Patrzy na niego, jakby widziała go pierwszy raz.
– Przestań – mówi cicho. – Nie chcę tego słuchać. Nie wiem, kim jesteś, Erenie… ale na pewno nie tym człowiekiem, którego znałam.
Odwraca się i odchodzi, nie oglądając się za siebie. Jej kroki są szybkie, ale w jej sercu czai się chaos.
Eren zostaje sam. Patrzy, jak znika za rogiem, a jego twarz wykrzywia się w bezsilnym gniewie. Z jego wnętrza wydobywa się cichy szept:
– Zrobiłem to, żeby cię chronić. Ale ty nigdy tego nie zrozumiesz.
***
W tym samym czasie w szpitalu…
Zegar tyka, a monotonne pikanie monitorów nagle przerywa gwałtowny alarm. Światła na panelach zaczynają pulsować, a pielęgniarki i lekarze biegną do sali Halila.
– Utrata tętna! Przygotować defibrylator!
Czas zwalnia. Zeynep, stojąca za drzwiami, widzi jedynie migające światła i sylwetki ludzi walczących o życie ukochanego. Jej serce zamiera.
Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 194. „Wichrowego Wzgórza”?
Odcinek 194. serialu „Wichrowe Wzgórze” (oryg. Rüzgarlı Tepe) zadebiutuje na antenie TVP1 w poniedziałek, 16 czerwca, o godzinie 14:00. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Wichrowe Wzgórze streszczenia.






