Merve jest zszokowana.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 236: Streszczenie

Tulay przyjeżdża na pola, gdzie Zeynep w pocie czoła walczy z chwastami, pochylona nad ziemią, ręcznie wycina je małą kosą. Jej włosy przyklejają się do spoconego czoła, dłonie są brudne, a oczy pełne determinacji.

— Zeynep! Natychmiast przestań! — rozlega się stanowczy głos matki. — Czy ty w ogóle pomyślałaś, co ludzie o tobie powiedzą?!

Zeynep unosi głowę i patrzy na nią spokojnie, choć w oczach widać zmęczenie i upór.

— Mamo… ja tylko pracuję. Co w tym złego?

Tulay rozkłada ręce w geście bezradnej złości.
— Nie rozumiesz?! Jesteś żoną Halila Firata! Jego pracownicy cię obserwują, a ty grzebiesz się tu w ziemi, pośród brudu i chwastów. Wstyd! To ci nie przystoi!

Zeynep prostuje się, ocierając dłonie o fartuch. Jej głos brzmi cicho, ale pewnie:
— Nie ma nic złego w pracy. Dlatego nie obchodzi mnie, co ludzie powiedzą.

Tulay prycha pogardliwie, zerkając na porośnięte chwastami pole.
— Córko, to miejsce to jeden wielki śmietnik. Marnujesz tu siebie i swój czas!

Zeynep przez chwilę patrzy na matkę, a potem spuszcza wzrok na ziemię, gdzie leży jej kosa.
— Mamo… może ty widzisz tu tylko kamienie, chwasty i gruz. Ale ja… ja widzę tu swoje marzenia. Piękną przyszłość. Proszę cię więc, nie przeszkadzaj mi. Mam jeszcze dużo do zrobienia.

Tulay podnosi ręce w geście rezygnacji i odwraca się na pięcie. Jej obcasy grzęzną w miękkiej ziemi, a ona potyka się, złoszcząc się jeszcze bardziej.

— Ach, mamo… — wzdycha za nią Zeynep z lekkim uśmiechem. — Gdybyś tylko wiedziała, jak Halil mnie testuje, nie mówiłabyś tego. Ale w jednym masz rację. Nawet jeśli tylko na papierze, nadal jestem jego żoną.

***

Godzinę później obok Zeynep pojawia się Halil. Jego twarz aż płonie z oburzenia.

— Ukradłaś mi pracowników — syczy, patrząc jej prosto w oczy.

Zeynep unosi głowę i odpowiada mu lodowato:
— A czy nie jestem twoją żoną? Sam mówiłeś, że między nami nie ma podziału na „moje” i „twoje”.

Halil marszczy brwi, a jego głos staje się ostrzejszy:
— Nie o to chodzi. Oderwałaś ich od mojej pracy.

Zeynep krzyżuje ramiona na piersi, a jej usta wykrzywia kpiący uśmiech.
— Poprosiłam ich. Posłuchali od razu. Może po prostu mają dość ciebie.

Halil pochyla się do niej niebezpiecznie blisko i cedzi przez zęby:
— Powiedziałaś im, że ja o wszystkim wiem.

Zeynep nie odpowiada, bo kątem oka dostrzega, że jedna z pracownic bacznie się im przygląda. Zamiast więc dalej się kłócić, podchodzi do męża i obejmuje go w pasie, przytulając do siebie z wymuszonym uśmiechem.

Halil patrzy na nią zaskoczony, ale milczy, czując, że w tej grze już nie tylko on rozdaje karty.

***

Akcja przeskakuje o dwa dni. Ziemia, którą Zeynep otrzymała od babci, jest już oczyszczona i gotowa na pierwsze nasadzenia. Powietrze pachnie świeżością i nadzieją, a Zeynep z dumą przygląda się swoim polom z oddali.

Tymczasem przed bramą rezydencji pojawia się nieznajoma kobieta — elegancka szatynka w okolicach czterdziestki, z chłodnym spojrzeniem i postawą kogoś, kto wie, po co przyszedł. Cemil, przechodząc obok, zauważa ją i podchodzi uprzejmie.

— Dzień dobry. Czy mogę w czymś pomóc? — pyta, zerkając na nią badawczo.

Kobieta nawet na niego nie patrzy, jej głos jest lodowaty:
— Wezwij Merve.

Cemil unosi brwi, lekko zmieszany. Już sięga do kieszeni po telefon, gdy kątem oka dostrzega Merve w ogrodzie. Szybko podbiega do dziewczyny.

— Merve! Jakaś pani pyta o ciebie przy bramie — mówi cicho, jakby sam wyczuwał, że to nie będzie przyjemne spotkanie.

Merve rusza w stronę bramy, a jej serce zaczyna bić szybciej. Podchodzi do nieznajomej i patrzy na nią pytająco.
— Dzień dobry… O co chodzi? — pyta niepewnie.

Kobieta rzuca jej gniewne spojrzenie i syczy przez zaciśnięte zęby:
— Natychmiast oddaj mi pieniądze!

— Jakie pieniądze? — Merve marszczy brwi, zupełnie zdezorientowana.

— Pieniądze za sprzedany pierścionek — odpowiada kobieta, zbliżając się jeszcze o krok.

— Ale… to był pierścionek zmarłej cioci Tanera… — tłumaczy Merve, cofając się nieznacznie.

— Zamknij się! — przerywa jej kobieta, podnosząc głos ze złości. — Taner mi go ukradł, a ty go sprzedałaś! Jesteście wspólnikami w tej kradzieży! Nagrania ze sklepu jubilerskiego mam w swoich rękach!

Słowa uderzają w Merve jak grom z jasnego nieba. Jej oczy rozszerzają się w szoku.
— To dlatego Taner nagle przestał się odzywać… — szepcze do siebie, a jej twarz blednie.

Kobieta nie zwraca uwagi na jej rozpacz, jej głos jest chłodny i bezlitosny:
— Jeśli nie oddasz mi pieniędzy w całości, pójdę z tym na policję. Przed nimi się będziesz tłumaczyć.

— Proszę, ja… ja też zostałam oszukana… ja nie wiedziałam… — jąka się Merve, próbując coś wyjaśnić.

Kobieta tylko zaciska usta i rzuca zimno:
— Powiedziałam już wszystko. Masz trzy dni. Jeśli do tego czasu nie zobaczę pieniędzy, cały świat się dowie, że córka Aslanlich to zwykła złodziejka. Będziesz zhańbiona.

Odwraca się na pięcie i odchodzi szybkim krokiem, nie oglądając się za siebie.

Merve stoi nieruchomo, jak sparaliżowana, czując jak strach dławi ją w gardle. Jej serce wali jak oszalałe, a nogi uginają się pod nią.

— Boże… co ja teraz zrobię? — szepcze do siebie drżącym głosem, blada i kompletnie spanikowana.

***

Po rozstaniu z Selmą Eren wciąż nie potrafi się pozbierać. Widać po nim przygnębienie i niepokój, które nie opuszczają go nawet na chwilę. Halil obserwuje go uważnie, aż w końcu przerywa ciszę.

— Cierpisz przez miłość, prawda? — rzuca spokojnie, bardziej stwierdzając niż pytając.

Eren gwałtownie unosi wzrok.
— Ja? Nie… — próbuje zaprzeczyć, ale w jego głosie brak jest przekonania.

Halil uśmiecha się gorzko.
— Eren, znam to spojrzenie. Sam przez nie przechodziłem. Nie zwlekaj, powiedz wprost, co się stało.

— Halil, proszę… nie teraz… — odpowiada cicho, odwracając wzrok.

— Albo mi powiesz — mówi twardo Halil, zbliżając się o krok — albo sam to z ciebie wyciągnę. Słowo po słowie.

Eren wzdycha ciężko. Jego ramiona opadają, jakby dźwigał na sobie cały świat.

— Pani Tulay… — zaczyna powoli, nie podnosząc wzroku.

W tym samym momencie obok gabinetu przechodzi Selma. Zatrzymuje się tuż za drzwiami, słysząc znajomy głos.

— …ona nie chce, żebym poślubił Selmę — wyznaje Eren, a w jego oczach pojawia się ból. — Uważa, że nie jestem godzien być jej zięciem.

Halil marszczy brwi i przez chwilę milczy. W końcu odzywa się z przekonaniem:
— I z tego powodu chcesz się poddać? Zrezygnować z miłości?

Eren unosi głowę i patrzy na niego bezradnie.
— Rodzina jest ważna, Halilu. Ale ona… zasługuje na więcej niż ja mogę jej dać. Co jeśli pani Tulay ma rację? Myślę o tym każdej nocy. Nie mogę spać. Co jeśli naprawdę nie będę w stanie zapewnić Selmie godnego życia?

Halil kładzie mu dłoń na ramieniu i patrzy mu prosto w oczy.
— Erenie… wątpliwości są dobre. One uczą pokory i pokazują, ile jesteś gotów dać z siebie. Ale serca nie oszukasz. Jeśli ją kochasz… nie pozwól, żeby ci ją odebrali.

Eren zamyka na chwilę oczy, jakby ważył każde słowo. W końcu uśmiecha się blado, z cieniem ulgi.
— Masz rację. Kocham ją. Bez niej moje życie nie ma sensu.

Wstaje i prostuje się, jakby odzyskał siły.
— Dobrze. Muszę już iść. — Odwraca się, a w jego spojrzeniu widać nową determinację.

Selma, stojąca wciąż za drzwiami, ściska dłoń przy sercu i zamyka oczy, czując ciepło jego słów, które wciąż dźwięczą jej w głowie.

***

Eren wychodzi z rezydencji, zamyślony i ponury. Gdy zbliża się do bramy, nagle słyszy znajomy głos:
— Eren!

Odwraca się zaskoczony. Selma biegnie w jego stronę, jej sukienka powiewa na wietrze. Zatrzymuje się przed nim, a w jej oczach widać wzruszenie i determinację.

— Słyszałam twoją rozmowę z Halilem i wiem wszystko — mówi cicho, ale stanowczo.

Eren spuszcza głowę, zawstydzony.
— Nie chciałem, żebyś dowiedziała się w taki sposób. Przepraszam cię…

Selma ujmuje jego dłoń i ściska ją mocno.
— To ja powinnam cię przeprosić. Bo nie ma znaczenia, co mówi moja mama.

Eren patrzy na nią z bólem.
— Chcę w to wierzyć… naprawdę. Ale nie mogę przestać myśleć, że może ma rację. Co jeśli… naprawdę nie będę w stanie cię uszczęśliwić?

Selma uśmiecha się łagodnie, a jej głos jest pełen czułości:

— Erenie, w życiu przeżyłam już wzloty i upadki. I wiem jedno — szczęście nie zależy od pieniędzy ani od tego, co ludzie powiedzą. Szczęście tkwi w małych rzeczach. W tym, że ktoś się o mnie troszczy, daje mi poczucie bezpieczeństwa i jest przy mnie. Tym kimś jesteś ty, Erenie.

Eren unosi jej dłoń do ust i składa na niej delikatny pocałunek.
— Wybacz mi, że zwątpiłem. Tak bardzo się bałem, że cię skrzywdzę.

— Nie bój się — szepcze Selma, patrząc mu głęboko w oczy. — Jestem gotowa kroczyć z tobą każdą drogą. W smutku i w radości.

Eren przyciąga ją do siebie i obejmuje mocno.
— Dopóki twoja dłoń jest w mojej, nie boję się niczego. Ty i ja… już nigdy się nie rozstaniemy. Obiecuję ci to. Kocham cię, Selmo.

Ona uśmiecha się przez łzy i wtula się w niego jeszcze mocniej. W tej jednej chwili świat zdaje się znikać, a zostają tylko oni — spleceni w pełnym miłości uścisku, silniejsi niż wszystkie przeciwności.

***

Zeynep jest zdruzgotana, gdy odkrywa, że ktoś rozpylił pestycydy na jej polach. Już na pierwszy rzut oka widać, że ziemia została skażona substancjami, z którymi ona — od zawsze wierna zasadom ekologicznego rolnictwa — nigdy nie chciała mieć nic wspólnego. I od razu wie, kto za tym stoi.

Wchodzi do pracowni pewnym krokiem. W drzwiach staje twarzą w twarz z Halilem, który unosi na nią spokojne, chłodne spojrzenie.

— Wypiłeś moją kawę, kazałeś umyć sobie stopy i naśmiewałeś się ze mnie — zaczyna ostro, a jej głos drży od gniewu. — Ale twoja uraza i twoje chore ambicje są tak wielkie, że nawet to ci nie wystarczyło.

Patrzy mu prosto w oczy, jakby chciała go przeszyć wzrokiem.
— Goniłam za swoim marzeniem, a ty… ty stanąłeś mi na drodze. Podarłam projekt i wyrzuciłam go do kosza. Myślałam, że to cię w końcu nasyci. Ale nie, dla ciebie to wciąż za mało.

Podnosi rękę i unosi palce, zostawiając między nimi niewielką szczelinę.
— Z tym małym skrawkiem ziemi wiązałam całą swoją przyszłość. Na moment… naprawdę poczułam się szczęśliwa. — Jej głos łamie się na chwilę. — Ale ty stwierdziłeś, że nawet to małe szczęście to dla mnie za dużo. Powiedz mi, Halilu: kiedy wreszcie powiesz „dość”? Kiedy w końcu będziesz pełny?

Halil marszczy brwi, wyraźnie zaskoczony.
— Nie rozumiem, do czego zmierzasz.

— Nie udawaj! — syczy Zeynep, zbliżając się do niego jeszcze o krok. — Wiem, że to ty zniszczyłeś moje pole, Halilu Firacie.

Mężczyzna patrzy na nią z mieszaniną zdumienia i urazy.
— Poczekaj. Naprawdę myślisz, że…

— Nie myślę. — Przerywa mu lodowatym tonem. — Ja to wiem. I nie zamierzam już z tobą dyskutować. Słowa nic dla ciebie nie znaczą.

W jej oczach błyska coś dzikiego, nieokiełznanego.
— Od tej pory będę mówić do ciebie w języku, który rozumiesz — dodaje groźnie.

Sięga po leżące w kącie solidne polano, obraca je w dłoniach… i nagle z całej siły uderza nim w najbliższy stół. Drewno trzaska, szkło rozpryskuje się na podłodze. Halil prostuje się gwałtownie, zaskoczony tym wybuchem.

Zeynep demoluje pracownię z bezlitosną determinacją. Przewraca meble, zrzuca naczynia na ziemię, rozbija kolejne gabloty. Jej ręce się nie zatrzymują, a w oczach płonie wściekłość.

W końcu staje przed gablotą, w której Halil od lat przechowuje najcenniejsze pamiątki — stare sztylety, spuściznę po ojcu. Świętość, której nigdy nie pozwolił nikomu dotknąć.

Zeynep unosi polano i jednym, brutalnym uderzeniem rozbija szybę, a stalowe ostrza z brzękiem rozsypują się na podłodze.

Halil blednie. Jego twarz tężeje, a w oczach pojawia się chłodny błysk — gniew zmieszany z czymś głębszym.

A w jej spojrzeniu już nie ma wahania.

— Kiedy w końcu zrozumiesz, Halilu — syczy — że ja nie jestem twoją zabawką?

Czy to on naprawdę stoi za skażeniem pola? Czy tylko padł ofiarą jej podejrzeń?

W pracowni zapada ciężka cisza, w której słychać jedynie dźwięk oddechów — jej szybki, urywany… i jego spokojny, złowieszczo równy.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia był film Rüzgarlı Tepe 138. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy