26: Salih opłakuje swoją łódź. „Spaliła się przed moimi oczami, bracie” – mówi do Kemala. – „Nie mogłem nic zrobić. Rozdarło mi to serce. Czułem jakby część mnie umierała razem z nią…”. „Już dobrze, Salih. Cieszę się, że tobie nic się nie stało” – mówi Kemal. – „Co jeśli byłbyś w środku? Co bym wtedy zrobił?”. „Jeśli byłbym w środku, nikt by jej nie spalił” – uważa Salih. „Ale kto mógłby ją spalić? To był po prostu wyciek gazu”. „Nie! Zawsze wszystko dokładnie sprawdzałem. Była jakaś inna przyczyna. Policja też tak twierdzi. Podejrzewają sabotaż”.
„Kto zrobiłby ci coś takiego?” – pyta Kemal. „Emir Kozcuoglu” – pada odpowiedź. – „Czy nie powiedział, że chce skrzywdzić wszystkich wokół ciebie? Czy nie chciał skrzywdzić ciebie? Kto będzie czuł się najbardziej skrzywdzony, jeśli ja będę cierpiał? Ty. Chciał nas zastraszyć. Czuję to. Emir to zrobił! On nie poprzestanie. Nie poprzestanie, dopóki go nie zatrzymasz. Czy nie to mi powiedziałeś wtedy w ogrodzie? Obiecałeś. Więc co teraz? Nihan znowu zamąciła ci w głowie…”. „Jest coś ważniejszego, Salih. Myślę, że się myliłem. Od kiedy przyjechałem, Nihan chce mi coś powiedzieć. Ona nie kocha Emira…”.
„Nawet nie wiesz, jak na mnie patrzyła” – kontynuuje Kemal. – „Tak, jak robiła to kiedyś…”. „Kemal, nie rób tego” – prosi Salih. – „Oni oboje cię zniszczą. I nie tylko ciebie. Nas wszystkich”. „Wiem, to trudne. Ale muszę się tym zająć”. Akcja przenosi się do posiadłości Kozcuoglu. Emir nakrywa żonę kołdrą. „Proszę, zostaw mnie. Chcę spać” – oznajmia dziewczyna. „Nie martw mnie, Nihan. Nie martw mnie więcej” – prosi Emir. Dziewczyna odkręca się na drugi bok i nakrywa głowę kołdrą. Kozcuoglu opuszcza jej pokój. Na korytarzu spotyka swojego szwagra.
„Musimy porozmawiać” – mówi Ozan. „Później” – odpowiada krótko Emir i odchodzi. Onder tymczasem wchodzi do pokoju córki. „Jak się czujesz? Wszystko w porządku, moja droga?” – pyta mężczyzna. „Nie ma żadnego problemu” – odpowiada Nihan. „Z kim pojechałaś do fundacji? Yasemin nie była z tobą”. „Pojechałam sama, ale Kemal tam był”. „Córko…”. „Tato, Kemal nie zrobi mi krzywdy. Ale Emir… On skrzywdzi Kemala. Bardzo się boję o niego, tato”. „Skarbie, nie możesz nic dla niego zrobić. A poza tym, dlaczego to cię martwi?”. „Bo to także mój problem. Jeśli Emir skrzywdzi Kemala przeze mnie, ja także będę czuła się winna”.
„To bardzo niebezpieczne” – mówi Onder. „Nie jestem na skraju klifu, tato” – sprzeciwia się Nihan. – „Już teraz z niego spadam…”. Akcja przenosi się przed posiadłość, gdzie Emir rozmawia przez telefon. „Jutro, Tufan” – mówi do słuchawki. – „Jutro wykończymy tego człowieka. Za bardzo zajmuje moje życie… Czy wszystko jest gotowe? Dobrze, nadszedł czas, aby z nim skończyć…”.
Tymczasem w nowym domu Kemala. „Nie jestem przekonany, Salih” – mówi Soydere do swojego przyjaciela. – „Jest coś, ale nie potrafię tego opisać. Nie mogę powstrzymać pytań w mojej głowie”. „Zapytałeś, a ona nic nie powiedziała” – mówi Salih. „Nie. Powiedziała tylko jedno. Powiedziała, że musiała wyjść za mąż, że to było jej jedyne wyjście…”. „No proszę, a ty wciąż krążysz tutaj i mówisz, że ona cię kocha. Teraz, kiedy masz pieniądze i pozycję… Nagle pani Nihan sobie o tobie przypomniała. Łał…”. „Też tak o tym myślałem, kiedy moje serce było zamknięte. Ale teraz się otworzyło. Myślałem, że nigdy znowu nie będzie tak biło, ale zaczęło i to nawet z większą mocą…”.
Nagle do drzwi domu Kemala ktoś zaczyna się dobijać. Zaintrygowany Soydere podnosi się z kanapy i idzie otworzyć. Po drugiej stronie widzi Emira, który bez zaproszenia wchodzi do środka. „Złamię rękę każdego, kto sięgnie po to, co moje” – mówi Kozcuoglu. „Zwolnij. Uważaj, co mówisz” – przestrzega go Kemal. „Myślisz, że nie wiem? Zabrałeś ze sobą swoje cierpienia z przeszłości”. „Wiem, że o tym wiesz i nie będę wypierał się mojego bólu. I nie będę też z niego korzystał”. „Nihan jest moja! Nawet nie marz o odebraniu mi jej!”.
„Nikt do nikogo nie należy, Emirze Kozcuoglu” – oznajmia Kemal. – „Powinieneś się najpierw tego nauczyć. Nie możesz przyjść tutaj jako złoty chłopiec do towarzystwa i zachowywać się jak złodziej. To nie zadziała. A to są tego rezultaty…”. „Pokażę ci, co to znaczy odważyć się grać mi na nosie. Wykończę cię, Kemal! Sprawię, że będziesz się stąd czołgał”. „Więc zrób to! Za każdym razem wciągasz mnie w wojnę przeciwko tobie. Ale ja nie podniosę swoich rąk i się nie poddam. I w końcu się tego nauczysz”. Emir rzuca groźne spojrzenie Kemalowi i opuszcza jego dom.
„Bracie, mówię ci, że on w końcu coś ci zrobi” – ostrzega przyjaciela Salih. „To jest to, czego chcę cały czas” – mówi Kemal. – „Ale tym razem jest coś nowego. Nie owijał w bawełnę, powiedział mi wprost. Jest śmiertelnie przerażony, że straci Nihan. Może wcale nie ma tak pewnego małżeństwa, jak sądziliśmy”.
Nazajutrz Nihan podnosi się z łóżka i udaje do łazienki. W lustrze widzi siniaki na swoim ramieniu. Pamiątka po wczorajszym ucisku Emira. Tymczasem w pokoju obok. „Przeszedłeś samego siebie” – mówi Emir do Ozana. – „Jestem zaskoczony. Dlaczego dałem ci chłopaków? Postawiłem ich przy tobie, żebyś mógł się nią zaopiekować i wykorzystać, kiedy trzeba kogoś przestraszyć”. „Masz rację, ale na chwilę zatraciłem się” – tłumaczy brat Nihan. – „Sam nie wiem, dlaczego to zrobiłem…”. „Masz obsesję na jej punkcie. Obsesję! Ale brawo, pierwszy raz zrobiłeś coś, aby ją zdobyć”.
„A ja się zastanawiałem, dlaczego chłopaki dzwonili do mnie wczoraj tysiące razy” – kontynuuje Emir. – „Ten mężczyzna jest najlepszym przyjacielem Kemala. I tak by cierpiał”. „Niczego nie znajdą, prawda? Żadnych dowodów czy coś…?” – pyta Ozan. „Postawiłem obok ciebie zawodowców, ale wciąż musimy być ostrożni. Jestem pewny, że zajęli się kamerami. A co do dowodów… Ty jesteś największym. Znajdź sobie dobre alibi”. Nagle do pokoju wchodzi Nihan. „O czym rozmawiacie?” – pyta.
„Mówiliśmy, że powinniśmy spotkać się w Orkunie, w któryś wieczór” – wyjaśnia Emir. – „Powiedziałem, że zajmę się rezerwacją”. „Co się stało z twoją ręką?” – pyta Nihan, widząc zabandażowaną dłoń brata. „Dobra, ja już wychodzę” – oznajmia Emir i wbija wzrok w żonę. – „Lepiej, żebyś nigdzie dziś nie wychodziła. Weź się w garść, odpocznij i nie idź do pracowni”. „Dzięki za radę…”. „Nie ma sprawy, żoneczko”. Emir wychodzi z pokoju. „Co ci się stało w rękę?” – ponawia swoje pytanie Nihan. „Skaleczyłem się…” – odpowiada Ozan. „Skaleczyłeś się na samym środku dłoni? Niech na to spojrzę…”.
Nihan odkrywa bandaż. „Ozan, ty się nie skaleczyłeś, tylko poparzyłeś!” – mówi. „Nie mogłem ci tego powiedzieć, bo byłabyś na mnie zła. Znowu pracowałem nad samochodem Emira… Był problem i właśnie miałem sprawdzić gaźnik, kiedy oparzyłem się tryskającą wodą”. Banu telefonuje do Emira. „Muszę dziś z tobą porozmawiać” – przypomina się. „Zaczynasz mnie denerwować” – mówi mężczyzna. – „Dzisiaj wieczorem jestem zajęty, ale wysłucham cie w moim biurze”. „I tak będziesz musiał mnie wysłuchać”. „Doprawdy?” – pyta Emir i rozłącza się.
Leyla z Kemalem przechadzają się po wybrzeżu. „Więc? Przycisnąłeś ją, ale ona nic ci nie mówi, tak?” – zagaduje kobieta. „Właściwie to Nihan mnie naciska” – stwierdza Kemal. „Taki jak w przeszłości” – Leyla zanosi się śmiechem. „Co takiego?” – nie rozumie mężczyzna. „Ton twojego głosu. Kiedy mówisz o Nihan, twój głos łagodnieje. Jakby to opisać…? To jak słodka desperacja. Nie jestem pewna, ale ty wiesz, o czym mówię”. „To jest właściwie zła rzecz. Kiedy byłem obok niej, to było coś, czego nie mogłem przewidzieć. Znowu zaczęła mnie oplatać. Nie mogę tego zatrzymać, Leyla”.
„Muszę się wziąć w garść” – kontynuuje Kemal. „Pierwszy raz powiedziałeś, że się rozpadasz, ale jest przy tym coś interesującego” – zauważa Leyla. – „Nie ma złości w twoich oczach. Jest miłość. Nikt nie staje się podejrzliwy bez powodu, Kemal. Szczególnie, kiedy twoje podejrzenia są tak mocne, że zapominasz o swoim gniewie. Gdybyś był brutalem, to powiedziałabym ci: Kemal, zamknij gdzieś tę dziewczynę i nie wypuszczaj dopóki nie zacznie mówić. Ale ty nim nie jesteś. To ci nie pasuje. Jeśli jednak faktycznie jest coś takiego… Jeśli Nihan wyszła za mąż pod naciskiem, na pewno musi być jakiś ślad. Znajdź go”.
„Co jeśli się mylę?” – pyta Kemal. „Wyciągnij swój telefon” – mówi Leyla. „Po co?”. „Wyciągnij i wejdź w Internet. Następnie wyszukaj ślub Nihan Sezin i Emira Kozcuoglu. Po prostu wpisz to”. „Leyla, ja wiele razy patrzyłem na te zdjęcia. Znam już je na pamięć. Nawet, kiedy zamknę oczy, to widzę je przed sobą”. „Ale wtedy patrzyłeś na nie inaczej. Spójrz raz jeszcze”. Kemal wyciąga komórkę i postępuje według instrukcji Leyli. Następnie przegląda zdjęcia ze ślubu Nihan. „I co? Sądzisz, że jest szczęśliwa?” – pyta kobieta. – „Okej, nawet jeśli to nie jest ślad, to możesz być teraz bardziej podejrzliwy”.
Tufan przyprowadza do gabinetu Emira mężczyznę, który ma pogrążyć Kemala. „Mam nadzieję, że ta gnida nie domyśli się, że to fałszywy raport” – mówi Emir, przeglądając dokument. „To niemożliwe. Przygotowujemy taki sam raport, jak uprawnione firmy” – wyjaśnia mężczyzna. – „To, co sprawi kłopoty NYZ Group…”. „To, co posadzi Kemala za kratkami…” – poprawia Emir. „Tak. Fałszywa firma sprawi mu kłopoty. Później on złoży podpis, a pan nas zgłosi”. „A potem?”. „Potem znikniemy. Ale mamy człowieka, który zostanie ujęty i powie, że prowadził biznes z Kemalem Soydere…”.
Służąca przynosi Vildan pismo od Leyli. „Co to ma znaczyć?” – kobieta przekazuje list Onderowi. „To powództwo wzajemne” – wyjaśnia mężczyzna. – „Leyla teraz chce nie tylko domu… Domaga się także części posiadanych przez ciebie akcji. Czyli chce tego, do czego ma pełne prawo”.
Nihan udaje się z bratem na spacer. Przy bramie zatrzymuje ją jednak ochroniarz: „Pani Nihan, pan Emir powiedział, że będzie pani dzisiaj odpoczywać. Może lepiej, gdyby pani nie wychodziła…”. „Dobrze, ale pożegnam Ozana” – odpowiada dziewczyna. – „Proszę, otwórz drzwi”. Strażnik zgadza się. Ozan z Nihan wychodzą poza bramę. W tym momencie obok ich posiadłości przechodzi… „Salih? Jak leci?” – pyta Nihan. Ozan natychmiastowo chowa poparzoną rękę do kieszeni kurtki. „Miałem lepsze dni. Nie umarłem, to moje jedyne pocieszenie” – odpowiada Salih. Ozan zawraca do domu…
„Skoro już cię spotkałem” – kontynuuje Salih – „powiedz swojemu bratu, żeby trzymał się z dala od Zeynep. Niedługo zaręczamy się”. „Bardzo się z tego cieszę. To właściwa decyzja” – stwierdza Nihan. – „Życzę wam najlepszego”. „Aha, jeszcze jedno. Trzymaj swojego męża z dala od Kemala. Zeszłej nocy przyszedł do niego. Groził mu na różne sposoby… Zaczynam rozmyślać nad wieloma rzeczami. Na przykład, że może to on spalił moją łódź…”. „Twoja łódź się spaliła? Jak to?”. „Niestety. Ostatniej nocy pewien rozdział w moim życiu się skończył, Nihan. Spalili mi mój codzienny chleb”.
Nihan przypomina sobie poparzoną dłoń brata. Zastanawia się, czy to on może stać za podpaleniem… „Salih, naprawdę bardzo przykro mi to słyszeć” – mówi dziewczyna. – „Szybkiego powrotu na prostą”. „Mi też jest przykro. Są ludzie, którzy nie chcą, żebym związał koniec z końcem…” – oznajmia Salih i odchodzi.
Zeynep telefonuje do Saliha. „Wszystko w porządku?” – pyta. „Jak może być w porządku? Cokolwiek ma być, to będzie…” – odpowiada mężczyzna. – „Ale miejmy nadzieję, że będzie lepiej…”. „Gdzie teraz jesteś?”. „Byłem u Kemala, teraz wyszedłem”. „Więc byłeś w hotelu?”. „Tak, byłem w hotelu… Ale może mój humor się poprawi, kiedy cię zobaczę?”. „To właśnie chciałam ci powiedzieć. Chcę się z tobą zobaczyć, zanim pójdę do szkoły. Mam ci coś do powiedzenia. Okej, więc do zobaczenia”. Zeynep rozłącza się i ciężko wzdycha.
Tarik i Huseyn są w drodze do pracy. „Przyjdę dziś do salonu później. Mam coś do załatwienia” – informuje Tarik. „O co chodzi?” – pyta go ojciec. „Złożę wniosek o kredyt…”. „Co to ma znaczyć? Dlaczego mówisz mi to na środku ulicy?”. „Nie chcę pozwolenia, tato. Po prostu ci to mówię”. „To obsesja, żeby założyć własny biznes?”. „Zrobię to, tato. Zrobię!”. „Idź, ale nie miej zbyt wielkich nadziei…”. „Oczywiście znowu we mnie nie wierzysz”. „Wręcz przeciwnie. Mówię, że masz salon. Ten salon nie jest mój, ale twój”.
„Nie jest mój” – odpowiada Tarik. – „Ludzie mówią, że stałem się dorosłym mężczyzną, ale wciąż stoję w cieniu własnego ojca. Jak mogę się na to godzić?”. „Kto jest taki bezczelny?” – pyta Huseyn. „Daj spokój, tato. Cokolwiek bym nie powiedział i tak nie zrozumiesz… Znajdę sposób, żeby od teraz zająć się samym sobą”. „Módl się tutaj, mój synu, za swoje rodzeństwo i siebie. Nie zapomnij o tym. Do widzenia”.
Cała w nerwach Nihan wkracza do pokoju brata. „Zrobiłeś to?!” – krzyczy od progu. „Ale co?”. „Nie baw się ze mną, Ozan! Pytam, czy miałeś jakiś związek ze spaleniem łodzi Saliha?! Czy o tym rozmawiałeś dziś rano z Emirem?!”. „Chciałem go tylko przestraszyć” – wyznaje Ozan. – „Chciałem Zeynep…”. „Wstydź się! Wstydzę się za ciebie, Ozan! Emir podsuwa ci te pomysły? I zostaw tę dziewczynę. Stajesz się coraz bardziej opętany. Jak Emir… Chłopak, którego łódkę spaliłeś, jest narzeczonym Zeynep. Wkrótce biorą ślub. Zrozumiałeś mnie?”.
Banu wchodzi do gabinetu Emira. „Powiedz mi, co chciałaś powiedzieć albo umrę z ciekawości” – kpi mężczyzna. Kobieta kładzie pudełko na biurku mężczyzny. „Otwórz” – mówi. „Nie było potrzeby” – stwierdza Kozcuoglu i otwiera pudełko. Widzi tam zdjęcia z badania USG płodu! „A była potrzeba zostania ojcem?” – pyta Banu. „To żart, prawda? Kiepski. Nawet bardzo kiepski”. Emir zamyka pudełko i oddaje je kobiecie. „Jestem w ciąży!” – oznajmia zdecydowanie Banu. „No to ją usuniesz, skarbie” – odpowiada Emir. „Nie, nigdy! Teraz jest już po czasie”.
„Zignoruję tym razem tę sztuczkę, że czekałaś z powiedzeniem mi, aż będzie za późno” – mówi Emir. „Nie mów w ten sposób. Chcę tego dziecka!” – oświadcza Banu. „Banu, nie sprawiaj mi kłopotów. Niech Bóg cię chroni, ale możesz zostać napadnięta albo potrąci cię samochód… Nie rezygnuj ze swojego życia tylko dlatego, że nie chcesz zrezygnować z dziecka”. „Nie możesz tego zrobić. Nie możesz być aż tak okrutny…”. „Powiedziałem, niech Bóg cię chroni. Co jeszcze mogę powiedzieć? I nie waż się płakać. Nie chcę widzieć twojej smutnej twarzy w korytarzach mojej firmy”.
Banu wychodzi z gabinetu. Emir wykonuje do kogoś telefon. „Jesteś dziś wolny?” – pyta. – „Tak, na operację… Jest trochę po czasie. Dobrze, podeślę ją popołudniu…”. Akcja przenosi się do portu. Salih i Zeynep patrzą w miejsce, gdzie kiedyś stała łódź mężczyzny… „Stracone, to stracone, moja Zeynep…” – wzdycha Salih. „Najważniejsze, że tobie nic się nie stało” – mówi dziewczyna. – „Musisz tak na to patrzeć”. „Tak, to prawda. Ale stało się to akurat wtedy, gdy chciałem powiedzieć twojemu ojcu… Tuż przed poproszeniem o twoją rękę”. „I o tym właśnie chciałam z tobą porozmawiać. Postawiłeś mnie przed faktami dokonanymi”.
„Właściwie to nawet jestem trochę na ciebie zła, ale z powodu tego, co ci się przydarzyło, nic nie mówię” – kontynuuje Zeynep. „Znowu się uchylasz?” – pyta Salih. „Nie, to nie jest uchylanie”. „Tylko marudzisz, żebyśmy nic nie robili. Proszę, nie mów mi nic więcej. Jeśli smucisz się, bo ja się smucę, to wezmę się w garść i przestanę”. „Muszę iść do szkoły teraz” – mówi Zeynep. – „Zadzwonię do ciebie bliżej wieczora i pójdziemy gdzieś na kawę”. „Jestem zniewolony przez ciebie, moja piękna. Zniewolony! Oczywiście, że możemy się napić kawy”. „Dobrze, do zobaczenia”.
Zeynep żegna się z Salihem. Gdy odchodzi kawałek, otrzymuje telefon do Ozana. „Ile razy mam ci powtarzać, byś do mnie nie dzwonił!” – oburza się dziewczyna. „Zeynep musimy porozmawiać” – mówi Ozan. – „Muszę cię zobaczyć”. „Rozłączam się. To nie jest dobry moment”. „Jesteś z nim, prawda? Z Salihem, czy jak mu tam…”. „Tak, jestem z nim” – mówi dziewczyna i kończy połączenie.
Tarik przychodzi do zakładu fryzjerskiego. „Nie udzielili ci, prawda?” – pyta go ojciec. – „Mówiłem ci, mój synu. Powiedziałem, że to będzie trudne. Ale uparłeś się przy tym, więc pomyślałem, że powinieneś pójść i sam się przekonać. Chodź, praca czeka na ciebie od rana. Jeśli zbudowałeś już wystarczająco dużo marzeń, to możesz pozamiatać teraz trochę prawd”. Tarik sięga po swój kurtkę. „To nie jest marzenie” – odzywa się wreszcie. – „Ani nim nie pozostanie, tato”. Mężczyzna opuszcza zakład ojca. „Mam nadzieję, że Bóg nie poprowadzi cię na złą ścieżkę” – mówi Husyen, wpatrując się w oddalającego się syna.
Tarik wysyła sms-a do Emira: „Jeśli ma pan czas, jest coś, o czym chciałbym z panem porozmawiać”. Kemal i Asu przyjeżdżają do firmy. Mężczyzna wchodzi do gabinetu Ondera. „Powiem panu coś krótko i wyjdę” – oznajmia Kemal. „Czego chcesz?”. „Wycofa pan pozew sądowy. Leyla nie jest sama. Jestem po jej stronie”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.