60: Tarik i Tufan jadą samochodem. „Co mam powiedzieć panu Emirowi?” – pyta zdruzgotany brat Kemala. – „Powiedział mi, żebym przyprowadził tę kobietę. A ja ją zabiłem…”. „Porozmawiam z panem Emirem, nie martw się. Ty musisz się uspokoić. Rozumiesz?” – mówi Tufan, wyciąga telefon i dzwoni do szefa. „Pistolet wypalił?” – pyta Kozcuoglu, odbierając. „Coś poszło źle, proszę pana…”. „Czyli wszystko jest tak, jak chcieliśmy”. „Tak, proszę pana. Tak…”. „Co z panem Tarikiem?”. „Źle. Bardzo złe rzeczy się stały… Proszę mi wierzyć, nie mogłem temu zapobiec”.

„Wierzę, wierzę” – mówi Emir. – „Rozłącz się teraz, zabierz Tarika i przyjedźcie do mnie. Czekam na was z pianą na ustach…”. „Już jedziemy, proszę pana. Jesteśmy w drodze” – odpowiada Tufan i rozłącza się. „Co mówił? Co zrobimy?” – pyta Tarik. „Nieważne. Zapomnij o tym, co mówił… Czeka na nas”.

Następuje retrospekcja. Okazuje się, że Emir specjalnie pozwolił się śledzić Zahirowi i wskazał mu miejsce, gdzie ukrył Karen. Chciał by Kemalowi udało się porwać kobietę. Widzimy Emira rozmawiającego z żyjącą jeszcze Karen. „Więc jeszcze raz, co zrobisz?” – pyta mężczyzna. – „Powiedz mi”. „Kemal przyjdzie i uratuje mnie” – oznajmia kobieta. – „Poprosi, żebym mu wszystko opowiedziała”. „I co mu powiesz?”. „Powiem, że najpierw musi uratować mojego męża i dopiero potem wszystko mu powiem. Kemal się zgodzi. Przeniesie mnie w inne miejsce i pojedzie uratować mojego męża”.

„Bardzo dobrze, ale tutaj nasz plan się komplikuje” – stwierdza Emir. – „Kemal zabierze cię w bezpieczne miejsce, ale tam wcale nie będzie bezpiecznie… Dlatego musisz to ze sobą nosić”. Kozcuoglu wyciąga z kieszeni pistolet i wymierza nim do kobiety. „Nie bój się. Nie zabiję cię” – mówi. – „To jest do obrony własnej”. „Nie chcę tego, nie użyję tego…” – zarzeka się Karen. „To zależy od ciebie. Ale umrzesz, jeśli tego nie użyjesz. Kiedy Kemal cię zostawi, przyjdzie mężczyzna. Przyjdzie, żeby cię zabić. Ale ja nie chcę, żebyś umarła. Dlatego będziesz tego potrzebować. Ochronisz się za pomocą tego”.

Emir wsuwa broń do kieszeni kobiety. „I kiedy Kemal będzie ratował twojego męża, ty uratujesz siebie” – oznajmia Kozcuoglu. – „Jeśli nie zastrzelisz człowieka, który przyjdzie, on zastrzeli ciebie. Aha, zanim zapomnę…”. Emir z kieszeni marynarki wyciąga niewielki lokalizator GPS i przyczepia go do kołnierza bluzki kobiety. „Dlaczego to robisz?” – pyta zapłakana Karen. „Masz przed sobą test. Jeśli chcesz uratować siebie i swojego męża, musisz się trochę wysilić. Czy to nie jest sprawiedliwe?”. „Nie! Ja nie potrafię nikogo zabić…”.

„Zabijesz go albo sama umrzesz” – przekonuje Emir. – „Takie jest prawo przyrody. Jeśli działałabyś zgodnie z naszą umową, nic z tego by ci się nie przytrafiło. Nie masz za bardzo wyboru. Skierujesz Kemala ku swojemu mężowi i zabijesz mężczyznę, który przyjdzie. A ja zagwarantuję, że ty i twój mąż będziecie żyć. Będziesz się trzymać umowy i zrobisz, co trzeba, a ja dotrzymam słowa. Czy to jasne?”.

Następuje kolejna retrospekcja. Tym razem akcja cofa się do momentu rozmowy Tarika i Emira na strzelnicy. „Proszę mi wydać polecenie” – odzywa się brat Kemala. „Jest pewna kobieta. Ciągle mi grozi i jest wrzodem na tyłku” – mówi Kozcuoglu. – „Chcę, żebyś ją do mnie przyprowadził”. „Jak to? Nie chcę pan jej chyba…”. „Przecież nie zabiję kobiety, Tarik! Czy ja wyglądam na mordercę? Tylko z nią porozmawiam. W języku, który zrozumie. Tylko, że gdzieś ją przetrzymują. Twoim zadaniem będzie, jeśli się zgodzisz…”.

„Wydostanie kobiety z tego miejsca i przyprowadzenie jej do pana” – domyśla się Tarik. – „To wszystko? Więc to łatwizna, panie Emirze. Zajmę się tym”. „Pierwsza rzecz, której musisz się nauczyć. Nigdy nie lekceważ zadań, które ci zlecam” – oznajmia Kozcuoglu. „Nie, absolutnie nie lekceważę tego. Miałem na myśli tylko, że potrafię się tym zając i żeby się pan nie martwił…” – tłumaczy Tarik. „Nie wątpię w to. Bo to rzeczywiście łatwizna”.

Akcja wraca do teraźniejszości. Emir rozgrywa ze sobą partię szachów. Bierze jeden z pionków do ręki i obraca go w palcach. „I na końcu tej gry zostanie tylko jeden król, panie Kemalu” – mówi do siebie. Akcja przenosi się przed kryjówkę, gdzie niedawno doszło do zbrodni. „Jak to? Dlaczego chcesz ich okłamać?” – pyta Kemal męża Karen. – „Kto cię do tego zmusza?”. „Nikt!” – odpowiada Taner. – „To moja decyzja”. „Każe ci to zrobić ta sama osoba, która zabiła twoją żonę. Dlaczego to robisz? Nie rozumiesz tego? Słuchaj, pozwalasz zabójcy Karen uniknąć odpowiedzialności, dodatkowo spalając za sobą mosty!”.

„Myślisz, że to jest dla mnie łatwe?” – pyta Tanner. „Właśnie o tym mówię! To nie jest łatwe, więc dlaczego to robisz?!” – pyta Kemal. – „Słuchaj, Taner, nie musisz tego robić…”. Z oddali dochodzi dźwięk syren policyjnych. „Zbierz swoich przyjaciół i odejdźcie teraz” – prosi mąż Karen. „Zahir, ruszaj!” – rozkazuje Kemal. „Idź i ty, Kemal…”. „Nie! Idziesz z nami! Chodź z nami, Taner!”. „Nie, Kemal. Nie próbuj mnie od tego odwieźć. To już niemożliwe…”.

„Kemal…” – prosi Nihan. Soydere ucieka do samochodu i razem z Zahirem i żoną Emira uciekają z miejsca zbrodni. „Weźmie winę na siebie?” – pyta Nihan. – „Naprawdę powie, że to on to zrobił?”. „Ktokolwiek to jest, Taner bardzo się go boi” – stwierdza Kemal. – „Powie, że to on zabił”. „Wpadliśmy w głęboką pułapkę, szefie…” – stwierdza Zahir. „Czy myślimy o tej samej osobie?” – pyta Nihan. „Obecnie nie myślimy o nikim innym” – odpowiada Kemal.

Tymczasem Tufan i Tarik są już w samochodzie Emira. „Przysięgam, że nie wiem, co mam panu powiedzieć, panie Emirze” – mówi załamującym się głosem Tarik. „Spokojnie. To jest między nami” – zapewnia Kozcuoglu. – „Więc powiedz mi od początku, co się stało?”. „Byłem w błędzie i stało się… Zlekceważyłem to zadanie… Miał pan rację… Na początku byłem zdenerwowany. Potem trochę uspokoiłem się, dzięki panu Tufanowi, ale kiedy przyjechaliśmy do tego miejsca…”.

Następuje retrospekcja. Tarik stoi przed drzwiami kryjówki Karen. „Potrafisz to zrobić, Tarik” – mówi do siebie mężczyzna. – „Wyciągniesz stąd tę kobietę i zabierzesz ją ze sobą. Łatwizna”. Brat Kemala puka do drzwi. Nikt jednak nie odpowiada. Uderza w nie kilkukrotnie i w końcu wyważa. Ostrożnie wchodzi do środka. Sprawdza jeden pokój, potem drugi i nagle… Czuje jak ktoś przykłada mu lufę pistoletu do karku. „Nie ruszaj się! Będę strzelać!” – krzyczy Karen.

Tarik unosi ręce do góry. „Stój, stój…” – prosi. – „Nie jestem tutaj, żeby cię skrzywdzić”. „Nie odwracaj się” – prosi Karen. Mężczyzna jednak wykonuje szybki obrót. Karen oddaje strzał, ale kula nie trafia w Tarika! Brat Kemala bez namysłu również oddaje strzał. Celny… Kula trafia kobietę prosto w serce. Karen pada martwa na podłogę…

Akcja wraca do teraźniejszości. „Odwróciłem się i zabiłem tę kobietę” – opowiada Tarik. „Niech to szlag!” – przeklina Kozcuoglu. „Przepraszam, panie Emirze. Wszystko zepsułem…”. „Popełniłeś duży błąd, ale nie przewidzieliśmy, że ta kobieta będzie miała pistolet. Musiałeś się bronić. Jeślibyś jej nie zabił, ona zabiłaby ciebie”. „Zabiłem tę kobietę. Zostałem mordercą… Boże, jestem skończony… Ta kobieta nie żyje!”. „Spokojnie, Tarik. Spokojnie” – prosi Tufan.

„Nie zostawiłeś mnie samego, kiedy pan Onder miał wypadek” – przypomina Emir. – „Świadomie podjąłeś się dla mnie ryzykownego zadania i teraz ja nie zostawię cię samego. Nie pozwolę, żeby cokolwiek ci się stało. Słyszysz mnie?”. „Już za późno… Za późno…” – powtarza Tarik, jakby był w zupełnie innym świecie. „Dla pana Emira nigdy nie jest za późno. Po prostu nam zaufaj” – odzywa się Tufan. „Idź do domu i dojdź do siebie” – rozkazuje Emir. – „Weź się w garść. Nic nikomu nie mów, a resztę zostaw mnie”.

Tarik wychodzi z samochodu i sięga po swoją komórkę. „Banu, jesteś w domu?” – pyta. – „Czy mogę dzisiaj wieczorem zostać u ciebie?”. Akcja wraca do wnętrza auta. „Będzie mu ciężko, ale dojdzie do siebie” – stwierdza Emir. – „Gdzie jest pistolet?”. „Ja go mam, proszę pana” – odpowiada Tufan. „Dobrze. Tak, jak ustaliliśmy. Zostawisz pistolet na śmietnisku na końcu ulicy. Tak w ogóle moje gratulacje, Tufan. Zaliczyłeś kolejny test”.

Tufan opuszcza samochód i udaje się w kierunku swojego auta. Kiedy samochód Emira odjeżdża, wyciąga komórkę i dzwoni do kogoś. „Już mnie nie podejrzewa” – oznajmia. Tymczasem Kemal, Nihan i Zahir są w kawiarni na wybrzeżu. „Mogłam zostać z Karen” – mówi dziewczyna. – „Nie powinna być sama”. „Przestań, Nihan. Nie mogliśmy wiedzieć, że to się stanie” – przekonuje Soydere. „Ale stało się” – odpowiada Nihan. Staje przy barierkach i spogląda na płynący jacht. „Szefie, proszę wybaczyć. Musicie o czymś poważnie porozmawiać” – mówi Zahir do Kemala. – „Jeśli będziesz czegoś potrzebował, jestem dostępny dwadzieścia cztery godziny na dobę”. Mężczyzna odchodzi.

Kemal staje obok Nihan. „Nigdy nie mieliśmy zamiaru kogokolwiek skrzywdzić” – oświadcza. – „Ale masz rację. Ktoś został skrzywdzony”. „Nie chcę mieć racji. Chcę być szczęśliwa!” – oznajmia dziewczyna. „Kiedy byłem mały, Leyla opowiedziała mi historię. Było dwoje zakochanych ludzi. Byli w sobie bardzo zakochani, ale wiesz, co było dla nich najtrudniejsze? Rozstawanie się. Mówienie do widzenia. Spotykali się w tajemnicy każdej nocy. Przychodzili i wpatrywali się w gwiazdy. I nie rozstawali się, dopóki nie ujrzeli spadającej gwiazdy. Pewnej nocy znowu przyszli wpatrywać się w niebo. Siedzieli i w końcu pojawiła się spadająca gwiazda”.

„Chłopak powiedział: Czas na pożegnanie” – kontynuuje opowieść Kemal. – „Dziewczyna poczuła, jakby jej serce pękło. Nie mogła dłużej tego znieść. Nie chciała już więcej, żeby gwiazdy spadały. Pytała, dlaczego to się dzieje każdej nocy. Powiedziała: Nie używaj gwiazd, jako wymówki do zrezygnowania ze mnie. „A co powiedział chłopiec?” – pyta Nihan. „Powiedział, że czyjeś życie musi zostać zrujnowane, żebym z ciebie zrezygnował”. „Bardzo zła historyjka. Wcale mi się nie podoba!”.

„Czy rozstanie musi tak wyglądać, Nihan?” – pyta Kemal. „Czy mamy czekać, aż życie kogoś innego spadnie, jak gwiazda?” – pyta Kemal. „Więc poddajemy się?”. „Nie możemy tak dalej. Jeżeli będziemy to kontynuować, pewnym rzeczom nie zapobiegniemy. Musimy przestać za tym gonić. Musimy trzymać się z daleka. Od tego i od siebie…”. Nihan mocno przytula mężczyznę. Oboje bardzo płaczą…

„Będę się trzymała od ciebie z daleka” – oświadcza dziewczyna. – „Nawet się do ciebie nie zbliżę. Wpatruj się w gwiazdy każdej nocy, dobrze? Nie spadną znowu…”. Zapłakana Nihan odchodzi. W tym czasie mąż próbuje się do niej dodzwonić. Bezskutecznie. Nagrywa jej się na pocztę głosową: „Kochanie, denerwuję się, bo nie odbierasz moich telefonów. Nie potrafię przestać myśleć, że wpadłaś w depresję”. Nagle Emir każe swojemu kierowcy zatrzymać się. Opuszcza roletę na oknie i patrzy na dom Kemala. „Jedź dalej” – mówi Kozcuoglu, widząc, że w środku domu nie pali się światło.

Kemal telefonuje do Zahira. „Gdziekolwiek jesteś, natychmiast wracaj” – mówi. – „Muszę z tobą porozmawiać…”. Akcja przenosi się do posiadłości Kozcuoglu. Właśnie trwa kolacja. Wszyscy milczą… „Dzisiaj wieczorem przysięgliście ciszę, czy ja o czymś nie wiem?” – pyta Emir. „A ja myślałam, że kolacja w tym domu zawsze tak wygląda” – odzywa się Zeynep. „Dla ciebie to jest całkowicie nowy świat. Przyjmujesz każdą absurdalną rzecz, jako coś normalnego”. „W pewne noce nic nie jest w stanie zmusić do rozmowy” – stwierdza Nihan. – „Takie jest życie…”.

„Dokładnie tak jest, siostro Nihan” – potwierdza Zeynep. – „Czasami naprawdę nie ma się ochoty na rozmowę”. „Kochanie, dlaczego straciłaś apetyt?” – pyta Ozan. „Jakbym go kiedykolwiek miała. Wiesz, jaka jest sytuacja. Moja mama i mój tata…”. „Powinnaś o tym pomyśleć, kiedy pochopnie wzięłaś ślub z moim synem” – odzywa się Vildan. „Właściwie to rozumiem moich rodziców. Ostatecznie mają tylko jedną córkę. Nie widzieli jej opuszczającej dom w sukni ślubnej”. „Nie byłem w stanie zorganizować dla ciebie wesela, moja miłości. To moja wina” – przyznaje Ozan.

„Ależ nie, mój drogi. Nie to miałam na myśli” – oznajmia Zeynep. – „Nic nie możemy z tym zrobić. W tym życiu nie zawsze dostaje się to, co się chce”. „Jeśli chcesz suknię ślubną, to Ozan może ci ją kupić” – stwierdza Emir. – „Możesz ją ubierać wieczorami na kolację…”. „Oczywiście, że kupiłbym jej suknię ślubną, gdyby ją chciała” – potwierdza chłopak. – „Ale nie jako kostium, a jako strój na wesele”. „Ozan, pozwól sobie przypomnieć, że brak wesela był waszym wyborem” – przypomina Vildan. „Nie ma potrzeby poruszać tego, co jest przeszłością” – mówi Onder.

„To nie przeszłość” – oznajmia Ozan. – „Tylko pomyśl, jakbyśmy pojechali do Paryża, wzięli ślub, a potem zorganizowali nasze wesele”. „Och nie, kochanie. Nie ma takiej potrzeby” – zapewnia Zeynep. „Właśnie, że jest. Nie chcę, żebyś cokolwiek straciła. Zorganizujemy wesele, o którym marzysz, kochanie”. „Ozan, porozmawiajmy o tym innym razem” – zabiera głos Nihan. „Nie ma o czym rozmawiać. Jesteśmy małżeństwem i zrobimy wesele. Mamo, zorganizujesz fantastyczne przyjęcie”. „Oczywiście. Możemy świętować w kręgu rodzinnym” – zgadza się Vildan. „Chcę ci z góry podziękować, mamusiu” – mówi Zeynep.

Akcja wraca na wybrzeże. Zahir rozmawia z Kemalem. „Emir chciał uciszyć Karen” – mówi Soydere. – „Nie wiem, jak przekonał Tanera, ale musimy go zmusić do mówienia”. „Mówisz poważnie? A więc kontynuujemy?” – pyta Zahir. „Muszę to zrobić. Jeśli się poddam… Wtedy to właściwie przestanę oddychać”. „Więc mówisz, że to jest takie poważne?”. „Nawet poważniejsze. Z tego powodu już nawet zrezygnowałem z jedynej kobiety, którą kocham”. „Dlatego powinieneś się poddać, bracie Kemalu. Żeby kobiecie, którą kochasz, nie stała się krzywda”.

„Nie ma Nihan! Od teraz jesteśmy tylko ty i ja!” – oznajmia stanowczo Kemal. – „Od początku nie powinienem był jej w to wciągać. Ale będę się trzymał od niej z daleka, dopóki tego nie rozwiążę. Nigdy nie pozwoliłbym jej skrzywdzić! Nigdy!”. „Skoro tak mówisz… Wiesz, jaki masz problem, bracie Kemalu?” – pyta Zahir. – „Twoje serce jest głośniejsze niż twój mózg”. „Musi więc na chwilę przestać się odzywać. Pozwolę mówić tylko mojemu mózgowi. Musimy zmusić Tanera do mówienia”.

Akcja wraca do rezydencji Kozcuoglu. „Więc kogo zaprosimy na wesele?” – pyta Ozan. „Już powiedzieliśmy, że tylko rodzina. To wszystko” – odpowiada Emir. Zeynep wstaje od stołu. „Dokąd idziesz, skarbie?” – pyta Ozan. „Do toalety. Zaraz wracam” – odpowiada dziewczyna. Kiedy jest już w łazience sięga po komórkę i dzwoni do dziennikarki. „Pani Burcu, nie przeszkadzam?” – pyta. – „Dzwonię do pani w sprawie tego wywiadu, którego udzieliliśmy. Tak, przyszedł czas. Można go opublikować. A tak przy okazji… Mogę wam od czasu do czasu dostarczać małych nowinek, jeśli obiecacie to utrzymać w sekrecie przed moją teściową. Dobrze, więc daję pierwszą nowinę. Wkrótce będzie wesele…”.

Pod celą Tanera pojawia się Kemal. „Dlaczego to zrobiłeś?” – pyta. „Co tutaj robisz?” – pyta mąż Karen. „Właściwie to ja powinienem cię o to zapytać. Wszyscy wiemy, że to nie ty ją zabiłeś. To nie ty powinieneś tu siedzieć”. „Życie ci niemiłe?”. „Dlaczego? Kogo mam się bać?”. „Odejdź, proszę. Jak cię tutaj wpuścili?”. „Przyprowadziłem adwokata. Powiesz mu wszystko. Wyciągnę cię stąd. Nie musisz tego robić”. „Nie waż się. Mówiłem, żebyś się nie wtrącał”. „Dlaczego? Powiedz, dlaczego?!”.

Następuje retrospekcja. Widzimy przywiązanego do krzesła Tanera. Jest obok niego Emir. „Zapewne myślisz, co to za okrutny człowiek, który rozdziela dwoje zakochanych ludzi?” – mówi Kozcuoglu. – „Właściwie, to nie jestem aż tak okrutny. Tylko na takiego wyglądam. Teraz słuchaj. Mam dla ciebie bardzo wspaniałomyślną propozycję. Jest mi bardzo smutno, kiedy widzę was w takiej sytuacji. Nie możecie tak żyć, dlatego pomyślałem o innym rozwiązaniu. Pozwolę na zabicie Karen…”.

Zakneblowany i związany Taner zaczyna się nerwowo rzucać, jakby chciał wyswobodzić się z węzłów. „Spokojnie, ty nie umrzesz” – mówi Emir. – „Tylko Karen. Masz szczęście, daję ci wybór. Więc powiedz mi, chcesz umrzeć, czy pójść do więzienia? Nie, ty nie zabijesz Karen… Ale kiedy przyjdzie czas, powiesz, że to ty zrobiłeś. Zamiast śmierci, będziesz w więzieniu. Myślę, że to rozsądna oferta. Ponieważ po roku wyciągnę cię z więzienia. Teraz, jeśli chcesz umrzeć, tupnij. A kiwnij głową, jeśli chcesz iść do więzienia”. Mężczyzna skina głową…

Akcja wraca do teraźniejszości. „Posłuchaj, mogę ci pomóc” – powtarza Kemal. – „Powiedz tylko, kogo chronisz”. „Nikogo nie chronię. Po prostu chronię siebie” – odpowiada Tanner. „Nie możesz się ochronić w ten sposób! Ty po prostu idziesz komuś na rękę, a po wszystkim skończysz tak jak Karen”. „Idź stąd i więcej nie przychodź!”. Kemal opuszcza komisariat…

Tarik jest już w mieszkaniu Banu. Stoi w łazience przed lustrem. Z kranu cały czas leje się woda, ale mężczyzna po prostu wpatruje się w lustro, jakby był zupełnie nieobecny duchem… Do pomieszczenia wchodzi Banu. „Dobrze się czujesz?” – pyta, patrząc przerażona na Tarika. „Nie wiem…” – odpowiada w końcu mężczyzna. Kobieta zakręca kran. „Chodź i porozmawiajmy” – mówi. „Nie, nie ma o czym rozmawiać. Po prostu jestem dzisiaj zmęczony. Idź, ja przyjdę za chwilę. Zmartwiłem cię późną nocą”. „Nie, nie zmartwiłeś mnie. Po prostu chcę ci pomóc”. „Już pomagasz”. „Dobrze, poczekam na ciebie w pokoju”.

Banu wychodzi z łazienki i od razu sięga po komórkę. Dzwoni do Emira. „Coś się stało, ale nie mówi co… Nie wygląda, jakby stało się coś zwyczajnego, Emir!” – oznajmia kobieta. „Martwisz się?” – pyta Kozcuoglu. „Tak, martwię się i zastanawiam! Ponieważ nie ma żadnej granicy okrucieństwa, której nie przekroczysz…”. „To prawda. Świat to dla mnie laboratorium do testów”. „Co mu się stało?”. „Nie zadawaj zbyt wielu pytań. Zaszkodzi ci to. Inaczej uzależnisz się z przedawkowania. I co zrobię bez ciebie? Będę za tobą tęsknił…”.

Tarik otwiera drzwi łazienki. „Nie znalazłem ręcznika. Nie wiem, czym wytrzeć ręce” – mówi. Banu rzuca mu się na szyję i namiętnie całuje. „Chcę, żebyś się dobrze poczuł” – mówi kobieta. – „Nie mogę patrzeć na ciebie w tym stanie. Wybacz, nie mogłam się powstrzymać”. Tymczasem Emir wchodzi do pokoju Nihan. „Co z tobą, żoneczko?” – pyta. – „Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha albo trupa…”. „Co ty sugerujesz, Emir?” – pyta dziewczyna. „A jak myślisz? Czy muszę coś sugerować? Jesteś niespokojna. Powiedz mężowi, ciężki miałaś dzień?”. „Każdy dzień z tobą jest dla mnie bardzo ciężki”. „Jesteś zmęczona, ale wciąż masz siłę, żeby się ze mną kłócić”. „Emir!”

„Emir, Emir, Emir… Ciągle o mnie mówisz” – zauważa mężczyzna. – „Ale gdybyś przeznaczyła energię na coś innego, dziś mielibyśmy dwoje dzieci takiego wzrostu”. „Pamiętasz, kiedy pytałam, gdyby nie tamta noc, to co byś zrobił, żeby mnie mieć? Teraz jestem pewna” – oznajmia dziewczyna. – „Nawet jeśli miałeś szczęście i nie zorganizowałeś tej nocy, to z pewnością mógłbyś ją zorganizować. Z pewnością mógłbyś zorganizować coś, żeby mnie dostać w swoje posiadanie. Zamknąć mnie w klatce i obserwować… Nie będzie końca twoich gier i nie będzie końca mojego uporu”.

„Tak, dostałbym cię” – potwierdza Emir. – „Nie pozwoliłbym na to nikomu innemu. Złapałem cię i nikomu nie oddam. Teraz zbuduję zdanie z nowym naciskiem. Będę cię miał i nikomu nie oddam!”. Emir wsuwa na palec żony jej pierścionek i odchodzi. Akcja wraca do mieszkania Banu. Kobieta i Tarik leżą w łóżku, wtuleni w siebie. „Nigdy się tak nie czułem” – mówi mężczyzna. „Jak?” – pyta Banu. „Jak teraz… Nigdy nie czułem się z nikim tak komfortowo. Czuję, jakbyś nacisnęła we mnie przycisk… Masz w sobie coś takiego kruchego i niewinnego, jakbyś nigdy wcześniej nie była kochana. Tak, jak ja… Jakbyśmy oboje byli zranieni”.

„Ale wystarczymy sobie nawzajem. Wyzdrowieję przy tobie” – oświadcza Tarik. – „Sprawisz, że będę silniejszy. Ale znam siebie. Nie mogę cię puścić i nie zrobię tego. Teraz, kiedy otworzyłaś swój dom, siebie i swoje serce dla mnie, poddaję się przeznaczeniu i ktokolwiek inny niż ty, jest dla mnie grzechem…”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy