232 i 233: Omer i Zehra są w drodze powrotnej do rezydencji. „Lepiej się już czujesz, prawda?” – pyta mężczyzna. – „Posłuchaj, nie zrobiliśmy nic złego. Nie zapominaj o tym, dobrze? Nie chcę, żebyś denerwowała się jeszcze bardziej. Poradzę sobie z tym. Znajdę sposób, aby porozmawiać z twoim ojcem. Bardzo szybko wyszłaś z domu. Myślałem, że dłużej tam będziesz”. „Nie mogłam zostać” – oznajmia Zehra. Jej oczy wciąż są pełne łez. „Twój ojciec nas zrozumie. Co by się nie działo, poradzimy sobie z tym. Uwierz w to. Dobrze, już dobrze. Nie będziemy rozmawiać na ten temat, dopóki nie poczujesz się lepiej”.

Kiedy małżonkowie są już w rezydencji, Zehra odbiera telefon od Sukran. „Posłuchaj, jest pewien młodzieniec, który bardzo chce cię poznać” – oznajmia kobieta, która za cel wzięła sobie wyswatanie Zehry. – „Pochodzi z dobrej rodziny i ma pracę. To szczery i dobrze wychowany chłopak. Halo, jesteś tam?”. „Tak, tak, jestem…”. „I co? Nie jesteś ciekawa, kim on jest?”. „Nie… To znaczy… Cóż, jestem trochę zaskoczona”. „Córko, wydaje mi się, że jesteś czymś zajęta. Przyjdź do dzielnicy i porozmawiamy. Twojemu ojcu już powiedziałam. On też to popiera”.

Gdy Zehra chce wyjść z domu, jej mąż ją zatrzymuje. „Nigdzie nie pójdziesz” – mówi. „Jak to? Nie rozumiem” – mówi dziewczyna. „Nie pójdziesz. Nie pozwolę na to. W razie potrzeby mogę stanąć przeciwko wszystkim, przeciw całemu światu. Pojedziemy razem do twojego taty. Wszystko mu wyjaśnię”. „Sekundę, poczekaj. Nie udało mi się porozmawiać z tatą”. „Nie rozmawiałaś z nim? Dlaczego?”. „Kiedy weszłam do domu, tata właśnie rozmawiał z ciocią Sukran. Mówił, jak bardzo mi ufa, że nigdy go nie okłamałam i nie zawstydziłam. Kiedy tak mówił, nie mogłam stanąć przed nim i powiedzieć, że wyszłam za mąż bez jego wiedzy”.

„Kiedy zobaczyłem cię całą we łzach, zdenerwowaną…” – mówi Omer. „Przepraszam. Powinnam była na samym początku powiedzieć, że nie rozmawiałam” – stwierdza Zehra. „Nic się nie stało. I tak czułaś się bardzo źle. To wszystko przejdzie. Wszystko zostanie w przeszłości”. W następnej scenie widzimy zaparkowany przed biurem nieruchomości samochód. Siedzi w nim trzech mężczyzn, a jednym z nich jest klient, który poprzedniego dnia odwiedził biuro. „Szefie, ta dziewczyna to wariatka. Ona rozmawia sama ze sobą” – mówi podwładny. „Mam nadzieję, że nie jest opętana” – dodaje drugi. „Myślisz, że boję się takich rzeczy?” – pyta herszt. – „Nas interesują tylko pieniądze, rozumiecie?”.

Akcja wraca do rezydencji. Omer odbiera telefon od lekarza Ayse. „Jaki jest stan mojej siostry?” – pyta Kervancioglu. „Wyślę panu dokument ze szczegółowym opisem przebiegu choroby” – oznajmia doktor. „Dobrze, proszę wysłać, ale… Nie ma nic poważnego, prawda?”. „Proszę się nie martwić, wszystko jest w porządku. Poprawa się nie zatrzymała, a wciąż postępuje. Ostatnie wyniki są zaskakująco dobre”. „To znaczy, że z Ayse wszystko w porządku? Niebezpieczeństwo minęło, tak? Dobrze, bardzo dziękuję, panie Mihacie”.

Sadi, mężczyzna z samochodu, wchodzi do biura nieruchomości wraz ze swoimi podwładnymi. „Jeśli znowu przyszedłeś ze swoją głupią gadką…” – odzywa się oburzona Sabah. „Nie, tym razem nie przyszedłem na długo” – oświadcza bandzior. – „Przyszedłem w sprawie długu”. „Jakiego długu?”. „Mojego długu u Mehtap. Zostawiła ci tę agencję, a to oznacza, że musisz oddać jej dług”. „Ile jest tego długu?”. „Sto tysięcy”. „Sto tysięcy?! Ja nawet tylu pieniędzy na oczy nie widziałam”. „To idź i weź od Mehtap. Masz czas do jutra popołudniu. Kiedy jutro tu przyjdę, i pieniądze nie będą na mnie czekać, nasza relacja ulegnie pogorszeniu. Albo dasz mi Mehtap, albo pieniądze. Inaczej nie będę dla ciebie dobry”.

Sadi ze swoimi drabami opuszcza biuro. Sabah chwyta za komórkę i wybiera numer do Mehtap. Ta jednak nie odbiera. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Sadi ponownie pojawia się w biurze. „Przyszedłem po to, co miałem obiecane” – oświadcza mężczyzna. – „Nie mam dużo czasu. Albo Mehtap, albo pieniądze”. „Posłuchaj, powtórzę to raz jeszcze” – mówi Sabah. – „Jestem tu tylko tymczasowo. Nie dotyczą mnie żadne długi Mehtap. I tak za kilka dni wyjadę! Kiedy Mehtap wróci, rozwiążecie wszystkie swoje problemy. To, co robicie, to zwykła przemoc!”. „Zamknij się! Nie będę więcej powtarzał. Interesują mnie tylko moje pieniądze! Pieniądze!”. „To ja od ciebie je pożyczałam? Zabieraj swoich pachołków i wynoście się!”.

„Ty nie zrozumiałaś moich słów” – stwierdza Sadi i zwraca się do swoich podwładnych: „Przeszukajcie tu wszystko!”. Po chwili jeden z drabów przynosi saszetkę z prywatnymi pieniędzmi Sabah! „To moje! Oddawaj!” – krzycy dziewczyna. „Szefie, spójrz tylko. Tu jest czterdzieści pięć tysięcy” – mówi drab. „Brawo, dobra robota. To połowa tego, co jesteś nam winna” – stwierdza herszt. „Nie możesz ich zabrać! Oddawaj!” – rozkazuje dziewczyna, próbując wyrwać się drabom. – „To moje pieniądze! Ciężko na nie pracowałam! Puśćcie mnie!”. Zbiry rzucają Sabah na podłogę i opuszczają biuro. Zastępczyni Mehtap wybiega za nimi. „Oddawajcie! To moje pieniądze!” – krzyczy.

„Przygotuj pozostałą kwotę” – oznajmia Sadi, wsiada do samochodu ze swoimi podwładnymi i odjeżdża z piskiem opon. Tymczasem Omer i Zehra są na wybrzeżu. Rozmawiają, a następnie robią sobie zdjęcie ze spotkanymi nowożeńcami. Po niedługim czasie wracają do rezydencji. Gdy są już przy samym drzwiach, mężczyzna wraca się po telefon, który zostawił w samochodzie. Wtedy do Zehry podchodzi nieznajomy z bukietem kwiatów. „Jestem Cemil” – przedstawia się. „Cemil? Przepraszam, ale nie znam pana” – mówi dziewczyna.

Po chwili przed przybyłym staje Omer. „Kim pan jest?” – pyta Kervancioglu. „Jestem Cemil, pochodzę z dzielnicy. Jestem znajomym cioci Sukran” – mówi mężczyzna i wyciąga rękę do brata Ayse. Ten jednak nie odwzajemnia jego gestu. – „Ciocia Sukran dzwoniła do Zehry i opowiadała jej o mnie”. „Że co?” – Omer robi duże oczy. – „O czym opowiadała?”. „Przyszedłem tutaj, by poznać panią Zehrę. Pan jest jej szefem, tak?”. „Z jakiego powodu chciałeś się z nią spotkać?”. „O tym chciałbym porozmawiać z panią Zehrą na osobności. Jeśli pan pozwoli, oczywiście. Nieopodal, na wybrzeżu, jest bardzo ładne miejsce. Jeśli się zgodzisz, możemy tam usiąść i porozmawiać”.

„Zehra, pójdź do domu, proszę” – Omer zwraca się do żony, a mówi do przybyłego: „Najpierw porozmawia pan ze mną. Tak lepiej zrozumiem, w czym rzecz”. Siostra Yasemin wchodzi do środka rezydencji. „Proszę mnie posłuchać” – kontynuuje Kervancioglu. – „To miejsce pracy pani Zehry. Zachował się pan bardzo niewłaściwie, przychodząc tutaj. Poza tym nie wydaje się, by pani Zehra podzielała pańskie zainteresowanie”. Zehra tymczasem wygląda przez okno. „Boże, pomóż mi. Co mam zrobić?” – pyta dziewczyna. – „O czym oni rozmawiają?”. Po chwili mężczyzna z kwiatami opuszcza teren posiadłości, a Omer wchodzi do domu.

„Ja go nie znam, naprawdę” – tłumaczy córka Salima. – „Pierwszy raz widziałam go na oczy”. „Wiem. Mam teraz coś do zrobienia” – oznajmia brat Ayse i udaje się do gabinetu. „To nie do wiary!” – mówi do siebie, cały płonąc ze wściekłości. – „Kupił kwiaty i przyszedł tutaj, by umówić się z moją żoną! Co za bezczelność!”. Zbulwersowany Omer przewraca krzesło i zrzuca wszystkie rzeczy z biurka. Akcja przenosi się przed biuro nieruchomości. Załamana Sabah siedzi na chodniku i nieustannie wydzwania do Mehtap. Ta w końcu odbiera. „Gdzie byś nie była, masz natychmiast tu przyjechać!” – rozkazuje okradziona dziewczyna. – „Masz rozwiązać problemy, które zrzuciłaś na mnie! Co takiego?! Czyli wiesz o tym, co się stało, tak?!”.

„Co ma znaczyć, że odrobię?! Co z ciebie za człowiek, Mehtap?!” – oburza się Sabah. – „Przyjeżdżaj tu! Nie chcę twojego biura! Porozmawiamy i coś wymyślimy. Takie ukrywanie się… Co?! Wyjeżdżasz za granicę?! Tak nie może być! Lata miną, zanim znowu nazbieram tyle pieniędzy! Proszę cię… Halo? Halo?”. Siostra Yenera rozłącza się, zupełnie nie przejęta losem, jaki zgotowała swojej znajomej. Akcja przenosi się do kawiarni, w której znajdują się Sukran i Nimet. Rozgoryczony Cemil dosiada się do ich stolika. „Synku, mogłeś nas zawiadomić. My prawie umarłyśmy z niepokoju” – mówi Nimet. „Cemil, synku, nie udało ci się porozmawiać z Zehrą?” – pyta Sukran.

„Udało się, udało…” – odpowiada mężczyzna. „O czym rozmawialiście? Co robiliście? No już, opowiadaj” – prosi Nimet. – „Mamy każde słowo wyciągać z twoich ust?”. „Nie wyszło, mamo”. „Co?!”. „Nie udało się, to wszystko”. „Opowiedz nam wszystko od samego początku” – prosi Sukran. „Pojechałem do rezydencji. Jej szef tam był. Powiedziałem Zehrze, że nad brzegiem morza jest wspaniałe miejsce, w którym moglibyśmy porozmawiać, ale jej szef się nie zgodził. Mówiąc dokładniej, uprzejmie mnie stamtąd wyprosił. Powiedział, żebym się ta więcej nie pokazywał. Wygłupiłem się tylko, jak widzicie. Gdybym wiedział, że tak będzie, nigdzie bym nie poszedł”.

Omer i Zehra spacerują po wybrzeżu. „Będziemy tak po prostu milczeć?” – pyta dziewczyna. „Nie mogę zapomnieć, jak ten goguś stanął przed nami” – oznajmia brat Ayse. – „Wyjątkowo koszmarna sytuacja”. „To wszystko przeze mnie, wybacz”. „Nie ma tu niczyjej winy. Było, minęło, nieważne. Teraz pomyślmy, co robić dalej”. Nagle telefon Zehry zaczyna dzwonić. To Sukran. „Odbierz, proszę” – mówi Omer. – „Powiedz, że nic z tego nie będzie. Niech ten temat będzie zakończony”. Siostra Yasemin odbiera połączenie. „Niedawno rozmawiałam z Cemilem” – oznajmia Sukran. – „On coś powiedział, ale chciałam ciebie zapytać, co się stało?”. „Nie wiem, co pan Cemil powiedział, ale na chwilę obecną nie chcę z nikim się spotykać”.

„Ach, córko, skoro nie chcesz, to dlaczego nie powiedziałaś mi o tym od razu, kiedy poruszyłam ten temat?” – pyta Sukran. „Cóż… Wtedy nie mogłam, a potem nie było okazji porozmawiać” – tłumaczy Zehra. – „Nie ważne, nie rozmawiajmy już więcej na ten temat, dobrze?”. „No nic, w porządku. W takim razie do zobaczenia”. W następnej scenie Omer i Zehra są już w samochodzie. „Dokąd jedziemy?” – pyta córka Salima. „Do dzielnicy” – odpowiada mężczyzna. „Dlaczego? Co tam będziemy robić?”. „Rozwiążemy ten problem raz na zawsze. Porozmawiamy z twoim ojcem”. „Tak nagle?! Czemu nic wcześniej mi nie powiedziałeś?”. „Przecież teraz mówię. Posłuchaj, odkładanie tego tematu w nieskończoność w niczym nie pomoże. Czym dłużej będziemy zwlekać, tym trudniej będzie porozmawiać z twoim tatą”.

„Wiem, zdaję sobie z tego sprawę, ale… Niech to nie będzie już teraz” – prosi spanikowana Zehra. „Będzie teraz” – oświadcza Omer. „Proszę, możesz się tu zatrzymać?” – dziewczyna robi się cała blada. „Posłuchaj, wiem, że to dla ciebie bardzo trudne, ale nie mamy innego wyjścia. Tylko rozmową możemy to rozwiązać. Oboje odetchniemy z ulgą, uwierz. Wszystko w porządku? Dobrze, chodź, wyjdziemy na zewnątrz”. Małżonkowie wysiadają z samochodu. „Ja… Przez to, że to stało się tak nieoczekiwanie…” – odzywa się Zehra, a po chwili mdleje! Wpada wprost w ramiona męża.

Sabah jest w warsztacie Salima. „Na własnej skórze przekonaliśmy się, że lepiej nie wchodzić w układy z Mehtap” – oznajmia ojciec Zehry. – „Mamy bardzo gorzkie wspomnienia z nią związane”. „Nie uwierzyłabym, gdybym nie zobaczyła na własne oczy” – mówi dziewczyna. – „Dlatego, że… Człowiek, któremu Mehtap była winna pieniądze, stał się dla mnie biedą. Siłą zabrał wszystkie moje oszczędności, wujku!”. „Co ty mówisz, córko? Wstawaj szybko, idziemy na policję!”. „Niczego nie mogę udowodnić. Ci ludzie dobrze się przygotowali”. „Córko, z każdej sytuacji jest wyjście”. „Nie, w tym przypadku jedynym wyjściem jest wyjazd”. „Dokąd pojedziesz? Nie masz ani grosza”. „Bóg jest wielki, pomoże mi. Doradź mi, wujku, co mam zrobić?”.

„Wstań, przemyj twarz i szybko skup się na pracy” – radzi Salim. „Mówisz, żebym pracowała? Bardzo dużo czasu minie, nim znowu uzbieram tyle pieniędzy” – stwierdza Sabah. „Zatem do tego czasu możesz uważać to miejsce za swój dom. Bądź cierpliwa, pracuj, a wszystko się ułoży. Tych przestępców też się nie obawiaj. Jestem przy tobie i cię ochronię”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy