266 i 267: Zehra dzwoni do Canan. Po drugiej stronie słyszy jednak głos… Cetina! „Canan trochę źle się czuje” – oznajmia mężczyzna, stojąc obok łóżka, na którym leży nieprzytomna córka Hamiyet. – „Miałem zadzwonić do jej mamy, ale nie chciałem jej martwić. Postanowiłem więc zadzwonić do ciebie, ale mnie uprzedziłaś”. „Co z Canan? Co się stało? Gdzie jesteście?” – pyta Zehra. „U mnie w domu… Halo? Jesteś tam?”. „Podaj mi adres, szybko!”. W następnej scenie Zehra jest już pod wskazanym adresem. „Gdzie jest Canan?” – pyta żona Omera, gdy tylko Cetin otwiera jej drzwi.
„Nie czuje się dobrze. Proszę, wejdź” – mówi Cetin. Zehra wbiega do środka i pochyla się nad nieprzytomną Canan. W tym czasie mężczyzna zamyka drzwi na klucz! „Canan?! Wszystko z tobą w porządku?” – pyta zaaferowana siostra Yasemin. – „Słyszysz mnie?”. „O proszę, przyszła pani Kervancioglu” – odzywa się córka Hamiyet półprzytomnym głosem. „Nie rozumiem… Jesteś narzeczoną Omera Kervancioglu?” – pyta zaskoczony Cetin. „A co ty myślałeś? Czy moja kuzynka mogłaby spojrzeć na kogoś innego, niż Omer Kervancioglu?”. „Canan, wstań już. Musimy iść. Ciocia na nas czeka” – przekonuje Zehra, a gdy jej kuzynka nie reaguje, kieruje wzrok na Cetina. – „Co z nią? Dlaczego się nie budzi?”.
„Uwierz mi, sam tego nie rozumiem” – zarzeka się Cetin. – „Ona tak nagle upadła… Jesteś jej kuzynką, na pewno wiesz, czy na coś nie choruje. Jeśli chcesz, zawieziemy ją do lekarza”. „Przynieść szklankę wody” – mówi Zehra. Mężczyzna udaje się do kuchni, opiera o blat i z uśmiechem na twarzy mówi do siebie: „Omer Kervancioglu, niesamowite. Nawet nie byłem świadomy, że złapałem tak grubą rybę. Czeka mnie sporo pracy, ale dam sobie radę”.
Canan ponownie się wybudza. Wygląda na bardziej przytomną. „Zehra? Gdzie ja jestem?” – pyta dziewczyna. – „Co się ze mną stało?”. „To ty mi powiedz, co tutaj robisz?” – pyta żona Omera. – „Co robisz w tym domu?”. Do pomieszczenia wchodzi Cetin ze szklanką wody. W tym samym momencie telefon Zehry zaczyna dzwonić. To Omer. „Jeśli zakończyłaś swoje sprawy, mogę cię zabrać” – mówi brat Ayse. „Nie, nie ma takiej potrzeby” – zapewnia córka Salima. – „Teraz jestem z Canan. Idziemy do domu. Zabierzesz mnie z dzielnicy”. „Czyli nasza kuzyneczka lubi mieć tajemnice przed mężem” – mówi w myślach Cetin. – „Ta sprawa będzie łatwiejsza niż zakładałem”.
Wystrojona Sabah zjawia się w domu Kerema. Mężczyzna patrzy na nią oniemiały. „Ty… Dlaczego… Dlaczego tak się ubrałaś?” – wydobywa z siebie Kerem. „Mam dług wobec ciebie. I go spłacę” – oznajmia dziewczyna, która wie, że mężczyzna nie ma z kim pójść na firmową kolację. „Jaki dług? Nie rozumiem”. „Nurcin o wszystkim mi powiedziała”. „To znaczy zrozumiałaś, że jestem w trudnym położeniu?”. „Dokładnie tak. W przeciwnym razie nigdy bym się tak nie ubrała”. Nagle telefon Kerema zaczyna dzwonić. „Gdzie jesteś?” – po drugiej stronie rozlega się głos Ayhana. – „Za pół godziny zaczyna się kolacja. Dyrektor holdingu Say zaraz przyjedzie. Będziesz reprezentować firmę zamiast ojca”.
„Chyba zdajesz sobie sprawę, co twój ojciec zrobi, jeśli nie przyjdziesz?” – kontynuuje Ayhan. – „Czekam na ciebie”. Akcja przenosi się do parku, gdzie Zehra i Canan siedzą na ławce. „Jak mogłaś pójść do domu nieznajomego, nikogo o tym nie uprzedzając?” – pyta córka Salima. – „Jak możesz tak bardzo mu ufać?”. „Poszłam, by poznać mamę Cetina” – tłumaczy Canan. – „Coś jej jednak wypadło i nie mogła przyjść. A potem, choć nie wiem, jak to się stało, straciłam przytomność i to wszystko”. „To wszystko? Naprawdę? Jak straciłaś przytomność? Jak do tego doszło? Leżałaś nieprzytomna w jego domu! Wszystko mogło się zdarzyć!”.
„Ale nic się nie stało. Cetin nie jest taki, jak myślisz” – zapewnia córka Hamiyet. – „Nie zrobiłam niczego niewłaściwego”. „Aha, czyli jak do ciebie zadzwoni, ty znowu do niego pójdziesz?” – pyta Zehra. „Tak!”. „Dobrze, nie pozostało mi więc nic innego, jak powiedzieć o wszystkim cioci”. „Zehra! Proszę, nie mów niczego mamie”. Tymczasem Sabah i Kerem są już gotowi do wyjścia. Jednak w pokoju, w którym się znajdują, zatrzaskują się drzwi! „Zamknęły się” – mówi mężczyzna, szarpiąc za klamkę. – „Dlaczego one się nie otwierają?”. „Odejdź, niech sama zobaczę” – Sabah chwyta za klamkę, szarpie za nią, ale z takim samym skutkiem.
„W drzwiach zatrzasnął się języczek w zamku” – stwierdza dziewczyna. – „Nie odtworzymy ich od tej strony”. „Żeby tak choć na chwilę zatrzasnął się twój język” – szepcze zdenerwowany Kerem. „Słucham? Co mówiłeś?”. „Spóźnimy się! Muszę być obecny na tej kolacji!” – mężczyzna dotyka się po kieszeniach. – „Gdzie mój telefon? Niech to szlag, zostawiłem go w salonie!”. Sabah zagląda do swojej torebki. „Mój telefon też tam został…” – oznajmia.
„To wszystko przez ciebie!” – oskarża Kerem. – „Po co było tak mocno zamykać drzwi?”. „Czy ja dotykałam tych drzwi?” – pyta Sabah. „A kto wszedł ostatni jak nie ty? To samo zrobiłaś wcześniej z drzwiczkami od szafki!”. „Gdybyś miał dość siły, nie bylibyśmy tu teraz zamknięci!”. Akcja przenosi się do domu Salima. Zehra wchodzi do pokoju, gdzie jej kuzynka siedzi na kanapie, wpatrzona w ekran komórki. „Obraziłaś się na mnie?” – pyta żona Omera. „Jest powód, więc jestem obrażona” – oświadcza Canan. „Posłuchaj, zrobiłam wszystko dla twojego dobra. Nie obrażaj się, proszę. Może jutro pójdziemy na zakupy? Wybierzemy dla ciebie sukienkę na ślub”.
„Nie chcę” – oznajmia córka Hamiyet ze skwaszoną miną. „Canan, no chodź, nie zasmucaj mnie” – prosi Zehra. – „Czy nie będzie wspaniale, jeśli kupimy dla ciebie piękną sukienkę?”. „No dobrze, skoro tak bardzo nalegasz…”. „Kochana moja, nie obrażaj się więcej na mnie, dobrze?”. Tymczasem zamknięci w pokoju Sabah i Kerem są bardzo głodni. Dziewczyna ma jedno ciastko, które łamie na pół i przekazuje towarzyszowi. „Ale ta połowa jest mniejsza” – zauważa Kerem. Sabah wymienia połówki ciastka.
Akcja przeskakuje do wieczora. Canan dzwoni do Cetina. „Co jutro robisz? Może się spotkamy?” – proponuje dziewczyna. „Możemy, oczywiście, ale czy potem Zehra nie zrobi problemu?” – pyta mężczyzna. „Bardzo cię przepraszam za Zehrę. Próbuje chronić mnie na swój sposób i czasem trochę przesadza”. „Czyżby ona uważała, że mogę ci zaszkodzić?”. „Nie, to znaczy… To nie jest związane z tobą. Takie jest jej zwykłe zachowanie. Proszę, nie złość się”. „Dobrze, kochana, wierzę ci”. „Cieszę się. Jutro się zobaczymy?”. „Możemy, pewnie”. „Super, tylko będę miała jakąś godzinę czasu. Potem z Zehrą jedziemy po rzeczy na ślub”.
„Zehra jest teraz z tobą?” – docieka Cetin. „Nie, jesteśmy umówione jutro na dziesiątą” – odpowiada Canan. „Wiesz, ja też mam jutro ważne spotkanie. Byłoby dobrze, gdybyśmy spotkali się o dziesiątej”. „Dobrze, ale co z Zehrą?”. „Umów się z nią po prostu trochę później”. „Ale to byłoby nieco niezręczne…”. „Cóż, jak uważasz. W takim razie nie zobaczymy się jutro”. „Nie, nie, Zehra może zaczekać… Poinformuję jej jutro, że za późno wyszłam z domu i trochę się spóźnię”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Kerem, który spędził noc na rozłożonym na podłodze posłaniu, budzi się. Kieruje wzrok na leżącą na jego łóżku Sabah. Dziewczyna wciąż śpi. Jest ubrana w jego koszulę. Mężczyzna wstaje i poprawia kołdrę na śpiącej towarzyszce. W tym samym momencie Sabah wybudza się. „Co ty robisz?!” – zakrzykuje dziewczyna, zrywając się do pozycji siedzącej. „Chciałem cię tylko okryć” – tłumaczy Kerem. „Odejdź, nie zbliżaj się do mnie!”. „Sabah, nie mów bzdur. Próbowałem cię okryć, to wszystko”. „A ja ci mówię, żebyś trzymał się z daleka! Jesteś głuchy?”. „Dobrze, już dobrze” – mężczyzna oddala się na kilka kroków.
Omer podwozi Zehrę na miasto. „O której przyjdzie Canan?” – pyta brat Ayse. „Zaraz powinna być” – odpowiada Zehra. „Dobrze, zaczekam z tobą na nią. To dla mnie nie problem”. „Idź, masz dużo spraw. Nie chcę, żebyś przeze mnie zaniedbywał swoje obowiązki”. Omer wsiada do samochodu i odjeżdża. Następuje zbliżenie kamery na ukrywającego się w pobliżu Cetina. „Oto i wpadł ptaszek do klatki” – mówi mężczyzna z cwaniackim uśmieszkiem. Akcja przenosi się do kawiarni, gdzie Canan czeka na przybycie Cetina. „Boże, gdzie on utknął?” – zastanawia się zniecierpliwiona dziewczyna.
Akcja przenosi się do pokoju, w którym Kerem i Sabah są uwięzieni. „Nie położyłeś się na łóżku tylko dlatego, że ja tam wcześniej siedziałam?” – domyśla się dziewczyna. „Zgadza się” – potwierdza mężczyzna. „Czy coś takiego jest normalne?”. „Owszem, ponieważ jestem czystym człowiekiem”. Nagle ktoś po drugiej stronie zaczyna szarpać za klamkę. Po chwili drzwi otwierają się, a do środka wchodzi Ayhan. „Zostaliśmy tu zamknięci, panie Ayhanie. Proszę nawet nie myśleć o niczym innym” – mówi Sabah i od razu wychodzi.
„Przysięgam, Bóg cię tutaj przysłał, bracie Ayhanie” – oznajmia Kerem. – „Niewiele brakowało, a umarlibyśmy w tym pokoju”. „To znaczy, że przez cały czas byliście tutaj zamknięci?” – dopytuje Ayhan. – „Dlatego nie mogłeś przyjść na kolację?”. „Dokładnie tak. Na szczęście przyszedłeś i nas uratowałeś. Nie wytrzymałbym tu ani chwili dłużej z tą niechlujną hrabiną”. „Wysłał mnie twój ojciec, dlatego przyszedłem”. „Nie rozumiem, dlaczego?”. „Nie dość, że nie przyszedłeś na kolację, to jeszcze nie uprzedziłeś o tym fakcie”. „Byłem tutaj zamknięty, a mój telefon został w salonie”. „Musisz oddać kluczyki do samochodu”. „Ale… Dlaczego?”. „To polecenie twojego ojca. Jest bardzo zdenerwowany. Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, Kerem. Nawet sobie nie wyobrażasz”.
„Ale przecież widzisz, co mi się przydarzyło” – desperacko tłumaczy Kerem. – „Chciałem pójść na tę kolację i robiłem wszystko, co było w mojej mocy. Nawet przez okno chciałem wyskoczyć”. „Przez ciebie straciliśmy bardzo ważnego klienta” – oświadcza Ayhan. – „Twój ojciec obiecał stronie przeciwnej, że będziesz go reprezentował na spotkaniu”. „Może zadzwonię do ojca i porozmawiam z nim?”. „Nie radzę. Jest wściekły. Daj mi klucze. Nie tylko od samochodu, ale także od tego domu. Ojciec chce, żebyś do wieczora opuścił to miejsce”.
„Jak to?” – Kerem robi wielkie oczy. – „Czy coś takiego jest możliwe, bracie Ayhanie?”. „Przykro mi, to polecenie twojego ojca. Nic nie mogę poradzić” – oznajmia Ayhan. Tymczasem Zehra wciąż czeka na Canan. Nagle podchodzi do niej… Cetin! „Co ty tu robisz?” – pyta żona Omera. „Przechodziłem obok i zobaczyłem ciebie” – oznajmia mężczyzna. – „Jak się masz? Wiem, że macie spotkać się z Canan i razem pójść na zakupy. Jestem do twojej dyspozycji. Zabiorę cię tam, dokąd tylko chcesz”. „Nie rozumiem. O czym ty mówisz?”. „Powiedziałem, że będę dziś twoim kierowcą. Możemy już iść? Zabiorę cię do Canan. Mój samochód jest zaparkowany po drugiej stronie”.
„Nie umówiłam się z Canan na coś takiego” – oznajmia Zehra i sięga po komórkę. „Nie musisz do niej dzwonić. Ona na nas już czeka” – zapewnia Cetin. – „Nie każmy jej dłużej czekać”. „Jak to czeka? Byłyśmy umówione tutaj”. W tym momencie na chodniku pojawia się… Canan! „Cetin? Zehra?” – pyta zaskoczona dziewczyna. „Właśnie tędy przechodziłem i zobaczyłem panią Zehrę. Szliśmy do ciebie, ale nas uprzedziłaś” – tłumaczy Cetin. – „Jaki miły zbieg okoliczności, nieprawdaż? Dobrze, nie traćmy więcej czasu. Dzisiaj jestem waszym kierowcą”.
„Nie ma takiej potrzeby. Idziemy, Canan” – oznajmia kategorycznie Zehra. „Proszę cię, nie rób mi wstydu…” – szepcze Canan. „Nigdzie nie pójdziesz z tym mężczyzną!”. „Ale ja chcę iść!”. Zehra chwyta swoją kuzynkę za rękę i siłą odciąga ją od Cetina. „Dzisiaj ci się udało, ale ja się tak łatwo nie poddaję, pani Zehro” – mówi do siebie Cetin, z diabelskim wyrazem twarzy. Tymczasem do domu Kerema przyjeżdża dostawca z pizzą. „Och, jak pięknie pachnie” – zachwyca się mężczyzna, który od wczoraj nic nie jadł. „Jak zamierza pan zapłacić? Gotówką czy kartą?” – pyta dostawca.
„Kartą” – Kerem przekazuje swoją kartę płatniczą. – „Coś się stało? Jest jakiś problem?”. „Pana karta jest zablokowana. Nie mogę dokonać płatności” – oznajmia doręczyciel. Kerem podaje kolejną kartę, ale z nią jest taki sam problem. – „W takim razie może pan zapłacić gotówką”. „Nie mam gotówki w portfelu… Cóż, umówmy się tak, że zapłacę przy następnym zamówieniu, dobrze?”. „Przykro mi, muszę otrzymać zapłatę za dostarczone zamówienie tu i teraz”. „Przecież jestem waszym stałym klientem. Zapłacę”. „Niestety, procedury firmy są nieubłagane”. Jak Kerem poradzi sobie bez domu, samochodu i pieniędzy?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.