288 i 289: Zehra chwyta Asyę, która omal nie spada z balkonu. Po chwili z ukrycia wychodzi Muge i tłumaczy, że tylko na chwilę spuściła dziewczynkę z oczu. „Jeśli pani Ayse się dowie, bardzo się zdenerwuje” – mówi dawna miłość Nihata. – „Może mnie nawet…”. „W porządku. Najważniejsze, że z Asyą wszystko dobrze” – oznajmia Zehra. – „Proszę, by była pani jednak bardziej ostrożna”. „Od tej chwili nie spuszczę z niej wzroku ani na moment”. W następnej scenie widzimy, jak Omer wchodzi do pokoju. Od razu kieruje spojrzenie na stojący na stoliku bukiet. „Skąd wzięły się te kwiaty?” – pyta. „Jak to? Nie wiesz?” – Zehra robi duże oczy i pokazuje mężowi karteczkę. – „Na liściku jest twoje imię”.

Omer czyta treść listu i zaczyna się śmiać. „Naprawdę pomyślałaś, że ja to napisałem?” – pyta. „Tak w zasadzie…” – odzywa się dziewczyna. „W zasadzie dobrze wiedziałaś, że to nie ode mnie”. „Dlaczego próbujesz mnie zranić?”. „Daję ci tylko to, na co zasługujesz. A nawet znacznie mniej”. „Mniej? Czego więc chcesz? Żebym umarła? Jeśli umrę, wtedy będziesz zadowolony? Twój gniew zmaleje?”. „Wystarczy już. Nie zamierzam cię więcej słuchać”. Mężczyzna opuszcza pokój. „Ta kartka, te kwiaty… No tak, to wszystko sprawa Ayse” – domyśla się Zehra. Następnie udaje się za mężem do jego gabinetu. – „Możemy porozmawiać?”.

„Nie mamy o czym” – oświadcza Omer. „Może jednak wytrzymasz chwilę. To ważne” – przekonuje córka Salima. „O co chodzi? Słucham cię”. „Musisz coś dla mnie zrobić. Coś romantycznego, pięknego”. „Nie rozumiem”. „Nie ma tu nic niezrozumiałego. Chodzi o jakiś mały, elegancki prezent. Może jakieś perfumy albo zwykła kolacja…”. „Żartujesz sobie ze mnie?”. „Nie. Po prostu wszyscy oczekują rocznicy naszego ślubu. Jeśli niczego nie przygotujesz, rzeczywiście pomyślą, że jest coś nie tak. Te kwiaty były dla ciebie sygnałem”. „Coś wymyślę. Możesz już wyjść”.

Akcja przenosi się do agencji nieruchomości Kerema, gdzie właśnie przyszedł Koray. Pomocnik Salima siada obok Sabah i pyta: „Skąd nagle pojawił się ten problem z licencją?”. „Też tego nie rozumiemy. Ale dowiemy się” – zapewnia Kerem. „I co teraz zamierzasz zrobić? Kiedy z powrotem będziesz mogła otworzyć agencję?”. „Przysięgam, nic nie wiem” – odpowiada załamana dziewczyna. „Mam pomysł. Możesz pomagać nam w warsztacie, dopóki nie zostanie wyjaśniona sprawa licencji”. „Naprawdę? To możliwe? A jeśli będę wam tam tylko przeszkadzać?”. „Ależ skąd, nic podobnego. Na pewno znajdzie się dla ciebie zajęcie”.

Akcja przeskakuje do wieczora. Omer wchodzi do pokoju. Jego żona leży już na łóżku i czyta książkę. „Wymyśliłeś już coś na jutro?” – pyta Zehra. „Nie, nie wymyśliłem” – pada odpowiedź. „Dobrze, ale co z Ayse?”. „Wiem, co powiedziałaś. Reszta to nie twoja sprawa”. „Dobrze, jak chcesz. Tylko ci przypominam”. „Zapisz gdzieś, kiedy masz urodziny. By znowu inni nie musieli przypominać”. „Jak to? Nie pamiętasz, kiedy mam urodziny?”. „Nie zwykłem pamiętać o rzeczach, które nie mają dla mnie znaczenia”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Canan przychodzi do restauracji. Cetin czeka już na nią przy stoliku. Dziewczyna zatrzymuje się za jego plecami i podsłuchuje, jak rozmawia przez telefon. „Szkoda, że nie widzisz, jak wpadła w moje sidła” – mówi mężczyzna do słuchawki. – „Nie, ona niczego nie pojmuje. Przyjacielu, to najgłupsza laska jaką w życiu spotkałem. Chyba nie myślisz, że spojrzałbym na takiego kaszalota”. Następuje zbliżenie na twarz Canan. Po jej policzkach spływają łzy. „Jutro zrobię coś, żeby jej się pozbyć” – kontynuuje Cetin. – „Nie, ona nie wie, że pieniądze wyparowały. Ale to tylko mała rybka. Zdecydowanie większą jest Zehra Kervancioglu. Po tym, jak i ją okradnę, wreszcie odżyję”.

W następnej scenie widzimy, jak załamana Canan idzie ulicą. „Wszystko było kłamstwem. Oszukał mnie, podły łajdak!” – grzmi dziewczyna. – „Ale ta historia tak się nie skończy, panie Cetinie. Jeśli nie zmuszę cię do zapłaty za wszystko, co mi zrobiłeś, nie nazywam się Canan!”. Tymczasem Muge odcina głowę ulubionej lalce Asyi. Następnie wmawia Ayse, że jej córka ma problem z agresją i kłamaniem. Gdy zapłakana dziewczynka tłumaczy, że to nie ona uszkodziła zabawkę, mama nie daje jej wiary…

Kerem przychodzi do swojej agencji. Przed biurem Sabah stoi Can. Syn Naciego udaje, że go nie widzi. „Dzień dobry. Co u ciebie?” – zagaduje kierowca Kervancioglu. – „Chciałem zajrzeć do siostry Sabah, ale…”. „Do siostry Sabah?” – pyta Kerem. „Tak. Nie ma jej?”. Akcja przenosi się do rezydencji. Omer wchodzi do salonu, gdzie znajdują się wszyscy domownicy. Jego żona ubrana jest w wieczorową sukienkę. „Dobrze, że się elegancko wystroiłaś. Mam dla ciebie niespodziankę” – oznajmia mężczyzna. – „Jeśli pozwolicie, chcielibyśmy dziś wyjść”.

Zehra podnosi się z kanapy i staje przed mężem. „Niespodzianka?” – pyta. – „Bardzo dziękuję, ale… Ayse i inni cały dzień się przygotowywali. Pomyślałam, że będzie lepiej, jeśli uczcimy naszą rocznicę w gronie rodzinnym. Jeżeli podoba ci się taki pomysł, może nie będziemy wychodzić. Szkoda by te wszystkie przygotowania poszły na marne. Ayse naprawdę się napracowała”. „W takim razie pozwól, że wręczę ci prezent” – Omer wyciąga z kieszeni czerwone pudełko. Znajduje się w nim wisiorek. Ten sam, który mężczyzna zerwał z szyi żony w noc poślubną. Brat Ayse wyciąga wisiorek i wiesza go na szyi Zehry. Następnie całuje ją w czoło.

Zehra wybucha gromkim płaczem. Omer przytula żonę z udawaną czułością i szepcze jej do ucha: „Przestań płakać. Chcesz wszystko zniszczyć?”. „Moja droga, wszystko w porządku?” – pyta z przejęciem Ayse. „Tak, w porządku. Rozpłakałam się ze szczęścia” – tłumaczy córka Salima. – „Ten naszyjnik jest dla mnie bardzo cenny. Przypomina mi najbardziej szczególną noc w moim życiu… Dlatego nie mogłam powstrzymać łez”. „Dobrze, nie płacz już więcej” – prosi Omer. „Już przeszło. Bardzo się wzruszyłam, przepraszam za to. Nie chciałam wam wszystkim popsuć nastroju. Nie chcę płakać tak przed wami, nawet ze szczęścia”.

„Droga Zehro, nie musisz przepraszać. To bardzo wzruszający widok” – oznajmia Ayse. „Dokładnie. Niech Bóg zawsze darzy was taką miłością” – mówi Cevriye. Tymczasem Cetin staje przed bramą rezydencji. Nieoczekiwanie w tym samym miejscu pojawia się… Canan! „Co ty tutaj robisz?!” – pyta dziewczyna, przyjmując groźne spojrzenie. – „Powiedz mi, co tutaj robisz?!”. „Canan, uspokój się…” – prosi zmieszany mężczyzna. „Ja mam się uspokoić?! Ja?!”. „Posłuchaj, wszystko źle zrozumiałaś. Przyszedłem tutaj, kochanie, ponieważ…”. „Nie waż się mówić do mnie kochanie, ty oszuście! Mów! Po co tutaj przyszedłeś?!”.

„Jeśli dasz mi się wypowiedzieć, wszystko ci wyjaśnię” – zapewnia Cetin. „Dalej, tłumacz się!” – rozkazuje córka Hamiyet. – „Jestem bardzo ciekawa, jakie kłamstwo tym razem mi opowiesz”. „Jakie znowu kłamstwo?”. „Od początku mówiłeś mi same kłamstwa! Więc proszę, dalej kłam!”. „Przyszedłem do Zehry, ponieważ nie mogłem się do niej dodzwonić. Nie ma w tym nic złego”. „Ciągle kłamiesz!”. „Canan, opamiętaj się już, na Boga!”. „Słyszałam! Wszystko słyszałam!”. „Co takiego słyszałaś? O czym ty mówisz?”. „To prawda z tymi zdjęciami, tak? Oczywiście, że tak. Zehra miała rację, a ja jej nie uwierzyłam. Nie uwierzyłam własnej kuzynce!”.

„Opamiętaj się! Zważaj na to, co mówisz!” – ostrzega Cetin. „Bo co? Co mi zrobisz?” – pyta Canan. Mężczyzna chwyta ją za ramię i silnie ściska. – „Puść mnie! Nie waż się więcej stawać przede mną! Jesteś zwykłym łajdakiem!”. Dziewczyna odwraca się na pięcie i odchodzi. Cetin jednak nie zamierza odpuścić i biegnie za nią. „Kochanie, zatrzymaj się!” – woła mężczyzna, dogania kuzynkę Zehry i ponownie chwyta ją za ramię. – „Czy to tak ładnie kłócić się na środku ulicy?”. „Zabieraj ode mnie swoje brudne łapy!”. „Nie krzycz!”. „Będę krzyczeć!”. „Uważasz mnie za oszusta, tak? A czy to nie ty pierwsza mnie oszukałaś? Twierdziłaś, że jesteś bardzo bogata, a teraz mówisz mi jakieś banały o uczciwości i moralności!”.

„Nie zamienię już z tobą ani jednego słowa!” – zarzeka się Canan. – „Nie chcę cię więcej widzieć!”. „I bardzo dobrze!” – mówi Cetin. „Aha, masz czas do jutra, by oddać mi pieniądze! Do jutra! I niczego ma nie brakować. W przeciwnym razie nawet sobie nie wyobrażasz, co się z tobą stanie! Zwalę ci cały świat na głowę!”. Akcja przenosi się do agencji nieruchomości, gdzie Sabah przychodzi po jedną rzecz. „Mam dla ciebie propozycję” – oświadcza Kerem. „Spieszę się, klient na mnie czeka”. „Więc powiem prosto z mostu. Pracujmy razem”. „Że co?” – dziewczyna robi wielkie oczy. – „To jakaś ukryta kamera? Gdzie mam pomachać?”.

„Ja nie żartuję. Mówię jak najbardziej serio” – zapewnia Kerem. – „Będziesz trochę pracować za biurkiem i trochę spotykać się z klientami”. „O Boże, zapomniałam, klient na mnie czeka” – Sabah w pośpiechu opuszcza agencję. Akcja wraca do rezydencji. Omer i Zehra są sami w pokoju. Stoją naprzeciwko siebie. „Wszyscy zobaczyli, jak bardzo się kochamy” – stwierdza córka Salima. – „Uwierzyli, że płakałam z powodu mojej miłości. Ty zaś zachowałeś się jak kochający mąż. Pomyśleli, że mnie pocieszasz. Dobrze ci wyszło to przedstawienie”. „Właściwie to ty je zrobiłaś” – oznajmia Omer. – „Po mistrzowsku udajesz słodką, niewinną, pełną dobrych intencji osobę. Jeszcze raz pokazałaś swój kunszt aktorski”.

„Dlaczego to robisz? To boli” – mówi Zehra. – „Czy o to ci chodzi? Chcesz widzieć, jak twoje słowa mnie ranią? Nieważne, co się wydarzyło między nami, musimy żyć dalej. Nigdy nie będę tak okrutna jak ty. Nigdy”. Zehra opuszcza pokój. Tymczasem Sabah wraca do agencji. W biurze wciąż jest Kerem. „Czekałem na ciebie” – oznajmia mężczyzna. – „Chodź, razem pójdziemy do domu”. „Do domu?” – nie rozumie dziewczyna. „W okolicy trwają prace naprawcze i nie będzie prądu przez całą noc. Ogrzewanie też nie działa. Nie możesz zostać tutaj na noc. Robi się już ciemno, chodź”. „Nie, zostanę tutaj. Mam w szufladzie świece, wystarczą mi”.

„Zamierzasz ogrzewać się świecami?” – pyta zdziwiony Kerem. – „Nie wygłupiaj się, tu jest jak w zamrażalce. A w nocy będzie jeszcze zimniej”. „Ubiorę się grubo i nic mi się nie stanie, nie martw się” – przekonuje Sabah. „Dlaczego się upierasz? Przecież już wcześniej u mnie spałaś”. „Będę wdzięczna, jeśli przestaniesz nalegać. Jest mi wygodnie tutaj”. „Dobrze, niech tak będzie. Gdyby coś się działo, zadzwoń do mnie”. „Dobrze, zadzwonię. Idź już, do zobaczenia”. Kerem niechętnie, ale opuszcza swoją agencję.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy