12: Jest wieczór, restauracja jest pełna ludzi. Do lokalu wchodzą dwaj znajomi Canera i przy wszystkich zawstydzają Yildiz, zarzucając jej niekompetentność. Mahmut, mając dość stwarzanych przez dziewczynę problemów, zabiera ją na zaplecze i daje jej do zrozumienia, że musi odejść z pracy. „Ale powiedz panu Halitowi, że sama podjęłaś tę decyzję” – zaznacza. – „Nie chcę mieć żadnych problemów”. Tymczasem Alihan przyjeżdża po Zeynep motocyklem. Zabiera ją do ekskluzywnej restauracji. „I co dalej?” – pyta, gdy siedzą już przy stoliku naprzeciwko siebie.
„Nie wiem” – odpowiada Zeynep. – „Co ma być dalej?”. „Nie zapytasz mnie, kim teraz jesteśmy?”. „Dlaczego miałabym o to pytać?”. „Mówisz, że nie powinienem mieć nadziei, ponieważ się pocałowaliśmy?”. „Możesz być ciszej?” – Dyskretnie zerka na boki, upewniając się, że nikt nie usłyszał. Alihan kładzie łokcie na stoliku i dłońmi obejmuje swoje policzki. „W czym jest problem?” – pyta siostra Yildiz. „W tym jest problem. Strasznie fałszuje.” – Mężczyzna zerka w kierunku pianisty. Gdy ten kończy, sam zajmuje miejsce przy fortepianie i zaczyna grać. Towarzyszka wpatruje się w niego, będąc pod wrażeniem jego talentu.
Alihan odwozi Zeynep do domu. „To był cudowny wieczór” – mówi dziewczyna po ściągnięciu kasku. „Noc jest piękna, tak jak ty” – komplementuje mężczyzna. „Dziękuję ci za wszystko. Dobrej nocy, panie Alihanie”. „Do jutra nie jestem panem Alihanem. Dobranoc, panno Zeynep”. Brat Zerrin odpala motocykl i odjeżdża. Zeynep udaje się do mieszkania. W przedpokoju znajdują się jej siostra i Sengul, która właśnie szykuje się do wyjścia. „Widzę, że miałyście spotkanie” – mówi przybyła. „Tak. A gdzie ty byłaś?” – pyta Yildiz. „Na kolacji biznesowej”. „Ja idę, dziewczyny. Pa!” – Sengul opuszcza mieszkanie.
„Zeynep, muszę ci coś powiedzieć” – oznajmia Yildiz. „Co takiego?”. „Zrezygnowałam dzisiaj z pracy”. „Co? Dlaczego?”. „Była żona pana Halita ma obsesję na moim punkcie, ale nie chcę o tym rozmawiać. Nie chcę się denerwować. Złożyłam wypowiedzenie i jestem szczęśliwa”. „W porządku, nie martw się. Znajdziesz pracę, która nie ma nic wspólnego z tymi ludźmi”. „Zrobię to. Z kim byłaś na kolacji? W ostatnim czasie często wychodzisz”. „To zbieg okoliczności.” – Zeynep robi pauzę, jakby się namyślała. – „Yildiz, muszę ci coś powiedzieć. Pan Alihan…”. „Co z nim?”. „Nie patrz tak na mnie, to nie to, co myślisz”.
„Co więc?” – docieka zaciekawiona Yildiz. – „Powiedz mi”. „Cóż, nie wiem… Nie rozumiem go. Czasami jest dziwny, czasami nie… To dziwne”. „Zeynep, myślę, że jesteś zakochana w tym mężczyźnie”. „Nie bądź śmieszna, Yildiz. Nie jestem zakochana”. „Jesteś pewna?”. „Tak, jestem!”. „W porządku. Czym więc się martwisz?”. „Yildiz, nie martwię się. Dlaczego myślisz, że się martwię? Więcej nic ci nie powiem, idę wziąć prysznic!”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. W gabinecie Halita rozlega się pukanie do drzwi. Po chwili do środka wchodzi… Yildiz. „Miło, że tu przyszłaś” – oznajmia Halit, gdy oboje siedzą już naprzeciwko siebie. – „Czy wszystko w porządku?”. „Myślę, że tak” – odpowiada dziewczyna. „Jesteś pewna? Nie wyglądasz, jakby wszystko było w porządku”. „Wczoraj zrezygnowałam z pracy”. „Coś się stało?”. „Gdybym dalej tam pracowała, codziennie miałabym problemy. Martwisz się o mnie i uznałam, że powinieneś o tym wiedzieć”. „Dobrze zrobiłaś. Mogę to rozwiązać”.
„Nie ma potrzeby, i tak wystarczająco mi pomogłeś” – oznajmia Yildiz. „Co teraz planujesz?” – pyta Halit. „Nie wiem, poszukam innej pracy”. „Powiem ci coś. Możesz znowu pracować tutaj”. „Naprawdę?”. „Oczywiście. Pracując tutaj, będziesz mogła szukać innej pracy”. „Dziękuję bardzo, ale…”. „Yildiz, sama stąd odeszłaś i sama możesz wrócić”. „Masz rację. Na koniec miesiąca duma nie opłaci rachunków, muszę pracować. Mogę więc tu wrócić”. „W porządku, możesz zacząć, kiedy chcesz”.
Do gabinetu wchodzi młoda, atrakcyjna dziewczyna. „Potrzebuję twojego podpisu” – oznajmia, podając Halitowi dokumenty. Mężczyzna składa podpis i mówi: „Pozwólcie, że was zapoznam. To Yildiz, moja była kelnerka, a to Duygu, moja nowa asystentka. Będziecie teraz pracować razem”. „Miło mi” – mówi Duygu. Yildiz uśmiecha się do niej, choć w środku czuje ukłucie zazdrości. Gdy Halit zostaje sam w gabinecie, dzwoni do swojego pomocnika. „Sitki, Yildiz była tutaj” – oznajmia. – „Powiedziała, że odeszła z pracy. Zapytałem ją dlaczego, ale nic nie powiedziała. Możesz się tego dowiedzieć?”. „Oczywiście, proszę pana”.
Ender wybiera się z bratem na imprezę, na którą przychodzi także Zehra. „Ender, nie zrobiłaś nic dla naszej organizacji charytatywnej” – stwierdza córka Halita. – „Jeśli zamierzasz kontynuować swoją bezczynność, będę musiała usunąć cię z listy członków stowarzyszenia. Wiesz, że potrzebne są darowizny”. „Skąd wiesz, że nic nie robię?” – pyta Ender z przyklejonym do twarzy uśmiechem. „W porządku, w takim razie zarezerwuj dwadzieścia biletów na koncert na twoje nazwisko. Mam nadzieję, że to nie problem”. „Żaden problem, kochana. Do zobaczenia”.
W następnej scenie Ender i jej brat jadą taksówką. „Siostro, czy jesteś normalna?” – pyta Caner z oburzeniem w głosie. – „Wiesz, ile kosztują bilety?”. „Dwa tysiące lir, wiem to. Przez jakiś czas byłam prezeską. Ona chce mnie zniszczyć”. „Jak zamierzasz jej powiedzieć, że nie masz tych pieniędzy?”. „Nic jej nie powiem. Nie dam jej tej przyjemności wyrzucić mnie ze stowarzyszenia. Kupię te bilety”. „Dobrze, ale skąd weźmiesz pieniądze? Jeśli zamierzasz wykorzystać pieniądze ze sprzedaży pierścionka, to wkrótce zginiemy. To pewne!”. „Nie wiem, Caner. Nie wiem! Muszę dojść do siebie, przestań mnie denerwować”.
Akcja przenosi się do firmy. Zeynep trudno jest skupić się na pracy. Wstaje od biurka i udaje się do gabinetu Alihana. „Chcę z tobą porozmawiać” – oznajmia. – „Myślę, że będzie lepiej, jeśli nie będziemy widywani po godzinach pracy”. „Dlaczego tak pomyślałaś? Boisz się? Tchórze umierają jeszcze wiele razy po swojej śmierci, znasz to powiedzenie?”. „Myślę, że to nie jest dobre, że się spotykamy. Jesteśmy znajomymi z pracy. To moje miejsce pracy”. „W porządku, w takim razie jesteś zwolniona…”.
„Co?!” – przeraża się Zeynep. „Żartowałem” – uspokaja ją Alihan. „Jesteś szalony?”. „Trochę… Zrobimy to w ten sposób, zagramy w jedną grę. Jeśli wygrasz, nie będziemy się więcej spotykać, jak prosiłaś. Ale jeśli ja wygram, wtedy będzie tak, jak ja tego chcę”. „Czego chcesz?”. „Chcę, żebyśmy spotykali się ze sobą także poza godzinami pracy”. „Nie chcę grać w żadne gry”. „Rozumiem, że boisz się przegranej”. „Dlaczego miałabym się bać? Nie boję się”. „Czyli przyjęłaś moją ofertę?”. „Tak”. „Świetnie. Podam ci miejsce i czas”. Alihan i Zeynep wymieniają się uściskiem dłoni na znak zawartej umowy. Na czym będzie polegać gra? I kto ją wygra?