Odcinek 280 – streszczenie: Sahika i Ender przychodzą do firmy i domagają się widzenia z szefem. Zostają wpuszczone. „Witajcie” – mówi Hasan, gdy kobiety wchodzą do jego gabinetu. – „Naprawdę cieszę się, że was widzę”. „Twoje szczęście nie potrwa długo” – zapowiada Sahika. „Macie złe wieści?”. „Złe dla ciebie, panie Hasanie Ali” – oznajmia siostra Canera. „Zatem chcę je usłyszeć”. „Jesteś zabójcą i dobrze o tym wiesz.” – Sahika wyciąga telefon i pokazuje mężczyźnie nagranie, na którym strzela do Sedaia, swojego asystenta. „Posłuchajcie, to nieprawda. Nic takiego nie miało miejsca”. „Och, powiesz zaraz, że to sfałszowane wideo. Oczekiwałam, że będziesz miał lepszą odpowiedź”.
„Mamy też inną kopię tego nagrania” – oznajmia siostra Kayi. – „Jeśli nie zrobisz tego, czego chcemy, przekażemy wideo policji”. „Czego chcecie?” – pyta ojciec Cagataya. „Naszych udziałów”. „Zwrócę wam udziały, ale musimy to wyjaśnić. Nie chcę, żebyście dzwoniły na policję. To nieporozumienie”. „Nie, to żadne nieporozumienie” – zaprzecza Ender. – „Wiesz o tym bardzo dobrze. Podpiszesz dokumenty i zwrócisz nam udziały”. „Jeśli nie przyjmiesz naszej oferty, pójdziesz do więzienia” – mówi z uśmiechem Sahika. „Masz dziesięć minut, żeby to przemyśleć”.
„Muszę wykonać telefon.” – Hasan nawiązuje połączenie. – „Mahmucie, zadzwoń do mojego prawnika. Powiedz mu, że chcę przenieść udziały. Niech przygotuje dokumenty. Tak, na panią Ender i panią Sahikę.” – Rozłącza się. „To się nazywa karma, Hasanie Ali” – uświadamia mężczyznę Ender, roześmiana i pełna radości. Jej dobry humor trwa jednak tylko chwilę. Do gabinetu wchodzi bowiem… Sedai! Teraz to Hasan jest szeroko uśmiechnięty. Grał tylko przestraszonego.
„Wierzę w karmę” – oznajmia ojciec Cagataya, patrząc na zszokowane kobiety. – „Wiem, że mam wielu wrogów, ale tego się nie spodziewałem. Naprawdę jesteście odważne, ale ja jestem mądry. Przewidziałem, że zrobicie coś takiego. Nieważne, wyrzucę was stąd”. Ochroniarze siłą wyprowadzają kobiety. Hasan bije im brawo. Tymczasem Yildiz próbuje wytłumaczyć mężowi swoją intrygę z wynajętym aktorem. „Posłuchaj, zrobiłam to, żeby zwrócić twoją uwagę” – oznajmia. – „Myślałam, że mogę wzbudzić w tobie zazdrość. Zrobiłam to, żeby cię nie stracić”.
„Żeby mnie nie stracić? Dziękuję ci bardzo” – odpowiada Cagatay. – „Kłamałaś mi prosto w oczy, bo nie chciałaś mnie stracić!”. „Wiem, że brzmi to okropnie, ale…”. „Gdybym nie znalazł tego człowieka, gdybym go tu nie przyprowadził, kłamałabyś nadal”. „Nie, przysięgam. Chciałam ci wszystko powiedzieć. Spróbuj mnie zrozumieć. Mieszka z twoją mamą i mam problemy z twoim ojcem. O Sahice i Ender nawet nie wspomnę. Mam wielu wrogów, którzy ze mną walczą. Dużo się dzieje. Teraz i ty jesteś na mnie zły”. „I dlatego znalazłaś tego aktora? To nie jest zwykłe kłamstwo, to intryga! Jak mam ci znowu uwierzyć? Jak mogę ci zaufać?”.
„Nie bądź taki” – prosi Yildiz z nutą desperacji w głosie. – „Zrobiłam to, ponieważ tak bardzo cię kocham”. „Dziękuję ci bardzo. Dziękuję bardzo za taką miłość. Nie wiesz, jak poważna jest ta sytuacja. Mam wiele pytań w głowie. Zastanawiam się, w jakich sprawach jeszcze kłamałaś”. „Nie bądź śmieszny. Nie okłamałam cię nigdy więcej”. „Jak możesz oczekiwać, że ci teraz uwierzę?”. Akcja wraca do firmy. Po incydencie z Ender i Sahiką Hasan postanawia zwolnić całą służbę w domu.
Sedai sugeruje szefowi, by uważał także na Cansu, uważając za podejrzane to, że kamery szpiegowskie zostały zamontowane w domu akurat wtedy, gdy ona się wprowadziła. Hasan, choć darzy dziewczynę dużym zaufaniem, każe swojemu pracownikowi mieć ją na oku. Cansu podczas wizyty w firmie przypadkowo dowiaduje się o tym. Od razu wybiera numer do Sahiki. „Pojawiły się problemy” – oznajmia. „Oczywiście, że tak” – potwierdza Ender. – „Hasan Ali znalazł kamery”. „Tak, i teraz mnie też podejrzewa”. „Ciebie podejrzewa?” – pyta zdziwiona Sahika. – „Myślałyśmy, że patrzy na ciebie jak na córkę”.
„Nie wiem, może Sedai mu coś powiedział” – odpowiada Cansu. – „Słyszałam, jak rozmawia z Mahmutem. Wygląda na to, że chce, żeby ktoś mnie śledził”. „Tylko tego nam brakowało” – mówi Ender, ciężko wzdychając. „Poczekajcie, mam plan, ale nie jestem jeszcze pewna. Nie dzwońcie do mnie, dopóki sama się do was nie odezwę.” – Dziewczyna rozłącza się. Kasuje z telefonu mogące ją zdemaskować kontakty, wyszukuje w Internecie wiersze o mamach i niby przypadkowo zostawia urządzenie w biurze Mahmuta.
Jakiś czas później Mahmut rozmawia z szefem. „Cansu przyszła dzisiaj do mojego biura” – oznajmia. – „Miałem okazję przejrzeć jej telefon”. „Miałeś szczęście. Co znalazłeś?” – docieka Hasan. „Nic. W telefonie zapisanych jest tylko pięć numerów. Twój, mój, Sedaia, pani Yildiz i Nermin”. „Mówiłem Sedaiowi, że nie powinien być taki podejrzliwy”. „Przejrzałem też pliki. Miała zapisane kilka wierszy. Wszystkie o matkach”. „Och, biedactwo… Na pewno bardzo tęskni za mamą, a my w nią zwątpiliśmy”. „Co chcesz, żebym zrobił? Czy mam ją dalej śledzić?”. „Nie ma takiej potrzeby. Zostaw ją w spokoju”.
Do domu Ender przychodzi Nurgul – koleżanka jej i Sahiki z więzienia. Oczekuje, że zamieszka razem z nimi. Sahika, Ender oraz Caner zastanawiają się, jak się jej pozbyć. Yildiz kupuje teściowej sukienkę w prezencie, ale wybiera zły rozmiar, czym tylko ją rozzłaszcza. Ender i Sahika sugerują Nurgul, by pojechała do Yildiz i zamieszkała w jej rezydencji. Yildiz, Cagatay, Cansu, Emir i Caner idą razem na kolację.