Odcinek 116 – streszczenie: Ferit czeka na Seyran na lotnisku. Stoi w miejscu, gdzie kilka miesięcy temu doszło do ich namiętnego pocałunku. Dziewczyna jednak się nie zjawia. Podchodzi do niego chłopiec i przekazuje mu list: Przysięgam, że do końca życia nie powiem nikomu innemu, że go kocham. Byłam tylko twoja i tak pozostanie do końca życia. Będę kochać tylko ciebie. Jeśli i ty kochasz mnie tak bardzo, dla mnie i dla swojej rodziny… Niech nikt więcej przez nas nie cierpi. Nie zapominaj, że będę cię kochać aż do śmierci.
Zdruzgotany Ferit wypuszcza list z rąk i upada na kolana. W tym czasie jego ukochana jest już w drodze do Antep wraz ze swoją ciocią. Podczas bardzo smutnych scen słyszymy przygrywający w tle utwór „İnci Tanem”. Ferit prawie wdaje się w bójkę z innym mężczyzną. Nagle pojawia się przed nim jego ojciec. Chłopak już wie, że to on stoi za rezygnacją Seyran z ucieczki. Ma wielki żal do niego. „Jak mogłeś to zrobić?” – pyta Ferit. – „A ja się zastanawiałem, dlaczego wysłała mi ten list. Jesteś niesamowity”.
„Fericie…” – odzywa się Orhan, chcąc wyjaśnić. „Nienawidzę cię! Wszystkich was nienawidzę!” – grzmi chłopak, nie zważając na to, że znajdują się w miejscu publicznym. – „Nie chcę cię więcej widzieć!”. „Zrobiłem to wszystko dla ciebie. Posłuchaj…”. „Czego mam słuchać? Nic dla mnie nie rób! Ile jeszcze razy mam to powtórzyć? Dlaczego nie rozumiesz? Co sobie myślałeś, ojcze? Seyran nie przyjdzie, ja przeczytam ten list i na tym się skończy? To sobie myślałeś? Nie znasz swojego syna. Nie znasz mnie, ojcze”.
„Wbij to sobie głowy, bo powiem ci to po raz ostatni” – kontynuuje Ferit. – „Cokolwiek zrobisz, nie rozstanę się z Seyran. Zamknij mnie, bij mnie, jak mocno chcesz, zabierz mi wszystko. Nie interesuje mnie to. Chcę jej, ojcze! Zrozumiałeś? Nigdy nas nie rozdzielisz!”. „Nie rób tego” – mówi Orhan zrozpaczonym głosem i obejmuje syna. – „Błagam cię, nie idź za nią. Czy nie widzisz, że to nie przynosi niczego dobrego. Proszę cię, Fericie. Nie przeżyję tego. Twoja mama też tego nie przeżyje”.
„To wasz problem” – odpowiada Ferit, choć już spokojniej. – „Jestem gotowy nawet umrzeć, ojcze. Nic mnie nie obchodzi. Spójrz na mnie. Czy wyglądam jak ktoś, kto żyje? Gdybyś wiedział, co to znaczy kochać, może przynajmniej choć trochę byś mnie zrozumiał. Ale ty nie możesz tego zrobić. Nie potrafisz kochać. Nawet mamy nie potrafiłeś pokochać. Przez ciebie dorastaliśmy bez miłości. Dlatego nie pozwolę, abym stał się taki jak ty. Nie popełnię tego błędu. Za wszelką cenę znajdę Seyran”. Ferit chwyta za rączkę walizki i gwałtownie odchodzi.
Orhan przeciera oczy, w kącikach których pojawiły się łzy. Zwraca się do ochroniarzy, każąc im śledzić jego syna. Gdy wraca do rezydencji, wchodzi do gabinetu ojca. „Jeśli pozwolisz, chcę pojechać do Saffeta-agi” – oznajmia. „Do Saffeta-agi? Z jakiego powodu?”. „Z powodu Ferita. Chodzi o jego życie”. Nestor wstaje od biurka i zaniepokojony mówi: „Powiedz mi jasno, Orhanie. O co chodzi?”. „Tarik, wnuk Saffeta-agi, groził mi. Groził mi, że zabije Ferita. Już pochowałem jednego syna, ojcze.” – Pada przed Halisem na kolana i ujmuje jego dłoń. – „Pomóż mi, błagam! Nie odmawiaj Feritowi swojej ochrony”.
Kazim spotyka się z Zerrin w restauracji. „Dziękuję, że nie odrzuciłeś mojego zaproszenia” – mówi kobieta, lecz bez entuzjazmu w głosie. „Pani Zerrin, przez telefon brzmiałaś tak samo. Jesteś przygnębiona. Nie jestem przyzwyczajony do takiego stanu. Powiedz mi, jeśli coś cię niepokoi”. „Chciałam spotkać się z tobą po raz ostatni”. „Dlaczego po raz ostatni? Czy stało się coś złego?”. „Po naszym ostatnim spotkaniu wróciłam do domu mojej córki. Ona… groziła, że się zabije, jeśli nie będzie mogła być z Feritem. Dopóki twoja córka jest w życiu Ferita…”.
„Nie ma czegoś takiego” – zapewnia Kazim. – „Nie jest już częścią jego życia. Ani ja, ani moja rodzina, ani moja córka nie mamy nic wspólnego z Korhanami. To niemożliwe, nawet gdyby świat stanął na głowie”. Nagle w lokalu pojawia się Ferit, który śledził Kazima, chcąc dowiedzieć się, gdzie znajduje się Seyran. Bijąc brawo, podchodzi do stolika. „Pięknie” – mówi, opierając się rękoma o blat. – „Naprawdę brawo dla was”. „Ferit, synu, co tu robisz?” – pyta mąż Esme. „Żartujecie sobie ze mnie? Wystawiacie moją cierpliwość na próbę? Z jakiego powodu wy dwoje możecie się spotykać i rozmawiać na osobności? Co kombinujecie?”.
„Niepokoimy się o nasze córki” – wyjaśnia Zerrin. – „O co innego mogłoby chodzić? Przez ciebie jesteśmy zaniepokojeni. Teraz rozumiesz, co nas połączyło?”. „Nie rozumiem i nie chcę nawet zrozumieć. Możemy porozmawiać na osobności?” – Ferit zwraca się do byłego teścia. Obaj wychodzą na zewnątrz. „Czy ty nigdy nie przestaniesz powodować problemów?” – pyta zdenerwowany Kazim. – „Mam już cię serdecznie dość!”. „Gdzie jest Seyran?”. „Boże, ty znowu mówisz o Seyran! Pilnuj swoich interesów, nie denerwuj mnie!”.
Ferit chwyta rozmówcę za ramię i mówi, wbijając w niego ostre spojrzenie: „Cokolwiek zrobisz, nie zostawię cię w spokoju. Odpowiedz na moje pytanie, Kazimie! Gdzie jest Seyran?”. „Synu, zostaw mnie w spokoju. Straciłeś głowę, synu. Rozumiem cię. Małżeństwo jest trudne, a rozstanie jeszcze trudniejsze. Ale Seyran już do ciebie nie należy, wiedz o tym”. „Mylisz się. Seyran jest dla mnie wszystkim, jest moim życiem. Dlatego odpowiesz teraz na moje pytanie!”.
„Fericie, ty uparta głowo” – mówi Kazim. – „Jesteś młodym chłopakiem. Pani Zerrin ma piękną córkę, która kocha cię do szaleństwa. Próbowała się nawet zabić. Czy ci nie wstyd? Dziewczyna jest załamana, jej mama tak samo. Ożeń się z nią, miejcie dzieci i zapomnij o Seyran”. „Nie przyszedłem po radę! Zadałem ci proste pytanie. Gdzie jest Seyran?”. „Na litość boską, mówię ci, że nie ma żadnej Seyran”. „Słuchaj mnie!” – Ferit chwyta byłego teścia za poły kurtki. – „Jeśli spróbujesz zrobić Seyran to samo, co zrobiłeś Sunie, przysięgam, że cię zabiję. Zabiję cię, słyszałeś?!”.
„O czym ty mówisz? To już skończona historia” – oświadcza mąż Esme. – „Dałem słowo Saffetowi-adze. Obiecałem, że oddam ją Tarikowi. Jeśli nie dzisiaj, pewnego dnia to się stanie. Zaakceptuj to”. Ferit zanosi się śmiechem i odpowiada: „Jaki z ciebie śmieszny człowiek. Czasami śmieję się tak bardzo, że nie mogę się powstrzymać. Jesteś szalony? Seyran nie wyjdzie za nikogo za mąż, zapomnij! Nawet jeśli cały się sprzysięgnie się przeciwko nam, to się nie stanie! Nie pozwolę na to!”.
Ferit odchodzi, zdeterminowany, by znaleźć swoją żonę. „Możesz przeszukać cały Stambuł, ale i tak jej nie znajdziesz!” – krzyczy za nim Kazim. – „Nęka mnie od dziesięciu miesięcy, napastuje mnie jak nikt inny. Boże drogi, teraz jeszcze przed kobietą mnie zawstydził”. Kazim bierze kilka głębokich oddechów, by uspokoić się, po czym wraca do Zerrin.
Halis i Orhan wraz z grupą ochroniarzy przyjeżdżają do rezydencji Ihsanlich. Abidin zauważa znajdującą się w oknie Sunę. Nie może jednak nic zrobić, gdyż ochroniarzy Ihsanlich jest jeszcze więcej. Między Halisem a Saffetem-agą dochodzi do ostrej wymiany zdań. Na terenie posiadłości zjawia się także Ferit, krzycząc imię Seyran. Myśli, że dziewczyna przebywa właśnie tutaj. Z domu wychodzi Suna i zapewnia chłopaka, że jej siostry tu nie ma. Wymienia się krótkim spojrzeniem z Abidinem, po czym udaje się do ogrodu na tyłach posiadłości, jakby chciała mu powiedzieć, by poszedł za nią.