Odcinek 121 – streszczenie: Seyran opuszcza salę byłego męża. Przy nim starała się być silna, ale teraz wybucha płaczem. Ciężko jej pogodzić się z tym, że chłopak nie ma czucia w lewej ręce, i czuje się za to odpowiedzialna. Hattuc wychodzi z sali, w której rozmawiała z Halisem. Zwraca się do członków obu rodzin: „Temat Saffeta-agi już nigdy nie zostanie poruszony. Jest definitywnie zamknięty. Suna rozwiedzie się tak szybko, jak to możliwe. Od teraz ani my ich, ani oni nas nie spotkają. Niech wszyscy to wiedzą”.
„Jak to możliwe?” – pyta Kazim. – „Czy temat można zamknąć tylko dlatego, że tak powiedziałaś? Nie ma niczego takiego!”. „Jeśli powiedziałam, że temat jest zamknięty, to tak będzie” – potwierdza nestorka. – „Rozmawiałam o tym zarówno z Saffetem-agą, jak i Halisem-agą. Wszystko, co konieczne, zostanie zrobione”. „Dziękuję ci, ciociu. Niech cię Bóg błogosławi.” – Suna całuje dłoń nestorki. Jest szczęśliwa, że wreszcie pozbędzie się ze swojego życia Saffeta juniora, do którego czuje jedynie obrzydzenie.
Następna scena rozgrywa się w łazience, gdzie dochodzi do spotkania Ifakat i Seyran. „Co sobie myślisz?” – pyta ta pierwsza. – „Że kiedy Ferit dojdzie do siebie, wrócisz do rezydencji, jakby nic się nie stało? Nie śnij na próżno. Nawet sobie nie wyobrażasz, co zrobię, aby przywrócić ciebie i twojego ojca do waszego nędznego życia”. „Nigdy nie wyciągniesz wniosków, prawda?” – pyta Seyran oskarżycielskim tonem. – „Tyle się wydarzyło, Ferit ledwo uszedł z życiem, a ty wciąż ze mną pogrywasz”.
„Twój język stał się zdecydowanie za długi” – oznajmia Ifakat. – „To jasne, że trzeba go skrócić”. „Trzeba, oczywiście. Jeśli nie podoba ci się to, co mówię, skróć go. I tak zawsze robisz to, co chcesz”. „Co masz na myśli?”. „To, że nie jestem jak inne twoje zabawki. Nie możesz kierować mną tak jak innymi”. „Kim jesteś? Dlaczego miałabym chcieć tobą kierować? Nigdy więcej nie pojawisz się w naszym życiu. Wrócisz do swojego śmietnika w Antep”. „Mylisz się, nigdzie nie wyjeżdżamy. Nigdy nie opuszczę Ferita. Nie popełnię więcej tego błędu. Nie opuszczę Ferita nawet za cenę własnego życia”.
„Tak?!” – Ifakat zaciska ręce na szyi dziewczyny i przyciska ją do ściany. – „Jedyne, czego pragniesz, to nazwisko, sława i pieniądze naszej rodziny, prawda? Nie martw się, dam ci pieniądze!” – Puszcza dziewczynę, popychając ją na umywalki. „Nie myl mnie ze sobą!” – odpowiada nieprzestraszona Seyran. – „Dlaczego nie stworzyłaś własnego życia po śmierci męża? Dlaczego nadal przebywasz w tym domu, jakby był dla ciebie schronieniem? Ze względu na możliwości, jakie zapewniają ci Korhanowie, czyż nie? A może z powodu miłości, jaką obdarzyłaś brata swojego zmarłego męża? Który z tych powodów jest tym prawdziwym?”.
„Bezwstydnico! Czy ty siebie słyszysz?” – pyta oburzona Ifakat. Trafne słowa dziewczyny wyraźnie ją dotknęły. „Słyszę doskonale i tak samo widzę. Widziałam, jak całujesz się z tatą Orhanem. Nie waż się więc nazywać mnie bezwstydną. To ty jesteś niemoralna! Do dzisiaj milczałam, aby Ferit nie był smutny, ale od teraz nie będę patrzeć na nikogo. Otworzę usta i zamknę oczy, wiedz o tym.” – Zbliża się do Ifakat, która cofnęła się pod ścianę, i szepcze jej do ucha: „Uważaj na podejmowane przez siebie kroki”.
Seyran opuszcza łazienkę, trącając barkiem Ifakat, czym pokazuje jej, że się jej nie boi. Kobieta jest wstrząśnięta. Po raz pierwszy ktoś tak zdecydowanie jej się postawił. Wiele godzin później operacja dobiega końca. Lekarz informuje bliskich Ferita, że pacjent zachowa sprawność ręki, jednak może doskwierać mu ból. Gdy Korhanowie zostają wpuszczeni do sali, Ferit oświadcza im, że nigdy nie zrezygnuje z Seyran i jeśli będzie to konieczne, może przyjąć dla niej kolejne kule.
„Jeśli mnie kochacie, jeśli cieszycie się, że wciąż żyję” – zastrzega Ferit – „i jeśli nie chcecie, żeby coś takiego znowu mnie spotkało, zostawicie nas w spokoju”. „Dobrze, synu. Porozmawiamy o tym później” – mówi Orhan. „Nie, ojcze. Porozmawiamy teraz o wszystkim, co mamy do powiedzenia. Wrócę do rezydencji razem z Seyran. Nie ma innej możliwości. Zajmij się tą sprawą, dziadku”.
Jakiś czas później Ifakat rozmawia z Halisem na osobności. Przekonuje go, że na razie muszą pozwolić wrócić Seyran do rezydencji. „Ago, uwierz mi, jestem tak samo zdenerwowana jak ty” – oznajmia kobieta. – „Ale pozbycie się tej dziewczyny nie będzie tym razem proste”. „Dlaczego nie będzie proste? Co to za problem odesłać ich wszystkich do Antep? Nie musimy przyjmować pod nasz dach dziewczyny, której nie chcemy”. „Znowu będziesz na mnie zły, ale słyszałeś Ferita. Nigdy nie zrezygnuje z tej dziewczyny. Stracimy go, sprzeciwiając się mu. Zgódźmy się na razie i pozwólmy się im pobrać”.
„To potrwa maksymalnie pół roku, nie dłużej” – mówi dalej kobieta. – „Wystarczy, że zadbamy o to, by nie zostali rodzicami. Jeśli nie będą mieli dzieci, reszta pójdzie łatwo. Przysięgam, że tym razem dam z siebie wszystko i rozwiążę ten problem. Jeśli i tym razem zawiodę, opuszczę rezydencję i wyjadę ze Stambułu”.
Po rozmowie z Halisem Ifakat udaje się do Orhana i informuje go, że Seyran wie o ich romansie. „Co zrobimy?” – pyta spanikowany mężczyzna. „Będziemy milczeć i pozwolimy im się pobrać. Potem zajmę się wszystkim”. Tymczasem Halis postanawia zadzwonić do mieszkającej w Londynie córki. Na zewnątrz dochodzi do spotkania sam na sam Suny i Abidina. Mężczyzna niespecjalnie chce rozmawiać z dziewczyną, do której żywił tak silne uczucia i na której tak bardzo się zawiódł. Nawet na nią nie patrzy.
„Abidinie, ja… Tak mi przykro” – mówi siostra Seyran. – „Nie chciałam, żeby do tego doszło. Kiedyś…”. „Dobrze to powiedziałaś. To było kiedyś. Za twoim pozwoleniem.” – Abidin odchodzi. Wydaje się niemożliwym, by on i Suna wrócili do siebie. Kazim nie zamierza wyrażać zgody na ponowny ślub Seyran i Ferita. Chce wrócić z rodziną do Antep. Do czego posunie się Ifakat, by rozdzielić Ferita i Seyran? Czy w przypadku niepowodzenia dotrzyma swojego przyrzeczenia i odejdzie z rezydencji?