Odcinek 169 – streszczenie: Suna, Ferit i Abidin przyjeżdżają do chaty myśliwskiej i ratują porwaną przez ojca Seyran. W następnej scenie małżonkowie jadą razem samochodem. „Tata także rozmawiał z Sultan” – oznajmia Seyran. – „Przyznała, że podawała mi tabletki na polecenie Halisa-agi. Ifakat była tylko pośredniczką, jak zawsze”. „Co?” – Ferit jest zaskoczony. W końcu jego dziadek tak bardzo pragnął prawnuka. „Chciałeś porozmawiać, więc ci mówię. Może teraz porozmawiamy o tym, jak wraz z Pelin pojechałeś do centrum handlowego? Albo o waszym szczęściu tuż po wyjściu od lekarza, gdy całowałeś brzuch Pelin”.
„Jeśli chcesz, możemy porozmawiać o tym” – mówi dalej Seyran – „jak będąc żonaty notorycznie wydzwaniałeś do Pelin”. „Dobrze, porozmawiajmy. Jestem gotowy rozmawiać o wszystkim, inaczej nigdy z tego nie wyjdziemy”. „Zgadzam się. Może ucieczka nie jest najlepszym sposobem rozstania, tylko rozmowa”. Tymczasem Suna wraca wraz z Abidinem do rezydencji. Oboje, siedząc na tylnej kanapie samochodu, walczą z nieprzemożoną chęcią splecenia swoich dłoni. Niewielki płomień miłości wciąż tli się w ich sercach, a na pewno w sercu Abidina.
Suna przedostaje się do pokoju, niezauważona przez nikogo. Tutaj jednak nakrywa ją mąż. Podnosi się z łóżka i pyta: „Gdzie byłaś?”. „Gdzie miałam być? Na zewnątrz”. „Gdzie na zewnątrz? Gdzie byłaś?” – Głos Kayi nabiera ostrego wyrazu. „Uspokój się, proszę”. „Słuchaj, nie waż się kłamać. Czy sama nie mówiłaś, że twój mąż nie może włóczyć się po nocach? Nie powiedziałaś mi tego?”. „O co ci chodzi? Nie rozumiem cię…”. „O to, dlaczego moja żona wraca do domu nad ranem! Gdzie byłaś? Z kim byłaś?”.
„Pojechałam do Seyran” – wyznaje Suna. – „Pojechałam ją uratować”. „Zawsze Seyran. Chronisz ją i ratujesz. Brawo, bohaterko. Dlaczego mi nie powiedziałaś? O czym rozmawialiśmy? Czy nie obiecaliśmy sobie, że będziemy ze sobą szczerzy? Nie powiedzieliśmy sobie, że będziemy kroczyć wspólną drogą? Ale jestem głupi! Jestem idiotą! Uwierzyłem ci!” – Syn Nukhet uderza rękoma w drzwi szafy, wyładowując na niej swoją złość. Suna obejmuje męża, próbując uspokoić go po burzliwej rozmowie.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Feritowi udaje się wytłumaczyć przed Latifem swoją nieobecność w rezydencji. W domu na wzgórzu siedzi wraz z żoną przed kominkiem. „Może porozmawiamy spokojnie i znajdziemy kompromis?” – proponuje złoty chłopak. „O jakim kompromisie mówisz? Pytam poważnie. Pomyślałeś, że uratujesz mnie przed ojcem, a ja rzucę ci się w ramiona? Taki był twój plan?”. „Nie, ale miałem nadzieję, że zachowasz się rozsądniej”. „Kiedy nie zachowałam się rozsądnie?”. „Jak mogłaś zabrać dokumenty i wyjść? Jeśli chcesz rozpocząć nowe życie, pomogę ci w jakiś sposób”.
„W jaki sposób?” – pyta Seyran. – „Jesteś silny tylko w swoim otoczeniu. W prawdziwym życiu to ja jestem silniejsza od ciebie. Jeśli pewnego dnia opuścisz rodzinę, to ja będę mogła ci pomóc”. „Obiecujesz? Naprawdę mi pomożesz?”. „Otwórz oczy, Fericie. Nie wychodzi nam. Próbowaliśmy dwa razy z takim samym rezultatem”. „Niezależnie od tego, czy będziesz w moim życiu, czy nie, nie poślubię dziewczyny, której nie kocham. Nie chcę, żeby moje dziecko doświadczyło tego samego co ja”.
„Cokolwiek zrobisz, ja już nie będę tego częścią” – oświadcza Seyran. – „Czy możemy już wrócić, proszę? Ty też wróć do swojego życia”. Małżonkowie wychodzą na zewnątrz. „To wszystko? Tak po prostu stąd odjedziemy?” – pyta Ferit, który wierzył, że uda im się uratować małżeństwo. „Porozmawialiśmy. Nie wiem, czego jeszcze ode mnie oczekujesz”. „Czego mógłbym oczekiwać? I tak nie myślisz o nikim poza sobą”. „Tak, Fericie. Pierwszy raz w życiu myślę o sobie”. „Chcesz jedynie mnie zranić, prawda? Przed odejściem z domu, zniszczyłaś wszystko w pokoju. Ale twój gniew nie minął”.
„Gdybym chciała cię skrzywdzić, przyjęłabym ofertę mojego ojca” – stwierdza Seyran. „Tego nie wiemy. Może byś się zgodziła, gdybym nie przyjechał”. „W takim razie nie powinieneś był przyjeżdżać. Zawsze robisz to samo. Robisz jedną dobrą rzecz, a potem każesz innym żałować, że przyjęli twoją pomoc”. „Przynajmniej nie jestem niewdzięczny jak ty”. „Ja jestem niewdzięczna?”. „Gdy pojawiłaś się u nas po raz pierwszy, ludzie wyciągnęli do ciebie ręce. Nawet mój dziadek cię pokochał”.
„Już wiem, od kogo nauczyłeś się kochać” – mówi Seyran, czym trafia męża w czuły punkt. „Wystarczy!” – wybucha Ferit. „Dlaczego krzyczysz?”. „Spójrz najpierw na swoją rodzinę. Spójrz na swojego ojca, ciotkę i siostrę. Wychowali cię, żeby cię sprzedać! W końcu cię sprzedali. Gdybym się nie pojawił, gdyby nie pojawiła się moja rodzina, czy mogłabyś rozmawiać ze mną w ten sposób? Kim byłaś? Nieśmiałą, bojaźliwą i biedną dziewczyną! Pamiętam, jak drżałaś przed moim dziadkiem. Stałaś się zepsuta, bo dobrze cię traktowaliśmy”.
„Wiesz, jaki jest twój jedyny sukces w życiu?” – pyta Seyran, z zamiarem wyprowadzenia riposty. – „Zdołałeś podnieść niemoralność w swojej rodzinie na nowy poziom!”. Ferit nie ma odpowiedzi na te słowa. Wsiada do samochodu i odjeżdża. Sam. Czy teraz Seyran zmieni zdanie i weźmie udział w programie telewizyjnym?