10: Akcja odcinka rozpoczyna się na podwórku przed rezydencją. „Pytam cię, gdzie jest mój brat?!” – domaga się odpowiedzi Meryem. – „Powierzyłam go wam, byście się nim opiekowali! Omer zgubił się w twoim domu!”. „Co za zbieg okoliczności, że zgubił się akurat wtedy, kiedy ty tu przyszłaś” – zauważa Levent. „Nie zakładasz chyba, że przyszłam i zabrałam go w tym samym czasie. Nie rozumiem, co próbujesz zrobić”. „Uważaj, co mówisz, posuwasz się za daleko”. „Chcę tylko zobaczyć mojego brata. W tej chwili!”. Z rezydencji wybiega Asli. „Szukałam wszędzie, Omera nie ma nigdzie” – oznajmia służąca. „Gdzie jest Omer?! Gdzie jest mój brat?!” – Meryem wykrzykuje Leventowi prosto w twarz.
„Tylko ty znasz odpowiedź na to pytanie” – oświadcza brat Bahadira. Meryem nie ma zamiaru tracić więcej czasu na kłótnię z nim, wybiega na drogę i nawołuje brata. Po chwili obok niej zatrzymuje się samochód Leventa. Mężczyzna opuszcza szybę i mówi: „Nie znajdziesz go w ten sposób. Wsiądź, abyśmy mogli poszukać go razem”. Dziewczyna rzuca synowi Ulviye pogardliwe spojrzenie i idzie dalej. Ten zajeżdża jej drogę, po czym wysiada z auta, chwyta ją za ramię i patrząc jej prosto w oczy, mówi: „Udowodnij mi, że go nie zabrałaś”. „Co robisz? Puść moją rękę!”.
„Poszukamy Omera razem” – oznajmia stanowczo Levent. – „Oczywiście, jeśli go nie zabrałaś, ponieważ to wciąż bardzo tajemnicze”. „Nie potrzebuję twojego pozwolenia, żeby zabrać mojego brata. Przyjdę, wezmę go za rękę i odejdę z nim!”. „Wsiadaj do samochodu, jak ci mówię!”. Dziewczyna niechętnie zajmuje miejsce na fotelu pasażera. Akcja przenosi się do domu Durmusa. „I co, rozmawiałaś z Meryem?” – mężczyzna zwraca się do siostry. – „Dowiedziałaś się, gdzie jest chłopak?”. „Myślę, że się dowiedziałam”. „Co masz na myśli?”. „Sprzedała Omera jakimś bogatym ludziom”. „Naprawdę? Ona ci to powiedziała?”.
„Nie musiała mówić, wszystko jest jasne” – oznajmia Neriman. – „Omera nie ma, a Meryem ma torebkę pełną pieniędzy. Jak myślisz, skąd wzięła te pieniądze? Po prostu dowiedzmy się, gdzie go sprzedała. Jesteś w końcu jego ojcem, możesz go szukać, a oni muszą ci go oddać. Albo za niego zapłacić”. Tymczasem Omer jest na wybrzeżu. Chce udać się do kawiarni, w której pracowała jego siostra, ale natyka się na jednego z pracujących dla Tekina chłopców i musi przed nim uciekać.
Neriman wchodzi do gabinetu Tekina. „Przyniosłam ci pieniądze z tego tygodnia.” – Kobieta przekazuje szefowi kilka banknotów. – „Wydaj je z radością”. „Jak mam wydać te pieniądze z radością?” – pyta gangster, szybko przeliczając kwotę. – „To nie wystarczy nawet na jeden uśmiech”. „W dzisiejszych czasach biznes jest martwy, bracie. Jestem wdzięczna Bogu nawet za to”. „Żartujesz sobie ze mnie? Chyba że…” – Mężczyzna wstaje i obrzuca przenikliwym spojrzeniem swoją pracownicę. – „Wydajesz gdzieś moje pieniądze, Neriman?”.
W tym momencie do gabinetu wpada chłopiec. „Bracie, widziałem go!” – krzyczy, jakby się paliło. – „Widziałem Omera!”. „Omera? Gdzie go widziałeś?” – pyta zaintrygowany Tekin. „Był w porcie”. „Sam?”. „Sam. Pobiegłem za nim, ale nie udało mi się go złapać”. „Idę teraz. Muszę nakarmić dzieci” – oznajmia Neriman i szybko wychodzi. Na zewnątrz telefonuje do brata. – „Durmus, mam dla ciebie jedną wieść. Camur widział Omera w marinie, był sam. Skąd mam wiedzieć, co tam robił? Musisz go znaleźć, zanim zrobi to Tekin. Dalej, szybko!”.
Levent i Meryem przyjeżdżają do kawiarni w porcie. „Dlaczego przyjechaliśmy tutaj, skoro powiedziałaś, że może być w domu?” – pyta syn Ulviye. „To miejsce nie od razu przyszło mi do głowy, ale przychodziliśmy tutaj kilka razy, kiedy jeszcze tu pracowałam”. „Zgadza się, to twój teren łowów”. „Nie będę ci teraz odpowiadać. Naprawdę odchodzę od zmysłów! Gdzie jest to dziecko? Do tego jest chory. Co jeśli zabraknie mu tchu, jeśli gdzieś upadnie? Boże mój, tysiące myśli przechodzi mi przez głowę!”. „Dobrze, uspokój się, znajdziemy go”. „Nie mogę się uspokoić. Mówiłeś, że będziesz go chronić, teraz widzimy, jak się o niego troszczyłeś!”.
„Widziałem, jak się czuł, kiedy był z tobą” – mówi Levent. – „Wysłałaś na łódź małe dziecko”. „Powiedziałam, że nic nie zrobiłam!” – zarzeka się Meryem. – „Nic nie zrobiłam!”. „Więc kto to zrobił? Odpowiedz mi!”. Dziewczyna chwieje się na nogach i wpada prosto w ramiona Leventa! Oboje patrzą sobie prosto w oczy tak, że postronna osoba mogłaby uznać ich za parę zakochanych. „Już dobrze, zrobiło mi się trochę słabo” – tłumaczy córka Durmusa półprzytomnym głosem. Gdy w pełni przytomnieje, momentalnie odrywa się od mężczyzny. – „Co ty robisz?! Dlaczego tak mnie objąłeś?!”.
„Prawie upadłaś” – stwierdza Levent. „Dobrze, ale to wyglądało, jakbyśmy…” – Meryem nie kończy. „Oczywiście, że nie. Wiesz, że cię uwielbiam”. „Nie powiedziałam ci, że masz mnie uwielbiać. W każdym razie skończmy ten temat. Zapytam kolegów, czy widzieli Omera”. Akcja przenosi się do rezydencji. Ulviye kończy rozmawiać przez telefon z synem. „Co powiedział Levent?” – pyta Hulya. – „Mam nadzieję, że przekazał ci dobre wieści”. „Nie, jeszcze go nie znaleźli” – odpowiada pani Metehanoglu. „Ale po telefonie wydawałaś się trochę weselsza”.
„Powiedział, że bez niego nie wróci” – oznajmia Ulviye. – „Wiesz, że jest uparty. Udało mu się mnie trochę uspokoić. Mam nadzieję, że nie odejdzie po tym, jak go znajdzie”. „Właśnie to mnie martwi” – mówi Hulya. – „Twoje ciśnienie krwi wzrośnie, mamo. Zostaw to, niech wszystko idzie swoim torem. Będę w swoim pokoju”. Żona Bahadira udaje się do sypialni. „Oczywiście pan Levent nie odejdzie, dopóki nie znajdzie Omera” – stwierdza. – „Ten dzieciak stwarza problemy, kiedy jest i kiedy go nie ma. Nie wiem, co robić, off! Byłoby lepiej, gdybym mu nie pomogła”.
Hulya siada na łóżku i bierze do ręki kopertę z pozwem. „Zastanów się, którym problemem zajmiesz się najpierw” – mówi do siebie. – „Kiedy Levent dowie się, wpadnie w szał, a mój tchórzliwy mąż nie powie ani słowa. Levent musi odejść i to natychmiast!”. Do pokoju wchodzi Ulviye. Hulya pospiesznie chowa kopertę do jednego z leżących na szafce nocnej magazynów. Jej teściowa tego nie zauważa, gdyż jej oczy utkwione są w telefonie, który trzyma w rękach.
„Coś mi się stało z telefonem, córko” – oznajmia pani Metehanoglu. – „Spójrz, jeśli możesz. Jeśli Levent do mnie zadzwoni, nie będę mogła odebrać. Ekran nagle zrobił się czarny, jakby był wyłączony”. „Z moim czasami robi się to samo, może wyczerpała się w nim bateria. Gdzie jest ładowarka?”. „Myślę, że jest w salonie”. „Chodźmy więc i sprawdźmy”. Obie kobiety opuszczają pokój. Wkrótce do sypialni Hulyi wchodzi Asli i zmienia pościel. W oczy rzuca jej się magazyn modowy. Chowa go pod pachę i wychodzi. Udaje się do kuchni, nalewa sobie soku do szklanki i zabiera się za czytanie. Z magazynu wypada koperta z pozwem, czego dziewczyna nawet nie zauważa.
Do kuchni wchodzi Aysel i zwraca się do córki: „Skończyłaś pracę, więc relaksujesz się przy gazecie, tak?”. „Dokończę później, mamo” – oznajmia Asli, jak zaczarowana wpatrując się w zdjęcia w magazynie. – „To niesamowite! Jak jedna para spodni może kosztować trzysta euro? Ile to lir, mamo?”. „Zostaw to teraz. Prześcieradła w pokoju pana Leventa muszą zostać zmienione, a w łazience brakuje ręczników papierowych”. „W każdym razie to bardzo dużo pieniędzy”. „Asli, mówię do ciebie!”. „Słucham, mamo?”. „Czy zmieniłaś prześcieradła?”. „Dobrze, zrobię to”. „Zabijesz mnie kiedyś swoją postawą! Najpierw dokończ pracę, a potem oglądaj, co chcesz. Dalej, idź i zmień te prześcieradła!”.
Asli ciężko wzdycha i zamyka magazyn. „To nie jest dom, to więzienie!” – grzmi, po czym wstaje i opuszcza kuchnię. Jej mama podnosi kopertę z podłogi, kładzie ją na kupkę z innymi listami i zanosi wszystkie do pokoju Ulviye! Akcja przenosi się na miasto. Meryem wychodzi ze szkoły. Tu także nie znalazła swojego brata. „Szukaliśmy wszędzie!” – mówi do Leventa. – „Posterunki, szpitale, latarnia morska. Moja ostatnia nadzieja była tutaj, ale to też na nic!”.
„Masz ciekawą taktykę” – oznajmia brat Bahadira. „O czym ty mówisz? Jaka taktyka? Zamiast mnie obwiniać, najpierw spójrz na siebie. Mój brat zaginął, kiedy był z tobą!”. „Może ty go zabrałaś?”. „Więc po prostu odegrałam to wszystko, tak?”. „Skoro potrafisz płakać na zawołanie, to też mogłaś zrobić”. „Oszaleję! Ciągle mówisz mi, że gram!”. „Po prostu próbuję rozgryźć twoją taktykę. Co teraz zrobisz? Przyprowadzisz dziecko za kilka dni i znowu będziesz chciała pieniędzy? A może wciągniesz go w to wszystko i jeszcze każesz mu kraść?”.
„Nie wszyscy mają tyle szczęścia, co ty, panie Levencie” – uświadamia mężczyznę Meryem. – „Nie wszyscy dorastają z gotowymi posiłkami i pampersami. Ja sama robiłam Omerowi pieluchy z prześcieradeł, rozumiesz to? Zapomniałam o smaku jajek i miodu. Dlaczego? By mój brat mógł zdrowo rosnąć i się rozwijać”. „To ci nie daje prawa, by zmuszać dziecko do kradzieży”. „Ty znowu to samo! Powiedziałam ci, że nie zmuszałam go do niczego! Ciężko pracowałam, cierpiąc żądania różnych pijaków i złych ludzi. Nie zjedliśmy nawet okruszka kradzionego chleba!”.
„Powiedz mi, co robiliście na moim jachcie?” – pyta Levent. „Tej nocy bawiliśmy się w piratów” – odpowiada dziewczyna. „W tym nie ma logiki. Nie jesteś tylko złodziejem, ale też kłamcą!”. „Więc trzymaj się od nas z daleka! I ode mnie, i od mojego brata!”. „Jak tylko znajdziemy Omera, nie chcę cię więcej widzieć, nie martw się”. Akcja przenosi się do rezydencji. Hulya zauważa, że magazyn modowy zniknął z jej pokoju. Od razu udaje się do kuchni, gdzie znajduje się Asli.
„Czy wzięłaś mój magazyn o modzie?!” – pyta żona Bahadira, wbijając w służącą groźne spojrzenie. „Myślałam, że już go przeczytałaś, pani Hulyo” – tłumaczy Asli. „Od teraz nie wolno ci zabrać nawet śmieci z mojego pokoju bez mojej zgody! Czy to dla ciebie jasne?!”. „Tak, proszę pani”. Hulya bierze magazyn do rąk i wertuje go w poszukiwaniu koperty z pozwem. Niczego jednak nie znajduje. Czy uda jej się odzyskać dokument, nim zapozna się z nim Ulviye?