Zranione ptaki odcinek 60: Levent zdaje sobie sprawę, że potraktował Meryem niesprawiedliwie! [Streszczenie + Zdjęcia]

60: Akcja odcinka rozpoczyna się w firmie. Levent i Cemil wchodzą do sali konferencyjnej, gdzie zgromadzeni są już pozostali udziałowcy, w tym także Tekin. „Zakładam, że zapoznaliście się już z założeniami planu naprawczego” – mówi syn Ulviye. „Tak, zrobiliśmy to i mam jedną uwagę” – zbiera głos Tekin. – „Zastanawiam się tylko, czy ten plan ochroni moje pieniądze, czy prawa pracowników i ich rodzin. Jeśli mamy ponieść porażkę przez dobroduszność pana Leventa, nie oczekujcie, że to podpiszę”. „Ta firma nie zawiedzie. Konkurencja wystarczająco rozpowszechniła plotki o nas, więc nie potrzebujemy jeszcze problemów wewnątrz firmy”.

„Poza tym nie będziemy utrzymywać zwolnionych pracowników, tylko przez jakiś czas weźmiemy na siebie koszty edukacji ich dzieci i pozostałe niezbędne koszty” – dodaje Levent. „Dobrze, w takim razie źle zrozumiałem” – mówi Tekin. – „Powinniśmy powiesić nad wejściem do firmy wielki napis akcja humanitarna. Sponsorujmy obiady dla sierot i wszystkich tych, którzy tego potrzebują”. „Panie Tekinie, proszę cię, tutaj rozmawiamy o pracy” – upomina gangstera Cemil. „Naprawdę? Nazywasz to pracą”.

W tym momencie dzieje się coś nieoczekiwanego. Do sali wchodzi… Rifat! „Kto to jest?” – pyta szeptem Tekin. „Rifat Akyuz” – odpowiada inny udziałowiec. – „Jeden z najbardziej doświadczonych biznesmenów na tym rynku”. Levent wstaje od stołu i wita się z gościem. „Pamiętasz, jak powiedziałeś mi, że żaden statek nie zatonął z tobą na pokładzie?” – pyta przybyły. – „Udało ci się mnie przekonać, synu”. „Co masz na myśli?”. „Wracam z banku. Nie ma już potrzeby, żebyś rozbijał swoją głowę, martwiąc się o pieniądze”.

„Bracie Rifacie, nie wiem, co powiedzieć” – Levent jest szczerze wzruszony. Zwraca się do zgromadzonych przy stole: „Spotkanie zakończone. Możesz zniszczyć tę listę, panie Vedacie. Na szczęście nikogo jeszcze nie zwolniliśmy”. Udziałowcy odchodzą, w pomieszczeniu zostają tylko Levent i Rifat. Obaj siadają przy biurku. „Po ostatnim rozczarowaniu nie mogę uwierzyć własnym oczom” – oznajmia brat Bahadira. „Uwierz.” – Rifat uderza laską w kolano Leventa. – „Boli cię, prawda?”. „Tak”. „Więc to nie jest sen, tylko rzeczywistość”. Do pokoju wchodzi Cemil i pyta: „Nie przeszkadzam, prawda? Jestem Cemil, prawnik w tej firmie.” – Podaje rękę gościowi. – „To dla mnie wielki zaszczyt pana poznać”.

Cemil zajmuje miejsce obok przyjaciela. „Co się stało, że…” – próbuje zapytać Levent. „Że zmieniłem zdanie?” – domyśla się Rifat. – „To z powodu tej dziewczyny, którą przywiozłeś ze sobą”. „Meryem?”. „Tak. To ona przekonała mnie do zmiany zdania, to z jej powodu jestem tutaj”. Cemil i Levent wymieniają się zdziwionymi spojrzeniami. „Z powodu Meryem?” – dopytuje ten drugi. „Tak. Czy dziewczyna, którą przywiozłeś ze sobą, nie nazywała się tak?”. „Tak, ale jak cię do tego namówiła? Ja sam tak bardzo cię prosiłem, ale nie zgodziłeś się. Co takiego ci powiedziała, że uzyskała twoją zgodę?”.

„W taki sposób opowiadała o tobie, moje dziecko, że poczułem, że mogę ci zaufać” – odpowiada Rifat. – „Swoją rozmową przekonała mnie i zgodziłem się. Jesteś szczęściarzem, że masz kogoś, kto tak bardzo ci ufa i wierzy w ciebie”. Cemil uśmiecha się wymownie do przyjaciela, jakby chciał powiedzieć: „A nie mówiłem?”. „Kiedy to wszystko się stało?” – pyta Levent. – „To znaczy, kiedy do ciebie przyszła?”. „Dzień pon tym, kiedy przyszliście razem”.

Levent powraca pamięcią do swojej rozmowy z Meryem, gdy zapytał ją o to, gdzie poszła w dniu zaginięcia broszki. „Nie chciała mi powiedzieć, gdzie wtedy była” – mówi w myślach. – „Ale skoro pojechała do Rifata, to kiedy sprzedała broszkę? Może naprawdę jej nie ukradła?”. Akcja przenosi się do myjni. Dogan siedzi za biurkiem, a Neriman niespokojnie chodzi w tę i z powrotem. „Neros, uspokój się” – mówi mężczyzna. – „Biegasz tak od rana”. „Patrzcie go!” – grzmi Neriman. – „Nie dość, że ukradł moje pieniądze, to jeszcze poprosił mnie, żebym dała mu na dług hazardowy! On nie jest bratem, to sęp!”.

„To wiemy, ale co zamierzasz z tym zrobić?” – pyta Dogan. „Zaraz zobaczysz, co zrobię! Zagram mu na nosie!” – Kobieta wybiera numer do brata. – „Halo, Durmus? Gdzie jesteś? Wiesz, pomyślałam i postanowiłam ci pomóc. Dam ci pieniądze, których potrzebujesz”. „Mówisz serio?” – pyta ojciec Meryem. – „Bo jeśli tak, zaraz zadzwonię do mojego przyjaciela”. „Zadzwoń śmiało i powiedz mu, że masz pieniądze. Dalej, przyjdź do mnie”. Neriman rozłącza się. „Co ty zrobiłaś, Neros? Wrzuciłaś żywego człowieka w ogień” – stwierdza Dogan.

Kamera pokazuje Durmusa. Mężczyzna telefonuje do właściciela kasyna, w którym się zadłużył. „Chciałem dać ci znać, że spłacę swój dług” – mówi do słuchawki. – „Najpóźniej za godzinę. Tak, wszystko. W porządku, bracie, do zobaczenia”. Ojciec Meryem rozłącza się i zakrzykuje rozradowany: „Życie mi uratowałaś, Neriman!”. Akcja przenosi się do firmy. Levent i Cemil zostali sami przy biurku. „Muszę z nią porozmawiać i dowiedzieć się dokładnie, co się stało” – mówi w myślach ten pierwszy.

„Możesz uwierzyć?” – pyta Cemil z podziwem w głosie. – „Meryem udało się przekonać człowieka takiego jak pan Rifat. Jesteś świadomy, przed jakimi kłopotami nas uratowała”. „Tak, ale dlaczego mi nie powiedziała?”. „Czy dałeś jej na to szansę? Czy wysłuchałeś jej? Wasze rozmowy wyglądały tak, że ona próbowała ci coś powiedzieć, a ty przerywałeś jej i obrażałeś ją. To oczywiste, że nie mogła ci powiedzieć”. „Masz rację.” – Levent podnosi się i bez słowa opuszcza gabinet. Udaje się samochodem przed restaurację Meryem. Obserwuje, jak dziewczyna wyrzuca śmieci do kontenera. Choć ma ogromne poczucie winy, nie wychodzi do niej.

Durmus i jego siostra siedzą przy stoliku przed myjnią. „Co ty mówisz, Neros?” – pyta mężczyzna. – „Co to znaczy, że nie dasz mi pieniędzy?”. „Nie dam. Zmieniłam zdanie”. „Ale obiecałaś mi. Zadzwoniłem do tego człowieka i powiedziałem mu, że spłacę mój dług…”. „Jaki dług?”. „Żaden dług. Chodzi o biznes, który zamierzamy otworzyć…”. „Kogo chcesz oszukać?!” – Neriman chwyta brata za bluzkę. – „Jakbym nie wiedziała, że sprzedałeś moją ziemię i przegrałeś pieniądze w kasynie! Chcesz, żebym sponsorowała twój hazard, a potem jeszcze spłacała twoje długi! Tak nie będzie, panie Durmusie!”.

„Dlaczego kazałaś mi więc zadzwonić i powiedzieć, że mam pieniądze?” – pyta Durmus, nawet nie próbując wytłumaczyć się przed siostrą z tego, co zrobił. – „Teraz zrównają mnie z ziemią!”. „Niech to zrobią! Może w ten sposób opamiętasz się!” – grzmi kobieta. Akcja wraca do firmy. Ayse jest w gabinecie Cemila. „Chcę porozmawiać z tobą o Meryem” – oznajmia prawnik. – „Wierzę, że jest niewinna”. „Bo jest. Ale to, że w to wierzymy, niczego nie zmieni. Pan Levent i wszyscy inni w rezydencji uważają inaczej. Ale ja wiem, że wszyscy będą się wstydzić przed nią, kiedy ta broszka się odnajdzie”.

„Odnajdzie się?” – nie rozumie Cemil. „Meryem myśli, że broszka zgubiła się gdzieś w domu” – wyjaśnia Ayse. – „Chciała pójść i jej poszukać, ale moja mama zatrzymała ją”. W następnej scenie Cemil energicznie wchodzi do gabinetu przyjaciela. „Zgadnij, czego się dowiedziałem!” – mówi, zacierając ręce. „Czego się dowiedziałeś?” – pyta Levent, nadstawiając uszu. „Że broszka może być nadal gdzieś w domu. Omer zabrał pudełko z biżuterią, by się pobawić. Meryem zauważyła to i odniosła pudełko z powrotem do pokoju Hulyi i wydaje się, że broszka musiała wtedy wypaść”.

„Skąd to wiesz?” – pyta syn Ulviye. „Ayse mi powiedziała”. „Więc wypadła w pokoju, w którym Omer się bawił?”. „Albo kiedy Meryem niosła pudełko do pokoju Hulyi”. Levent zabiera szybko swoje rzeczy z biurka. „Dokąd idziesz?” – pyta Cemil. „Jadę do rezydencji. Może faktycznie broszka jest gdzieś w domu”. W następnej scenie Levent jest już w rezydencji. Udaje się do Omera, który bawi się w ogrodzie. „Nie przywiozłeś mojej siostry?” – pyta zawiedziony chłopiec. „Nie, ale przyniosłem ci nowego przyjaciela” – odpowiada mężczyzna, wyciągając zza pleców prezent.

„To statek!” – zakrzykuje Omer, odpakowując pudełko z modelem jachtu. „Tak. Wiedziałem, że spodoba ci się prezent, skoro chcesz zostać kapitanem, kiedy dorośniesz” – mówi Levent. – „Ale to nie jest statek piracki. Ludzie, którzy na nim pracują, nie zabierają cudzych skarbów”. „To samo powiedziała mi moja siostra”. „Co ci powiedziała?”. „Pamiętasz, kiedy poszedłem bawić się w pirata na twoim statku? Wziąłem wtedy pudełko. Moja siostra przyszła i powiedziała mi, żebym nigdy więcej tego nie robił. Nie wolno dotykać cudzych rzeczy bez pozwolenia, tak mi powiedziała”.

„Czyli twoja siostra nie wysłała cię na pokład?” – pyta Levent. „Nie. Bawiłem się w pirata z moim tatą” – odpowiada Omer. „A potem?”. „Potem przyszła moja siostra. Była na mnie zła”. W następnej scenie Levent wchodzi do pokoju mamy. „Nie słyszałam, kiedy przyjechałeś” – mówi Ulviye. „Przyjechałem niedawno” – odpowiada mężczyzna. – „Mamo, czy wszystko dobrze?”. „Nie, synu. Byłam właśnie u Hulyi. To bardzo trudne dla mnie widzieć ją w takim stanie. Jest jeszcze taka młoda. Jak nagle wszystko się zmieniło. Mam nadzieję, że uda nam się znaleźć jakieś rozwiązanie”.

„Masz rację. Mam nadzieję, że wyzdrowieje jak najszybciej” – mówi Levent i zamyśla się głęboko. „Chcesz mi coś powiedzieć, synu?”. „Tak. Chcę porozmawiać o tej broszce. Coś chodzi mi po głowie”. „Co takiego?”. „Czy ten złotnik to zaufany człowiek?”. W tym momencie przy uchylonych drzwiach pokoju pojawia się Melis, skąd przysłuchuje się rozmowie w środku. „Oczywiście, synu” – potwierdza pani Metehanoglu. – „Przychodzi do nas od lat i nigdy nie zrobił niczego złego. Co sprawiło, że nabrałeś podejrzeń?”. „Nie wiem, mamo. Myślę, że może postąpiliśmy niesprawiedliwie”.

„Wobec kogo? Wobec Meryem?” – pyta Ulviye. – „Ja też nie chcę wierzyć, że ją ukradła, ale czy nie widzieliśmy na własne oczy? Ukryła pieniądze w swoim pokoju. Skąd wzięła tyle pieniędzy?”. „Nie wiem, mamo. Czuję po prostu, że postąpiliśmy niewłaściwie”. Melis odchodzi od drzwi i mówi w myślach: „Niech to szlag! Teraz Levent wszystko zbada. Co robić?”. Czy Melis uda się ukryć prawdę o broszce i ponownie oczernić Meryem? Jak Durmus rozwiąże problem z długiem w kasynie?