105: Omer i Nurgul wsiadają do samochodu Tekina i odjeżdżają spod domu Durmusa. Meryem początkowo biegnie za nimi, ale zaraz zatrzymuje się, upada na kolana i wybucha przeraźliwym szlochem. Na drodze pojawia się Ayse. Pochyla się nad pogrążoną w rozpaczy przyjaciółką i obejmuje ją. „Ayse, Omer odszedł. Nie mogłam nic zrobić” – mówi załamana Meryem. Akcja przeskakuje do wieczora. Levent przechadza się przed rezydencją. „Nie chciałem, żebyś odeszła, Meryem” – mówi do siebie. – „Właśnie wtedy, kiedy byłem gotowy oddać ci swoje życie, powiedziałaś mi największe kłamstwo. Raniłaś mnie prosto w serce. To bardzo boli”.
„Nie mogę zachowywać się tak, jakby nigdy nie było cię w moim życiu” – kontynuuje monolog Levent. – „Tym razem nie mogę uciec. Choć to bardzo trudne, nie mogę pozwolić, aby ten ciężar nas przygniótł. Nie mogę zostawić cię losowi”. Akcja przenosi się do domu Cemila. Mężczyzna wchodzi do kuchni, gdzie Ayse przygotowuje kolację. Dziewczyna wtula głowę w jego pierś i mówi, pochlipując: „To dla mnie takie trudne. Ty też byś nie wytrzymał, gdybyś zobaczył Meryem. Wysłała mnie do domu, żebym nie widziała jej bólu. Nie chciała tego pokazywać, ale to oczywiste, że bardzo cierpi”.
„Moja droga, wiem, że Meryem jest bardzo wrażliwa” – mówi Cemil. – „To wszystko, co się zdarzyło, jest bardzo trudne, ale musisz być silna. Zbierz się trochę i zadzwoń do mamy, żeby przyszła na kolację. Chcę zasugerować jej, by została tutaj”. „Tutaj?” – Na twarzy Ayse pojawia się zaskoczenie. „Tak, wczoraj odmówiła, nie mogłem nalegać. Ale chcę, żeby tu była. Nie mogę pozwolić, by moja teściowa męczyła się szukaniem domu. Postawimy jeszcze jeden talerz na stole, to wszystko”.
„Jesteś pewien?” – dopytuje dziewczyna. – „W końcu jest tu twoja babcia”. „Będzie pięknie. Będą się kłócić, a my to będziemy oglądać”. „W porządku, zadzwonię więc do niej.” – Ayse odchodzi na kilka kroków, by wykonać połączenie. „Wszystko po to, żebyś choć trochę się rozweseliła” – mówi w myślach Cemil. – „Żeby na twojej pięknej buzi pojawił się uśmiech”. Akcja przenosi się do domu Durmusa. Mężczyzna i jego siostra zajadają się kolacją, a Meryem siedzi ze spuszczoną głową, niczego nie tknąwszy. Nagle rozlega się dzwonek do drzwi. Dziewczyna idzie otworzyć. Widzi zostawioną przed wejściem pluszową owieczkę, którą podarowała Omerowi. Bierze ją do rąk, a po chwili zza ściany wyskakuje… Omer!
„Niespodzianka!” – zakrzykuje chłopiec. Meryem przytula go mocno. Przy wejściu pojawiają się także Tekin i Nurgul. „Nie pojechaliśmy, zostajemy tutaj” – oznajmia szczęśliwy chłopiec. „Czy to prawda? Czy zostaniecie tutaj?” – pyta córka Durmusa. Fałszywa mama i gangster potakują głowami. – „Boże, dzięki Ci!”. Do przedpokoju wchodzą Durmus i Neriman. „Dlaczego wróciliście?” – pyta mężczyzna. „Zostajemy tutaj, tato Durmusie” – odpowiada Omer. – „Brat Tekin wyjaśnił cioci Nurgul, że jesteśmy bardzo smutni. Zgodziła się, żebyśmy tutaj zostali”.
„Gdy zobaczyłem, jaka Meryem jest smutna, nie mogłem się uspokoić” – oznajmia gangster. – „Długo rozmawiałem z Nurgul. Powiedziałem, że stworzę im spokojne życie, tylko po to, by Meryem nie rozstała się ze swoim bratem. Jestem wdzięczny, że się zgodziła”. „Tekin był bardzo smutny z twojego powodu” – mówi Nurgul, patrząc na Meryem. – „Zatrzymał samochód i rozmawiał ze mną przez długi czas. Najpierw odmówiłam, ale jakoś mnie przekonał”. „Cóż, ja też jestem człowiekiem, potrafię zrozumieć drugą osobę. Wszyscy popełniają błędy. Wystarczy dać im szansę na ich poprawienie”.
„Meryem, daj mi szansę.” – Gangster staje naprzeciwko córki Durmusa. – „Uwierz, od teraz będę dobrym człowiekiem, więcej nie zgrzeszę. Chcę, by wszystko było dobrze. Oczywiście potrzeba czasu, żeby człowiek jak ja się odkupił. Ale proszę cię, podążaj za mną. Obiecuję, że cię nie zawiodę”. „Brawo, bracie Tekinie” – mówi Durmus z podziwem w głosie. – „Nikt inny by tego nie zrobił. To niesamowite, że przekonałeś Nurgul”. „Pójdę już. Jutro porozmawiamy bardzo szczegółowo”.
Akcja przenosi się do domu Cemila. Mężczyzna wchodzi do salonu, gdzie przy stole siedzą Bedriye, Ayse i jej mama. „Chcę ogłosić wam nową decyzję w koszuli, którą uszyła dla mnie moja żona” – oznajmia. „Bardzo ci pasuje” – komplementuje zięcia Safiye. – „Niech ci służy”. „To zasługa osoby, która ją uszyła. Nie miałem jeszcze koszuli, którą tak dobrze by mi się nosiło”. „Noś ją w pięknych chwilach. Co to za nowa decyzja?”. Cemil kieruje wzrok na żonę. „Ty powiedz” – mówi Ayse. „W porządku” – zgadza się mężczyzna i zwraca się do teściowej: „Ayse i ja chcemy, żebyś z nami zamieszkała”.
Bedriye prawie zakrztusiła się wodą, którą właśnie piła. „Skąd to się wzięło?” – pyta oburzona. – „Nie wspominałeś o tym. Kiedy tak zdecydowałeś?”. „To prawda, skąd to się wzięło?” – pyta Safiye. „Mamo, będę się martwić, kiedy ty będziesz szukać domu” – oznajmia Ayse. – „Dlaczego więc nie zostaniesz przez jakiś czas tutaj?”. Akcja wraca do domu Durmusa. Wszyscy są w pokoju dziennym. Meryem karmi Omera. „Dziecko od rana nic nie jadło” – mówi Nurgul. – „Gdyby Tekin nie powiedział, żebyśmy wrócili, nadal byłby głodny. Meryem, doceń bardziej pana Tekina. Człowiek pomógł mi tylko dlatego, bo nie chciał, żebyś była smutna”.
„Taki on właśnie jest” – potwierdza Durmus. – „Spójrz, co zrobił, aby Omer i Meryem nie zostali rozdzieleni. W przeciwnym razie, co by go to obchodziło? Niektórzy bogaci ludzie nie mają tyle zrozumienia”. „Pan Levent chciał mieć pewność” – tłumaczy Meryem. – „Dlatego kazał zrobić test DNA. Nie myślał, że coś takiego się stanie. Zawsze myślał, że Omer zostanie razem z nim”. „Siostro, skoro nie wyjechałem, czy będę mógł się widzieć z bratem Leventem, kiedy za nim zatęsknię?” – pyta Omer. „Oczywiście, kochanie. Zobaczysz go, jeśli twoja mama ci na to pozwoli”. „Brat Levent będzie bardzo szczęśliwy, że nie wyjechałem”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Levent siedzi sam w salonie. „Nie mogę się odwrócić do ciebie plecami, Meryem” – mówi w myślach. – „Nasze ścieżki się skrzyżowały. Nie mogę cię zostawić, choćbym i chciał. Nie zostawię cię samej. Mam nadzieję, że mi wybaczysz”. Kamera wraca do domu Durmusa. Meryem siedzi sama w pokoju. „Wiem, że nie chcesz mnie widzieć” – mówi w myślach. – „Ale masz prawo wiedzieć, że Omer nie wyjechał”. Kamera wraca do rezydencji. Melis wchodzi do salonu, mając nadzieję, że znajdzie tu Leventa. Mężczyzny tu jednak nie ma. Na ławie zostawił jednak swój telefon, który właśnie zaczął dzwonić. Melis bierze go do ręki i widząc wyświetlone na ekranie imię swojej rywalki, odrzuca połączenie i kasuje je z historii.
Meryem nie poddaje się i wysyła wiadomość: „Panie Levencie, dzwoniłam do ciebie, żeby powiedzieć ci, że Omer nie wyjechał, jest tutaj”. Gdy na telefon Leventa przychodzi SMS, Melis od razu kasuje go, nawet nie zapoznawszy się z jego treścią. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Levent parkuje samochód na ulicy, na której znajduje się dom Durmusa. „Mam nadzieję, że mnie nie odrzucisz, Meryem” – mówi do siebie. – „Mam nadzieję, że dasz mi szansę, bym wszystko naprawił”. Mężczyzna wysiada z auta. Jakież jest jego zdumienie, gdy na podwórku widzi Omera, fałszywą mamę, Tekina oraz domowników spożywających razem śniadanie.
„Omer nie wyjechał? Dlaczego?” – pyta siebie Levent i chowa się za pobliskim drzewem, skąd dalej obserwuje podwórko. „Czy teraz trochę pogramy?” – Tekin zwraca się do Omera. – „Ty będziesz Ronaldo, a ja będę bramkarzem Tekinem. Dalej, zobaczymy ile strzelisz mi goli”. Gangster i chłopiec wstają od stołu i grają w piłę. Gdy Omer strzela, wszyscy biją mu brawo. Wyglądają jak szczęśliwa rodzina. „Czy to wszystko było grą?” – pyta siebie Levent, a w jego umyśle narastają złość, frustracja, żal i zawód. – „Dlaczego, Meryem, dlaczego?”.
Levent, czując się tak, jakby przejechał po nim walec, wraca do samochodu. Gdy jest już przy drzwiach, zatrzymuje go Tekin, który doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że syn Ulviye ich obserwuje. „Co jest, Levencie?” – zagaduje gangster. – „Dlaczego wracasz? Dlaczego zrezygnowałeś z rozmowy?”. „Pilnuj własnych spraw” – radzi brat Bahadira. „Wiesz, dlaczego Omer nie wyjechał? Ponieważ temu zapobiegłem. Tak, dobrze usłyszałeś. Ja to uniemożliwiłem. Nie mogłem znieść smutku Meryem. Jak widzisz, są ludzie, inni niż ty, którym naprawdę zależy na Meryem. To było trudne, ale jakoś udało mi się przekonać Nurgul, by została. Znalazłem jej pracę, dzięki czemu nie musi wyjeżdżać do Niemiec”.
„Wiesz, dla kogo to wszystko robię?” – kontynuuje Tekin. – „Dla Meryem. Zrobiłem to wszystko, żeby nie rozstała się z Omerem”. „Jakim prawem to robisz? Trzymaj się od nich z daleka!” – rozkazuje Levent. „Za późno, Levencie. Kiedy ty próbowałeś udowodnić, że Nurgul nie jest mamą Omera, ja dniami i nocami rozmyślałem, jak pomóc Meryem. Rezultat widzisz, wszyscy są szczęśliwi. Nie kręć się więc tutaj i nie psuj nam nastroju. Tutaj nie ma miejsca dla ciebie”. Tekin odchodzi z wyrazem triumfu na twarzy. Levent wsiada do samochodu i odjeżdża.
Ayse ma koszmar. Widzi w nim wtulonych w siebie Cemila i Oyę. „Cemil, nie rób tego” – mówi przez sen. – „Proszę cię, nie rób tego…”. Cemil wchodzi do pokoju, budzi żonę i podaje jej wodę. „Prawdopodobnie miałaś koszmar” – stwierdza. „Czy coś mówiłam?” – pyta dziewczyna. „Nie słyszałem nic”. „W porządku.” – Kieruje wzrok na zegarek i zrywa się nagle. – „Spóźnię się do pracy!”. „Uspokój się, mam dla ciebie niespodziankę. Usiądź i czekaj tu na mnie. Dzisiaj nie idziemy do pracy”. Mężczyzna wychodzi z pokoju. „Boże, co się dzieje?” – zachodzi w głowę. Jaką niespodziankę przygotował Cemil?